Jadę sobie tramwajem - obok mnie rozmowa max 14-letnich dziewczynek na temat sylwestrowych planów.
Konwersacja polegała na zdecydowaniu czy większą "lute" będą mieć po drinkach pół na pół piwo z wódką czy po wypiciu jakiegoś przeciwgrzybiczego środka do pochwy - XXX czy coś takiego... Wygrała druga opcja - ponoć lepszy "odpał" po tym jest...
komunikacja_miejska
Miejmy nadzieję, iż nowy rok przyniesie im więcej rozumu.
Odpowiedz@Agagr: chyba raczej im przyniesie coś innego we wrześniu :D
Odpowiedz@Agagr: A ja coś czuję, że już jutro będzie o tym w wiadomościach, jak grupa nastolatek chciała się upić właśnie tym specyfikiem i teraz leżą na gastrologii bo się zatruły.
Odpowiedz@wystraszony: TVN pewnie już się gdzieś czai :P
Odpowiedzz kumplami na takie rzeczy mówimy: MOCARZ!
OdpowiedzHo, ho - dzięki za pomysł na dzisiejszy wieczór... Też życzę im więcej rozumu ale po takiej imprezie wątpię czy coś się tam jeszcze ostanie =.=
OdpowiedzEeee tam... nic szczególnego. Ja się nawdycham Tantum Verde i pójdę spać. ;)
Odpowiedz@Iceman1973: wypij
Odpowiedzja wolę białego jelenia, polecam
Odpowiedz@hejter: Mydło czy szampon?
OdpowiedzA mnie zastanawia jak, w ogóle, czternastki (max!) mogą mieć jakieś sylwestrowe "plany"? Rodziców nie mają, czy co? Mnie, jak miałam szesnaście, ledwo puścili na imprezę dwa piętra niżej i miałam się meldować co godzina. Następnego sylwka robiłam w domu, większość gości była już pełnoletnia, a rodzice, owszem, byli obecni. Nikomu to nie przeszkadzało i bawiliśmy się świetnie. No cóż, czasy się zmieniają. Mam na myśli, że szybko się zmieniają. Moja osiemnastka była tylko 15 lat temu.
Odpowiedz@Armagedon: to jest zajumane z FB od znajomego brata... więc nie pytaj się mnie ;) aczkolwiek za moich czasów to nie do pomyslenia były ŻADNE PLANY na imprezę bez wiedzy rodziców moja osiemnastka to była 9 lat temu;)
Odpowiedz@Armagedon: to serdecznie ci współczuję, bo taki brak zaufania ze strony rodziców jest dosyć przykry. Ja jak miałam 12-13 lat mogłam nocować u zaufanych koleżanek, w liceum zupełnie swobodnie wychodziłam na imprezy, jeździłam na wakacje ze znajomymi (o zgrozo pod namioty i o większa zgrozo część z tych znajomych miała penisy...) i nikt nie kazał mi się meldować co godzinę jak w jakimś więzieniu o zaostrzonym rygorze... Tak obsesyjna kontrolna nie jest normalna.
Odpowiedz@tomxx: To jak "zajumane" z FB, to wypadałoby dopisać, a nie się podpisywać pod czyimś "przeżyciem". Kompletnie żadne? Czyli w co się ubierzesz i co będziesz jadł też konsultowałeś z rodzicami? Widocznie rodzice się zgodzili np. na wyjście do koleżanki na imprezę sylwestrową, a na temat "fazy", to już dziewczyny rozmawiały między sobą, na co rodzice wpływu raczej nie mają, więc nie rozumiem sensu wypowiedzi. Moja była 10 lat temu, a w tym wieku( w sensie 14-15 lat) miewałam swoje plany, rodzice decydowali czy mogę wyjść czy nie, ale resztę planowałam ja.
Odpowiedz@Armagedon: To nie czasy sie zmnieja tylko z twoimi rodzicami cos bylo nie tak. Impreza dwa pietra nizej i meldowanie sie co godzine w wieku 16 lat? Tozto znowu przegiecie z druga strone. Wspolczuje.
