Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Często się powiada, że rodziny się nie wybiera. Stwierdzenie to, uważam za…

Często się powiada, że rodziny się nie wybiera. Stwierdzenie to, uważam za niesamowicie prawdziwe, o czym stale mi moja piekielna rodzinka przypomina. Ale do rzeczy.

Mój tata, ma spore nieszczęście posiadania brata debila. Owy stryj jest do bólu typowym "Januszem" - również z imienia. Bardziej stereotypowego odpowiednika ze świecą szukać: fan mercedesów, taniego piwa i fajek, który hobbistycznie uprawia zawiść i chęć bycia lepszym od wszystkich.

Od dalekich początków pamiętam, że mój ojciec (który od swojego braciszka jest młodszy o siedem lat) ciągle miał z nim na pieńku. W dzieciństwie Januszek uwielbiał się wywyższać, co ze względu na jego niski wzrost, wychodziło tylko w kwestii materialnej.
Wczesna dorosłość również w tej kwestii nie była usłana różami. Matka mojego ojca, również piekielna baba, wprost powiedziała po rozwodzie z dziadkiem, że mojego ojca "pochowała". Odtąd zaczął się istny bój dwóch frontów. Nasz, stojący murem za dziadkiem, który swoją drogą był świetnym człowiekiem i bardzo pomógł mojemu ojcu, i ich babciny, którego sloganem było chyba zdanie "Kochany Januszek".

Jakakolwiek styczność z tamtym frontem zawsze rodziła błyskawice mocy z oczu mojego ojca i braciszka. Pożyczane przez mojego ojca narzędzia nie wracały, lub wracały zniszczone, wszelkie "wspólne" imprezy kończyły się awanturami. Wujo przy każdej okazji wychodził ze skóry by okazać się lepszym. Kupił starego Mercedesa: "Ciebie bracie na takiego nie stać niestety!" Ojciec tylko kręcił z dezaprobatą głową, szczególnie dlatego, że mamy trzy auta pośledniejszych marek. Inna sytuacja była, gdy Januszek zaprosił całą rodzinę by pokazać swój nowiutki telewizorek 60 cali. Co prawda ledwie go zmieścił do salonu w swoim obciążonym kredytami domu, ale co z tego "Skoro taki wielki!".

Mówiąc o kredytach i finansach: wujo był najprawdziwszym Januszem biznesu. Wybudował dom i próbował żyć ponad stan. Problem w tym, że zrobił to zaraz po przejściu na emeryturę (wczesną bo górniczą) przez co nie mógł się wypłacić. W rezultacie zadłużał się coraz bardziej. Doszło nawet do tego, że zaczął wysyłać SMSy na te loterie telewizyjne, bo jak sam się tłumaczył "Jak by wygrał to by wyszedł z dołka". Telewizyjnym lichwiarzom nabił kabzy na ponad dwa tysiące zł. Z tego wszystkiego nawet ciocia (złota kobieta, do rany przyłóż) wróciła do palenia.

Mój ojciec w końcu poszedł po rozum do głowy i uznał, że każdy swoją rzepkę skrobie. Zerwał kontakty całkowicie. Na dłuższą metę sam uważałem to za dobry pomysł. Okazało się jednak, że wesołe kółko adoracji piekielnego stryja, cały czas kombinowało.
Wujo wiedział, że dziadek ma niemały majątek i że po jego śmierci coś może mu do kieszeni skapnąć. Problem w tym, że sam stryjo nigdy się swoim ojcem nie interesował. Miał go tak głęboko w swojej wąsatej dupie, że nawet, gdy dziadek dostał zawału, to tylko wysłał SMSa z zapytaniem czy sytuacja jest krytyczna. Chyba miał zawiedzioną minę, gdy okazało się że nie jest tak źle. W ramach rekonwalescencji, zabraliśmy dziadzia nad Adriatyk. Przez następne sześć lat przejeżdżaliśmy 200 km co dwa miesiące, by dziadkowi pomóc, węgiel zakupić i do komórki wrzucić czy wyremontować łazienkę i dostosować ją do jego podeszłego wieku.

