Nie chcę spamować historiami, ale pewna opowiastka na Piekielnych podniosła mi ciśnienie. Otóż miałam kocyk, stary, żółty, łatany z tysiąc razy. Kocyk miał dużą wartość sentymentalną, w końcu był ze mną od urodzenia. Dostałam go od babci, uszyła go specjalnie dla mnie i odeszła, kiedy miałam sześć lat. Niestety nic więcej mi po niej nie zostało, dlatego nie chciałam go wyrzucić.
Kiedy przeprowadziłam się do akademika, zabrałam go ze sobą. Miałam dwa koce, jeden porządny i bardzo ciepły, drugi to wyżej wymieniona ścierka.
Wyjechałam na weekend, wracam w niedzielę wieczorem i nie widzę nigdzie koca. Pytam lokatorki o co chodzi, na co raczy mnie taką opowieścią:
- Aa bo wiesz, robiliśmy grilla. Przyszło sporo osób i nie było na czym siedzieć, a ten koc to chyba mało warty, więc wzięłam go ze sobą. Wieczorem już mieliśmy trochę w czubie, no i Marek popchnął tego grilla. A że wszystko spadło na ten koc, to sama rozumiesz. Wyrzuciłam go, ile ci wiszę? 20 zł styknie?
Cóż, poniosło mnie. Jednak zamiast normalnie mnie wysłuchać i okazać chociaż minimalną skruchę, dziewczę mnie wyśmiało i stwierdziło, że nie da więcej niż trzydzieści złotych za koc.
Piszę o tym, bo coś co dla jakieś gówniary może być starociem wartym grosze, dla kogoś kojarzy się z pięknymi wspomnieniami, wartymi każdej ceny.
piekielna lokatorka
Trzeba było zgłosić kradzież. Co prawda przy małej wartości to tylko wykroczenie, ale potem mogłabyś iść z papierami do opiekuna akademika i poprosić by złodziejkę przeniósł jak najdalej od ciebie. Przy odrobinie szczęścia by z akademika wyleciała. Tylko dobrze by było mieć na mailu czy smsie przyznanie że zabrała.
Odpowiedz@bloodcarver: I co jeszcze? CBŚ o 6 rano? Trochę cię fantazja poniosła. Jedyne co mogłaby zyskać to łatka donosicielki. W takich zamkniętych kastach jak akademik to byłoby dosyć niebezpieczne rozwiązanie i wręcz społeczny samobój. Kocyk miał wartość sentymentalną i osobistą, ale nie materialną. Każdy ma jakiś słaby punkt. Obmyśl zemstę, poczekaj na dogodną chwilę i się odpłać.
Odpowiedz@bloodcarver: haha, zgłosić na policję skradziony security blanket. Dawno nie słyszałam większego absurdu
Odpowiedz@GuideOfLondon: Cóż, dziewczynę dość mocno opieprzyłam i nie omieszkałam poskarżyć się wspólnym znajomym. Ale kiedy nacięłam się już drugi raz, to dopiero wtedy przestałam brać wartościowe rzeczy do akademika. Otóż pożyczyłam sąsiadowi (który był administratorem sieci i członkiem rady studenckiej) kieliszki z porządnego, grubego szkła. Były dodawane do wódki "Zawisza", kuzyn miał wesele i porozdawał je po rodzinie. Sąsiad zwrócił kieliszki, ale nie te moje tylko jakieś badziewie, które nie mogło stać obok tych zawiszowskich :( później gadał że niby się rozbiły, jasne.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2016 o 17:27
Rzadko się denerwuję, ale zatłukłabym małpę.
OdpowiedzMoja przyjaciółka ma taką podkoszulkę - spraną, powyciąganą, już nawet w niej nie chodzi, podkoszulka leży w szafie jako wspomnienie bardzo ważnych chwil w życiu i NIKT nie odważy się jej ruszyć. Rozumiem cię i naprawdę bardzo ci współczuję.
