Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w domu, z kubkiem kawy w ręce, przy okazji sprzątając, gotując…

Pracuję w domu, z kubkiem kawy w ręce, przy okazji sprzątając, gotując obiad i odrywając kota od firanki. Ot, taka wielozadaniowość :)
Nie chwalę się tym, praca jak każda inna, zarabiam całkiem sensownie. Z mężem mamy osobne konta, składamy się po "połowie" (bo różnie to wychodzi) na domowe wydatki, tak ustaliliśmy już wcześniej, układ pasuje jednej i drugiej stronie.

W tym wszystkim jest stwierdzenie klucz "praca w domu".
Według rodziny męża taka praca to nic, siedzę w domu, nic nie robię, a mąż płaci za wszystko. Od roku próbuję im przetłumaczyć, że zarabiam, mam swoje pieniądze i nie "ciągnę" od męża ile wlezie. Nie dociera. Jestem żarłoczną hubą, która uwiesiła się na biednym mężczyźnie, a on daje się wyzyskiwać.

Dostaję dwa razy w tygodniu telefon, że jest praca! Moja wymarzona, na kasie w markecie, gdzie zarobię połowę tego co w domu, a zapiernicz osiem godzin. Wspaniała praca na stacji benzynowej, nocki, ale co tam! Ktoś potrzebuje opiekunki do dziecka, na już, magiczne pięć złotych polskich na godzinę. Oferta życia.

Naprawdę nie zliczę już ofert, które miałyby zmienić zawartość mojego konta bankowego i mogłabym sobie je dopisać do CV. Tłumaczenia nie mają już chyba sensu. Utarło się, że "praca w domu to nie praca". Jeśli codziennie rano nie biegniesz na autobus, a wieczorem nie wracasz zmęczona, styrana i bez chęci do życia, to uwierz mi, jesteś bezwartościowym człowiekiem wyzyskującym wszystkich dookoła.

w-wa

by shane
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar iks
16 18

Przekaż rodzinie że skoro zazdroszczą ci pracy to sobie nie życzysz działania na twoją szkodę, jak im się nie podoba - blokuj ich numery w telefonie.

Odpowiedz
avatar acccid
18 18

Nadgorliwość rodziny prawdopodobnie wynika z braku wiedzy na temat Twoich zarobków. Gdy poznałem i w niedługim czasie przeprowadzała się do mnie moja narzeczona, poznając jej rodzinę to wszyscy aż kipieli z ciekawości ile to ja zarabiam. Nawet ich nie za bardzo obchodziło co robię. Budżet mamy wspólny. Nikt nikomu nic nie wylicza. Konta mamy co prawda osobne ale pensje po opłatach są wypłacane. Każdy bierze ile potrzebuje. Mi ten układ pasuje chociaż się bałem po poprzednim związku kiedy właśnie było takie zrzucanie się po połowie z zatajaniem dochodu.

Odpowiedz
avatar Jango_Fett
9 13

@acccid: a później ktoś z rodziny przylatują, żebyś podżyrował kredyt. Znam taki przypadek gdzie znajomy podżyrował, a później komornik wszedł mu na wypłatę.

Odpowiedz
avatar acccid
14 14

@Jango_Fett: Z rodziną interesów się nie robi ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@acccid: Tu nie chodzi o zarobki, po prostu dla nich praca w domu to nie praca. Przypomina mi się jakie przejścia miał mój kumpel ze swoimi teściami - nie byli w stanie zaakceptować tego, że miał swoją własną działalność gospodarczą, tylko wszelkimi sposobami próbowali go zmusić do zatrudnienia się na etat, bo przy samozatrudnieniu "nie ma stabilności". Wciskali mu prace podobne do tych z historii, oferujące minimalne zarobki. Nie docierało do nich, że przychody z działalności spływały co prawda bardzo nieregularnie, ale po uśrednieniu w ciągu roku wychodziło kilkanaście tysięcy miesięcznie na czysto. Nie, nie ma stabilności! Jak on sobie wyobraża utrzymanie rodziny? Lepsza praca na kasie za 1600 brutto, bo wypłata jest regularna! Z takimi ludźmi nie ma dyskusji...

