Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z pozoru bardziej zabawne niż piekielne ale jak się zastanowić... 5 lat…

Z pozoru bardziej zabawne niż piekielne ale jak się zastanowić...

5 lat temu postanowiliśmy przygarnąć królika z adopcji. Znaleźliśmy odpowiednią organizację, zajmującą się szukaniem "bezpańskim" króliczkom nowych domów. Nietrudno ich znaleźć w internecie :) Po przejrzeniu wszystkich "profili" króliczkowych, zdecydowaliśmy się na Płomyka. Opis brzmiał mniej więcej tak: "samiec, około 3 lat, ze schroniska obecnie w domu tymczasowym, wykastrowany, odrobaczony, zaszczepiony. Nauczony korzystania z kuwety".
To ostatnie mnie najbardziej przekonało ;)

Mieli mi dostarczyć razem z królikiem jego papiery medyczne, jakoś nie wyszło, dopraszałam się jakiś czas, w końcu dałam spokój...
I tak to od prawie 5 lat Płomyczek jest częścią naszej rodzinki. Do tej pory nie było potrzeby bywać z nim u weterynarza, pazurki umiem obcinać sama, zęby ścierał na dostarczonych gałązkach, na dwór nie wychodzi więc szczepić też nie szczepiłam, karmimy go zdrowo itd.
Niestety kilka dni temu zauważyłam problem, nie będę opisywać ale sprawy dotyczące "okolic intymnych".

Dzisiaj mąż pojechał z Płomykiem do weterynarza, nawiasem mówiąc do kliniki z którą ponoć współpracuje stowarzyszenie z którego go wzięliśmy.
Okazało się że Płomyk jest tak naprawdę Płomyczką.
Co piekielnego? A no to, że owe stowarzyszenie (wyświetla się w googlach na topie po wpisaniu "króliki adopcje") prawdopodobnie nie pokazało królika weterynarzowi. Nie wiem skąd go wzięli.

Co za tym idzie, niewykluczone że opycha ludziom zwierzęta które mogą być nosicielami różnych chorób. Każdy królik ma opis "gwarantujący" że był gruntownie przebadany/wyleczony/wysterylizowany w owej bardzo renomowanej klinice...

by speedymika
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar speedymika
4 14

@bloodcarver: pewnie tak, ale z drugiej strony patrząc to wolę ich (to stowarzyszenie) lekko zmotywować (co też równolegle uczyniłam). Niech sobie dalej działają, niech pomagają tym uszakom bidnym co się jako prezenty gwiazdkowe znudziły i wylądowały w parku. Byleby uczciwie u weta badali i bzdur nie wypisywali :)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-5 11

Byle nie za lekko. Cokolwiek zadziała, będzie OK.

Odpowiedz
avatar gatto31
17 23

Ja tu widzę zaniedbanie ze strony obecnej opiekunki. Brak szczepień, jakiejkolwiek kontroli u weta przez 5 lat, beztroska í głupota.

Odpowiedz
avatar gatto31
15 31

Wzięłaś zwierzaka I przez 5 lat nie byłaś z nim u weterynarza?!! Jak można być tak nieodpowiedzialnym? To Ty jesteś w tej sytuacji piekielna. Mam 2 koty ze schroniska, z książeczką zdrowia í pierwsze, co zrobiłam, to wizyta z futrzakiem u zaufanego weterynarza następnego dnia. To, że królik nie wychodzi, nie znaczy, że nie może zachorować. Zarazki do domu możesz przynieść Ty albo ktoś, kto np. ma chorego zwierzaka lub miał z nim kontakt. Mam nadzieję, że innych zwierząt nie masz.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
-5 23

@gatto31: A po co chodzić ze zwierzakiem do weta, jeśli jest całkowicie zdrowy i nic złego lub choćby podejrzanego się nie dzieje?

