Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Trochę o szukaniu pracy. Mam 23 lata i jestem studentem pewnej uczelni…

Trochę o szukaniu pracy. Mam 23 lata i jestem studentem pewnej uczelni wyższej. Tuż po tym jak skończyłem technikum postanowiłem podjąć się pracy. Ot co, by mieć kilka groszy dla siebie, a i mieć co wpisać do CV. Wiadomo jak to na rynku pracy jest. O fajną i ciekawą pracę ciężko, tym bardziej studiując dziennie.

Kilka mniej lub bardziej piekielnych ofert przewinęło się przez moje ręce, ale jedną zapamiętałem i nadal mam z niej ubaw.

Oferta dotyczyła nowo otwartej restauracji w moim mieście, poszukiwani byli kelnerzy do tego przybytku, przymusowo uczące się osoby. Zadzwoniłem, umówiłem się na rozmowę. Rozmowę kwalifikacyjną przeprowadziła kobieta [PK]w wieku ok. 22 lat, bardzo ładna i prężnie eksponująca swoje atuty (ważne dla historii), ogólnie rozmowa odbyła się bez większych piekielności. Pytania typu kim jestem, co chcę robić w życiu, doświadczenie w zawodzie, typowy banał banałów. Na pytania o zarobki odpowiadała dość wymijająco, typu "Będziesz zadowolony", "Z napiwkami to kilka stów dziennie Ci wyjdzie " itp.
Cóż, nie zapaliła mi się czerwona lampka przy tym, ale to chyba dobrze, inaczej nie było by tej historii. Umówiliśmy się na 3 dni próbne, każdy po 4 godziny. Po pierwszym dniu mieliśmy podpisać umowę.

Pierwszego dnia nic nadzwyczajnego się nie zdarzyło, ot pokazywała co będę miał robić itp. Cały czas PK nie odstępowała mnie na krok, więc nie zdążyłem się zapoznać z resztą pracowników. Drugiego dnia, jako że już trochę orientowałem się co i jak ma się odbywać, pomagałem PK w obsługiwaniu klientów. W godzinach obiadowych, gdzie ruch był największy, podeszła do mnie szefowa restauracji i kazała szybko podpisać umowę i wracać do pracy. Wolałem jednak przeczytać ją za nim cokolwiek podpiszę, i to uratowało moje dupsko przed tą wspaniałą restauracją. Oto, niektóre z absurdów w tej umowie:

- Stawka godzinowa 3 zł brutto.
- Każdy pracownik ma przypisany rejon, który obsługuje, ale Starszy Kelner (PK) może w trakcie zmiany zmienić na dany dzień rejon obsługi (chodziło o to, że jak przy moim rejonie będzie ruch, a przy PK nie, to może zamienić nas rejonami).
- Kelnerzy są zobowiązani do czyszczenia toalet co godzinę, o pełnej godzinie, jeśli się spóźnią z czyszczeniem, każda minuta opóźnienia płatna jest 50 groszy.
- Codziennie jest gotowanych X dań dnia, jeśli one nie zejdą, Kelnerzy muszą pokryć ich koszt (!)
- Kelnerzy nie mogą proponować dań dnia.
- Napiwki dzielone są pomiędzy Szefową a Kelnera z danego rejonu w proporcjach 60 do 40 dla kelnera.
- Kelnerzy nie mogą przynosić własnego jedzenia do pracy (!)
- Kelnerom przysługuje jeden posiłek pracowniczy płatny w wysokości 10 zł.
- Kelnerzy pracują w systemie dwuzmianowym, od godziny 9 do 15 i od 15 do zamknięcia lokalu.
- Lokal jest otwarty zgodnie z zasadą "Do ostatniego gościa".
- Kelnerom przysługuje 10 minut niepłatnej przerwy. Każda następna przerwa, o wykorzystaniu przysługującej, jest płatna 2 zł za 5 minut.
- Wszelkie zniszczenia powstałe na rejonie / przez kelnera, będą potrącane z wynagrodzenia Kelnera
- Szefowa zastrzega możliwość odwołania Kelnera na dany dzień.
- Pierwsze wynagrodzenie jest płatne po 60 dniach od rozpoczęcia pracy. (chodziło o to, że jak ktoś nie przepracuje tych 60 dni, nie otrzyma w ogóle żadnego wynagrodzenia), każde kolejne po 30 dniach.