Odpowiedz
avatar acccid
1 1

@mooz: naleciałości z poprzedniego systemu. Wychowani są ,że masz robić u kogoś na pensji w stylu "czy się stoi czy się leży"

Odpowiedz
avatar takatamtala
8 8

Witaj w klubie :)

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
13 19

Wyznaj im ile zarabiasz na tym nic nie robieniu przez cały dzień w domu. Ale podejrzewam, że zaraz wpadną na genialny pomysł, że pewnie rozbierasz się w domu przed kamerą za kasę. Szczerze? To nic nie rób. jakby chcieli cię zaakceptować to już dawno by to zrobili. Walka z wiatrakami. Pozbędziesz się jednego problemu, wymyślą kolejny.

Odpowiedz
avatar koszi
18 20

@GuideOfLondon: i taka już trochę rozebrana a trochę nie, odrywa się od kamerki, żeby ściągnąć kota z firanki :)

Odpowiedz
avatar shane
19 23

@GuideOfLondon: W sumie chciałam im powiedzieć ale ostatecznie doszłam do wniosku, że to nie ich sprawa. Zaraz się zacznie pożyczanie pieniędzy i komentowanie tego co mam w domu i ile to kosztowało.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
14 14

@shane: Widzisz sama, że co być nie zrobiła to ich stosunku raczej nie zmienisz.

Odpowiedz
avatar acccid
-1 9

@shane: W sumie masz rację. U mnie jest podobnie. Już kilka razy jej rodzina pożyczała pieniądze. Rodziców rozumiem. Często wspierali w różny niematerialny sposób. Ale nie tylko rodzice pożyczają. Trafia się i ciotka. Moja rodzina z kolei jest ciekawa ile co kosztuje i namawia mnie na oszczędzanie. Także można też i w drugą stronę przesadzać :) Nie musisz mówić konkretnie ile zarabiasz. Ja gdy byłem naciskany podawałem przedział. Na przykład między 2000 a 3000 lub np. między 5000 a 5500 jeśli chcesz być bardziej dokładna. Powinno wystarczyć. Niby dokładnie nie wiedzą, ale w sumie coś wiedzą i może się odpierdzielą ;)

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
14 14

@acccid: Z całym szacunkiem, ale jak ktoś mówi, że zarabia między 5000 a 5500 to już raczej jest dosyć konkretny przedział płacowy i raczej nie pozostawia dużo do domysłu.

Odpowiedz
avatar acccid
1 5

@GuideOfLondon: podałem tylko przykłady przedziałów. Kwoty są przypadkowe.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2016 o 11:34

avatar GuideOfLondon
9 9

@acccid: Ja również nie odnosiłem się do konkretnych kwot. Obojętnie czy ktoś poda przedział 3k-3,5k; 5k-5,5k czy 10k-10,5k to raczej dosyć konkretnie wiadomo ile zarabia. Jak ktoś podam przedział 5k-5,5k to raczej trudno uważać, że ktoś pomyśli, że miałem na myśli tak naprawdę 2k na rękę.

Odpowiedz
avatar MyCha
9 9

@GuideOfLondon: Dodałabym również, że to jest już taki przedział płacowy przy którym niechętnie się rozmawia otwarcie o tym ile się zarabia. Zwyczajnie budzi to w ludziach za dużo zawiści i reakcje typu, że mówisz to tylko bo się chcesz pochwalić itp. Choć muszę przyznać ze osobiście sama spotkałam się chyba z za dużą ilością zawiści i mogę mieć spaczony obraz sytuacji.