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
13 13

@BlueBellee: A chociażby po to, żeby weterynarz ocenił czy zęby trzonowe nie przerastają. Właścicielowi trudno to ocenić, a jak już zaczną się z nimi problemy to wizytom u weta nie ma końca.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
14 14

@BlueBellee: z królikiem albo gryzoniem trzeba co jakiś czas odwiedzić weta i skontrolować ich stan zdrowia, bo te małe skurczybyki ukrywają swoje choroby i jak właściciel je zauważy to stan zwierzęcia jest już bardzo poważny. Należy obejrzeć zęby, pazury, łapki, oczy, uszy, wymacać brzuszek, można zbadać osłuchowo serce albo zrobić badania krwi. Plus króliki się szczepi. Koty i psy też się szczepi i odrobacza. Nie jest tak, że jak zwierzak wygląda i zachowuje się normalnie to znaczy, że zdrowy i weterynarz nie jest potrzebny. Nie trzeba do niego biegać co miesiąc, ale brak jakiejkolwiek kontroli medycznej przez 5 lat to jednak trochę słabo. Co oczywiście nie zmienia faktu, że dużo bardziej niż autorka zawaliło Stowarzyszenie, nie dając jej pełnej dokumentacji medycznej zwierzęcia. Serio? W takim układzie równie dobrze mogła tego królika kupić w sklepie, miałaby dokładnie takie same informacje na jego temat i taką samą pewność co do jego stanu zdrowia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 grudnia 2015 o 11:34

avatar Devotchka
8 8

Pomyślałam dokładnie o tym samym. Dostałam papugi od koleżanki z pracy (długa historia) i pierwsze co zrobiłam to udałam się do weta. Do tego miałam wyrzuty sumienia, że dopiero po dwóch tygodniach. Wszystko było ok, ale wizyta nie kosztowała wiele wysiłku.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
-1 9

@speedymika: Ja mam takie samo podejście. Mój pies żył 15 lat, a u weterynarza bywał jak coś sie działo. To samo było z królikiem, który żył u mnie trochę ponad 10 lat, a wzięłam go jak miał ok. 2-3 lat. Nie mówię, że wizyty kontrolne są złe, ale bez przesady. Jak ktoś zna swojego zwierzaka, to umie wyczuć zmianę i wtedy idzie się poradzić lekarza. Ja też nie chodzę do lekarza co chwilę, bo może coś mi jest. I mogę się założyć, że conajmniej połowa z ludzi, którzy najchętniej wymagaliby, aby ze zwierzakiem biegać do weta co miesiąc, sama się profilaktycznie nie bada na wszystkie możliwe sposoby.

Odpowiedz
avatar speedymika
-3 9

@BlueBellee: dokładnie. Moje zwierzaki nie siedzą sobie w klatkach tylko są w kontakcie z nami. Obserwuję odchody, apetyt, oczka. Z doświadczenia wiem że grunt to nie latanie do weta, tylko zdrowe żywienie. Suczka żyła mi 18 lat, odeszła nie przez moje zaniedbania tylko przez złośliwy nowotwór, który po usunięciu dał przerzuty na płuca, a i tak przeżyła jeszcze 3 lata po operacji a nie jak prognozowano - góra rok. Zwierzakom na zdrowe jedzenie nie żałuję, a każda zmiana w zachowaniu i wyglądzie jest dla mnie sygnałem aby się zainteresować bardziej - tak jak było w tym przypadku. Sama też nie biegam do lekarza jeśli nie widzę podstaw, tą samą zasadę mam co do dziecka. W tej chwili mała bierze 3 antybiotyk w 7,5 letnim życiu, bez powodu lekami nie faszeruję, zdrowo ją żywię i to działa lepiej na odporność niż milion wizyt kontrolnych u lekarza.

Odpowiedz
avatar kazoo13
9 11

@speedymika: Z ciekawości zajrzałam na to królicze forum. Nie szczepisz, nie kontrolujesz, pozwalasz 5letniemu dziecku samodzielnie karmić zwierzęta: http://forum.kroliki.net/index.php/topic,9065.msg528748.html#msg528748 Tak, nie ma to dużego związku z opisaną historią, ale może zanim zaczniesz rozwiązywać publicznie swoje problemy, to spojrzysz na siebie i swój porządek. Króliki to twardziele i mogą długo żyć z chorobą, zanim pojawią się widoczne objawy, jak już ktoś tu słusznie zauważył.

