Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia sprzed 15 lat. Kiedy byłam w szkole, co roku jeździliśmy na…

Historia sprzed 15 lat.

Kiedy byłam w szkole, co roku jeździliśmy na wycieczki jednodniowe w obrębie województwa. W związku z tym, że to był ostatni rok w tej szkole i z tymi samymi ludźmi, chcieliśmy pojechać na wycieczkę z noclegiem (mieliśmy po 15 lat). Wychowawczyni wyraziła zgodę.

Szkoła była w małym miasteczku, a klasa bardzo zróżnicowana pod względem finansowym i tak było część rodzin, dla których 150zł to nic, a część musiała odkładać. Wychowawczyni wpadła na pomysł we wrześniu, że skoro jedziemy w czerwcu, to raz w miesiącu na lekcji wychowawczej można wpłacać dowolną sumę pieniędzy i tak do końca roku szkolnego każdy uzbiera te 150zł. Wszyscy się ucieszyli, niektórzy wpłacili od razu całość, część w paru ratach, a niektórzy wpłacali coś co miesiąc.

Część osób pochodziła z rodzin patologicznych, miała rodziców alkoholików lub niewydolnych wychowawczo, ale to były naprawdę w porządku osoby i one właśnie sami musiały sobie uzbierać. Mikołaj, wigilia, lany poniedziałek, urodziny czy drobne prace sprzątające, tak sobie zbierali pieniądze i oddawali wychowawczyni.

Nadszedł maj, pieniądze uzbierane, termin i miejsce wybrane, wszyscy zadowoleni, a co robi wychowawczyni? Na wywiadówce oddaje pieniądze rodzicom, bo jakoś tak jej szkoda się rodziców zrobiło, bo tacy smutni siedzieli, tacy biedni, a ona taka zadowolona, że ich "obdarowała" dodatkowymi 150zł i oni podobno tacy wdzięczni byli. My nigdzie nie pojechaliśmy, a osoby co zbierały cały rok kasę dowiedziały się, że ich zdobyte pieniądze ojciec/matka teraz przepije.
Najważniejsze, że wychowawczyni poczuła się jak filantropka :/

szkoła

by nacia30
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
36 38

Ta wychowawczyni to chyba lekko upośledzona....

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
22 26

@Day_Becomes_Night: W ciągu mojej całej edukacji to tak szczerze mówiąc to połowa moich nauczycieli nadawała się na jakieś profilaktyczne badania. Nie wiem czy to ten zawód przyciąga takich ludzi czy może praca w nim to powoduje. Co do wychowawczyni to chyba liczyła na jakiś poklask, albo uznanie wśród rodziców.

Odpowiedz
avatar didja
21 23

@GuideOfLondon: Ze względu na bajzel, jaki dzieje się w oświacie, w pracy zostają albo najwięksi pasjonaci (aż zostaną wykończeni przez belferskie kółko wzajemnej adoracji lub zajeżdżeni przez dyrekcję), albo osoby, które mają pracę gdzieś, byle się prześlizgnąć, albo nieudacznicy, którzy w innych firmach nie byli w stanie się zaczepić/wytrwać. Praca nauczyciela jest bardzo wdzięczna dla tych, którym się nie chce pracować, i niewdzięczna dla tych, którzy się przykładają. Większość osób nadających się do zawodu prędzej czy później odchodzi z publicznych szkół. I nie chodzi tylko o pieniądze, ale o brak warunków infrastrukturalnych, wiążące nauczycielowi ręce przepisowe bzdury, eksperymenty edukacyjnych kacyków na dzieciach itp. Są jakieś granice szmacenia się.

Odpowiedz
avatar nacia30
9 9

@GuideOfLondon: Liczyła i dostała... u niektórych.

Odpowiedz
avatar ruda
8 10

pytanie, jakim trzeba być rodzicem, żeby wziąć te pieniądze?

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
28 28

Zmanierowanym przez wóde... Serio, tacy ludzie, którzy za priorytet mają codzienne urżnięcie się, są pozbawieni kręgosłupa moralnego i jakichkolwiek zasad.

Odpowiedz
avatar aptekarkararka
0 0

@ruda: o właśnie, ale patologia nie zna granic :( PRZYKRE

Odpowiedz
avatar Mignonne9
7 9

Dlaczego nie poszliscie z tym do dyrektora?

Odpowiedz
avatar nacia30
18 20

@Mignonne9: Poszliśmy. Dyrektor rozmawiał z wychowawczynią, a ona mu wytłumaczyła, a potem nam na lekcji się tłumaczyła, że powinnyśmy zrozumieć, że są ważniejsze wydatki niż jakaś wycieczka i widziała w naszych rodziców oczach radość, że będą mieli dodatkowe 150zł do budżetu domowego.