Odpowiedz
avatar acccid
-2 4

@GuideOfLondon: Miej 500 zł a nie miej :) No rozumiem Cię :) Z resztą przedział każdy dopasowuje do siebie ja podałem z rozbieżnością 1000 zł między tyle a tyle i wścibskim ciotkom z podpitymi wujkami musiało to wystarczyć :) Chyba nikt nie lubi pytania: "Ile zarabiasz"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@MyCha: Dokładnie pieniądze a w szczególności większe niż przeciętne to rzecz wstydliwa. Jak się przyznasz to będziesz pierwszy do obdzwaniania z żądaniem: POŻYCZ! A najlepiej na wieczne nieoddanie

Odpowiedz
avatar Bryanka
8 18

Mamy z mężem wspólne konto przez co jego rodzina uważa, że robię karierę na jego plecach. Za to moja rodzina uważa, że to on jest utrzymywany przeze mnie. Dla odmiany większość naszych znajomych uważa, że wspólne konto to najgorsza rzecz jaką można zrobić kobiecie. Jest to zamach na jej swobodę i niezależność i ogólnie każda babka powinna mieć własne konto, najlepiej ukryte przed mężem. Ot, współczesny feminizm :/

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
10 14

@Bryanka: Widocznie większość twoich znajomych ma problem i nie jest pewna swoich uczuć i dlatego wolą się zabezpieczać na wypadek gdyby "ta miłość do grobowej deski" wygasła ;) Kochajmy się jak bracia, rozliczajmy jak żydzi ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2016 o 11:18

avatar shane
6 8

@Bryanka: Wspólne konto to nic złego, kwestia podejścia obu stron. My doszliśmy do wniosku, że jeśli ktoś ma swoją zachciankę to nie musi się później "tłumaczyć" drugiej stronie dlaczego z konta zniknęło 500zł na jakąś część do roweru :P

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
10 16

@shane: Albo tłumaczyć się z opłaty za pokój hotelowy dla dwojga jak jednoczeście miałeś/aś być w tym czasie u rodziców na drugim krańcu Polski ;)

Odpowiedz
avatar Bryanka
9 11

@shane: Chyba troszkę źle postrzegasz trzymanie całej kasy wspólnie. My się nie tłumaczymy jak chcemy coś sobie kupić. Nie pytam męża czy wolno mi kupić sobie jakiś ciuch czy buty, jednak zakupy powyżej jakiejś kwoty konsultujemy.

Odpowiedz
avatar havaria
4 4

@Bryanka: Hmm...Tez mamy osobne konta, ale to nie jest tak, ze ja męzowi przelewam 118 zł i 45 gr czyli połowę czynszu, albo 92 zł za połowe rachunku za prąd...Chore. Oboje pracujemy, mąż płaci za np rachunki, raty, opłaty, a jesl zachce wydac 500 zł na przykladowe częsci do rowera, to ja wchodze na swoje konto i patrze czy nas na to stac. Gdybysmy sie zrzucali po połowie na rachunki, a reszte wydawali na głupoty, to bysmy sie nigdy niczego nie dorobili:)

Odpowiedz
avatar Bryanka
6 6

@havaria: No właśnie nasze znajome małżeństwo zrzuca się po połowie na rachunki. A jakie jaja są co miesiąc i teksty typu "No kiedy mi oddasz swoją część?!". Dla nich, a dokładniej dla niej, to my jesteśmy chorzy, bo mamy wspólną kasę. Facet jest w porządku, ale jego żona ma, moim zdaniem, dosyć luźne podejście do związku małżeńskiego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

Akurat osobne konta to pomysł dobry - zapobiega wyczyszczeniu jednego wspólnego zarówno przez nieuczciwą drugą połówkę (ludziom odbija nawet po 20 latach małżeństwa, bądźmy realistami) jak i przez oszustów, hakerów itp.