Niestety dziadkowi się w końcu zmarło. Ten magiczny punkt sprawił, że tamta strona rodzinki zwariowała. Piekielny wujo siedział jak na szpilkach przy odczytywaniu testamentu, czekając na to, aż padnie jego imię, a po nim nastąpi długa lista klejnotów, srebra, i złotych koron, które spadną na jego "przykładną" synowską głowę.
Po tym, gdy nic takiego nie nastąpiło, rozczarowanie na jego licu przerodziło się w gniew. Dom od trzech lat należy do taty, biżuteria do wnuczki, auto do synowej, a książki, zegarek i kolekcja szachów do wnuczka (czyli mnie). Wujo z ku**ikami w oczach, plując w naszą stronę krzyczał, że nas wykończy do cna i że ojciec mu jeszcze 100 000 zł będzie musiał dać (z jakiej mańki?).

Przyszła pierwsza sprawa sądowa: wujo czuje się poszkodowany i żąda zachowku. Sąd mówi Ok, ale piekielny Januszku kwotę wyznaczam na 3000 zł. Po usłyszeniu tej kwoty i walnięciu młotkiem przez sędzinę na potwierdzenie wyroku, stryjem miotnął szatan tak bardzo, że wyprowadzała go ochrona.
Szczęśliwi, że to już koniec, i że suma jest na tyle mała że starczy jeszcze na porządny nagrobek dla dziadka, udaliśmy się do domu.

Oj jakie było nasze zdziwienie, gdy miesiąc później, stryjo zadzwonił do mojego ojca i ledwie zrozumiałym przez pijacki bełkot głosem oznajmił, że nas zniszczy, że skarbówka nas wykończy i że "tej Twojej córce ku**ie połamie nogi". W tamtym momencie zagotowało się we mnie tak bardzo, że z miejsca chciałem wsiąść w auto, pojechać tam, i używając perswazji bezpośredniej (czytaj: pałką teleskopową), przekonać go, że grożenie mojej najbliższej rodzinie nie było najlepszym pomysłem. Ojciec powstrzymał mnie mądrymi słowami, że stryj ma finansowy nóż na gardle, a zapędzony w róg szczur jest najgroźniejszy.
Najciekawsze miało jednak nadejść.

Pewnego pięknego dnia, przyszło pismo z urzędu, że autko po dziadku (nowa Kia Ceed) miało jakieś nieprawidłowości przy przechodzeniu w drodze testamentu i musi być sprawa sądowa by naprawić błąd w papierach. Myślimy OK, to nie problem, ale wujo też dostał taki papier, i ubzdurał sobie, że chodzi o to że auto ma być jednak jego. Znów pudło. Piekielny po raz kolejny z pianą na ustach został odprowadzony w sądzie do wyjścia przez dwóch sążnie zbudowanych panów. Auto było oficjalnie nasze, i wreszcie na stałe chcieliśmy się odciąć od popierdzielonego stryja.

Dwa dni później, samochodowi o które była sprawa, ktoś ukradł tablice rejestracyjne. Sprawa zgłoszona na policję, policja że ostatnio złodzieje benzyny grasują i kradną numery by ich nie złapali. Ale nie. Tablice wsiąkły i znikły, nikt nigdzie ich nie widział i nikt ich nie użył.
Następne tablice też długo nie wisiały. Tydzień po ich odebraniu znów odparowały, jak by sam Gandalf stał za krzakiem i robił sobie z nas jaja. Nie muszę chyba mówić, że autem bez tablic się jeździć nie da. Trzecia para tablic znikła tak samo jak poprzednie, lecz teraz seryjny porywacz blach zostawił wiadomość, a mianowicie wydrukowane na A4 "Zniszczę cię". Olaliśmy to ciepłym moczem, bo już od dawna podejrzewaliśmy, że to sprawka piekielnego wujka. Auto wylądowało w garażu, mamy przecież jeszcze dwa.

Od tamtego momentu do teraz jest cisza. Cisza przed burzą, chciało by się powiedzieć, lecz mam jednak nadzieję, że piekielny wujo w końcu utopił tą sprawę w kieliszku wódki i zostawi nas w spokoju.

Rodzinka_niczym_sępy

by Sareth
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Litterka
30 30

Mam pomysła! ;) Zamontujcie nowe tablice, postawcie samochód w łatwo dostępnym miejscu podwórza i niech wujo kradnie jeszcze raz! Tylko nie zapomnijcie o kamerze ;)

Odpowiedz
avatar Sareth
16 18

@Litterka: Nie głupie. Policja nie chciała przyjąć zgłoszenia i wszcząć śledztwa, ze względu na brak jednoznacznego dowodu. Motyw też im nie wystarczył. :)

