Wkrótce po ślubie zdecydowaliśmy, że zaczniemy się starać o dziecko. Łatwiej jednak zdecydować, niż wykonać. Mijały miesiące, a tu nic.
W przedsięwzieciu tym bohatersko kibicowały nam dwie przyszłe babcie, pytając co jakiś czas "czy coś się dzieje w tej sprawie?"
Czas mijał, pierwsze poronienie bardzo wczesnej ciąży, lekarka (cudowna osoba) mówi - czekać, babcie coraz bardziej się niecierpliwią, a ja mam babć i ich zainteresowania coraz bardziej dosyć. I tak jak moja mama pyta pyta:
- To co, zostanę babcią? - to ja zaciskając zęby, żeby nie wybuchnąć odpowiadam:
- Zostaniesz, ale jeszcze nie teraz, na pewno ci powiem.
To teściowa zmienia taktykę i oznajmia:
- Musicie postarać się o dziecko, małżeństwo bez dziecka jest niepełne, dziecko cementuje związek - i takie tam podobne.
A co my do %&%#@& robimy cały czas? To gadanie wyprowadza mnie z równowagi, mój mąż spokojniejszy, bo on z tych, co się nie denerwują. Jeździmy do teściów coraz rzadziej, oni do nas prawie wcale, a mamy jakieś 20 km odległości i wszyscy mają samochody. Ale przy następnym spotkaniu:
- No, ale to najwyższy czas, MUSICIE postarać się o dziecko.
Opowiadam jej, żeby nie męczyła, że jestem pod opieką lekarza, że zaczynamy robić badania, że bardzo chcemy, ale...
- Musicie postarać się...
W końcu po naprawdę długim czasie zdarzył się cud. Mały lokator wprowadził się tam gdzie trzeba, święto w rodzinie. Urodził się zdrowy chłopak. Moja mama oszalała na jego punkcie, jedyny wnuk, za to teściowa, chociaż to też jedyny wnuk, to przyjechała raz, obejrzała, udzieliła kilku fachowych rad typu: "zakładaj mu czapkę w domu i zawiąż rękawki przy dłoniach, żeby mu nie wiało". Naprawdę? Był czerwiec...
Jak jej coś odpowiedziałam, to dostała focha i więcej nie przyjechała. Następnym razem na pierwsze urodziny. My jeździliśmy do nich na święta, bo na niedzielny obiad nigdy nas nie zaprosiła.
Za to wkrótce zaczęło się przy nielicznych spotkaniach i rozmowach telefonicznych:
- Musicie postarać się o drugie dziecko. Zupełnie inaczej chowa się dwójka.
Z różnych powodów zdecydowaliśmy, że drugiego dziecka nie będzie. I to powiedziałam jej patrząc w oczy, zdecydowanym tonem. Zazwyczaj to skutkowało na doradców w sprawach dzietności, ale nie teraz. Jak syn odrósł trochę, to zaczęło się:
- Powiedz rodzicom, że chcesz siostrzyczkę.
Dzieciak zaskoczył nas wszystkich twierdząc:
- A ja nie chcę.
Warto nadmienić, że teściowa nie nawiązała z naszym synem żadnych relacji. To nie to, że nie chciała pomagać, bo nikt tego nie oczekiwał, ale przyjeżdżała do wnuka raz w roku na urodziny, co przeszło jej po trzecich, jak już się spotykaliśmy (zawsze u teściów), to nie rozmawiała z nim, chyba że mówiąc "powiedz rodzicom, że chcesz siostrzyczkę", żadnego zainteresowania.
W końcu, kiedy mój syn miał chyba ze 12 lat, przy kolejnej rozmowie spytałam jadowicie:
- A mama pomoże przy drugim?
- Nie, ja to mówię dla was.
I skończyło się. Spokój, żadnych namów. Może przestraszyła się, że jej wcisnę do opieki, może zrozumiała, że nic nie wskóra. Odetchnęłam. Ostatnio pojechał do niej mój mąż, jak wrócił, opowiadał mi, że mama powiedziała:
- Wiesz, teraz będą dawać na drugie dziecko po 500 złotych. Postarajcie się.
Wszystko mi opadło. Myślałam, że jej przeszło.
- A skąd, jak ciebie nie ma, to za każdym razem mi mówi, ale nie powtarzam ci, bo nie chcę cię denerwować.
Jestem już w takim wieku, że zaczynam mieć objawy menopauzy.
dobre rady
Było od razy powiedzieć jej, że bardzo chętnie będzie siostrzyczka, ale pod warunkiem, że mamusia będzie zabierała kochanego wnuka na ferie, wakacje, czasem weekend. Wiadomo przy małym dziecku duzo pracy, a wy czasem chcielibyście trochę odpocząć. Można by dodać, że oczukejecie również pomocy w kwestii finansowej, jakiejś wyprawki itd. Myślę, że szybko skończył by się temat namowy do drugiego dziecka.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Moja jeszcze-nie-teściowa też mi truje pupę, że chce wnuki. Fakt, jesteśmy z jej synem razem już prawie trzy lata, ale: - ślubu nie planujemy i planować nie będziemy w najbliższej przyszłości. - mój facet ma spore problemy ze sobą i sam mówi, że gdyby nie ja i to, że go kopię po zadzie i ciągnę za uszy od tych trzech lat, to nie wie, gdzie by teraz był i czy w ogóle... - niezbyt dobrze zarabiamy, ja od roku ciągnę własny biznes i moooże gdzieś od teraz uda mi się poodkładać jakąś kasę, do tej pory starczało nam w zasadzie tylko na bieżące potrzeby. Mój biznes jest cholernie niepewny, za pół roku albo rok mogę pójść z torbami z dnia na dzień. - moi rodzice są schorowani i już niedługo będę musiała poświęcić sporo czasu i uwagi na pomaganie im i opiekę. - zwyczajnie jestem pozbawiona instynktu macierzyńskiego, po prostu nie chcę mieć dzieci, jawi mi się to jako zbyt wielka, jak dla mnie, odpowiedzialność i jedno ogromne pasmo poświęceń i obowiązków. Za każdym razem kiedy teściowa (znów) podejmuje temat, wyłuszczam jej (znów) te powody na brak potomstwa, tylko po to, żeby przy następnej okazji (znów) usłyszeć, że wnuki, że takie małe dzidzi, takie słodkie, a tititi, jak ja mogę takiego nie chcieć... Sama się oferuje, że nam odchowa, że przecież pomoże i w ogóle... Więc ani stanowcze postawienie sprawy od początku, ani argumenty czasowe/finansowe nie są zbyt skuteczne. :)
Odpowiedz@Poecilotheria: Na cholerę Ci taki facet?