Odpowiedz
avatar Aniela
1 1

@Bryanka: O matko to co by powiedzieli na nasz układ :D Mamy co prawda dwa oddzielne konta ale z mojego idzie na wszystkie wydatki i jedzenie a z męża na auto i oszczędzanie ;) Na szczęście nasze rodziny są normalne i nie dopytują co i jak :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Bryanka: My też mamy osobne konta osobiste i nie wnikamy ile kto zarobił w danym miesiącu. Oprócz tego mamy jedno konto na które wpłacamy po tyle samo i z niego idzie na jedzenie, rachunki,środki czystości itd. oraz aktualnie mamy drugie konto, na które też wpłacamy tyle samo i z niego idzie na remonty i wyposażanie domu - zlikwidujemy je, jak skończymy remonty, czyli za jakieś 380 lat.

Odpowiedz
avatar sapphire101
13 13

Nie wiem w czym problem generalnie, takie komentarze ze strony rodziny powinny po Tobie spływać jak po kaczątku. Jeżeli ktoś nie potrafi zaakceptować "pracy w domu" no to cóż, bardzo mi przykro - jego problem. Nie musisz w końcu spowiadać się z zarobków czy wydatków teściowej, ciotce, kuzynce i Bóg wie komu jeszcze. Powinnaś powiedzieć raz, a bardzo stanowczo, że nie potrzebne Ci są ich wspaniałomyślne oferty pracy, gdyż zarabiasz o niebo lepiej na obecnym stanowisku.

Odpowiedz
avatar hulakula
11 11

@sapphire101: zwłaszcza, że pilnowanie cudzego dziecka- to też poniekąd "praca w domu" ;-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 18

O to to. Mnie jeszcze irytuje, że jak jestem zmęczona, bo np. akurat nabrałam mnóstwo zleceń, to i tak nie mam prawa być zmęczona, bo w końcu jestem w domu!

Odpowiedz
avatar ewunian
21 23

Pracuję jako opiekunka osoby starszej w Niemczech. System 3:3 - trzy miesiące w Reichu, 3 w ojczyźnie. Umowa o pracę. Ile to się wysłuchałam od rodziny, znajomych i nawet obcych osób, że siedząc tyle w domu, to bym sobie znalazła coś sensownego do roboty, a nie tylko na tyłku siedzieć, bąki zbijać. TAK! Oferta życia - market, stacja, staż za frajer, na śmieciówce. Z przekory poszłam na rozmowę kwalifikacyjną do marketu - jak rekruter usłyszał, ze ja tylko na 3 miesiace i potem wracam do Niemiec "To zadzwonimy"... Najgorsza jest taka "dalsza rodzinka" - wpadną raz na ruski rok jak sie siedzi w Polsce, trafią dwa - 3 razy pod rząd na taką sytuację... "A Ty, Ewunian jak zwykle na garnuszku rodziców?". Pal sześć, że się rachunki popłaci, jedzenie dla pracujących rodziców i uczącego się rodzeństwa nagotuje, mieszkanie ogarnie... to ja, niedobra i wyrodna córka ich wykorzystuję i się lenię :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2016 o 11:33

avatar sufrazystka
13 15

-A ile się w tej pracy zarobi? - X zł miesięcznie -Przykro mi ciociu/mamo/babciu, zarabiam 3X. Raczej mi się nie kalkuluje. Powinny dać spokój. Z dwojga złego, ja bym wolała, żeby obgadywały mnie za plecami, niż uprzykrzały życie wprost. Też pracuję w domu i rodzina chłopaka się mnie czepia, ale dla odmiany w drugą stronę: "Skąd ona ma tyle pieniędzy, przecież nic nie robi."