Odpowiedz@Igielka: ja sobie z takich sentymentalnych rzeczy planuje uszyc narzute patchworkowa ;)
OdpowiedzTłukłabym i nie patrzyła czy żyje, każdy sąd by mnie uniewinnił...
Odpowiedz@Fadeless: Morderstwo za kocyk? :P
Odpowiedz@Fadeless: Następczyni Katarzyny Waśniewskiej xD
OdpowiedzNie, ja po prostu wiem jak to jest kiedy ktoś niszczy ci rzecz która ma dla ciebie wartość większą niż cholerne diamenty.
Odpowiedzno hajsu jakiegos kosmicznego od niej nie wyciagniesz bo faktycznie taki lach to wartosci nie ma a sentymentalna nikogo ekonomicznie nie interesuje ALE powinnas jej jakos sie zerewanzowac - za bardzo niewiem jak ogolic ja na lyso z nienacka czy cos nieiwm ile warty dla ciebie byl ten koc
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: To chyba nie jest głupi pomysł. Chwyć w nocy trochę jej włosów, obetnij i daj dwie dychy na fryzjera :P
Odpowiedz@StereotypowaBlondynka: Sama masz przyklad. Sentymenty sa o dupe roztrzasc.
OdpowiedzPozwij ją, mówię serio. Straty niematerialne są warte duże pieniądze. Zwłaszcza, że dziewczyna nie pytała o pozwolenie.
Odpowiedz@sufrazystka: co mam rozumiec przez twoj nick?
OdpowiedzNie cierpię tak bezczelnych, mających wszystko gdzieś osób. I prawdę mówiąc nie rozumiem, zawsze gdy spotykałam kogoś takiego zastanawiałam się, jak można się tak zachowywać. Według mnie jest to kwestia nie tylko wychowania, ale i głupoty. Ode mnie +. Jakbym mogła, dałabym Ci ich ze sto, ta historia aż mi ciśnienie podniosła. Wrrrrrrr.
OdpowiedzDlatego jeśli ma się takie rzeczy i idzie się mieszkać do obcych ludzi to na wstępie się zaznacza "ten kocyk rzecz święta i jego nie ruszamy" i dopiero wtedy jeśli ruszą to mamy prawo się denerwować. No bo skąd dziewczyna miała wiedzieć, że to relikwia, a nie zwykły "mało warty" stary koc?
Odpowiedz@Erica_Cartmanez: Ja się w ogóle dziwię, że takie rzeczy bierze się do akademika. Rozumiem jakiś kubek czy inną duperelę. Ale pewne rzeczy powinny zostać w domu.
Odpowiedz@Erica_Cartmanez: nawet jakby to było stare opakowanie po batoniku to franca nie ma prawa tego ruszać bo to nie jej. Takie historie mi wyjątkowo podnoszą ciśnienie, bo miałam podobną sytuację, tyle że z ręcznie malowanym kubkiem który dostałam od siostry. A "koleżanka" która go rozbiła gdy dowiedziała się o tym.... obraziła się na mnie... :D
Odpowiedz@Erica_Cartmanez: a jakim prawem ta dziewczyna dotyka cudzych rzeczy? jak coś nie jest moje to bez pozwolenia właściciela tego nie ruszam i koniec.
OdpowiedzTakie rzeczy się zdarzają, zwłaszcza w miejscach typu akademik i trzeba być na to przygotowanym zabierając ze sobą rzeczy sklasyfikowane jako "bezcenne".
Odpowiedz@Erica_Cartmanez: Jeśli rzecz jest tak zniszczona i znoszona, ale właścicielka jej mimo to nie wyrzuciła, to musi mieć jakąś większą wartość niż wydawałoby się sądząc po stanie fizycznym przedmiotu. Ale ... trzeba mieć iloraz inteligencji nieco wyższy niż dżdżownica.