Odpowiedz@Poecilotheria: Mogę jeszcze zrozumieć egoistyczne podejście Twojej teściowej "ja chcę mieć wnuki". Odchowa, pomoże, ona będzie miała z nich radość. Sama nie może już urodzić, to w zastępstwie urodzi synowa, a babcia będzie się cieszyć. A moja - otwarcie mówi, że nie pomoże, dzieci chce dla nas, żebyśmy mieli co robić. I nie zwraca uwagi, że mój czas na rodzenie dzieci już się skończył.
Odpowiedz@Poecilotheria: "- moi rodzice są schorowani i już niedługo będę musiała poświęcić sporo czasu i uwagi na pomaganie im i opiekę." - dobrze, że twoi rodzice mieli trochę inne podejście do posiadania dzieci... Jeszcze mogę zrozumieć fakt nie posiadania dzieci tym, że nie pozwalają na to czynniki zdrowotne czy finansowe, ale przypomniała mi się historia, którą kiedyś czytałem (o ile była prawdziwa): Kobieta się wypowiadała, że również nie chcieli mieć dzieci głównie z tego powodu, że prowadzili wygodny tryb życia i nie mieli zamiaru rezygnować z niego. Ogólnie to dobrze zarabiali, rozwijali karierę, dużo podróżowali i twierdziła, że jej mama roztyła się po porodzie i chciała tego uniknąć. Po kilku latach zaczęła poważnie chorować (chyba SM, generalnie jakaś przewlekła choroba). Mąż niestety postanowił nie rezygnować z wygodnego trybu życia i znalazł inną towarzyszkę podróży. I ogólnie straszny żal kobiety, że jest sama, krewni i dawni znajomi mają swoje życie, dzieci i ogólnie to całe dnie spędza w domu i patrzy się na ścianę. I jaka to samotność jest zła.
Odpowiedz@GuideOfLondon: A co cię obchodzi, dlaczego ktoś ma, albo nie ma dzieci?
Odpowiedz@GuideOfLondon: Jezu, te legendy na potwierdzenie kretynskiego argumentu "bo nikt ci na starość szklanki wody nie poda" są żałosne
Odpowiedz@maat_: Bo go kocham i wiem, że on kocha mnie? Bo się dla mnie stara? Bo jest nam razem dobrze? Bo pomimo jego problemów wiem, że mogę na niego liczyć? Bo się nawzajem wspieramy? Najlepiej, żebym sobie poszukała przystojnego i bogatego, to najważniejsze, nie? @GuideOfLondon: Chyba gdzieś Ci umknęła cała reszta mojej wypowiedzi i nie zauważyłeś, że to tylko jeden z wielu powodów. "Kobieta się wypowiadała, że również nie chcieli mieć dzieci głównie z tego powodu, że prowadzili wygodny tryb życia i nie mieli zamiaru rezygnować z niego." Nie widzę związku, więc nie wiem, skąd to "również". "Ogólnie to dobrze zarabiali, rozwijali karierę, dużo podróżowali" -> "niezbyt dobrze zarabiamy", "starczało nam w zasadzie tylko na bieżące potrzeby" "jej mama roztyła się po porodzie i chciała tego uniknąć" ??? A to się do mnie odnosi w jaki sposób...? "Mąż niestety postanowił nie rezygnować z wygodnego trybu życia i znalazł inną towarzyszkę podróży. I ogólnie straszny żal kobiety, że jest sama" Aha, czyli sugerujesz, że jeśli teraz nie chcę mieć dzieci (nie wykluczam, że w przyszłości zmienię zdanie), to na pewno jeśli zachoruję, facet mnie rzuci, wszyscy znajomi i rodzina zleją i zostanę sama jak palec... Wróżbita Maciej?
Odpowiedz@Jorn: skoro autorka/autorka komentarza postanowiła się tym faktem pochwalić przed całym światem na ogólnodostępnym forum to w czym masz problem? Opowiedziałem jakąs tajemnicę, która mi osobiście wyjawiła? Piszecie coś na forum, a później pretensja, że ktoś to komentuje.
Odpowiedz@Poecilotheria: "Aha, czyli sugerujesz, że jeśli teraz nie chcę mieć dzieci (nie wykluczam, że w przyszłości zmienię zdanie), to na pewno jeśli zachoruję, facet mnie rzuci, wszyscy znajomi i rodzina zleją i zostanę sama jak palec... Wróżbita Maciej?" Może rzuci, może nie rzuci, mimo twoich sugestii wróżbitą nie jestem, przedstawiłem tylko przykład. Z bardziej błahych powodów ludzie się rozstawali.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 11:59
@recaptcha: Co kto lubi. Ja jednak na starość wolałbym w razie czego, żeby ktoś mi tą szklankę wody podał i pomógł w codziennym życiu. Ale widocznie niektórzy wolą lać i srać pod siebie. W imię ideologicznych przekonań oczywiście.