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2016 o 11:36

avatar acccid
10 10

@sufrazystka: Ludzie zawsze będą gadać. Przykład sąsiadek na ławce podsłuchanych w letni wieczór zaraz za moimi plecami: "Skąd on taki młodzian ma na wynajem mieszkania i takie auto drogie. Diler pewnie albo jakiś paser, mówię Pani. Tylko patrzeć aż mu policja wpadnie" Do ludzi nie dociera, że ciężką pracą, nauką i samodoskonaleniem można naprawdę do czegoś dojść. A jak dojdziesz, boli ich to.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
10 10

@acccid: Ostatnio usłyszałem, że w Polsce uczciwą pracą nie da rady zarobić więcej niż 5k miesięcznie. Zarobki powyżej tej kwoty to napewno pieniądze zarobione na złodziejstwie i wykorzystywaniu innych. Jak to ktoś kiedyś powiedział: "Kraj piekny, tylko ludzie ku*wy"

Odpowiedz
avatar Meliana
6 6

Upierdliwe i piekielne, zgadzam się. Ale trzeba olać. Nie akceptują Cię i choćbyś na rzęsach stanęła i kankana uszami zatańczyła, nic tego już raczej nie zmieni. Zawsze znajdą sobie dziurę w całym i będą ją drążyć. Dopóki nikt Wam do niczego nie dokłada, guzik powinno wszystkich obchodzić, jak zarządzacie domowym budżetem. Odpyskowując, zrobisz z siebie niewychowaną chamkę, blokując kontakt - niewdzięcznicę, próbującą skłócić rodzinę. Pogadaj z mężem, ustalcie coś wspólnie i razem trzymajcie ten front. Jak zobaczą, że palucha między te drzwi nie wsadzą, odpuszczą.

Odpowiedz
avatar PaniczKa
14 18

Urodź dzieci. Od razu się dowiesz, że twoja praca jest zbędna, bo to fanaberia, żeby od dzieci uciec, a twój mąż na pewno was utrzyma w luksusie. I co z ciebie za matka, jak wysyłasz dziecko do przedszkola żeby sobie w domu na waciki zarabiać :P

Odpowiedz
avatar bonsai
3 3

@PaniczKa: Ja tam ostatnio usłyszałam, że żeruję na biednym mężu i powinnam tyłek do roboty ruszyć, bo przecież już pół roku się lenię. Mamy 3 dzieci, Najmłodsza ma 3 miesiące... i chętnie poleniłabym się 5 minut. Rodzinka nieźe się zdziwiła, jak twierdzącego tak inteligenta w ciągu minuty wywaliłam za fraki z domu. Pod moim dachem obrażać się nie pozwolę!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 10

Kogoś z mojej rodziny mi to przypomina. Tylko u mnie to z oszczędzaniem przeginanie jest, bo co rozmowa to wtrąca o tym, że oszczędzać trzeba. Sama jest rozrzutna, nigdy nie powie ile zarabia, jak miała męża to całą kasę jej oddawał i wydzielała mu na papierosy. Jak u niej jestem, a bliska to rodzina i nie daj borze wspomnę, że partner sobie (wspólny budżet mamy) kurtkę kupił, taką fajna i...nim skonczę, nie znając nawet ceny tej rzeczy kręci głową mówiąc, że ciężkie czasy, oszczędzać trzeba, nie kupuj sobie ciuszkow teraz... Bardzo mnie irytuje, że mnie, dorosłej babie ktoś wydziela co mogę kupić. I jak kiedyś w złości rzuciłam, że stać mnie na kurtkę za 200zł, jak zarabiamy x tysięcy miesięcznie, to teraz przy kolejnej złotej radzie o oszczedzaniu dodaje, że ona wie, że dużo pieniążków teraz jest, ale odkładać trzeba, nie kupuj teraz ciuszków... A kontaktów urwac nie mogę, próba nie rozmawiania o tym, że cokolwiek kupiłam czy gdziekolwiek byłam (jak usłyszała, że w sobotę w kinie byliśmy, to żadnego pytania o film, tylko cenę biletów. Na kwotę 50zl za serce się złapała) i tak kończy się tym, że np. zauważy nowe buty, wspomni sama albo zapyta. Lub bez.powodu zacznie jojczeć.