OdpowiedzPrzestańcie tłumaczyć oczywistość, wszyscy się zgadzamy, że współlokatorka nie miała prawa wziąć tego koca, ale zgadzam się z Eriką_Cartmanez. Współlokatorka pewnie pomyślała sobie "Idziemy na grilla, potrzeba więcej koców. O, na łóżku blondynki leży jakiś stary koc, pożyczę", niestety wyszło tak, że się zniszczył, więc chciała za niego oddać pieniądze. Nie mówię, że to było zupełnie ok, ja bym tak nie zrobiła, no ale umówmy się, nie było to zupełnie bezczelne i z premedytacją zniszczenie jakiegoś kosztownego mienia. Podejrzewam, że ta sama osoba nie wzięłaby sobie bez pytania np. biżuterii, a jakby obok tej, jak sama autorka określiła, "szmaty", leżał śliczny, nowy, puszysty kocyk w serduszka, to też pewnie by go nie wzięła na grilla. Jeszcze raz powtarzam: współlokatorka nie miała prawa tego zrobić, ale jak ktoś się nie wstydzi zabrać swój security blanket na studia, to niech od razu zaznaczy, że to nie szmata, a świętość, i pod żadnym pozorem nie ruszać. Przecież to akademik, naprawdę różne rzeczy się tam dzieją.
Odpowiedz@Erica_Cartmanez: zgadzam się, że takie rzeczy się zdarzają, koleżanka, zachowała się głupio, nie dobrze, że wzięła nieswoją rzecz, ale nie wiedziała, jaką ma wartość. Warto zrobić rachunek sumienia. Główną piekielnością jest jej podejście po fakcie - takie rzeczy inaczej się załatwia. Powinna na wstępie powiedzieć co się stało i przeprosić, zamiast zamiatać pod dywan i lekceważyć. Zapewne ból po stracie byłby mniejszy i reakcja autorki inna.
OdpowiedzI dlatego ważnych pamiątek się nie trzyma na wierzchu w akademiku. Szczerze mówiąc w życiu by mi do głowy nie przyszło, że szmata leżąca sobie ot tak na łózku koleżanki może być jednym z najważniejszych przedmiotów w jej życiu. Chciała Ci uczciwie oddać pieniądze, przeprosiła. Nie rozumiem, skąd nerwy. Sama jesteś sobie winna.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Sama jest sobie winna, bo współlokatorka wzięła coś bez jej pozwolenia? Jeżeli ktoś ukradnie Ci portfel (niech będzie pusty albo prawie pusty) z otwartej torebki, albo wyrwie z ręki to czyja to będzie wina? Twoja czy złodzieja? No przecież miałaś otwartą torebkę/trzymałaś w ręku więc to Twoja wina. Porównanie na wyrost, ale przekaz ten sam. Usprawiedliwiasz winowajce i obwiniasz ofiarę. Też mi się zdarzyło mieszkać w akademiku, we 3 (z dwoma kolegami) i jakoś takie sytuacje nigdy miejsca nie miały, a jak coś się działo to był najpierw telefon z zapytaniem.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Może jestem dziwna, ale dla mnie cudza własność jest święta. Nie wyobrażam sobie wzięcia czegoś bez pytania, nie dopilnowania i tak bezczelnego zachowania względem właściciela. Sama jestem sobie winna? Czyli mam wszystko trzymać w sejfie, bo ktoś jest idiotą?
Odpowiedz@StereotypowaBlondynka: Nie zachowała się bezczelnie. Pożyczyła, po czym przeprosiła i obiecała odkupienie koca - w takiej wartości, jaką on mógł przedstawiać. Jak dla mnie całkowicie w porządku. Skąd miała wiedzieć, że leżący na wierzchu, stary, ohydny koc jest bezcenny? Każdy normalny człowiek cenne rzeczy trzymałby w bezpiecznym miejscu, albo chociaż poprosił, żeby współlokatorzy na nie uważali. Z punktu widzenia drugiej dziewczyny to mogło wyglądać tak "miała stary, złachany koc wart może 2 zł, niechcący go jej zniszczyłam, ale grzecznie przeprosiłam i zaproponowałam rekompensatę o wiele przekraczającą wartość koca, a ta wymyśliła bajeczkę, że to cenna pamiątka, żeby mnie naciągnąć na więcej". Zastanów się - nie pomyślałabyś tak na miejscu tej dziewczyny?
