Sąsiadka zapytała mnie, czemu mój kot ma tak niesamowite futro i ogólnie jest duży i ciężki, ale nie spaślak, jak jej Grubcio. Co za karmy używam.
Cóż, zgodnie z prawdą, suchą i mokrą tych marek, a dodatkowo surowa ryba, wołowina, kurczak, wieprzowina i nie odpadki, ale staram się urozmaicać - np. dziś pierś z kurczaka, jutro mintaj itd. Fakt, kasy trochę idzie, ale...
I tu sąsiadka w szał, że takie rzeczy to tylko dla ludzi, bo mięso drogie itd. Mówię do niej, żeby poczytała skład i np. w w karmie kurczak z kaczką jest tego z 8%, reszta to dodatki, np. zmielone pozostałości rybne i mąka. A że kot to mięsożerny drapieżnik, to surowe mięsko mu służy.
Niestety według sąsiadki w TV wiedzą lepiej.
PS
Daje Grubciowi jeszcze resztki z posiłków, bo się nie marnuje.
sąsiedzi
Plus za 'Grubcia'
OdpowiedzWieprzowina dla kota?! Wg mojego weterynarza mieso powinno byc sparzone(np samonella)ale na pewno nie wieprzowina i raczej tez nie mintaj...
Odpowiedz@krystalweedon: Wieprzowiny kiedyś nie podawano kotom ze względu na śmiertelną dla kotów chorobę aujeszkyego. Ale Polska od wielu lat prowadzi program mający wyeliminować tę chorobę. Każde stado przed trafieniem do rzeźni jest trzykrotnie badane. Jeżeli znajdą chciaż cień szansy na występowanie tego wirusa u jednej świni- całe stado nie trafia do ubojni. Obecnie większa część kraju jest całkowicie wolna od choroby (odsetek skażonych stad wynosi jakieś 0,05%)- do 2017 roku Polska ma całkowicie wyeliminować tę chorobę. Tak więc o ile nie kupujesz mięsa w jakichś pokątnych budach to nie ma się czego obawiać.
Odpowiedz@archeoziele: Nie żebym się czepiała ale kot nie upoluje sobie wołowiny ;)
Odpowiedz@Poziomeczka: Patrząc jak mój kot co i rusz coraz większe ptaszyska przynosi, prawie takiej wielkości jak on, to jak mi z prosiakiem przylezie to się nie będę dziwić. :D
Odpowiedzno nie dziwie sie sasiadce bo inwestujesz w kota jakby w przyszlosci mial nam PKB podniesc wiem twoj hajs twoja sprawa no ale ...
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: No właśnie. Jej hajs, jej sprawa. Więc się od jej hajsu odchrzań.
OdpowiedzZ tego co się orientuję dla kota lepsze jest mięso gorszej klasy [poprzerastane tłuszczem, ze ścięgnami itp. czyli właśnie takie odpadki] od czystego mięsa. Ale ja tam się nie kłócę, mój kot miał dietę opartą na przepiórkach ;).
OdpowiedzTo namów mojego do jedzenia takiego mięsa. Z głodu umrze a nie tknie.
Odpowiedz@bonsai: Kot w naturze zjada wszystko- flaki, sierść pazurki, dzióbki, pióra. W takich syfach też jest bardzo dużo (nawet więcej niż w czystym mięsie) witamin i innych niezbędnych składników. Ba- karmienie kota samym, czystym filetem z piersi odbije mu się negatywnie na zdrowiu. Dobra dieta powinna zawierać mięso z tłuszczem i podrobami.
Odpowiedz@archeoziele: No właśnie tak coś mi się kojarzyło... Nie bez powodu kalkulator do BARFu kociego [czyli karmienia wyłącznie surowizną] był tak skomplikowany. Swoją drogą polecam BARF każdemu kto ma zwierzaki z alergią, mi się nie udało znaleźć karmy nie uczulającej mojej Koty.