Odpowiedz
avatar ampH
20 20

@Sareth: Zawsze możecie się poświęcić i poczatować na niego, a kiedy się pojawi i zdejmie tablice to warto go "zatrzymać w czynie społecznym na gorącym uczynku", a że "stawiał opór i był agresywny" to trzeba było "użyć przymusu bezpośredniego". :)

Odpowiedz
avatar Trepan
5 5

@Sareth: znaczy mają lenia. muszą podjąć dochodzenie "w sprawie" jeśli złożysz zawiadomienie. nie mają prawa odmówić poszukiwania złodzieja

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 5

@Sareth: "Niegłupie". Za to odmową przyjęcia zgłoszenia z powodu braku przedstawienia przez zgłaszającego dowodów ostatecznie udowodniłeś, że wujcio jest postacią zamieszkującą twoją wyobraźnię.

Odpowiedz
avatar Rak77
14 40

Kto z was kiedykolwiek w życiu użył zaimka "ów" ? Dlaczego więc tak uparcie próbujecie zastosować go na piekielnych? Po raz kolejny wklejam: zaimek wskazujący ów - rodzaj męski (nigdy owy) owa - rodzaj żeński owo - rodzaj nijaki (nigdy owe) Nagminnie stosowany w sposób nieprawidłowy i często nadużywany. Jego zadaniem jest wyróżnić spośród grupy. W innym przypadku powinno się użyć zaimka ten/ta/to Polszczyzna jest językiem fleksyjnym, więc wyrażenia odmienne powinniśmy bezwzględnie odmieniać. Zaimek ów jak przymiotniki ma formy rodzaju, liczby i przypadka i jak przymiotnik składniowo dostosowuje się do wyrazu określanego (ów dom, owi znajomi, owo miejsce, owej dziewczyny)

Odpowiedz
avatar Sareth
3 13

@Rak77: Forma Owy jest nieprawidłowa? Pytam się z ciekawości bo nie mam pojęcia. I owszem słowa "owy" używałem w np. prezentacjach i wykładach przed klasą, ale nie jestem teraz pewien czy jest to prawidłowe. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Rak77: Ja liczę i się nie odzywam, ale bardzo ciekawe wyniki mi wychodzą... Liczę oczywiście nieprawidłowe użycie zaimka "ów" ;)

Odpowiedz
avatar Agness92
5 5

@Sareth: "owy" to forma archaiczna. W (chyba) Dziadach się pojawia, albo w innym Kordianie.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
2 2

@Agness92: mam wrażenie, że jeszcze w literaturze lat 50-60 pojawiało się "owy" zamiast "ów".

Odpowiedz
avatar singri
1 1

ów , ten , tenże , wyżej wymieniony, rzeczony... nie chcę mi się iść po słownik, więc to tylko kilka przykładów synonimów, jakie mogą zastąpić ten nieszczęsny zaimek. A z owym zaimkiem moim zdaniem jest tak , że jak ktoś kiedyś zrobił alce w wypracowaniu, to0powieliło im maks trzydzieści osób, a najczęściej dużo mniej . A teraz jak napiszę np . świerzy to przeczyta to paręset osób . Niektórzy powtórzą. I poleci samo.

Odpowiedz
avatar Rak77
2 2

@grupaorkow: Odnosisz mylne wrażenie. Zwrot "owy" nigdy nie był prawidłowy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Rak77: Zadałeś bardzo ciekawe pytanie, które często mi się nasuwa, kiedy czytam piekielnych. Kto do jasnej ciasnej kiedykolwiek powiedział "ów", "ot" ('ot, zwykły cośtamcośtam' - ulubiony środek stylistyczny piekielnych), rodzicielka, matka moja, przybytek, i - moje ulubione - "oznajmił mi, kim byli moi przodkowie do sześciu pokoleń wstecz". Od dawna zastanawiam się, jak naprawdę brzmi to mityczne wyzwisko. "Twoi przodkowie do sześciu pokoleń wstecz byli złamanymi *ujami"? "Twoja matka, babka, prababka, praprababka oraz prapraprababka były prostytutkami"? "Twoja stara"? Ty sku***synu"? Bo ze wszystkich słyszanych w całym moim krótkim życiu przekleństw, tylko dwa ostatnie odnoszą się do rodziny. Także wiem, że to offtop, ale może ktoś by mi przy okazji wyjaśnił, o co chodzi z tym wyzywaniem do iluśtam pokoleń? Czy to tez tylko jeden ze specyficznych środków stylistycznych skłądających się na manierę językową (i bujną wyobraźnię) piekielnych?