Odpowiedz
avatar kropla
0 0

@nacia30: Ta pani powinna się realizować prowadząc jakąś Społeczną Kasę Oszczędnościową. Mogło jej też na przykład przyjść do głowy, że ta biedniejsza część młodzieży zapewne odłożyła na tę wycieczkę własnoręcznie zarobionymi pieniędzmi (za jakieś koszenie trawnika czy sprawunki dla sąsiada, nie wiem, co teraz młodzież robi) i relokacja tych środków na fajki i wódę dla opiekunów prawnych to nie był najlepszy pomysł.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
24 24

Wiem, że 15-letni dzieciak tego nie wie, sam jako dorosły tego nie wiedziałbym, gdyby nie zajęcia z prawa cywilnego. chodzi o artykuły 15 i 21. Osoba, która ukończyła 13 lat ma ograniczoną zdolność do czynności prawnych i taka może bez ograniczeń dysponować swoim zarobkiem. Krótko mówiąc, wychowawczyni nie miała prawa oddawać rodzicom pieniędzy dzieciaków (bez zgody tychże dzieci), które z tych, czy innych powodów, same zarobiły na tą wycieczkę. Wiem, że teraz jest trochę za późno, ale może innym ta informacja się przyda.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2016 o 9:32

avatar rodzynek2
13 13

@czytanka: Właśnie mówimy tu o zarobku za pracę, nie za obowiązki domowe, czy prezenty np. urodzinowe. Główny problem polega na tym, że nikt nie będzie spisywał z 15-latiem umowy o pracę, czy dzieło za odśnieżenie chodnika przed domkiem, tylko da umówioną kwotę i tyle.

Odpowiedz
avatar nacia30
10 10

@czytanka: Masz rację, nikt nie spisywał umowy i mogłoby być trudno. Jeśli jednak chodzi o prezenty i prace domowe to nie były one płacone przez rodziców alkoholików tylko ciotki, wujków lub sąsiadki.

Odpowiedz
avatar havaria
4 8

@czytanka: Jak dzieciak dotanie rower od rodzicow na urodziny, to moze go sprzedac i kasa ze sprzedazy to jest jego zarobek.

Odpowiedz
avatar czytanka
-1 3

@havaria: "Mikołaj, wigilia, lany poniedziałek, urodziny czy drobne prace sprzątające, tak sobie zbierali pieniądze i oddawali wychowawczyni. " Z tego to tylko lany poniedziałek uszedłby za zarobek.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 5

@havaria: Nam to tłumaczono na takim przykładzie. Jeżeli dziecko dostanie wypłatę w gotówce i kupi sobie za nią rower (komputer itp.) nie musi mieć zgody rodziców. Natomiast jeżeli zechce sprzedać owy rower, czy komputer musi mieć już zgodę rodziców.

Odpowiedz
avatar klemenko
4 6

sprzed, naprawdę

Odpowiedz
avatar nacia30
6 6

@klemenko: Dzięki, już poprawiam :)

Odpowiedz
avatar katem
19 19

Jakoś tak mi się wulgarne słowo nasunęło na określenie tej nauczycielki. Nie chciało się jednej takiej (aż trudno mi znaleźć odpowiednio obraźliwe słowo) jechać z dzieciakami na wycieczkę, to rozporządziła się pieniędzmi, bo taka "dobra". Leniwa i niesłowna.

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
0 6

- A FL? Co to znaczy FL? - FL? Ekhm. FL... No, Filantrop... Ludziom! KIler-ów 2-óch Także ten, tego.

Odpowiedz
avatar nikelodion
4 4

Ciśnie się komentarz "No ja pieswdole", po prostu, bo słów innych brak

Odpowiedz
avatar bazienka
4 4

ale co dalej? bo to jednak badz co badz kradziez

Odpowiedz
avatar nacia30
3 3

@niebieska_: Przepraszam, nie zrozumiałam...

Odpowiedz
avatar Kulpas
0 0

@niebieska_: jakim cudem dałaś radę dobrze wpisać adres strony?

Odpowiedz
avatar mijanou
2 2

No pacz, pani zadziałała dokładnie jak ten osławiony program "Rodzina 500 plus", czy jakoś tak. Patola będzie mieć za co pić. No wypisz-wymaluj. Pracujących rodziców upraszam, by się na mnie nie obrażali. Nie mają zresztą o co, bo oni i tak tego nie dostaną. Tylko niepracująca szlachta.

Odpowiedz
Udostępnij