OdpowiedzSamo mięso nie jest dobr- polecam barf- kości, ścięgna, miesko, "flaczki" i 5% warzyw. Moja sklepowa fretka na tym mimo braku "super hiper" chrupkow robi już ładne, zbite kupki, nie jest ospala a sierści sama jej zazdroszcze bo z włosia od szczotki zrobiły się jej miękkie i błyszczące włoski. Sprawdz Barfny Świat i grupę na fb:) Najbardziej naturalna dieta dla miesozercow, zero chemii. Trzeba trochę czasu na zrozumienie ale warto widząc zmiany i szczęście futer:) O kotach dużo więcej info niż o fretkach co do przykladowych mieszanek i ich proporcji. Pozdrawiamy z Mordką ogryzajacym właśnie kaczą nogę razem z kosteczkami:) (fretka to mój prezent ale wymarzony, planowany i oczekiwany:) Chlopak ma pół roku i pierwszy raz u mnie zobaczył mięso, rzucił się jak dzik;) )
Odpowiedz@Izura: Też polecam - genialna sprawa jeśli mamy alergika, kiedyś miałam okazję się przekonać, że kurczak jest w prawie każdej kociej karmie [jak nie mięso to tłuszcz, jak nie tłuszcz to wątróbka] :). Do tego zwierzęta na tej diecie rzadko są otyłe [otyłość zazwyczaj wynika nie tyle z nadmiernego karmienia, ile ze złego karmienia!]
Odpowiedz@Izura: ja przez milosc do mojego kota barfu nie podaje.. :D nie umiem gotowac / przyrzadzac.. i chce by moj kot zyl.. My jestesmy na puszkach. Ostatnimi czasy furore robi Animonda Carny..A do tej pory byl CFF i Feringa. Okolo 70%+ miesa. Teraz jestesmy na ANimondzie bo w porownaniu do 2 poprzednich nie ma duzej roznicy w skladzie, a cena 2krotnie nizsza. I moja motyka ma piekna zdrowa sierc. Problem mam tylko z tym, ze ona nie chce od samego poczatku jesc suchego jedzenia. Jak nasypie do miski, to sie patrzy z mina "A co to ??". No i przez to nie sciera sobie zebow :(
Odpowiedz@TakaFrancuska: Wbrew pozorom to nie jest tak strasznie trudne - grunt to kalkulator, waga i miareczki do odpowiedniej suplementacji [co wyliczy kalkulator ;)]. Wychodzi o wiele taniej niż puszki... Zwłaszcza jak w każdej puszce jest ten **** kurczak, po którym Kota wylizywała sobie rany na całym ciele [nawet po odrobince, paskudnie uczulona była].
Odpowiedz@Do wszystkich: Lepiej psu czy kotu jest w domu, ale ze słabą karmą, za to z kochającą rodziną, która o zwierzę dba (i nie, nie żałuje na weterynarza) niż w schronisku całe życie. Każdy karmi najlepiej jak go stać (powinien przynajmniej), ale jeśli kogoś stać na whiskasa dla kota czy karmę dla psa marki marketowej to nie znaczy, że tego zwierzęcia nie kocha, czy że zwierzęciu jest źle.
Odpowiedz@cinamoonnn: Jeżeli "w domu ze słabą karmą", to automatycznie wyklucza "rodzinę, która o zwierzę dba". Nie można tak po prostu olać jednego z najważniejszych czynników wpływających na zdrowie i udawać, że to dobry dom. Jeśli ludzie sami nie głodują, to karmienie marketowym syfem oznacza zaniedbanie. I nie, kasa nie jest wytłumaczeniem. Bo w cenie whiskasa można samemu skomponować przyzwoite menu. Tylko że wtedy trzeba (uwaga, pułapka!) trochę się wysilić - szukać rzeźników, u których można dostać dobre skrawki mięsa w sensownej cenie, gotować lub zgłębić temat BARF-u. Da się. Tylko trzeba chcieć.
Odpowiedz@TakaFrancuska: akurat to, że sucha karma "ściera" zęby to jest najwieksza bzdura, jaka istnieje... przecież taki chrupek jest zdecydowanie za miękki żeby zetrzeć kamień nazębny, poza tym kot nie przeżuwa - rozgryza chrupki i je połyka, więc nawet nie ma szans, żeby ten chrupek cokolwiek starł z zębów, nawet jeśli miałby fizycznie taką możliwość (a nie ma, bo materiał bardziej miękki nie zetrze materiału twardego). Koty ścierają kamień nazębny np. ogryzajac mieso z kości- wtedy pocierają zębami o kość, która z racji tego, że ma przybliżoną twardość do twardości zębów, sciera z nich kamień.
OdpowiedzNiech każdy mówi co chce ale chyba bym musiała być chora żeby kotu kupować wołowinę piersi z kurczaka i mintaja. Niektórzy dla samych siebie nie kupują takich rzeczy bo drogie.
Odpowiedz@pola20: Więc najpierw sobie policz ile kot zje np takiego whiskasa (gdzie gorszego badziewia nie ma) a ile zapłaci się za dzienną porcję mięsa. Te suche marketowe zapychacze tylko wydają się oszczędnością bo wbrew pozorom buli się i więcej na jedzenie, i na weta. A poza tym zwierzę w domu nie jest obowiązkiem tylko raczej przywilejem więc jak cię nie stać żeby zapewnić mu dobre pożywienie i opiekę lekarską to sobie zwierzaki daruj. Z korzyścią dla obu stron.