Odpowiedz@GuideOfLondon: nie no, najlepsze to jest ideologiczne przekonanie, że robię sobie dziecko po to, zeby miał mnie kto przewijać na starość. Wcale nie wyrachowane:) Uwierz mi, ludzie decydują się na nieposiadanie dzieci nie w związku z jakąś ideologią. Nie chce im się po prostu, nie mają ochoty. Bardzo mnie bawi, że to tak strasznie ludzi bulwersuje
Odpowiedz@recaptcha: "nie no, najlepsze to jest ideologiczne przekonanie, że robię sobie dziecko po to, zeby miał mnie kto przewijać na starość. Wcale nie wyrachowane:)" - a robienie sobie dziaciaka dla 5 stów to rozumiem, że z miłości "Uwierz mi, ludzie decydują się na nieposiadanie dzieci nie w związku z jakąś ideologią. Nie chce im się po prostu, nie mają ochoty." a to nie jest jakaś ideologia? Przecież nie wstają pewnego dnia rano i mówią: "a w sumie to nie chce mieć dzieci". Chęć posiadania czy nie posiadania dzieci to raczej trochę bardziej skomplikowany wybór niż: dziś na obiad kurczak czy schabowe? "Bardzo mnie bawi, że to tak strasznie ludzi bulwersuje" - nie mniej niż mnie. Tylko ja liczyłem, że jak ja przedstawie swoje argumenty to ktoś przedstawi swoje, a nie zacznie strzelać fochy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 12:27
@GuideOfLondon: "Piszecie coś na forum, a później pretensja, że ktoś to komentuje." A ja mam pretensje? Za dużo sobie dopowiadasz :) Odpowiedziałam na Twój komentarz w taki a nie inny sposób, bo jest to komentarz ni z gruszki ni z pietruszki, nijak odnoszący się do mojej wypowiedzi. Wybrałeś sobie jedno zdanie, przekręciłeś jego sens i wciskasz mi, że nie chcę dzieci, bo jestem wygodnicka (skąd takie wnioski, no skąd?). Na pytania odnośnie tego, jaki niby związek z tym co napisałam ma historyjka o pani co to podróżowała i nie chciała przytyć, odpowiadasz: "Może rzuci, może nie rzuci, mimo twoich sugestii wróżbitą nie jestem, przedstawiłem tylko przykład. Z bardziej błahych powodów ludzie się rozstawali." Rzeczowo, od razu wszystko jasne ;) I jeszcze na koniec "Ale widocznie niektórzy wolą lać i srać pod siebie. W imię ideologicznych przekonań oczywiście." To też wyczytałeś z moich wypowiedzi? Coś mi się jednak wydaje, że kierując się taką "logiką", spokojnie możesz pretendować do tytułu wróżbity;)
Odpowiedz@Poecilotheria: Droga użytkowniczko jakbyś wgłębiła się w moje wypowiedzi to byś zauwazyła, że nie jesteś jedyna osobą na tym forum. Taki znaczek "@" plus nick przy wypowiedzi oznacza, że daną wypowiedź kieruje się do danej osoby lub po prostu odpowiada się na jej komentarz. Jak przeczytasz to jeszcze raz to zauważysz, że chyba sama sobie trochę za dużo dopowiedziałaś, bo nie wszystkie moje komentarze dotyczyły twojej osoby i twoich komentarzy.
Odpowiedz@GuideOfLondon: ale ja właśnie o tym mówię, że dla mnie argumenty są bez sensu. Nikt mnie nie przekona argumentami do posiadania dzieci, może kiedyś obudzę się rano i stwierdzę, że chcę mieć dziecko. Tak samo nie mam zamiaru nikogo, kto marzy o dziecku przekonywać, że lepiej by było bez. Możemy się też przerzucać argumentami typu "a dla 500zl to ok?", co nie zmieni faktu, ze jedynym dobrym powodem decyzji o dziecku jest pragnienie go i dorośnięcie do tej decyzji, i naprawdę żal mi dzieci ludzi, którzy zrobili je sobie na zapas, bo już 30 na karku, albo bo ciągle ludzie pytali, albo bo przecież się powinno, bo ktoś musi pracowac na emeryturę, bo wszystkie koleżanki juz mają, bo 500zl, bo szklanka wody. Myślę, że presja spoleczna jest duża (co zresztą widać po historii i komentarzach) i naprawdę wiele ludzi jej ulega
Odpowiedz@recaptcha: No i można normalnie przedstawić swoje stanowisko? Można. To, że czasami pisze zbyt nachalnie to wynika tylko z tego, że i tak zaraz ktoś napisze: "nie, bo nie i gówno ci do tego". Ja narazie nie mam dzieci (bo w sumie narazie nie ma mi kto ich urodzić:D), ale nie wykluczam, że maogę ich mieć piątkę, a może tak być, że wogóle nie będę miał. Chociaż bardziej jestem za opcją nr 1. Nic nigdy nie wiadomo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 12:55
@GuideOfLondon: szkoda ze instynk macierzynski postronnych ludzi krzyczy tak glosno ze wlasny innym zaglusza... a moj zegar biologiczny tyka wszystkim wokol. Tylko nie mnie.
Odpowiedz@GuideOfLondon: no tak, nie ty będziesz się męczył przez 9 miesięcy + pierwsze miesiące życia, to wiele wyjaśnia.
Odpowiedz@Monomotapa: rozumiem, że z tego powodu mężczyźni nie mogą się wypowiadać w tym temacie? A podobno mamy równouprawnienie...
Odpowiedz@Fadeless: Ok. Generalnie nie wiem co twoja wypowiedź miała wspólnego z moją, ale ok.
Odpowiedz@GuideOfLondon: To że w ogóle masz czelność wypowiadać się że na temat tego czy i dlaczego ktoś chce albo nie chce mieć dzieci. Jak chcesz, to je miej, ale odczep się od tych co ich nie chcą.
Odpowiedz@Fadeless: Aha. Czyli jak ktoś nie chce mieć dzieci to ma prawo jechać po tych co chcą, a ci co chcą mają siedzieć cicho. Dlaczego nie aferzysz do tych co nie chcą i jadą po tych co chcą? Jak ja miałem czelnośc w ogóle cokolwiek napisać do pani. O ja niegodny. Zabronisz się komuś wypowiadać na forum? Wyrażać swoją opinię? Pani Łukaszenka! Pani się zapomina!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 14:20
@GuideOfLondon: Nie, otóż nie. Ja po prostu mam gdzieś czy ktoś chce dzieci czy nie, to nie moja sprawa. Chciałabym, żeby ludzie mieli takie podejście jak ja. Po prostu - nie wtrącać się między wódkę a zakąskę, tyle.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Dotychczas to tylko Ty jedziesz innych, którzy nie chcą mieć dzieci. Reszta ma w nosie, czy sobie natrzepiesz dzieci, czy nie. Rób co chcesz, ale odwal się od tego, czy inni też będą mieć dzieci.
Odpowiedz@Fadeless: To po co komentujesz i najeżdżasz na ludzi, którzy chcą? Ja osobiście nie żaliłbym się na forum opowiadając historię mojego życia i wypisując publicznie o moich prywatnych sprawach.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Tak naprawdę twoja historyjka pokazuje, że lepiej jest nie mieć dzieci. Mężczyzna w niej uciekł przez chorobę, lecz zwiałby także, jakby pojawiło się dziecko - bo wymagałoby ono zmiany podejścia do życia, na które nie był gotowy. Czyli kobieta nie dość, że byłaby sama, chora to jeszcze z dzieckiem na głowie. Wypowiadać się możesz, oczywiście. Jednak nie potrafię pojąć po co próbujesz przekonać innych do posiadania dzieci tak idiotyczną bajeczką. Chęć czy niechęć do posiadania dzieci jest kwestią indywidualną w którą nikt nie powinien się mieszać, zwłaszcza całkowicie obca osoba na forum.