Odpowiedz
avatar nellciaa
4 12

Opis Płomyka: Płomyczek jest bardzo ciekawskim, a przede wszystkim towarzyskim zwierzątkiem. Ciągle podąża w ślad za opiekunem, gdy ten krząta się po mieszkaniu Emotikon smile W klatce jest bardzo spokojny. Nie interesują go kable, natomiast lubi czasem pogryźć mebel, dlatego dobrze jest zapewnić mu dużo przedmiotów, które bez przeszkód mógłby sobie nadgryzać. Druga sprawa: 7.04.2011 roku Płomyk został wykastrowany - samicy jąder nie da się wyciąć. Także Płomyk jest kastratem i co najwyżej mógł się pomylić weterynarz sprawdzający teraz płeć. I jeszcze żeby w pełni udowodnić, że królik był pod opieką weterynarza: "Płomyk czyli kompan niedoli Zadymki, miał w czwartek zabieg kastracji. W piątek rozgryzł sobie szwy w wyniku czego na zrobił mu się krwiak :( Wczoraj dr Rzepka z powodzeniem krwiak usunęła, ale Płomyk nie dostał zwolnienia z kołnierza". Płomyk był kastrowany dr Rzepki w Animie. http://forum.kroliki.net/index.php/topic,10740.msg230331.html#msg230331 Mam nadzieję, że to zakończy żywot tego bezsensownego wpisu na piekielni.pl

Odpowiedz
avatar speedymika
3 13

@nellciaa: Płomyk był badany sondą wczoraj, aby wykluczyć wątpliwości co do płci. W Ogonku. Wpis więc nie jest tak bezsensowny. Rozumiem że bronisz Stowarzyszenia, ale fakty są takie że to samiczka. Nawiasem mówiąc kable gryzł na początku jak szalony...

Odpowiedz
avatar ampH
7 9

@nellciaa: A przepraszam bardzo, jakie tu są dowody w tym wpisie? Jakieś oświadczenie lekarza weterynarii z jego podpisem czy coś? Link do forum nie mówi nic. Płomyk został wykastrowany, a następnie przeprowadzono na nim operację zmiany płci, po której wrócił w ciągu godziny do pełnej sprawności. Bzdura, prawda? Jednak ma dokładnie taką samą wartość dowodową, jak ten komentarz. Znaczy się żadną. Pomijając już kwestię kto ma rację a kto jej nie ma, nellcia nie pokazała żadnych dowodów, a jedynie swoje wynurzenia, które nie są podparte dosłownie niczym.

Odpowiedz
avatar nellciaa
0 6

@ampH: Wpis z lecznicy został przesłany do właścicielki także nie są to moje wynaturzenia.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
8 10

@nellciaa: po pięciu latach zwłoki i tylko dlatego, że rozkręciła publiczną aferę. Brawo... W tym momencie nawet ciężko stwierdzić, czy dostała wypis swojego królika, bo nie jednemu psu Burek i na pewno nie jeden wasz królik był leczony w tej klinice.

Odpowiedz
avatar nellciaa
-2 6

@grupaorkow: proszę Pana dziś została przesłana nie książeczka tylko karta z zabiegu z lecznicy - lecznice takiej dokumentacji normalnie nie dają. Mają ja w systemie i jak jest potrzebna to można o nią poprosić. Stowarzyszenie wydaje książeczki zdrowia jedynie ze swoimi podopiecznymi.

Odpowiedz
avatar ampH
9 11

@nellciaa: Wynurzenia to to, co zostało udostępnione tutaj w komentarzu. My do żadnych "wpisów z lecznicy" dostępu nie mamy, a podane zostały jakieś tylko słowa jako twarde dowody, które mają zakończyć żywot "bezsensownego wpisu". Niestety z podanych PUBLICZNIE informacji jedynym bezsensownym wpisem jest Twój komentarz. Naprawdę, bez złośliwości - on po prostu nie ma sensu, bo nic nie udowadnia. Swoją drogą skoro stowarzyszenie wydaje książeczki wraz z podopiecznymi to dlaczego nie została wydana wraz z podopiecznym i olane zostały prośby? Chyba, że są twarde dowody (nie, stwierdzenie "na pewno została wydana, bo ja tak mówię" nie jest twardym dowodem) na to, że historia jest bujdą na resorach. Jak na razie jest słowo przeciwko słowu, a stowrzyszenia czy inne instytucje powinny umieć się nieco lepiej bronić niż wrzucić jakieś tam zapewnienia bez żadnych dowodów.