Odpowiedz@TruskawkowyMuss: moj kot je po 400 g karmy dziennie ;D wiec troche tego jest :D @pola20 i mam nadzieje ze nie masz ani kota ani psa.. ani dziecka... Jak nas nie stac to sie nie decydujmy.
Odpowiedz@TakaFrancuska: No pewnie - jak człowiek biedny to niech gnije sam (albo niech popełni samobójstwo skoro go nie stać na życie?). Biedny nie jest godny dziecka czy zwierzęcia. A ja się dziwiłem skąd się biorą sędziowie tak chętnie odbierający rodzicom dzieci z powodu biedy. Bo w życiu najważniejszy jest pieniądz...
Odpowiedz@sixton: Pewnie, nie stac mnie na dzieci, ale natrzepię sobie piątkę, niech państwo pomaga. A że przy zwierzakach nie pomaga, to niech jedzą byle g*wno. Jak zachoruje to najwyżej umrze, bo na weta też nie będzie kasy. A co tam :D
Odpowiedz@sixton: No wiesz nawet w "starym" świecie nie da się żyć bez jedzenia, przynajmniej ja nie słyszałam w całej historii ludzkości żeby się to komuś udało. A niestety niedożywione lub źle odżywiane zwierzęta/dzieci/ludzie chorują, na leczenie trzeba mieć pieniądze więc koło się zamyka. No chyba że chcesz pozwolić żeby dzieci/zwierzęta/ludzie odchodzili z tego świata z powodu chorób byle tylko było ich dużo to nie mam pytań. Więc tak, do odpowiedzialnego posiadania dzieci/zwierząt są potrzebne pieniądze i nic tego nie zmieni.
Odpowiedz@malami1001: Demagogia. Nie ma stanów zero-jedynkowych. Biedni ludzie to nie tylko ci, którzy wysysają państwowe pieniądze. Często mają więcej godności niż bogaci. A ich zwierzęta nie zdychają z głodu.
Odpowiedz@TakaFrancuska: Ale ci się żarłok trafił ;) Z tym porównaniem chodziło mi o to, że wartościowa karma (duża zawartość mięsa, bez zbóż itd) czy mięso z suplementami są dużo bardziej wydajne niż z pozoru najtańsze karmy (gdzie jest znikoma ilość mięsa, w whiskasie zdaje się jest 4%, reszta to zapychacze). Z doświadczenia wiem że kot zjada mniej karmy "z wyższej półki" (składowo, niekoniecznie cenowo) niż marketowek (u nas to był royal canin, masakra jakie badziewie).
Odpowiedz@sixton: Jak można BRAĆ ODPOWIEDZIALNOŚĆ za inne życie, skoro nie jest się w stanie zapewnić bytu samemu sobie? Jak się pytam?! Bo jest nudno i samotnie więc w swoje bagno trzeba wciągać innych (którzy nie mają na to WPŁYWU)? Cholernie egoistyczne podejście. Współczuję szczerze.
Odpowiedz@sixton: Skoro tak śmiesznie to chyba dobrze, życie jest wystarczająco smutne. Wyjaśnię łopatologicznie - jest rodzina w której pracuje tylko np ojciec za najniższą krajową. Jeżeli ma na utrzymaniu tylko żonę i powiedzmy jedno dziecko to w miarę dają radę. Jest ok? Jest. Ale jeżeli ci sami ludzie postanawiają (lub nie, a o antykoncepcji nie słyszeli) powiększyć rodzinę do np 5-6 osób to robi się nieciekawie. Bo jeden niski dochód trzeba dzielić na 6 a nie 3. Dołóż tu jeszcze psa lub/i kota i co mamy? Właśnie. Stąd moje pytanie - z czego wynika taki egoizm? Narobię dzieci żeby miał się kto mną opiekować na starość ale utrzymać ich nie dam rady, co z tego że będą nie dojadać, będą wytykane w szkole i nie będą mogły jeździć na wycieczki, ważne że są, najważniejsza duża rodzina. Koszty jej utrzymania już nieistotne. Chyba że wyciąga się rękę do państwa i oczekuje pomocy, ale z tego co mi wiadomo to rozmnażaniu można zapobiec i całe społeczeństwo nie jest zmuszone łożyć na utrzymanie roszczeniowej grupy obywateli. Nie wiesz czym jest zapewnienie bytu? To dostarczenie środków na zaspokojenie podstawowych potrzeb bez szkody dla zdrowia. Widzisz, z kolei ja pochodzę z rodziny w której jeden rodzic pracował, mieliśmy małe mieszkanie (mniej niż 40m2) i rodzice znając sytuację potrafili powstrzymać się od powiększania rodziny. Zachowali się odpowiedzialnie. Dzięki temu że dochody dzieliliśmy tylko na 3, żyliśmy a nie wegetowaliśmy.