Odpowiedz@sla: Tak jak napisałem. Po co w ogóle wrzucać takie osobiste rzeczy ze swojego życia? Pisać o poronieniach, problemach chłopaka, chorobie rodziców itd Mi to też zwiewa, ale jak ktoś zaczyna po mnie jechać to odpowiadam.
Odpowiedz@GuideOfLondon: GDZIE JA NAJEŻDŻAM NA LUDZI KTÓRZY CHCĄ MIEĆ DZIECI. Pokaż. Palcem najlepiej. Dokładny tekst. Czy ja napisałam gdzieś "ludzie którzy chcą się mnożyć ssą pałkę" czy coś? Najeżdżam na ludzi którzy mają dziwny przymus wypowiadania się w sprawach które ich nie dotyczą...
Odpowiedz@Drago: Bo ja w odróżnieniu od innych mam gdzieś czy dostanę za wypowiedź sto plusów czy sto minusów. Wyrażam swoją opinię. Wolność słowa jest. Nie potrzebuję nadskakiwać innym.
Odpowiedz@Fadeless: No to wybacz, że jako bezdzietny miałem czelność wypowiedzieć się w tym temacie. Bo chyba o to generalnie ci chodzi... "To że w ogóle masz czelność wypowiadać się że na temat tego czy i dlaczego ktoś chce albo nie chce mieć dzieci. Jak chcesz, to je miej, ale odczep się od tych co ich nie chcą." - może nie kazałaś mi ssać, ale tak trochę chyba mi wypomniałaś...
Odpowiedz@GuideOfLondon: Ja też dzieci nie mam i mieć nie chcę. A wiesz dlaczego? Bo nie. Tak po prostu. Co innego jest powiedzieć "ja chcę mieć dzieci, co z tego, że inni nie chcą, to nie moja rzecz" a co innego jest powiedzieć "hurr, jak to nie chcą dzieci, kto na starość szklankę wody poda, durr, samotność i brak celu w życiu"...
Odpowiedz@Fadeless: No i ok. Nie chcesz to nie. Chociaż jak bezdzietna nie powinnaś się wypowiadać w tym temacie. Tak mi ktoś napisał... Co do szklanki wody to nie ja pierwszy wspomniałem o niej. Poza tym dostosowałem się poziomem agresywności do innych użytkowników. I tyle.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 14:57
@GuideOfLondon: Sam zacząłeś tą dyskusję, więc miej pretensje do siebie. Trzymaj się z dala od czyjegoś łóżka to nikt nie będzie cię atakować. Po co wrzucać? By znaleźć sposób na namolną rodzinkę, by wzajemnie podzielić się doświadczeniami. Lecz NIE po to, by obca osoba durną historyjką wyśmiewała nasze wybory i namawiała do ich zmiany. Są rzeczy, których po prostu się nie robi, bez głupiego tłumaczenia się wolnością słowa.
Odpowiedz@sla: Po pierwsze: Liczyłem jednak na wyższy poziom dyskusji. Po drugie: Ja się nie naśmiewam z ludzi, najwyżej z ich głupoty i hipokryzji, a tego na forum nie brakuje. Co do wolności słowa to chyba póki nikogo z imienia i nazwiska nie oskarżam o morderstwo i współpracę z SB to chyba wolno mi się wypowiadać. Nawet jakbym miał dostać za to milion minusów.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Skoro liczyłeś na wyższy poziom dyskusji to wypadałoby rozpocząć ją na wyższym poziomie. Bo poziom ustaliłeś ty - tą idiotyczną bajeczką. Trzeba było użyć argumentu na poziomie. Miej więc pretensje tylko i wyłącznie do siebie.
Odpowiedz@sla: Dobrze wiesz, że nie chodziło tu o jakąś jedną wypowiedź. Zrobiło się jakieś kółko wzajemnej adoracji i tyle. Komu dało wypomniałem głupotę lub hipokryzję, ale to walka z wiatrakami. Bałem się, że jak zniżę się do ich poziomu to mnie pokonają doświadczeniem. Ale faktycznie pretensje mogę mieć tylko do siebie. Naiwny spodziewałem się trochę więcej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 15:58
@GuideOfLondon: Nie wiemy co powiedzieć? Wykręćmy się tym jaki to poziom dyskusji jest zły, powiedzmy że jesteśmy ponad to, sprawa załatwiona. Eh, człowiecze. Mimo to ciągle w tej dyskusji uczestniczysz, czy to znaczy że zszedłeś z chmurek twojego wysokiego poziomu do naszego piekiełka, milordzie? :D
Odpowiedz@GuideOfLondon: Nie, chodziło o twoją pierwszą wypowiedź i tą durną bajeczkę. Zaniżyłeś poziom dyskusji na samym początku, nie oczekuj więc, że sam się ot tak podniesie zwłaszcza, że ciągle utrzymywałeś go blisko dna. Chociażby tekstem "dobrze, że twoi rodzice mieli trochę inne podejście do posiadania dzieci". Przecież to jeden z najgłupszych argumentów "za" dzietnością.
Odpowiedz@Fadeless: Podobno jak ktoś nie wie co powiedzieć to pisze coś zabawnego... Prawie ci się udało. To, że poziom dyskusji będzie mierny to się zorientowałem już na początku, ale niektórzy mnie zaskoczyli... Wcześniej uczestniczyłem, bo podobała mi się wasza zawziętość, jakby to było na żywo to prawdopodobnie doszłoby do rękoczynów, teraz to już tylko tak dla zabawy.
Odpowiedz@sla: Dobrze wiem o której wypowiedzi pisałeś. "Chociażby tekstem "dobrze, że twoi rodzice mieli trochę inne podejście do posiadania dzieci". Przecież to jeden z najgłupszych argumentów "za" dzietnością." - ale to nie jest forum "słodzimy sobie nawzajem". Poziom utrzymywałem taki jaki reszta prezentowała. Byłaby rozmowa na poziomie, ale obawiam się, że reszta i tak by nie zrozumiała przekazu więc po co miałem popisywać się elokwencją czy wiedzą. Napisałem kilka sarkazmów, ale i tego nie podłapali. No cóż, nie zawsze udaje mi się wstrzelić w poziom dyskusji. Tym razem mimo zejścia do ich poziomu, byłem bez szans.