Odpowiedz
avatar kazoo13
1 7

@ampH: Za to osoby prywatne mogą rzucać oskarżenia bez dowodów i potraktujesz to jako "twarde dowody".

Odpowiedz
avatar ampH
0 10

@kazoo13: A i owszem. Potraktuję to jako pierwszą stronę, która poruszyła dany temat. Wszystko się klei. Stowarzyszenie nie musiało się bronić, mogło temat zignorować, albo załatwić prywatnie. Jeśli już postanowiło podważyć słowa autorki to niech to zrobi porządnie - jeśli miałoby rację, to błyskawicznie by autorkę zgasiło. Tymczasem rzuci parę słów uważając to za twarde dowody i dziwi się, że nikt nie wierzy. No niestety nikt myślący nie uwierzy tylko w takie "zapewnienia", skoro powinni mieć naprawdę mocne działa. To przechyla szalę wiarygodności na stronę autorki.

Odpowiedz
avatar bonsai
11 11

Króliki to bardzo specyficzne pod względem rozpoznawania płci zwierzęta - łatwo się pomylić, nie raz samce były brane za samice. Jeśli Płomyczek jest wykastrowany to tym łatwiej o pomyłkę u weterynarza [tak, to też ludzie i też im się pomyłki zdarzają]... Tak więc jeśli fundacja może dostarczyć dokument potwierdzający kastrację to należą jej się oficjalne przeprosiny.

Odpowiedz
avatar nellciaa
5 5

@bonsai: Tak jesteśmy - akurat informacja o kastracji jest w lecznicy, która kastrowała królika, także potwierdzenie takiej informacji nie stanowi problemu.

Odpowiedz
avatar speedymika
2 12

@nellciaa: Niestety mimo ponawianych próśb nie doczekałam się ani jego książeczki zdrowia ani żadnych dokumentów medycznych po adopcji. Jako że zdrowy był jak rybka to odpuściłam. Ale teraz oficjalnie żądam dostarczenia mi wszelkiej dokumentacji.

Odpowiedz
avatar speedymika
1 5

@bonsai: wczoraj było przeprowadzone badanie sondą aby wykluczyć wątpliwości, ponieważ mąż upierał się że na pewno mamy wykastrowanego samca :) Sonda potwierdziła że to samiczka. Ogonek to renomowana klinika, polecana i specjalizująca się właśnie w uszakach i gryzoniach.

Odpowiedz
avatar nellciaa
3 3

@speedymika: Czekam na maila z kartą z dnia zabiegu - potwierdzone zostało już telefonicznie z lecznicą Anima, że zabieg kastracji odbył się na samcu i że Płomyk jest samcem. Jak kartę otrzymam prześlę ją mailem. ps. co to było za badanie, bo szczerze mówiąc pierwszy raz słyszę o takim badaniu. Chyba, że było to zwykłe USG?

Odpowiedz
avatar nellciaa
2 4

@nellciaa: ps2. a weterynarz sprawdził płeć też na podstawie narządów płciowych? bo u dorosłego królika prosto jest stwierdzić płeć - albo jest penis albo widoczne wargi sromowe