Odpowiedz@sixton: Hahaha! Dzięki za poprawę humoru. A wiesz dlaczego? Bawią mnie ludzie z kompleksami, którzy szydzą i umoralniają osoby o innym zdaniu i opinii. Jeszcze ze dwie wymiany zdań i zrobisz ze mnie Hitlera, dlatego podziękuję za jakże wysoce pouczającą i wartościową konwersację. Podsumowując, odnośnie zamieszczonej tu historii - wyżywienie zwierzęcia nie musi być drogie żeby było wartościowe. I co do jednego zdania nie zmienię - jeżeli kogoś nie stać na coś to nie powinien brać sobie na głowę dodatkowego obciążenia.
Odpowiedz@sixton: Przestań odgrywać pokrzywdzonego bo to robi się nudne. Historia (i mój komentarz) dotyczy żywienia kota. Kropka. I nie spoufalaj się z tym"spodziewaniem po mnie" bo się nie znamy, nie poznamy i nie widzę sensu roztrząsania polityki społecznej czy polityki prorodzinnej na forum jakim jest ten portal. Znajdź sobie kogoś innego do nawracania i przekonywania.
Odpowiedz@bonsai- ja byłam w szoku jak szybko może dieta odpowiednia zadziałać. Pierwszy dzień smrodek zanim wyplukal się z karmy kupki fetor straszny, dziś nie ma smrodu a ładny, piżmowy zapach. Mimo strachu że czegoś będzie brakowało idziemy dalej, tym bardziej że mam dostęp do całych "zdobyczy"(głównie drób ale i gołębie np) które w planie zdominują dietę szkraba. I mimo zarcia dostępnego więcej czasu niż niedostepnego nie obzera się maluch bo musi i pomemlac mięsko i pogryźc kości to nie ma czasu się napchac bo idzie sygnał do ośrodka sytosci-głodu i zanim nie wstanie dzik bagienny to już czuje że dosc:) Minus taki tylko że klatka 120x60x65 do świrowania to mało a guganie ciągłes nie daje spac(off- sen kamienny że podnosi się "trupka"; on dzikie skoki, wspinaczki i guganie;) )
Odpowiedz@Izura: miałam kiedyś [krótko, bo dostałam w prezencie i nie mogłam zatrzymać] fretkę. Do dzisiaj pamiętam jak kamiennym snem da się zasnąć - to tylko fretka potrafi! No i jak nagle da sie zasnąć, mó Tomi potrafił to w połowie skoku - wyskakiwało żywe, brykające, a spadało już "martwe" ;).
Odpowiedz@bonsai- ja byłam w szoku jak szybko może dieta odpowiednia zadziałać. Pierwszy dzień smrodek zanim wyplukal się z karmy kupki fetor straszny, dziś nie ma smrodu a ładny, piżmowy zapach. Mimo strachu że czegoś będzie brakowało idziemy dalej, tym bardziej że mam dostęp do całych "zdobyczy"(głównie drób ale i gołębie np) które w planie zdominują dietę szkraba. I mimo zarcia dostępnego więcej czasu niż niedostepnego nie obzera się maluch bo musi i pomemlac mięsko i pogryźc kości to nie ma czasu się napchac bo idzie sygnał do ośrodka sytosci-głodu i zanim nie wstanie dzik bagienny to już czuje że dosc:) Minus taki tylko że klatka 120x60x65 do świrowania to mało a guganie ciągłes nie daje spac(off- sen kamienny że podnosi się "trupka"; on dzikie skoki, wspinaczki i guganie;) )
OdpowiedzAle czytając niektóre komentarze mam wrażenie, że część osób ma za złe że dbam o tego kota. Czy to źle, że do karm gotowych dodaję mu świeże surowe mięso? Rudzik uwielbia wątróbkę, wołowinę i rybę. Jak byłem z kolega na rybach to mały dostał 3 duże płotki ( wyfiletowałem) i zjadł od razu a takie uklejki co na podrywkę łapalismy na żywca to zjada w całości. Ale stolec twardy i regularny, futro w dobrym stanie. Kot jest pełen energii, waży 6560g i nie jest otłuszczony ale wielki jak maincoon.