Odpowiedz@grupaorkow: Powiem tak. Gdyby moi rodzice z całym spokojem pozwalali mi "swobodnie" wychodzić na imprezy, nie wracać na noce, lub wyjeżdżać pod namiot bóg wie gdzie i z kim, gdy miałam 12 lat - uznałabym, że w ogóle ich nie obchodzę. Bo prawda jest taka, że dzieci potrzebują opieki i kontroli. Dwunastolatka - to jeszcze dziecko. I ciekawa jestem co by miał do powiedzenia sąd rodzinny, gdyby ktoś doniósł, iż dziewczynka lat dwanaście plącze się bez opieki po Polsce? Kiedy ja miałam naście lat, rzadko kto posiadał komórkę, a jeśli nawet - łączność i zasięg były baaardzo problematyczne, szczególnie na prowincji. Więc nie wyobrażam sobie, żebym mogła, ot tak, wyjechać pod namiot z osobami nieletnimi. No, chyba, że dodatkowo z ciotką, wujkiem, stryjkiem, albo przyjaciółmi rodziców. Zaś, co do wspomnianego sylwestra, tak na dobra sprawę, W OGÓLE mogłabym nie dostać zgody na uczestnictwo w imprezie. Głównie z tej przyczyny, iż - oprócz gospodarza, o którym nie mieli najlepszego zdania - moi rodzice nie znali nikogo z zaproszonych gości. Zresztą - ja też nie. I nie chodziło, bynajmniej, o PENISY uczestników, co zdajesz się sugerować, a bardziej o alkohol. Siuśmajtce zawsze może walnąć w dekiel, jak zechce się popisać. A strzeżonego - "pambók" strzeże, jak mówi mądre przysłowie. I, moja droga, nie ma tu mowy o żadnej OBSESYJNEJ kontroli. Zwyczajna, rodzicielska troska. EWENTUALNIE lekka nadopiekuńczość, bo moja mamuchna zawsze była taką trochę "matką-kwoką".
Odpowiedz@pola20: Nie ma czego współczuć. Moi rodzice to całkiem fajni ludzie i nigdy nie miałam w domu "rygorów". Może, istotnie, niefortunnie użyłam słowa "meldować". A to "co godzina" - też przecież nie z zegarkiem w ręku. To, że impreza była dwa piętra niżej, a nie dwie dzielnice dalej - nie ma nic do rzeczy. W obu wypadkach nie mieliby wpływu na przebieg imprezy. Tu chodziło bardziej o ICH spokój, a nie o wojskowy rygor. Sami byli na tyle jeszcze młodzi, by pamiętać i wiedzieć, co może dziać się na domówkach. I, owszem, podejrzewam, że gdybym nie "zameldowała" się przez, powiedzmy, cztery godziny - pewnie sami zeszliby na dół sprawdzić co ze mną. Ale tego też im nie mam za złe. Dzisiaj. Bo wtedy pewnie uznałabym, że robią wiochę.
Odpowiedz@Armagedon: Gdy miałam te 13-16 lat to rodzice pozwalali mi na wyjście na Sylwestra- bezalkoholowego/ bezużywkowego, to wiadome. Oczywiście były warunki-idę do zaufanych, znanych rodzicom koleżanek oraz opiekunowie/rodzice będą obecni w tym czasie w domu i jeśli byłoby coś nie tak to dzwonią do moich. Wystarczyło, że moi rodzice mieli do mnie zaufanie- niepotrzebny był im meldunek co godzinę. To nie wojsko, jak ktoś wyżej już wspomniał.
Odpowiedz@Habiel: A ty, koleżanko, czytać potrafisz? "...oprócz gospodarza, o którym nie mieli najlepszego zdania - moi rodzice nie znali nikogo z zaproszonych gości. Zresztą - ja też nie." Mówi ci to coś? Impreza przebiegała poza jakąkolwiek rodzicielską kontrolą, i jeszcze raz powtórzę - chodziło o to, żeby mieli pewność, iż nikt mi nie wyrządził krzywdy, a towarzystwo z którym się bawię jest OK. Wiesz co? Ja już od dawna jestem bardzo dorosłą osobą, ale rodzice niepokoją się zawsze jak lecę samolotem, przebywam w obcym kraju, czy spóźniam się na spotkanie i nie odbieram telefonu, abo jadę w dalszą trasę samochodem. Dlatego ZAWSZE "melduję się" jak już jestem na miejscu, dzwonię i przepraszam, jeśli nie słyszałam dzwonka, lub padła mi komórka, mówię dokąd wyjeżdżam i z kim, kiedy wrócę, albo dokąd idę. Takie są w mojej rodzinie standardy i nikt nie uważa, że ktoś do kogoś nie ma zaufania, lub uważa go za nieogarniętego. Gdy jestem u rodziców - oni TEŻ mi się "tłumaczą". Na przykład. "Wychodzimy na zakupy, będziemy za jakieś dwie godziny", "idziemy na spacer z psem", "wychodzę do sąsiadki". I nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. A może chodzi o to, że nie mamy przed sobą tajemnic i nic do ukrycia? Dlatego też nikt nie czuje się kontrolowany i sprawdzany?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 grudnia 2015 o 15:34
@Armagedon: Bardziej chodziło mi o pierwszą wypowiedź= "A mnie zastanawia jak, w ogóle, czternastki (max!) mogą mieć jakieś sylwestrowe "plany"?" Jeśli o drugie rozumiem podejście rodziców. Meldowanie się "codzienne" u mnie też jest-uważam nawet, że to miłe. "Wychodzę tu i tu" nawet ze współlokatorami stosujemy, więc nie odnoszę się negatywnie do tego. Jednak myślę, że takie cogodzinne meldowanie, jest uciążliwe. Dać znak, że się doszło, towarzystwo takie i takie (jeśli poszłaś na imprezę to chyba znałaś osoby chociaż z imienia), odezwę się o 21- moim zdaniem takie rozwiązanie jest lepsze. :) Pozdrawiam i szczęśliwego nowego roku :)
Odpowiedz@Armagedon: No wiesz, nowobogactwo. Dziś rodzice nie mogą sobie pozwolić na dzieci. A jeśli już będą, to skrzętnie je ukrywają, dają pieniądze, drogie prezenty, byle tylko nie zawracały gitary. Dziwimy się, czemu jest taki przyrost naturalny? Mamy odpowiedź.