Może to wszystko brzmi niewiarygodnie, ale niestety było prawdą. Co do PK, okazało się że była córką szefowej, więc chętnie pomagała we wkręcaniu młodych, by tylko uszczypnąć kilka groszy.
To chyba wszystko co pamiętam. Umowy nie podpisałem.

Z tego co później się dowiedziałem, większość osób tam pracujących miała po 16-18 lat, więc była ich to prawdopodobnie pierwsza praca i nie zdawali sobie sprawy, że umowa na "gębę" nie jest wiążąca. A co do restauracji, po roku się zamknęła. Jak się spodoba, dodam kolejną historię, tym razem o moim piekielnym szefie.

Gastronomia

by MeeHow
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Fomalhaut
8 8

Klimat niczym w "Zaklętych rewirach", choć tam to się przynajmniej wyspać można było, jak to powiedział Fryc. Ciekawe czy kierowniczka sali lała po łbach i targała za uszy kelnerów.

Odpowiedz
avatar mruk
21 21

Dlaczego to, że PK "prężnie eksponowała swoje atuty" jest ważne dla historii?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@mruk: odwrócenie uwagi :) Wiem,że za zatrudnianie studentów,pracodawca ma zniżki. Jak to się ma do uczniów? Tych 16-18latków? W moim mieście,też szukano kelnerek. Tylko uczennice szkół ponadgimnazjalnych lub studentki dzienne. Zna się ktoś na tym?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@Day_Becomes_Night: Uczniowie są zazwyczaj (zawsze?) wpisani na ubezpieczenie opiekuna, więc też się opłaca pracodawcom.

Odpowiedz
avatar JaTakaJak
5 5

@mruk: Wydaje mi się, że dlatego iż autor jest płci męskiej i te "atuty" mogły mu hmm zaburzyć "trzeźwe" spojrzenie na oferowaną pracę ;) A jeśli za każdym razem eksponowała swoje wdzięki gdy rekrutowała młodych chłopców to wielu mogło "wpaść" w jej sidła, tz przyjąć lub nawet nie czytać warunków ;)

Odpowiedz
avatar kerownik
6 10

Spodobało się! Pisz chłopie, nie powstrzymuj pióra ;-).

Odpowiedz
avatar didja
-1 5

A ta umowa to zapewne zlecenie?

Odpowiedz
avatar katarzyna
4 6

@didja: taka akurat dla osób uczących się korzystniejsza.

Odpowiedz
avatar Herbata
0 2

Dobrze że zdechli.

Odpowiedz
avatar imhotep
4 6

Jeśli kierunek twoich studiów nie jest związany z gastronomią, lub nie wiążesz z nią przyszłości to taki wpis w CV możesz sobie darować :P Umowa "na gębę" jest wiążąca, tylko trzeba ją udowodnić :)

Odpowiedz
avatar lady0morphine
2 2

@imhotep: Nie zgodzę się z tym, że pracę niezwiązaną z kierunkiem studiów można olać w CV. Pracodawcy przychylniejszym okiem patrzą na potencjalnego pracownika, jeśli widzą, że ten się nie opieprzał, tylko zbierał gdzieś doświadczenie (choćby i życiowe). Kelnerowanie wygląda w CV znacznie lepiej niż pusta kartka. Nie mówiąc już o tym, że często zdobywasz pracę na wymarzonym stanowisku tylko dlatego, że pracodawcy spodobały się twoje zainteresowania, uczyliście się w tej samej szkole, albo właśnie "on też kelnerował za młodu, więc będzie o czym gadać".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@lady0morphine: Na tym polega problem z pracodawcami - nie patrzą na faktyczne umiejętności, tylko na ilość lat doświadczenia, zatrudniają kompletnego dyletanta, bo gdzieś wcześniej pracował, a nie dają szansy naprawdę zdolnemu młodemu człowiekowi który naukę traktował poważnie i nie zarywał jej dla byle wpisu w CV.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
2 6

@mooz: Naprawdę nazywasz kogoś dyletantem, bo zamiast "cieszyć się wolnością" i opierdzielać na studiach na koszt mamusi i tatusia, on wolał ruszyć dupę do roboty? Nie dziwię się, że pracodawcy wolą osoby które COŚ na studiach robiły, niż leni, którzy leżeli plackiem całe 5 lat.

