Mam dużą styczność z dziećmi z problemami. Różnymi, serio. W tym zdarzają się dzieci chore psychicznie. Na początku trudno mi było to ogarnąć rozumem, w końcu człowiek widzi dziecko, a nie psychopatę, który potrzebuje potężnych leków i dużo pracy żeby w miarę funkcjonować z innymi. Ale takie rzeczy się zdarzają i trzeba z tym żyć.
Ostatnio właśnie takiemu dziecku wypisano opinię, że powinno mieć nauczyciela wspomagającego. Mimo leków które otrzymuje, nadal czeka na odpowiednie badania do orzeczenia jego przypadłości. (Jest ich kilka) Nauczyciel taki mu nie przysługuje, ponieważ prawnie jest zdrowy.
Na wyniki wszystkich badań, analiz itp. Poczeka jeszcze z pół roku. Do tego czasu psychiatra nic nie znaczy a dziecko jest... zdrowe.
Opinie psychologiczne
Przyznam się, że nie do końca rozumiem. Nie oskarżam o to, że piszesz nieprawdę, tylko proszę o wytłumaczenie, ponieważ ponieważ nie potrafię zrozumieć piekielności sytuacji. Na psychologii i psychoanalizie się nie znam. Cała piekielność, jak ja to rozumiem, polega na tym, że (prawie)zdrowe dziecko (na lekach (i to silnych sądząc ze wstępu) i czeka na kilka badań i orzeczeń lekarskich) dostaje nauczyciela wspomagającego, który mu nie przysługuję? Dlaczego nie przysługuje? Dziecko na silnych lekach, czekające jeszcze na opinię lekarskie i dalsze badania, może akurat takiego nauczyciela potrzebuje? Chociażby na podstawie wstępnych wyników.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2016 o 16:00
@rodzynek2: Odwrotnie. Chore psychicznie dziecko (które nawet dostaje leki) czeka pół roku na badania które mają ustalić/potwierdzić, co dokładnie mu dolega. Jako, że chore psychicznie to psychiatra zaleca, by dostało nauczyciela wspomagającego. Ale przez to, że ostatecznej diagnozy wciąż nie ma (bo dziecko czeka na badanie), to prawnie to dziecko uznawane jest za zdrowe (nawet pomimo zalecenia psychiatry i leków), więc mu nie chcą dać nauczyciela wspomagającego. A przynajmniej tak stoi w historii. Ja się na tym nie znam, więc nie oceniam, bo nawet nie jestem w stanie stwierdzić, czy to rzeczywiście tak działa.
Odpowiedz@rodzynek2: Niestety tak działa system. Papiery od lekarzy się nie liczą w szkołach, musi być opinia/orzeczenie poradni. Bez tego szkoła często nie ma możliwości zorganizowania odpowiedniej pomocy. Swoją drogą dobrze, że w ogóle coś się robi z tym dzieckiem. Są przypadki, w których rodzice uparcie i celowo nie załatwiają dziecku orzeczenia, bo to "robienie z niego idioty".
Odpowiedz@fursik: To akurat dziecko "niczyje", matka go oddała.
OdpowiedzDziwne. Poradnie nie mają prawa podważać opinii psychiatry...
Odpowiedz@dodolinka: nie podważają. Ale opinia psychiatry nie przyspiesza wydania ich decyzji
Odpowiedza nie lepiej je izolowac poprostu?
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: no. Od razu eutanazja i wsio.
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: A dałoby się jakoś odizolować ciebie?
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: z głębi serca i absolutnie szczerze... wal się
Odpowiedz@bonsai: z jednej strony politisher ma rację. Miałam w środowisku parę osób,których rodzic/dziadek,zapadli na schizofrenię. Tylko najgorszym wrogom życzę takiego piekła. Gdyby się okazało,że ja też to mam,wolałabym eutanazję lub zamknięcie w zakładzie. Cała rodzina ze strony rodzica,jednej z tych osób była obciążona tą chorobą. Rodzic zachorował w wieku 30lat jakoś. Coś mi się wydaje,że też pójdzie tą ścieżką.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: dam przyklad - jakos ze 3 lata temu bylem w kolejce na zakupach w tesco- tam widzialem cyb kobiete (nie jestem pewny) chora na downa- poza tym ze krzyczala na caly glos to szarpala innych ludzi wyjmowala rzeczy z koszykow i stracala z polek ---- i co? tolerowac bo choroba?
