Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Byłam z psychopatą. Wyprowadziłam się od niego dwa lata temu wraz z…

Byłam z psychopatą. Wyprowadziłam się od niego dwa lata temu wraz z moją obecnie 3,5-letnią córką. Było to kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Nie będę się na ten temat zbytnio rozwlekać, zainteresowanych zapraszam do jednej z poprzednich historii: http://piekielni.pl/69360.

Kilka miesięcy temu złożyłam do sądu wniosek o ograniczenie mu praw rodzicielskich, zmianę nazwiska i adresu zameldowania dziecka. Przed świętami przyszło do mnie wezwanie na rozprawę. Po kilku dniach on również odebrał swoje wezwanie. Skąd wiem? Ano napisał mi na popularnym portalu społecznościowym wiadomość z groźbami i wyzwiskami. No bo przecież on bardzo kocha dziecko, więc jak śmiałam zrobić mu coś takiego. Czytając tę wiadomość zrobiło mi się niedobrze. Przypomniały mi się te wszystkie upokorzenia, które znosiłam. Przypomniało mi się, jak mnie psychicznie niszczył. Po jej przeczytaniu przestałam się dziwić, że mało która kobieta jest w stanie się wyrwać z takiego patologicznego związku, ponieważ gdybym była słabsza, pewnie bym do niego wróciła ze strachu.

Zagroził mi, że pójdzie do prokuratury i oskarży mnie o składanie fałszywych zeznań. Chwilę po narodzinach córki zdarzyło się, że mnie pobił. Składałam wtedy przeciwko niemu zeznania na policji. Miałam robioną obdukcję, jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach. Ponadto nie tylko ja byłam na komisariacie. W owej sprawie przesłuchiwane były też dwie inne osoby, w tym jedna, której się oberwało, kiedy innym razem stanęła w mojej obronie.

Kiedyś mi powiedział, że bez niego jestem nikim. Wierzyłam w to i ciężko mi było odbudować wiarę w siebie. W chwili obecnej mam świetną pracę, od 1,5 roku jestem w szczęśliwym związku, zdałam egzamin na prawo jazdy (uwierzcie, było to dla mnie ogromne osiągnięcie), kupiłam wymarzony samochód, kończę studia zaoczne, córka dobrze się rozwija, chodzi do przedszkola, moja rodzina daje jej dużo ciepła i miłości... Z mojego punktu widzenia osiągnęłam więcej, niż bym pomyślała jeszcze 2 lata temu. A ex myśli, że się poddam, zostawię to wszystko i wrócę do niego, żeby dalej budować patologiczną rodzinę.

Dziewczyny, otwórzcie oczy. Uciekając od tyrana na początku jest strach, ale z czasem słabnie. Musicie tylko uwierzyć, że jesteście w stanie żyć i być szczęśliwe.

patologia

by Nieniecierpliwa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
-2 8

Znając polskie sądy, jedno udokumentowane zajście z przemocą domową to może być w praktyce niestety zbyt mało żeby mu ograniczyć prawa rodzicielskie..

Odpowiedz
avatar Agness92
6 6

Mam nadzieję, że zrobiłaś print screena tej rozmowy

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 3

Podziwiam Cię. Ciężko jest uciec samemu, a co dopiero z dzieckiem.

Odpowiedz
avatar MajkelPlay
3 3

Ty to za głupotę to powinieneś być eskortowany

Odpowiedz
avatar cynthiane
3 7

Gratuluję samozaparcia, siły, woli walki. Nawet osobom z potencjalnie silną psychiką ciężko jest się uwolnić od przeszłości. Nie rozumiem jednak jednego - dwa lata temu wyrwałaś się z takiego chorego związku, dopiero wtedy odżyłaś, a już kończysz studia? Przynajmniej 3 letnie? Faktu nowego związku rozpoczętego zaraz po drugim nie komentuję. Z doświadczenia wiem, że potrzebuję czasu by komuś zaufać, a co dopiero stworzyć rodzinę, ale wiem tez, że niektóre muszą mieć kogokolwiek u swojego boku, jakąś odskocznię od problemów. :)