Odpowiedz
avatar Locust
15 17

@havaria: Tak sobie ustalili, tak im wygodnie, wiec w czym problem? To ich pieniądze i ich życie.

Odpowiedz
avatar gatto31
11 11

@havaria: Bo tak jest sprawiedliwie. My mamy oddzielne konta ale wspólny budżet. Ustaliliśmy kwotę, która jest na rachunki I dosyć wygodne życie. Jest też kwota,którą co miesiąc odkładamy na konto oszczędnościowe. Pozostałe pieniądze są na drobne zachcianki,jakieś rzeczy, które kupujemy sobie nawzajem.Każde z nas wie, ile zarabia drugie.Są jasne zasady, nie ma kłótni o pieniądze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

A po co się tłumaczysz! Ustal z mężem (ale koniecznie ustal), że na wszystkie takie gadki oboje przytakujecie, a on wszem i wobec oświadcza, że baby do pracy nie puści, Bo nie zdzierży, że mu obce chłopy na babę się gapią! A ty oświadcz rodzinie no i w końcu mam nadzieję, że rozumiecie! Widzicie ja to bym chciała, ale on tak kocha i taki zazdrosny! I po kłopocie. Tylko dogadaj się z mężem, żeby odegrał naprawdę melodramatyczną scenę! I macie luzior! Do tego wszystkie ciotki i kuzynki skręci z zazdrości! A jak je skręci to swoim zaczną suszyć głowy i temat zniknie

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2016 o 18:52

avatar Mignonne9
1 1

@maat_: pomysłowe :D

Odpowiedz
avatar MrSZ
-1 1

Z ciekawości, gdzie mieszkasz? Ją w Szczecinie, i tutaj raczej nikt nie dyskutuje o pracy kogoś innego, a już na pewno nie o zarobkach.

Odpowiedz
avatar Jia
1 1

@MrSZ: A znasz wszystkich w Szczecinie, że wiesz, że nikt w tym mieście nie dyskutuje o życiu innych ludzi? :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Znam przez odwrotność. To znaczy - mój partner pracuje dużo w domu, a ja wręcz przeciwnie, mam kilka wyjazdów służbowych w miesiącu i to często za granicę, a w biurze zdarza mi się siedzieć do późnej nocy (inna rzecz,że przychodzę raczej nie przed 11). I wysłuchuję od mojej rodziny, że mam chłopa nieroba, że powinnam go zostawić, znaleźć jakiegoś z prawdziwą pracą i w ogóle, to dzięki bogu, że z nim jeszcze ślubu nie wzięłam. Nie zwracają uwagi na to, że chłop mój jest tłumaczem specjalistycznym z dziwnego języka i kosi za to naprawdę grube pieniądze.

Odpowiedz
avatar student_prawa
1 1

Jeśli dla nich pracą nie jest coś, za co inni ludzie dobrowolnie płacą własne pieniądze, to można ich spokojnie zignorować.

Odpowiedz
avatar Jia
0 0

Dobra historia ;) Ja pracuje z domu weekendami, są to dodatkowo płatne dyżury dla chętnych. Dla większości moich (byłych już) znajomych praca z domu to również nie praca - uważają, że skoro jest sobota/niedziela a ja siedzę w domu (co z tego, że pracuję) to oni mają prawo sobie wpaść kiedy mają ochotę na kawę/ciastko/pobajdurzyć i są bardzo zdziwieni, że ich wypraszam, mówiąc, że pracuję.

Odpowiedz
avatar asmok
-1 1

Znam ten ból :) Jeśli masz w okolicy takie coś, to wynajmij gdzieś biurko. Są firmy dla freelancerów gdzie można po prostu iść i popracować. Najpierw codziennie, aż się wszyscy przyzwyczają, później sporadycznie, bo i tak wszyscy już pamiętają że wychodzisz do pracy. Pomaga :)

Odpowiedz
Udostępnij