Odpowiedz@GuideOfLondon: nie, że mężczyźni nie mogą się wypowiadać w temacie. Chodzi o to, z jaką łatwością wrzucasz teksty typu "raczej chciałbym mieć piątkę dzieci", jakby donoszenie, urodzenie i wczesna opieka była łatwa jak wyciśnięcie pryszcza, przy czym ludzi, mających na ten temat inne zdanie uważasz za wyznających jakieś ideologie. Wypowiadać się jak najbardziej możesz, ale nie wytykaj nic tym, co nie chcą, bo do jasnej cholery to nie ty dzieciaka będziesz dźwigać, rodzić i raczej nie będziesz się nim sam zajmował.
Odpowiedz@Monomotapa: Po pierwsze to o piątce dzieci to było tylko przykład. Nie chodziło mi o ilość, tylko o fakt posiadania. Mogłem napisać jeden, dwa, trzy sto czterdzieści dziewięć. Nie bierz na tym forum każdego słowa dosłownie. Tak dla własnego zdrowia psychicznego. Po drugie: " raczej nie będziesz się nim sam zajmował." - o, a to ciekawe. No proszę, obca osoba na forum przepowiada mi przyszłość w sprawie potomstwa. Numery lotka też podajesz?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 16:31
@GuideOfLondon: Czytam i czytam twoje wypociny, i jedyne co mogę zrobić to prosić żebyś się w końcu zamknął, bo twoja głupota serwer przeciąża. Najpierw coś durnego piszesz, potem mówisz żeby wszyscy się od ciebie odczepili, potem znowu coś pleciesz... Tak trochę to jesteś niedojrzały.
Odpowiedz@Rammsteinowa: Widzisz i tym się różnimy. Ja nikomu nie nakazuje zamykania się. Jak ktoś chce pisać to niech pisze. Jakbym faktycznie pisał sam głupoty to nie byłoby takiego odezwu i takiego wylewania jadu na moją osobę. Widocznie coś kogoś boli... Jeżeli niedojrzałością jest wykazywanie komuś nieścisłości w jego wypowiedzi, a czasem wręcz udowadnianie hipokryzji to masz rację, jestem niedojrzały. Każdemu odpowiedziałem indywidualnie, każdą moją niejasność w wypowiedzi prosto wytłumaczyłem, ale niestety, niektórzy nie potrafią zrozumieć, że ktoś może mieć inne zdanie niż oni...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 17:04
@GuideOfLondon: A nie pomyslałeś, że może jednak to nie "kółko wzajemnej adoracji", a to Ty po prostu nie masz słuszności? Wypadałoby się nad tym zastanowić, zamiast trzymać się kurczowo swoich racji. Tak robią dorośli ludzie. I przykro mi, ale to Ty zaniżyłeś poziom dyskusji już swoim pierwszym postem.
Odpowiedz@BlueBellee: Ale to nie była dyskusja o tym w którym roku wydarzyła się jakaś rzecz, gdzie można uzyskać konkretną odpowiedź, tylko dyskusja czy warto mieć dzieci, gdzie jednoznacznej odpowiedzi nie uda się uzyskać. Więc o jakiej racji po którejkolwiek stron piszesz? Skoro ktoś napisał debilny wywód dlaczego nie warto mieć dzieci to ja napisałem na podobnym poziomie wywód dlaczego warto mieć. Czyli jednak to ja dopasowałem się do poziomu. Czy ja naprawdę muszę wam wszystko tak łopatologicznie tłumaczyć?
Odpowiedz@GuideOfLondon: Poziom, poziom i poziom... A wszyscy tutaj w pionie. Faktycznie, żeby być na twoim poziomie to bym się musiała położyć.
Odpowiedz@GuideOfLondon: fakt posiadania faktem posiadania, życie to nie film z Arnoldem Schwarzenegerem i ty z brzuchem chodzić nie będziesz. Jakie przewidywanie przyszłości? Logiczne jest, że gdy się rozmnożysz i z twoją wybranką wszystko będzie dobrze, nie będziesz się opiekował dzieckiem sam przez cały czas, w przeciwieństwie do, na przykład, samotnych matek. Raczej matka dziecka też będzie się nim opiekować, n'est pas? Kto tu bierze na forum każde słowo dosłownie? Powinieneś zacząć od siebie, ale na poziomie zrozumienia tekstu pisanego.
Odpowiedz@Fadeless: Już raz pisałem co sądzę o twoich niby zabawnych odpowiedziach mających ukryć fakt, że nic ciekawego nie masz do napisania. Ale rozumiem, że takie teksty to raczej szczyt twoich możliwości, więcej wymagać nie zamierzam. Mimo waszego skumulowanego i przeważnie śmiesznego jadu, który na mnie wylewacie staram się nadal odpowiadać rzeczowo aczkolwiek dosadnie na wasze próby błyśnięcia na forum. Już nie próbuję was do czegoś nawówić, teraz po prosru dobrze się bawię tym jak łapiecie się ostatnich możliwości i osiągacie szczyty waszych wyżyn intelektualnych. Dlatego nie oszczędzajcie się drogie panie. Śmiało, można próbować dalej. Z chęcią odpowiem na każdy komentarz tak prosto, aby każda zrozumiała.
Odpowiedz@Monomotapa: "w przeciwieństwie do, na przykład, samotnych matek" - uff jak to dobrze, że na świecie nie istnieje problem samotnych ojców. A nie, czekaj...
Odpowiedz@Fadeless: "to bym się musiała położyć." - może jakbyś się położyła, to może w końcu byś miała dziecko. Wiem, że spalę się za to w piekle:D
Odpowiedz@GuideOfLondon: A po co mi dziecko w wieku 22 lat?
Odpowiedz@Fadeless: a skąd ty weźmiesz 22-letnie dziecko? One chyba się rodzą takie małe;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 17:46
@GuideOfLondon: Ok, jak nie rozumiesz to inaczej: po co mi dziecko kiedy mam 22 lata?
Odpowiedz@Fadeless: Jeżeli serio uważasz, że nie zrozumiałem za pierwszym razem to chyba jednak zbędna ta rozmowa jest...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 17:54
@GuideOfLondon: Aaa, patrz. Podobno jak ktoś nie wie co powiedzieć, to próbuje powiedzieć coś śmiesznego. Prawie ci wyszło.
