Historia o tym, jak to "zrobiłam sobie z karetki taksówkę" (dokładnie to powiedział ratownik medyczny).
W połowie września zeszłego roku, w piątek o drugiej nad ranem obudziły mnie ból brzucha i mdłości. Wstałam i poszłam napić się wody - poskutkowało to gwałtownymi wymiotami. Prawie godzinę spędziłam przytulona do muszli, a zamiast być lepiej, robiło się coraz gorzej. Najpierw myślałam, że się czymś zatrułam albo "coś mi siedzi na żołądku", ale po zwróceniu całej zawartości żołądka zaczęłam wymiotować na żółto, potem zielono i okrutnie gorzko. Do tego doszedł ból kręgosłupa między łopatkami, który z minuty na minutę stawał się coraz silniejszy, oraz uderzenia gorąca. O 6 rano zadzwoniłam po karetkę, bo ból był już nie do zniesienia. Panowie ratownicy zastali mnie zwijającą się z bólu na podłodze w kuchni (tam mi było najlepiej bo zimna podłoga dawała delikatne ukojenie bólu), zmierzyli mi ciśnienie* i stwierdzili że trzeba mnie do szpitala zawieść.
Po drodze burczeli na mnie, że taka młoda to pewnie się spiła, albo naćpała i tylko karetkę zajmuje, a jak ktoś będzie naprawdę w potrzebie, to karetki nie będzie, i kiedy poprosiłam o jakiś worek, bo zbiera mi się znowu na wymioty, to usłyszałam, że jeżeli ubrudzę karetkę to mnie z niej nie wypuszczą póki tego nie posprzątam.
Po dowiezieniu mnie na SOR ponarzekali jeszcze na to, że ludzie uważają karetki za darmową podwózkę i się zmyli. Potem moja sprawa potoczyła się wręcz błyskawicznie, po usg jamy brzusznej okazało się, że mój pęcherzyk żółciowy jest w tragicznym stanie i grozi pęknięciem, nafaszerowali mnie antybiotykami i 4 godziny później już byłam po operacji usunięcia go. Następnego dnia po południu wypisali mnie do domu (plusy operacji laparoskopowej).
Personel szpitala był bardzo miły i pomocny (czego się nie spodziewałam), ale ci dwaj ratownicy medyczni naprawdę przegięli - ja rozumiem rozgoryczenie, że wielu ludzi wzywa karetkę do pierdół i że mogli być zmęczeni po nocce, ale nie spodziewałam się po kimś na tym stanowisku takiego zachowania. Zresztą do tej pory zastanawiam się, skąd oni wyciągnęli te wnioski o piciu i braniu narkotyków? Alkohol piję naprawdę sporadycznie, nie trzymam w domu żadnych pustych butelek, a narkotykom jestem całkowicie przeciwna. Wywnioskowali to z mojego młodego wieku (24 lata) czy co?
*Mam taką "przypadłość", że kiedy odczuwam mocny ból, to moje ciśnienie skacze w kosmos, w tej sytuacji pomiar pokazał 230/120
słuzba_zdrowia
No jasne, teraz tak 16+ oznacza alkoholika/narkomana/lekomana/itp. Nie ważne też czy wyglądasz krucho, czy młodziutko, i tak jesteś w/w.
OdpowiedzI to samo z osobami oddającymi krew. No bo narkomani to zawsze mają wkłucia w najbardziej widocznych miejscach i najlepiej z bandarzem coby wszyscy zobaczyli ;)
Odpowiedz@DziwnaKrewetka: O, dzięki, muszę uważać jak przestanę brać leki.
Odpowiedz@DziwnaKrewetka: Oddaję krew, nieregularnie. I jeszcze nigdy nie zakładano mi bandaża. Coś się zmieniło?
Odpowiedz@LupoMannaro: U mnie można wybrać bandaż lub plaster. Wydaje mi się, że to zależy po prostu od miejsca, w którym oddajemy krew. :)
Odpowiedz@Iga: W mojej rodzinnej miejscowości przykładają tylko gazę, na prośbę oddającego krew ją dopiero przyklejają ;)
OdpowiedzA co to jest woreczek żółciowy?
Odpowiedz@Morog: Ok, mój błąd, już poprawiam. Pęcherzyk żółciowy (łac. vesica fellea) (zwany też niepoprawnie woreczkiem żółciowym) – gruszkowaty narząd służący do magazynowania i zagęszczania żółci do czasu, aż będzie potrzebna do emulgacji tłuszczu.
OdpowiedzNie rozumiem ludzi, którzy zamiast wykonywać swoje obowiązki kłapią mordą i komentują. Zero profesjonalizmu, po prostu zero. Nawet gdyby przyjechali ratować brudną ćpunkę w śpiączce opiatowej powinni trzymać buźki na kłódkę, bo nikt ich o opinię nie pytał. Powinnaś na nich złożyć skargę, serio, to jakieś skończone chamidła.
Odpowiedz@grupaorkow: Zastanawiałam się czy nie złożyć skargi, ale zrezygnowałam. Nie potrafię zrozumieć ich zachowania, ale mimo wszystko jestem pełna podziwu dla ich profesji, mogę się tylko domyślać jak bardzo taka praca bywa ciężka, wymagająca i obrzydliwa.
Odpowiedz@Darknesss: Moim zdaniem powinnaś skargę złożyć. Nie ze względu na siebie, ale dla innych.
Odpowiedz@Darknesss: spróbuj ich znaleźć i powiedz co o tym myślisz, przy okazji pokazując wypis z szpitala.
OdpowiedzDokładnie. Ich pracą jest udzielanie pomocy tym, którzy jej potrzebują. Nawet jeśli to jest ćpun, alkoholik, tak samo powinni tę pomoc uzyskać. Przepraszam, ale ratownik medyczny chyba powinien umieć odróżnić człowieka naćpanego/pijanego od "czystego". Ba, do tego nie trzeba mieć wykształcenia medycznego. A jeśli by podejrzewali, że pacjent jest pod wpływem jakichś substancji psychoaktywnych, powinni to uwzględnić i przekazać lekarzowi, aby wdrożył odpowiednie leczenie. Tak mi logika podpowiada. A te komentarze to była po prostu czysta złośliwość. Chęć wylania swojej złości na inną osobę.
OdpowiedzTo dodam swoje. Gdy byłam na I lub II roku studiów dostałam zapalenia ucha zewnętrznego. Lekarz POZ nie chciał mnie przyjąć mimo, że sytuacja na prawdę była awaryjna - leki przeciwbólowe nie dawały żadnych efektów. Odesłali mnie do domu. Następnego dnia o 8.00 zaczęłam wymiotować, gorączka, bełkotałam, bardzo mocne zawroty głowy, "chodziłam po ścianach". Ojciec zawiózł mnie pół przytomną na SOR. Gdy posadzili mnie na wózku to co usłyszałam: "Co?! Tak wcześnie?! Młode głupie i już upite! Żadnych zasad". Okazało się, że zapalenie przeszło mi na ucho wewnętrzne i błędnik zaczął mi świrować. Alkoholu praktycznie nie tykam ze względu na to, że jestem epi :P
OdpowiedzNiestety, często sądzi się ludzi po wieku, a że większość naszych rówieśników pije na umór, to... (albo przynajmniej sprawia takie wrażenie i takie "wzorce" lansuje się dookoła). Grunt, że w szpitalu dobrze się Tobą zajęli. :) Ja mam tylko jedną uwagę - "zawieść" można czyjeś zaufanie, natomiast pogotowie może cię gdzieś "zawieźć". :)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2016 o 15:10
Zawieźć, a nie zawieść...
Odpowiedz