Odpowiedz
avatar Nieniecierpliwa
4 6

@cynthiane: studiować zaczęłam jeszcze mieszkając z nim. Bardzo mu się to nie podobało, że się rozwijam (on żadnych studiów nie skończył, z dziennych go wyrzucili). A co do związku, chwilę po wyprowadzce "zakolegowałam się" z chłopakiem z grupy. Po prostu się lubiliśmy i wszystko się jakoś samo ułożyło. Tak sobie liczymy, że jesteśmy razem 1,5 roku, bo mniej więcej wtedy nasze relacje stały się bardziej przyjacielskie. Ja sobie postanowiłam, że nie będę patrzeć na mężczyzn przez pryzmat jednego psychopaty. Nie szukałam na siłę zastępstwa, żeby w moim życiu po prostu ktoś był. Dzięki psychologom dość szybko pogodziłam się z faktem, że mogę do końca życia zostać sama z dzieckiem. A że się trafił po drodze naprawdę fajny facet, jakoś nie stawiałam oporu :-)

Odpowiedz
avatar Mignonne9
0 0

@Nieniecierpliwa: na wszelki wypadek radzilabym być ostrożną, ale też bez przesady :D jeśli zaakceptował dziecko, to już połowa sukcesu :) a poza tym to gratuluje siły i wytrwałości, pomyślności w nowym związku i życzę, żeby sprawiedliwość też była po Twojej stronie :) P.S pisząc sprawiedliwość mam na myśli rozprawy, jakie się będą toczyć o ograniczenie praw rodzicielskich :)

Odpowiedz
avatar LenaMalena
7 7

"A ex myśli, że..."-świetne zdanie. Ten idiota myśli, że Twoim największym błędem jest zostawienie go i nawet Twój dorobek nic nie znaczy, bo bez niego jesteś nikim... Tylko pozazdrościć, że tak szybko i pewnie stanęłaś na nogi po tak traumatycznym przeżyciu.

Odpowiedz
avatar misia174095
0 0

Mam wrażenie że opisałaś mojego byłego faeta... schetmat identyczny... tyle że ja go zostawiłam będąc w 4 miesiacu ciaży ale miałam jeszcze problemy przez dwa lata...

Odpowiedz
avatar Arcane
-3 3

Najpierw piszesz, że Twoja córka ma obecnie 3,5roku, następnie że chodzi do przedszkola. Się niestety coś nie klei. Za dużo tu historii złotych matek :p

Odpowiedz
avatar lady0morphine
3 3

@Arcane: Do przedszkola mogą chodzić już trzylatki, nie wiem co w tym dziwnego. W przedszkolu do którego sama chodziłam grupę trzylatków nazywano "Maluchami" (analogicznie sześciolatki to były "Starszaki").

Odpowiedz
avatar Ozymandis
-2 2

Bardzo dobry przykład jak wiele młodych dziewczyn rozpoczyna podboje miłosne, nie chce wyjść na hejtera i cieszę się że po wszystkim autorka wyszła na prostą. A dlaczego mam niby wyjść na hejtera ? chodzi o fakt że jest duże prawdopodobieństwo iż autorka twierdziła że woli łobuzów bo Ci kochają najmocniej i z pasją do jakiegoś kolegi który się w niej kochał ale wylądował w tzw. friendzone. By zaraz uciąć spekulacje że zostałem tak potraktowany przez kobietę i dlatego hejtuje, powiem że nie miałem tej sytuacji z dwóch powodów , kiedy byłem w związku to nie wylądowałem w tym tzw friendzone tylko byliśmy razem, natomiast drugim powodem jest to że miałem wiele koleżanek lub kolegów których niestety to spotkało. Dlatego ode mnie rada drogie dziewczęta, nie szukajcie na siłę łobuza który będzie również romantyczny, bo takie rzeczy tylko w książkach lub na filmie. Realia są takie iż albo ma się romantyka który będzie Cię dobrze traktował albo łobuza który z biegiem czasu stanie takim psychopatą o jakim mówi autorka tej historii.