Odpowiedz@grupaorkow: Fajnie masz. Niestety nie wszyscy rodzice potrafią zaufac swim dzieciom nawet jesli nie mają podstaw do nie ufania im :P
OdpowiedzA klasyczny denaturat już wyszedł z mody?
OdpowiedzJa generalnie nie piję alkoholu i jak słyszę dwudziestoparoletnich ludzi, którzy co piątek dyskutują jak mocno się naj*bią i czym to brzmi to dla mnie równie absurdalnie.
Odpowiedz@Devotchka: ja miałem sytuację w SKM(Warszawa) że młodzi lat 20? przechwalali się kto gdzie kupował prochy i jakie gówno kupił kolega... to jest młodzież...
OdpowiedzJak dla mnie to takie zachowania są żałosne. Wolę wypić jedno/ dwa piwa w towarzystwie kumpli, niż się naj*bać na domówce u znajomych, znajomego. W ogóle co to za frajda z imprezy, gdy urywa się film, albo kończy się na modlitwie do boga Sedesa.
Odpowiedz@tomxx: Dla mnie tam nie ma różnicy między prochami a alkoholem, każdy człowiek powinien móc sam o sobie decydować. To wszystko jest takie samo, tylko alkohol jest legalny.
OdpowiedzZ ciekawoście, aż przeczytałam komentarze na jednej stronie, bo już chyba stara jestem i o takich wynalazkach nie słyszałam ;) Nie chciałabym takiej "fazy" jak tam opisują, poza tym szczerze mówiąc nie chciałabym raczej z własnej woli pić "przeciwgrzybiczego środkaa do pochwy". Zresztą za czasów kiedy ja byłam małolatą, to delikwent, który by się raczył takim specyfikiem byłby powszechnie wyśmiewany - ze względu na zastosowanie.
OdpowiedzTeraz wiecie czemu określenie MOCARZ! pasuje idealnie:)
OdpowiedzProszę cię, usuń nazwę specyfiku, piekielni dostępni są dla wszystkich, tych mądrych i tych głupich. Ktoś może podłapać, poczytać i sytuacja gotowa. Co do historii - nienawidzę petard. W życiu żadnej nie odpaliłam i nie mam zamiaru. Żal mi zwierząt, ludzi i ich kończyn. Bez sensu.
Odpowiedz@scandalum: Proszę ... zapomniałem że są ludzie i idioci...:)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 grudnia 2015 o 12:42
Środki do higieny intymnej są raczej łagodnymi preparatami, nie zawierają alkoholu, mydła niekiedy nawet substancji zapachowych. Nie wiem jaką fazę można po tym mieć. Chyba co najwyżej rzyganie.
Odpowiedz@maktalena: Zawiera benzydamine, mocny środek halucynogenny, wiec odpowiedz sobie jaka fazę; p
Odpowiedz@Rattlehead: Chyba że tak. Człowiek całe życie się uczy.
Odpowiedz@maktalena: Prócz benzydaminy, zawiera mnóstwo soli. Źle zrobiona/odsączona i użyta w celach odurzających może raz na zawsze oślepić delikwenta albo wprawić w "wieczny haj", z którego niełatwo się wydostać...
Odpowiedz@scandalum: w wieczny haj? tzn ? raz ćpniesz nie wychodzisz z ćpana cały czas naćpany?
Odpowiedz14 lat zero rozumu chamstwo i pieniactwo jak widac kobiety szybko dojrzewaja
OdpowiedzTrzynastka polish version
OdpowiedzZaiste, prawdopodobnie piekielne, ale beznadziejne napisane.
OdpowiedzPytanie za sto punktów: Dalej sądzicie, że nowobogackie dzieciątka są takie grzeczniutkie i milutkie? :3
Odpowiedz@InessaMaximova: Błagam, nie pisz takich głupot. Kto twierdzi, że nowobogaccy ludzie są fajni, to chyba określenie pejoratywne? Poza tym, gdzie jest tutaj określony status dziewczyn? To jakaś głęboka nadinterpretacja.
Odpowiedztaaa tantum rosa... tylko coz... radze przeczytac sklad i zaztanowic sie czy aby ab pewno chce sie to brac do ust... zwazajac na przeznaczenie...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2016 o 14:16
A mój dylemat na sylwka to: grać w lola, czy wiedźmina?
Odpowiedz"lute"? Kurcze, za moich czasów to "lufa" była... Zaraz... czy może tyle lat żyłem w niewiedzy? ;)
Odpowiedz