Odpowiedz@Fadeless: Jak ktoś nie wie co powiedzieć to pisze coś śmiesznego albo powtarza po innych. Widzisz sama nie potrafiłaś nic sensownego napisać to chociaż ode mnie się czegoś nauczyła. Chociaż mogłaś treść zmienić a nie kopiuj wklej. Generalnie nie chciałem na takie durne pytanie odpowiadać, ale odpowiem: nie wiem po co, tak samo nie wiem po 17 latce, 22 latce, 28 latce, 33 latce, 37 latce, 41 latce. każdy ma w życiu własne wymagania i priorytety.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Dyskusja to wymiana zdań. Nie musi konkretnie dotyczyć np. zagadnienia czy 2 jabłka + 2 jabłka= 4 jabłka. A w każdej innej dyskusji, gdzie swoje argumenty wygłaszają co najmniej dwie strony, rozwiązanie nie zawsze jest oczywiste. Tu jest. Ty w zasadzie wnioskujesz, że dzieci mieć trzeba. Reszta, że MOŻNA nie mieć. No wybacz, ale tu rozwiązanie jest jasne. A poza tym nikt nie napisał "debilnego wywodu, dlaczego nie warto mieć dzieci". Konkretna osoba napisała, dlaczego WŁAŚNIE ONA dzieci nie chce, co poparła rzeczowymi i sensownymi argumentami. Ty zacząłeś za to perorować na temat "jakże warto". W dodatku poparłeś to infantylnymi argumentami typu: nikt Ci wody nie poda, nikt cię nie podetrze, twoi rodzice tak nie myśleli itd. Zapomniałeś wspomnieć chyba jedynie o niżu demograficznym.
Odpowiedz@BlueBellee: Ty twierdzisz, że narzucałem, ja twierdzę, że dyskutowałem. Konkretnych przykładów nie będę dawał, bo mi się nie chce przeglądać dyskusji. Możesz mieć własne zdanie. "Dyskusja to wymiana zdań. Nie musi konkretnie dotyczyć np. zagadnienia czy 2 jabłka + 2 jabłka= 4 jabłka." - no przecież o tym samym napisałem. Ja bym raczej nie powiedział, że konkretnym i rzeczowym argumentem przeciwko posiadaniu dzieci jest fakt, że się ma chłopaka czubka. A co! Wolno mi. "infantylne", "perorować" - chcesz mi zaimponować słownictwem?
Odpowiedz@GuideOfLondon: Brednie, dzieciaki mogą się na rodziców wypiąć, różni są ludzie, możesz się starać jak najlepiej, kochasz, dajesz to co najlepsze, wychowujesz, a urośnie Ci wyrodek, który stwierdzi że jesteś zbędnym balastem na starość.
Odpowiedz@GuideOfLondon: "Ja bym raczej nie powiedział, że konkretnym i rzeczowym argumentem przeciwko posiadaniu dzieci jest fakt, że się ma chłopaka czubka. A co! Wolno mi." To jest dopiero wypowiedź na poziomie! Chylę czoła przed wyżyną intelektualną :D Myślałeś że mnie urazisz i zmusisz do ataku, trollu? Tylko się odsłoniłeś w ten sposób ze swoim "wysokim poziomem", hahaha:) Ja ze swojej strony kończę dyskusję, bo to wygląda tak: - niebo jest niebieskie. - ale trawa zielona, nie znasz się i nie masz racji! - ale ja pisałam o niebie, co ma do tego trawa? - Nie najeżdżaj na mnie! hahahah, ubaw po pachy :P
OdpowiedzE, dajcie frustratowi spokój. Jedyne co potrafi to piac jak bardzo nic go tu z naszych słów nie dotyka, usilnie przecież stara się o tym krzyczeć. Pewnie w środku gotuje się ze złości.
Odpowiedz@Fadeless: Nawet nie wiesz jaki jestem spokojny. A jaki rozbawiony jak banda furiatek próbuje udowodnić, że mają rację. Bo macie, ale uwielbiam jak osoby mało elokwentne się tłumaczą ze swoich racji. Wczoraj dobrą zabawę mi zapewniłyście. Lubię jak ktoś przyciśnięty lubi się tłumaczyć z rzeczy oczywistych. Na początku może i trochę pisałem na serio, ale potem to już tylko zabawa była:D Ale fajnie sie złościcie:D
Odpowiedz@Poecilotheria: Może to nie było jakieś wyszukane, ale urażona napewno się poczułaś. Następnym razem takie rzeczy jak upośledzenie chłopaka zachowaj dla siebie.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Taak, tak, udawaj wyluzowanego, zapewniaj o tym jeszcze bardziej, na pewno ci uwierzą. Stary trik, polegający na zapewnianiu w stylu "Pfh, nie obchodzi mnie to, jestem ponad, bawicie mnie". Wymyśl coś lepszego. Z mojej strony to tyle, nie lubię rozmawiać z ludźmi którzy powtarzają to samo co połowa internetowych ludzi. Miłego dnia, zajmij się lepiej szukaniem kobiety która ci pozwoli na spłodzenie piątki potomków.
Odpowiedz@Fadeless: Ale co tu udawać? Wystarczy poczytać moje wypowiedzi, żeby się zorientować. Większośc z nich to głónie ironiczne komentarze obnażające schematyczność i przewidywalność myślenia niektórych ludzi. Wiedziałem, że napiszesz, że teraz to tylko udaję. Wpadłaś schematem. To czy nie chcesz mieć dzieci czy będziesz je wypluwać ze swojej waginy jak kałasznikow to jest dla mnie jak najmniej ważne. Myślisz, że się przejmuję losem anonimowych osób w necie? Za to ty wyraźnie się przejełaś moją piątką dzieci:D Może na żywo jesteś bardzo ok osobą, ale wczoraj bardzo nieporadnie broniłaś swojego zdania. Co do Poecilotheria to naprawdę trochę żenujące jest pisanie takich osobistch rzeczy. Ja rozumiem internet, anonimowość, ale pisząc takie wywody automatycznie się wystawiła na krytykę i komentarze. Miłego dnia.