Odpowiedz
avatar Triste
1 1

Gdyby tylko te złote rady działały, i ludzie, po usłyszeniu ich, doznawaliby nagłego olśnienia z rodzaju: "On/Ona rzeczywiście mnie krzywdzi, odejdę od niego/niej, dziękuję!". Świat byłby naprawdę pięknym miejscem. Sęk w tym, że psychopaci to manipulanci. Zaryzykuję stwierdzenie, że manipulanci niemal doskonali, dosłownie zabójczo skuteczni. Tak jak drapieżnik bez trudu wyczuje ranną ofiarę, tak oni lgną do osób, które są szczególnie wrażliwe na ich atak. I nie mają na czole wypisanego "jestem psychopatą!". Przez pierwsze miesiące człowiek nawet nie wie, co jest nie w porządku, bo jest przecież największym szczęściarzem na planecie - kochanym, docenianym, jest w samym centrum uwagi, dostaje miłość, której wcześniej tak bardzo brakowało. I to w jakich ilościach! Naprawdę, początki są po prostu boskie. A że nowy partner/partnerka jest trochę zazdrosny? Na początku tak delikatnie, że to całkiem w granicach normy, zresztą zaraz przeprasza, i tłumaczy, że to dla naszego dobra. A że chce tyle seksu? No, przecież to z miłości! A że czasem powie coś niemiłego? Ot, porywczość, zresztą zdarza mu się to rzadko. Hm, w zasadzie coraz częściej, i jakiś taki nieco brutalniejszy się stał, krzyczy, denerwuje się, namawia na rzeczy, na które nie mam ochoty... Pewnie przez stres w szkole/pracy, zresztą przeprasza, i obiecuje, że się poprawi, i tak mnie kocha! Oj, nie mogę już spędzać tyle czasu z rodziną i przyjaciółmi? On mnie potrzebuje i tęskni, pewnie dlatego. Ale zaczyna się robić coraz mniej miło, a ja jestem coraz bardziej zmęczona, wyczerpana, przyjaciele i rodzina się oddalili, w zasadzie został mi tylko on... Może odejść? Nie mogę, bo grozi, że zabije mnie/siebie/naszego psa/nasze dziecko... Że nikt inny mnie nie pokocha... Jak wspomniałam, takie osobniki często uderzają w słabsze jednostki - chwilowo osłabione depresją, samotnością, potrzebujące ciepła, mające kompleks miłosiernego samarytanina itd, można długo wyliczać. A jak jeszcze dopną swego, i pojawi się dziecko albo ślub - uciec od takiego jest tak ciężko, że trudno to sobie wyobrazić. Dlatego bardzo, bardzo podziwiam autorkę historii. Niecierpliwa, musisz być naprawdę niezwykle silna - gratuluję i tak trzymaj. Sama byłam w związku z psychopatą - mając 15 lat... Koszmar, który dziś, po czterech latach (w tym roku solidnej terapii) nadal potrafi wrócić w makabrycznych wspomnieniach. I całe szczęście, że moi rodzice potrafili mnie z tego wyciągnąć; gdyby nie oni, pewnie dziś już by mnie nie było. Także owszem, na psychopatów trzeba być wyczulonym, trzeba bardzo uważać, ale nie jest to wcale takie łatwe, jak sugeruje wielu ludzi, i sprowadzenie tego do "nie wybierajcie łobuzów" zawsze mnie strasznie boli. Mając lat 15, będą piątkową/szóstkową uczennicą z kochającą rodziną i wpojonymi zasadami, nie wybrałam łobuza, tylko miłego, czułego gościa potrzebującego pomocy. Dziś już wiem, jak rozpoznawać takich toksycznych facetów, ale wtedy nie miałam pojęcia. Niestety, najczęściej idzie się tego nauczyć tylko poprzez własne doświadczenie.

Odpowiedz
Udostępnij