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: dlatego z jednej strony masz rację. Jednak dużo osób z takimi problemami da radę prowadzić tak aby mogła funkcjonować w społeczeństwie. Żule też zaczepiają ludzi i nikt ich nie izoluje.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: a zuli to sie powinno pacyfikowac a nie izolowac! bylem w marketowej ochronie i gorszego odpadu nie ma zaklamani chamscy brudni i wiecznie chlejacy
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Wolałabyś, aby ich izolowano. Nie Ciebie. Widząc sytuację niekoniecznie umiesz empatycznie myśleć. Masz nadzieję, że byś wolała, ale tego nie wiesz.
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: Cyb kobieta, to taki cyborg?
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: Zespół Downa nie jest chorobą, tylko zespołem wrodzonych wad z powodu defektu chromosomalnego. A skoro nie jest chorobą, to nie można tego leczyć. To tak jakbyś napisał 'widziałem człowieka chorego na niebieskie oczy'. Dzieci też krzyczą na cały głos, szarpią innych ludzi, wyjmują rzeczy z koszyków i strącają z półek. Ba, potrafią jeszcze zrobić coś gorszego. Też zamierzasz dzieci izolować?
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: Ta, ku*wa, bądźmy nazi i zróbmy takie nowoczesne getta w postaci osobnych miejscowości czy dzielnicy miast. Na przykład w Malborku wysiedlmy wszystkich normalnych z osiedla Południe i zamieńmy mieszkaniami/domami z tymi psychicznymi, niepełnosprawnymi, ogółem innymi. Nazi pełną gębą, ku*wa jego mać.
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: Nie, kuźde, wnieś o eutanazję, bo to przeca kutfa tylko "pie*dolone zwieze*". Dla "ludzkich ludzi": Próbuję się wczuć w jego poglądy, to słowo w poprawnej polszczyźnie brzmi "zwierzę".
Odpowiedzczy można zdiagnozować socjopatie w wieku dzieciecy? w końcu jest to zaburzenie osobowosci, a osobowość u dzieci jeszcze sie rozwija. Inna sprawa z chorobami jak autyzm, ADHD itd Szkoła pewnie będzie chciała skazać dziecko na nauczanie indywidualne (takie zamiatanie problemu pod dywan :/).
Odpowiedz@kaede: Lepiej "skazać" jedno agresywne dziecko na nauczanie indywidualne, niż skazywać 30 spokojnych dzieci na codzienne bicie, przeszkadzanie w nauce itp. Zwłaszcza że nauczyciel nie ma prawa siłą powstrzymać małego napastnika od krzywdzenia kolegów i koleżanek.
Odpowiedz@bloodcarver: tylko tutaj różnica dla dziecka jest spora - nauczyciel wspomagający jest po pedagogice specjalnej, wie jak sobie radzić z dziećmi chorymi. No i trzeba znalezc taka osobe i zatrudnic (kłopot dla dyrekcji) Na nauczaniu indywidualnym dyrektor wysyła jednego/dwóch z swoich pracowników do domu ucznia (panie po 2 semestrach pedagogiki/psychologii - siłą rzeczy wiedza o dzieciecych chorobach jest mała lub żadna). A to, że jest 30-35 osób w klasach to juz niestety swoista patologia w tym systemie edukacji..
Odpowiedz@kaede: Nie ważne, czy 30, czy 15 - nie mogą mieć mniejszych praw do uczenia się w spokoju, niż jeden agresywny. A ponieważ nauczyciel wspomagający też nie ma prawa użyć siły fizycznej by powstrzymać małego napastnika od bicia kolegów, to jest dużo gorszym rozwiązaniem. Dzieci chore powinny się uczyć ze zdrowymi tylko wtedy, jeśli dostaną opinię że nie stanowią zagrożenia (i ciężka odpowiedzialność karna jeśli wystawiający ją psycholog/psychiatra się pomyli), lub jeśli nauczyciel wspomagający bądź inny pracownik będzie miał prawo i obowiązek chronić przed nim innych uczniów przy użyciu niezbędnych środków także przymusu bezpośredniego (i odpowiedzialność karna jakby on pobił, jeśli nie upilnuje). Bez tego niestety, ale nauczanie indywidualne, lub tworzenie klas z osobników agresywnych i niech się tłuką między sobą, jest jedynym rozsądnym wyjściem. Jedynym które nie naraża niewinnych dzieciaków.
Odpowiedz