Odpowiedz@GuideOfLondon: To Ty chyba o ironii czytałeś jedynie gdzieś tam w internecie i Ci się wydaje, że można tym głupotę i brak sensownych argumentów usprawiedliwić. "Wpadłaś schematem"... Nie no Fadeless, teraz to chyba musisz wybrać, która pigułka lepsza - taki Matrix. Już pominę fakt, że moja wypowiedź miała sens inny, niż wywnioskowałeś wycinając z kontekstu wypowiedzi - nie będę kopać się z koniem. Tekst o chłopaku czubku - chamski i bezpodstawny. Czyżby klasyczne "przeniesienie"? Ps. Co do "infantylne" i "perorować" - a czemu miałabym chcieć Ci imponować? To słowa jak każde inne, co w nich dziwnego? I tak szczerze mówiąc, to zwrotu "infantylne" użyłam zamiast "debilne". Nie chciałam cię urazić, ale skoro ty nie masz z tym problemu, to czemu ja miałabym mieć? Ja nie uważam, aby Poecilotheria pisała żenująco. Napisała prosto, rzeczowo i na temat. To raczej twoje kręcenie się za własnym ogonem jest żenujące. Również życzę ci miłego dnia ;)
Odpowiedz@BlueBellee: "To Ty chyba o ironii czytałeś jedynie gdzieś tam w internecie i Ci się wydaje, że można tym głupotę i brak sensownych argumentów usprawiedliwić." - Odnosiłem się nie tylko do tego tematu. Konkretnych wypowiedzi nie będę przytaczał. Kto miał zrozumieć zrozumiał, kto nie, to nie. Legendy do każdej wypowiedzi nie będę dołączał. "Nie no Fadeless, teraz to chyba musisz wybrać, która pigułka lepsza - taki Matrix." każdy piszący ma jakiś własny styl, co powoduje, że można w miarę się domyśleć jaka będzie odpowiedź albo stanowisko danej osoby. Tu akurat przeczuwałem jaki będzie kontrargument. "Tekst o chłopaku czubku - chamski i bezpodstawny" - Chamski? Jak najbardziej. Taki miał być. Czy bezpodstawny? Wyciąganie problemów psychicznych bliskich osób na światło dzienne to nie jest dobry pomysł. Mogła po prostu napisać, że jednym z czynników są osobiste problemy chłopaka. A tu nagle wyskoczyła z jakąś historią typu "i straszno, i śmieszno". "Co do "infantylne" i "perorować" - a czemu miałabym chcieć Ci imponować? ' - użyłaś słów, które większość użytkowników musiała zapewne wygoglować, żeby zrozumieć. Było napisać "debilne", wielu byś zaoszczędziła czasu. "Ja nie uważam, aby Poecilotheria pisała żenująco. Napisała prosto, rzeczowo i na temat." - tylko, że przy okazji, że @P nie chce mieć dzieci dowiedziałem się o problemach jej chłopaka, chorobie rodziców, niepewnym interesie, niechęci do ślubu oraz o ogólnym braku instynktu macierzyńskiego. "nie będę kopać się z koniem." - ja bym to nazwał "nie będę dyskutowała z kimś kto ma inne zdanie od mojego". Wiesz, to trochę dziecinne takie fochy w rozmowie jak ktoś ma inne zdanie. Chociaż nawet nie mam wyrobionego do końca zdania na ten dyskutowany temat. Mnie bardziej zaciekawiła ta wasza zawziętość, upór, z góry ocenianie ludzi, którzy mają inne poglądy niż wy. Internet to pół biedy, ale w życiu realnym to strasznie niegrzeczna rzecz. Ale możliwe, że w anonimowym świecie przychodzi to dużo łatwiej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2016 o 22:27
I taka mała refleksja na koniec. To już jest kolejny temat, gdzie wpadam w rozmowę 3-4 użytkowniczek, piszę odmienną teorię od ich i nagle jestem zjechany od stóp do głów. Wręcz zakrzyczany. Każda rzecz jest mi wypominana. Powiem szczerze jak zauważyłem ten typowo "babski" temat, chciałem sprawdzić jak tu się rozwinie sytuacja. Niestety wyszło tak jak przeczuwałem. Naprawdę, trochę więcej dystansu do świata. Szczególnie tego wirtualnego;) pozdro
Odpowiedz@GuideOfLondon: wytłumaczenie na poziomie podstawówki...Chyba najbardziej niedojrzałe z możliwych. Wszedłem dla picu, komentowałem żeby zobaczyć reakcje, chociaż od początku wiedziałem, że będzie źle. Po takim podsumowaniu nie wychodzisz "z twarzą" z tej dyskusji:)
Odpowiedz@GuideOfLondon: Uśmiałem się jak nigdy :D Widzę, że przeszkadzają ci trudniejsze słowa i rozmowa z kobietami. Dlatego w prostych słowach napiszę: jesteś debilem. Gubisz się w zeznaniach, zmieniasz wątki częściej niż w Modzie na sukces, a najgorsze jest to, że nie umiesz przyznać się do błędu.
OdpowiedzStrasznie stresujące jest takie namawianie na dziecko i pytania o to, kiedy ono się w końcu pojawi. Najgorzej właśnie jest kiedy para ma problemy innej natury niż ich własne przekonania. Przyrost naturalny swoją drogą, ale uważam, że to jest prywatna sprawa pary, czy się decydują na potomka i kiedy. Dla mnie jest to trochę niezrozumiałe, ale u nas jest tak właśnie, że jak ślub czy dłuższy związek to od razu zaczynają się pytania o rozmnażanie. Niestety, są ludzie i parapety.
Odpowiedz@SamanthaFisher: Ja z moim jestem rok i 3 miesiące, z czego prawie rok na internecie, mieszkamy razem ze sobą od 5 miesięcy. Ledwo się wprowadziłam pewni nachalni znajomi naciskają, że oni już by mnie z wózkiem widzieli... Kiedy przyjeżdżałam (całe 2 razy!) w odwiedziny, pojawiały się też takie komentarze, ale teraz to już zawsze i coraz bardziej natrętne. To jest dopiero koszmar! Dobrze, że mamy kontakt taki dość luźny, bo by ktoś chyba w mordę dostał.
OdpowiedzU mnie było podobnie. Mam męża młodszego o 4 lata, więc ciągle wypominanie mi wieku, momentami teściowa uważa, że chyba już jestem w jej wieku. Urodziłam syna, dostawałam milion rad, takich sprzed pół wieku. Jak wyraziłam swoje zdanie - foch. I zaraz po porodzie - kiedy następne dziecko. A syna musieliśmy rehabilitować, był w szpitalu i marzyłam tylko o tym, żeby był zdrowy. A teraz, gdy już nawet nie myślałam o drugim dziecku, zaliczyliśmy wpadkę. I za dwa miesiące powitamy drugiego syna. I co? Babunia ucichła. Nawet jej nie stać na spytanie mnie jak się czuję. Udaje, że nie ma tematu. Jedynie co, to powiedziała, jak syn powinien mieć na imię, bo jej się podoba. A mi się nie podoba, więc będzie miał tak jak my chcemy.