Odpowiedz
avatar imhotep
1 1

@lady0morphine: Brałem udział w procesie rekrutacji na 5 stanowisk, w odstępie pewnego czasu. I przynajmniej u nas doświadczenie w byciu kelnerem do pracy biurowej w ogóle było pomijane.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@lady0morphine: Dyletantem nazywam gościa, który na odwal się zdawał egzaminy, studiował tylko aby mieć papierek i nic ze studiów nie wyniósł. Studiowanie na poważnie to nie "cieszenie się wolnością na koszt mamusi i tatusia", tylko ciężka praca - poszerzanie swojej wiedzy, uczestniczenie w projektach naukowych, itd., to znacznie więcej niż chodzenie na wykłady i zdawanie egzaminów metodą ZZZZ. Studia to czas na naukę, a nie pracę i zawalanie nauki (wybacz, wszyscy moi koledzy ze studiów którzy jednocześnie pracowali, w większym lub jeszcze większym stopniu zawalali naukę). Zresztą zastanów się - jeżeli organizowałabyś rajd lub wyścig, to wzięłabyś 18-letniego Kubicę (młody, na pewno nic nie umie), czy 60-letniego taksówkarza (ten dopiero ma doświadczenie!)? Samo doświadczenie nie jest nic warte, jeżeli w głowie pusto i brakuje faktycznych umiejętności. Gdyby praca dawała te umiejętności, to nikt by nie studiował, a ludzie po coś na te studia idą.

Odpowiedz
avatar Zbychu
6 6

Wydaje mi się, że umowa na gębę jest wiążąca. Ale określenie "z zarobków będziesz zadowolony" raczej wyklucza tutaj konkretną umowę, więc nie bardzo jest co udowadniać. Zresztą, tak sformułowana umowa byłaby wiążąca? Mam nadzieję (naiwną?), że nasze prawo nie pozwala pracodawcy na tak niedorzeczne zapisy w umowach. Ktoś obeznany w temacie mógłby rozwiać moje wątpliwości?

Odpowiedz
avatar evilturnip
4 4

@Zbychu: Umowa na gębę jest wiążąca, gorzej z udowodnieniem w sądzie. Jeżeli ktoś się bardzo uprze, może próbować składać wniosek o ustalenie stosunku pracy (warunki do umowy o pracę spełnione). #nieprzesadzajmyzeobeznanyprawapracynielubie

Odpowiedz
avatar MyCha
7 7

Ja bym chyba wzięła taką umowę, podarła na oczach gości i wrzuciła do talerza zupy pierwszej lepszej osoby w rejonie curunii właścicielki. Ogólnie wystraszyła jej klientów.

Odpowiedz
avatar IrresponsibleGirl
-1 1

Wciąż nie wiem, dlaczego tak bardzo ważne w historii było eksponowanie atutów pani córki kierowniczki :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

A ja jestem zła na ludzi, którzy przyjmują takie oferty pracy. Przez to pracodawcy wiedzą, że mogą maksymalnie zaniżyć stawkę godzinową a i tak znajdzie się chętny.

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

@StereotypowaBlondynka: dokladnie masz racje, bardzo wielkim problemem sa tacy "desperaci" ktorzy godza sie na 3zl przy pensji minimalnej 6,5! z jednej strony rozumiem jak ktos nie ma na chleb ale z drugiej strony godza sie na to czesto ludzie mlodzi ktorzy bez wiekszych problemow moga znalezc normalnego pracodawce! inbna sprawa to ze Panstwo nie sciga za bardzo takich "pseudopracodawcow" gdyby od razu zamykano im lokale i dawano takie kare (nawet z wiezieniem jesli nie ma z czego placic) to nauczyli by sie szanowac pracownikow i zasady BHP!

Odpowiedz
avatar voytek
1 1

oczywiscie zawiadomiles PIP i lokalne media aby przyjrzeli sie blizej dzialalnosci firmy?

Odpowiedz
avatar wkurzony_jestem
0 0

Młodzi b młodzi, ale i tak nie powinni się wyzyskiwać ponad miarę

Odpowiedz
Udostępnij