Odpowiedz
avatar Agness92
5 5

@Rak77: „Kto tedy widział owy kocioł z kaszą / Lub ową izbę – ten łatwo zrozumie, / Jaki gwar powstał w tylu pułków tłumie, …” Adam Mickiewicz, Dziady cz. III

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-1 3

@Agness92: Ja Cię proszę... Dzwoni w kościele ale nie wiesz w jakim. Na przestrzeni lat, język w mowie jak i w pisowni ewoluował. Uznane jest, ze prawidłowa forma to "ów", "owa" i "owo". Owy jest formą nieprawidłową. Idąc Twoim tokiem rozumowania, idźmy jeszcze dalej. Wiele lat przed Mickiewiczem używano różnych Waszmościów, na strzelbę mówiono flinta, na kobietę białogłowa a na kobietę "pracującą" nierządnica. Tak więc proszę... Nie dawaj głupich przykładów. Poza tym Mickiewicz był poetą vel pisarzem a nie bezbłędnym znawcą języka.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 7:14

avatar Jorn
-2 2

@Sareth: Nie masz pojęcia, a jednak próbujesz udawać mądrzejszego, co oczywiście nie wyszło. Nie jesteś lepszy od tego swojego wujka, tyle że on się chwalił starym mercedesem, a ty nową kią (za to nie twoją).

Odpowiedz
avatar Agness92
4 4

@Iceman1973: to był komentarz do zdania "zwrot owy nigdy nie był prawidłowy", a nie dowód na prawidłowość tej formy obecnie. Wypadałoby przeczytać całą dyskusję zanim się do niej włączysz.

Odpowiedz
avatar Rak77
9 11

Ów :) stryj ma, zakorzenione i potwierdzone przez matkę, poczucie krzywdy, ze nie odpuści nigdy. Jego celem będzie teraz znalezienie "haka" na waszą rodzinę. Tak więc obawiam się że to faktycznie cisza przed burzą

Odpowiedz
avatar Sareth
12 12

@Rak77: Dzięki za radę gramatyczną! Człowiek się uczy całe życie. Jak zastanowię się nad Twoimi słowami to chyba masz rację. Strach pomyśleć co następne wykombinuje...

Odpowiedz
avatar hamsterod
11 11

Popieram opcję podstawienia auta z nowymi tablicami jako przynęty, zwracam tylko uwagę, że sprzęt nagrywający nocą tani nie jest i trzeba by zainwestować trochę w zabawę, z której finansowo nic nie wyciągniecie. Co może nie przeszkodzić wujowi w dalszym uszkadzaniu mienia w poczuciu krzywdy i niesprawiedliwości.. Jeśli do auta nie macie sentymentu i nie jest to żaden wyjątkowy/rzadki model to najprościej sprzedać. Nie używane auto niszczeje mechanicznie, nawet jeśli w garażu blacharce się nic nie będzie działo.. Zastanawia mnie niska kwota zachowku, widocznie udowodniliście, że ponosiliście koszty, a on kontaktu z dziadkiem nie miał..

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2016 o 19:46

avatar Sareth
4 6

@hamsterod: Zgadza się, przed sądem zostały pokazane wszystkie rachunki, paragony oraz opinia rzeczoznawcy którą nasz adwokat kazał wykonać apropos stanu domu oraz pomocy materialnej dla dziadka.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2016 o 20:23

avatar barteknc
11 11

@hamsterod: Też popieram opcję z kamerą. Aut mogliby sprzedać, ale jak napisał autor jest to nowa Kia, dodatkowo używana przez dziadka, więc mają pewność co do jego historii. Co do niskiego zachowku to autor wspomniał, ze dom dziadka już od paru lat należał do jego ojca, więc można przypuszczać, że inne przedmioty też zostały wcześniej przepisane i zachowek został ustalony od tego czego przepisać nie zdążyli.

Odpowiedz
avatar Rak77
3 3

@barteknc: W "prawie" polskim kwestia zachowku i spadku jest bardziej skomplikowana. Nawet darowizny do 10 lat przed śmiercią , wchodzą w skład masy spadkowej

Odpowiedz
avatar barteknc
2 2

@Rak77: Dlatego zamiast umowy darowizny lepsza jest umowa kupna-sprzedaży. Niby podatek trzeba zapłacić, ale lepsze to niż późniejsze spłacanie krewnych.