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Odwracasz kota ogonem. Nie ma znaczenia co myśli druga dziewczyna. Dla mnie normalny człowiek nie rusza cudzej własności, nie ważne czy wyglądającej na super nowy przedmiot, czy też na stary śmieć. I jeszcze bezczelne zachowanie, ze śmiechem i łaską oddam Ci 30 PLN.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: A według mnie to było bezczelne. Jeśli chcę pożyczyć coś, co należy do współlokatorki to najpierw pytam czy mogę, a później biorę co potrzebuję. Nigdy najpierw biorę a potem się tłumaczę, że "a, jakoś tak wyszło, hehehe". Trzy lata temu wzięłam ze sobą na studia pluszowego miśka, którego dostałam od rodziców. Siedział sobie grzecznie na półce i, jak mi się wydawało, nikomu nie przeszkadzał. Kiedy wróciłam na stancję po świętach okazało się, że miś ma poucinane nóżki i ogonek. Bo tak. Współlokator nie zrozumiał, dlaczego byłam zła i się na mnie obraził. :)
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: w zupełności się zgadzam. Koleżanka nic nie ukradła - to po pierwsze, tylko pożyczyła. Kradzieżą byłoby zabranie czegoś i ukrycie/sprzedanie, a potem nieprzyznawanie się do tego. Wyjaśniła całą sytuację, chciała oddać pieniądze, nie rozumiem bulwersu czytelników. Oczywiście rozumiem rozgoryczenie autorki, ale na przyszłość uprzedzaj ludzi o wartości na pozór bezwartościowych rzeczy, albo lepiej ich pilnuj. Dodam tylko, że na studiach mieszkałam z różnymi ludźmi i czasem bez pytania (na przykład kogoś nie było w domu) braliśmy swoje rzeczy typu np. koc, talerz, suszarkę do włosów itp., wszyscy uważali to za naturalne. Pewnie gdyby któreś z nas coś zniszczyło to zaoferowałoby rekompensatę, ale w granicach rozsądku. Nie wiem, ja mam chyba jakąś inną definicję współżycia w grupie.
Odpowiedz@plotka7: KRADZIEŻ to bezprawne pozbawienie kogoś jego własności albo potajemne zabranie jej. Ta cudowna koleżanka nie zapytała, czy może kocyk wziąć, a już tym bardziej nie dostała na to pozwolenia. Po prostu zabrała. Cudzą własność. Potajemnie. To nie jest pożyczanie.
OdpowiedzZnam ból... Dlatego przed każdym wyjazdem chowam swoje rzeczy do szafki a jak coś będzie ruszone, to robię bure. Skutkuje, potem wszystkie rzeczy sa niektniete. Niestety, ale jeśli kulturalnie nie dochodzi do ludzi, to trzeba po chamsku, bo jest skuteczniej.
OdpowiedzZłapałbym za gardełko i przydusił tępaczkę do utraty świadomości...
OdpowiedzUwielbiam takie akcje. Ona nie miała prawa go wziąć, ona jest zła i niedobra, a finalnie to Ty jesteś w czarnej dupie i nie możesz nic zrobić. A wystarczyła odrobina instynktu samozachowawczego i założenie, że niekoniecznie wszyscy muszą być dobrze wychowani i zostawienie kocyka w domu. Dobrze, że zdążyłaś się naciąć i wiesz już co i jak, ale pamiętaj jeszcze, żeby np. rozglądać się na boki nawet jak masz zielone na przejściu, bo znowu ktoś zrobi coś czego nie powinien, a Ty będziesz w czarnej dupie...
Odpowiedz