OdpowiedzWspółczuję to wciąż nagminne. My mieszkamy daleko od obydwu rodzin, na szczęście tendencje do takich pytań ma raczej odnoga rodziny typu siostra teściowej czy coś pokrewnie, a nie bezpośrednio czy teściowie czy rodzice. Ja się nauczyłam, że jak kogoś częściej widzimy czy chcemy zachować dobre stosunki, to jesteśmy szczerzy i tłumaczymy do skutku. Na pomniejsze sprawy przymykam oko, na tę czekoladkę więcej-nasi rodzice są u nas krótko zawsze a starają się jak mogą, przyjeżdżają rzadko. Wszystkie baby mają taką tendencję :p ale mama i teściowa na szczęście w niewielkim stopniu i też się pilnują. Wiesz, mój mąż ma taką ciotkę. Tak namawiała na to drugie, w swoim czasie (przez nas ustalonym) się na szczęście powiodło od razu (jestem w ciàży). Co usłyszeliśmy? No przecież za wcześnie, pierworodna jeszcze malutka ;) Dodam że z pierworodną było dokładnie to samo, z tym małym szczegółem że byłam już w ciąży kiedy zaczęła sugerować, że powinnam ;) Jak mąż rzucił z mrugnięciem do mnie oka że tak się składa własnie...to nagle ciotka stwierdziła, że jestem za młoda a w ogóle to mało się znamy ;) Także ten, robić swoje i się nie oglądać.
OdpowiedzPogratulować teściowej uporu nie ma co.Ona pewnie liczyła na wnuczke i dlatego synka traktuje chłodniej.Powiem Ci coś na poprawę humoru i a propo tematu.Moja mama strzeliła tekstem że jest w ciąży(mając 40 za sobą).No to my z sis szczęśliwe(ja bardziej)wybieramy imiona ustalamy co do czego no mija tak gdzieś 3 msc siedzimy u rodziców gadamy nagle mama do nas że nic z tego dzidzia nie bedzie fałszywy alarm menopauza sie zaczyna itd.Tato spojrzał westchnął wyszedł sis żadnej reakcji a mój mąż wstał spjrzał na mame i z tekstem"a bo z teściową to tak zawsze narobiła nadziei i nic jak zwykle" popłakałam sie ze śmiechu.i od tamtej pory nikt o żadnym dzidziusiu u nas nie wspomina.
Odpowiedz@paula85: Upór ma odpowiedni. Wkrótce minie 19 lat od naszego ślubu.
OdpowiedzJa w ogóle mam taką teorię, że te wszystkie ciotki, sąsiadki itp. nie mówią tych okropnie nietaktownych rzeczy, bo naprawdę tak uważają. One to robią z jakiejś takiej dziwnej... jakby zazdrości i tęsknoty za młodością. Po prostu muszą przyjąć wobec niej negatywną postawę i stąd taka potrzeba kontrolowania czyjejś macicy. Ona już ma ten temat dawno za sobą, więc teraz będzie zdalnie sterowała czyimiś poczynaniami w tej dziedzinie. Dlatego i w historii i w komentarzach pojawiły się sytuacje typu najpierw gadanie o tym, żebyś zaszła w ciążę, a jak już jesteś w ciąży, to też źle. A poza tym pewnie same od 16 roku życia były wypytywane kiedy ślub i dzieci, więc uważają, że to jest ok. Sorry za ten pseudopsychologiczny bełkot, ale jakoś tak właśnie mi się kojarzą te wszystkie głupawe ciotunie... Poza dosyć zabawne jest jeszcze to, że jednak większość ludzi wyraża chęć posiadania dzieci, tylko każdy decyduje się na nie w swoim czasie. A te ciotki po prostu nie mogą ogarnąć tego, że to nie będzie zaraz, tu i teraz.
Odpowiedz@recaptcha: może to jakieś przekonanie wyniesione z lat młodości.Kiedyś ludzie chyba nie myśleli tyle nad tym, czy dzieci będą mieli czy nie. Po prostu ich posiadanie było czymś normalnym. Żenisz się, rodzą się dzieci - taka kolej rzeczy. Dzisiaj jest w tej kwestii więcej "rozkminy" no i inna mentalność ludzi. Znak czasu:)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2016 o 14:50
Właściwie ten komentarz powinien znaleźć się w najdłuższym wątku obecnej dyskusji, ale przy tej pyskówce mógłby być niezauważony. Minęły już czasy, kiedy dzieci przejmowały ojcowiznę i zawsze ktoś zostawał przy rodzicach, żeby tę szklankę wody podać. I to nie chodzi o to, że ktoś jest wyrodny, ale łatwiej jest wyrwać się "ze swojej wsi", znaleźć perspektywy choćby i setki, czy tysiące kilometrów od domu. Coraz więcej jest małżeństw międzynarodowych. Nawet piątka dzieci "na stanie" nie gwarantuje, że którekolwiek z nich zostanie. Moi sąsiedzi mają dwoje dzieci - jedno w USA, drugie w Australii, sami są już staruszkami, ale trudno wymagać, aby dzieci rzuciły pracę, rodzinę, żeby zająć się rodzicami. Z czwórki dzieci mojej ciotki, w pobliżu zostało jedno - ale musi, jako samotna matka, zajmować się poważnie chorym dzieckiem. Takich przykładów znam sporo. Dzieci nie ma się dla siebie, dzieci mają prawo do własnego życia. Jeżeli są w pobliżu - cudownie. Ale nie zawsze to tak wychodzi.
OdpowiedzMoja znajoma to mistrzyni ciętej riposty. Pewnego razu teściowa powiedziała do niej: - Musisz postarać się o dziecko, to żadna rodzina bez dziecka! Znajoma odpowiedziała: - Spie*dalaj.
OdpowiedzU mnie z kolei jest zupełnie odwrotnie. Żona w tym roku zmieni prefiks na liczbę znaną z serialu z inż. Karwowskim. Pierworodna ma 4, 5 roku, lecz nigdy nie zamierzaliśmy ograniczać się do jednego potomka, tym bardziej że nasza sytuacja życiowa do najtragiczniejszych nie należy. W grudniu nasze starania zostały zwieńczone sukcesem. Wieść o tym Teściowa skomentowała: "Ech córciu, Ty wiesz jak sobie życie skomplikować".
Odpowiedz