Odpowiedz
avatar krogulec
0 0

@hamsterod: "Zastanawia mnie niska kwota zachowku, widocznie udowodniliście, że ponosiliście koszty, a on kontaktu z dziadkiem nie miał.. " Przydatna rzecz to bilingi telefoniczne, bardzo wyraźnie pokazują częstotliwość kontaktów.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 7

@Sareth: Jak to się stało, że wszystkie dobra dziadka, dom, samochód, biżuteria, itd. stały się waszą własnością przed sprawą spadkową? Fajny fejk. Malinowa, czy to znowu ty?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 0:49

avatar Jorn
0 0

@Sareth: à propos.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 2

@zendra: A nie mogło być tak, że dziadek za życia podjął odpowiednie kroki, by przekazać dobra innym spadkobiercom? Pytam bo się nie znam, wydawało mi się, że jest to możliwe, ale teraz zasiałaś ziarno wątpliwości.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 3

@GlaNiK: Właśnie dlatego chciałabym usłyszeć odpowiedź od autora historii, bo różne drogi nabycia tego majątku rodzą różne konsekwencje prawne. Jak widzę, unika on (albo "ona Malinowa) odpowiedzi na to proste pytanie. Pozwól, że na razie nie odpowiem ci, bo nie chcę ułatwiać lawirowania autorowi tego fejka.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 23:42

avatar zyxxx
5 5

Sugeruję nagrywać rozmowy, zbierać kartki jakie zostawi i konsekwentnie zgłaszać na policję groźby karalne

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
0 0

Brat ojca piekielny bez dwóch zdań, ale zastanawia mnie zasądzona kwota zachowku. Jest naprawdę symboliczna w porównaniu do gwarantowanej przez prawo ( z tego co pamiętam to 1/2 udziału spadkowego). Ot,taka babska ciekawość.

Odpowiedz
avatar zendra
1 5

Bo to jest zwykły fejk. Pewnie niedługo wyświetli nam się napis "Konto zamknięte".

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@kertesz_haz: jesli dziadek robil darowizny jakis czas przed smiercia, to pozbyl sie wiekszosci wartosciowych skladnikow majatku wiec i nie bylo z czego wyzszej kwoty wyliczyc- bo dom itp. juz nie byly jego poza tym nie wiemy, ile osob bylo do podzialu ;)

Odpowiedz
avatar shadowy_name
2 4

@bazienka: z tego co się orientuję to darowizny poczynione do 10 lat przed śmiercią wliczają się do wyznaczenia kwoty zachowku. W historii jest mowa o 3 latach.

Odpowiedz
avatar Puar
0 0

@kertesz_haz: mogła być umowa dożywocia między nim a ojcem autora. Wtedy mieszaknie czy dom nie weszło do masy spadkowej. Zostały tylko ruchomości gdzie taka kwota jest możliwa. Udział wuja to 1/4 spadku, zachowek to połowa tego.

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@Puar: Ustawowy udział wuja to 1/2 spadku, więc zachowek to 1/4 całości spadku.

Odpowiedz
avatar Morog
4 4

W Polsce sędzia nie stuka młotkiem :)

Odpowiedz
avatar Trepan
1 1

pomyśl o psie obronnym. jak się obronisz, nawet na swoim terenie to w tym chorym państwie jeszcze odpowiesz ciężej niż bandyta, ale jak zagryzie go pies to ok, jeśli tylko na Twoim terenie i masz tabliczkę ostrzegawczą oraz brak dziur w ogrodzeniu (dowodzenie, że zwierzę jest trzymane należycie i nie może się wydostać poza posesję)

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

Eeee tam, piekielny to by był, jakby nie powiedział wam "dzień dobry", a nie w obecnej sytuacji (nawiązując do jednej z poprzednich historii) :P

Odpowiedz
avatar intruS
0 0

《Matka mojego ojca, również piekielna baba, wprost powiedziała po rozwodzie z dziadkiem, że mojego ojca "pochowała".》Jak tutaj rozumieć "pochwała"? :)

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

@intruS: Że dla niej umarł/nieistnieje?

Odpowiedz
avatar intruS
-1 1

pochowała*, ofc.

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
3 3

Podziwiam w tej historii rozum dziadka. Byłam pewną, że historia będzie brzmiała "wuj zabrał pół majątku, bo mu się należy z sądu jak nie ma testamentu." brawo dla dziadka!

Odpowiedz
avatar Puar
1 1

Zakazać kontaktu, zbierać dowody i jak będzie dalej Was gnębił - zgłosić na policję nękanie.

Odpowiedz
Udostępnij