Odpowiedz@Canarinios: Wątróbka ma mnóstwo wit. A, przedawkowanie jest groźne. Można podawać malutkie ilości, u mnie ostatnio do kilku kg Barfa weszło zaledwie 150 gram wątróbki.
OdpowiedzKarmienie kotów, koty ogólnie - mój ulubiony temat, pełen piekielności niestety. Kot jest drapieżnikiem, przystosowanym do jedzenia mięsa - niezależnie od rasy. Sucha karma to najgorsze co można podawać kotu, absolutnie nie nadaje się na podstawę żywienia (zbyt małe nawodnienie, za dużo węglowodanów, wysoki stopień przetworzenia, wbrew mitom wcale nie czyści zębów). Sucha karma jest jednym z głównym powodów nadwagi u kotów i chorób nerek. Dużo ludzi uparcie karmi koty wyłącznie suchą albo marketowymi saszetkami typu whiskas (śladowe ilości mięsa, głównie odpady z rzeźni, roślinne wypełniacze - białko o bardzo małej przyswajalności). Argument - dobre jedzenie jest drogie. Otóż - nie. Za dobre mokre jedzenie (plus np SUROWE* skrzydełka do czyszczenia zębów) zapłacimy miesięcznie mniej więcej tyle samo co za marketowy szajs. Powodem własnie jest przyswajalność - przeciętny kot o wadze 4 kg dobrej mokrej karmy zje dziennie ok. 200 gram, whiskasowych saszetek ok. 4 - 5 sztuk (400 - 500 gram). Ja osobiście karmię kota BARFem (surowe mięso - tłusta wołowina, indyk, kurczak, część w kawałkach żeby dbać o kocie zęby, reszta zmielona i wymieszana z suplementami). Jak kupię droższe mięso to zamykam się w 70 zł miesięcznie, jakbym się postarała to zamknęłabym się w 50 zł miesięcznie. Używam specjalnego kalkulatora, całym sensem tego modelu żywienia jest odwzorowanie składu procentowego tego co kot je w naturze. Temat długi i momentami skomplikowany, można sobie poczytać więcej np na forum Barfny Świat. Moje kocisko pięknie rośnie, co ciekawsze odkąd jest na surowiźnie kupa w kuwecie jest raz na dwa dni i nie śmierdzi - trzeba zajrzeć do kuwety żeby zobaczyć co kot stworzył. Na początku po łapance jak miałam dostęp tylko do fundacyjnych marketówek walił bomby biologiczne. Kotka przyjaciółki, którą kiedyś często się zajmowałam - to samo póki nie przestawiłam jej na puszki dobrej jakości. Dobrej mokrej karmy w sklepie nie uświadczysz (poza niektórymi zoologicznymi, ale jest piekielnie drogo). Polecam sklepy internetowe i karmy takie jak Catz Finefood, Grau, Feringa Menu, Granata Pet, Terra Faelis. Co do podawania surowego mięsa z kością - tak, można, nic się nie stanie. Groźne są jedynie kości ugotowane. Sucha karma dla kota - jeśli już - dodatek, zaledwie dodatek. Koniecznie bez zbóż z niską zawartością węglowodanów. Weterynarze często wciskają Royala czy inne bzdety - przeczytajcie skład i zauważcie, ile w tym jest węglowodanów. W naturze kot ma ich w diecie ok. 5-8%. W karmach tego typu jest ich często aż ok. 40%! Ciężko się dziwić, że po czymś takim koty tyją. Polecam poczytać zagraniczne źródła - np stronę internetową Dr. Lisy A. Pierson, książkę Nataschy Wille "Backyard Predator".
Odpowiedz@denaturat: "Co do podawania surowego mięsa z kością - tak, można, nic się nie stanie. Groźne są jedynie kości ugotowane." Dotyczy to też kurzych kostek (np. tych z piersi)? Słyszałam, że te pękają w drobne kawałki, które mogą uszkodzić układ trawienny, nawet jak są na surowo.
Odpowiedz@Ginsei: nie, właśnie gotowanie sprawia, że kości pękają w ten sposób. Kot w naturze je ofiary w całości, łącznie z kościami, futrem, itd. I co najważniejsze - na surowo. @denaturat - w punkt.
Odpowiedzbędzie masa za i przeciw resztkom dla kota. ja powiem, wszystko w granicach rozsądku. Jedyne na co trzeba właściwie uważać, to żeby było bez ości i mało soli, bo to(nadmiar soli) kotom faktycznie szkodzi.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 grudnia 2018 o 13:00