Odpowiedz
avatar speedymika
7 9

@nellciaa: szczerze mówiąc to nie wiem jak wyglądało w praktyce bo mąż z nim pojechał, mamy chorą córkę i nie mogliśmy jechać razem, a ja z kolei nie mam prawa jazdy, autobusem nie chciałam go ciągać w tą pogodę. Ale przed chwilą rozmawiałam telefonicznie z kliniką, doktor która wczoraj przeprowadzała badanie twierdzi że na absolutne 100% jest to samiczka, jedyna opcja żeby to był samiec to kastracja w pierwszych miesiącach życia. Płomyk podobno w momencie adopcji miał 3 lata i twierdzicie że kastracja została przeprowadzona miesiąc wcześniej. Co do badania to wiem tyle że przy okazji miało wykluczyć/potwierdzić czy nie ma ropomacicza. Ogonek również jest w stanie potwierdzić na piśmie wyniki badań :). Ja się Was nie czepiam że to dziewczynka, bo mi to różnicy nie robi a córka szczęśliwa bo zawsze chciała żeby to była dziewczynka właśnie :) Można powiedzieć że spóźniony prezent od Mikołaja dostała :D Ale chciałabym abyście na przyszłość lepiej sprawdzali zwierzęta, bo inna płeć to najmniejszy z możliwych problemów.

Odpowiedz
avatar speedymika
3 5

@nellciaa: wiem tyle że od pierwszego oglądania były wątpliwości czy to jest wykastrowany samiec czy samiczka, dlatego (i z racji podejrzenia że jeśli dziewczynka to może być ropomacicze) wykonano badanie sondą. Wujek google podpowiada że może być to takie urządzenie: http://www.lancet.pl/pyometra.html

Odpowiedz
avatar speedymika
4 8

@nellciaa: rozumiem że macie dokumentację potwierdzającą że tego i tego dnia został wykonany taki i taki zabieg. Natomiast niestety to nie dotyczy tego konkretnego królika. Lekarz mówi że tam w ogóle nie ma śladu po usuniętych jądrach. Jedyna opcja która dopuszcza aby to był samiec to kastracja w bardzo wczesnym wieku zanim się tam mu wszystko wykształciło. Dokumentację miałam otrzymać przy przekazywaniu zwierzaka, niestety tak się nie stało, prosiłam potem o przesłanie na adres pocztą, również się nie doczekałam. Nie oskarżam Was o nic, tylko podaję fakty. A są one takie że zabieg na który macie dokumentację nie mógł być wykonany na tym konkretnym króliku. Nie wiem jak do tego mogło dojść, to już Wasza sprawa aby to z weterynarzem i u siebie wewnętrznie wyjaśnić, ale jest to dość niepokojące, prawda? Jeśli czujecie się Państwo pewnie co do tego że macie rację, mogę wyrazić zgodę na przebadanie (na Wasz koszt oczywiście, gdyż ja ufam wczorajszym wynikom badań, Ogonek również potwierdza pewność do do płci i jest gotowy potwierdzić to na piśmie) dokładniejszą aparaturą, jeśli takowa w ogóle występuje. Na koniec powtórzę co napisałam - jeśli okazuje się że zabieg kastracji nie mógł być przeprowadzony tak jak to opisujecie - to poddaje w wątpliwość Waszą wiarygodność. Fajnie że staracie się pomagać tym uszakom i to bardzo cenię, natomiast bardzo niepokoi mnie że mógł w ogóle wyniknąć taki "babol".

Odpowiedz
avatar BlueBellee
8 8

@speedymika: A może wy o innych zwierzakach rozmawiacie? ;) A tak na poważnie, to czemu w takim razie autorka dokumentacji nie dostała? I mam nadzieję, że jeśli wymienicie dokumenty i dojdziecie do jakiegoś wniosku, to poinformujecie? Bo nie ukrywam ciekawości czy Płomyk, to w końcu dziewczynka czy chłopiec ;)

Odpowiedz
avatar grupaorkow
13 15

@nellciaa: większym niesmakiem jest to, że jej nie oddaliście dokumentacji królika w momencie adopcji i teraz prowadzicie retorykę na poziomie "oboże, on złapał mnie na zdradzie, co świnia, jak mógł mnie śledzić!". To nie autorka zachowuje się nie w porządku kręcąc aferę, tylko wy, bo ona jak najbardziej ma rację i święte prawo do wyrażenia swojego niezadowolenia.

Odpowiedz
avatar bonsai
10 10

@BlueBellee: też mnie to ciekawi ;). No i faktycznie w grę wchodzi możliwość pomylenia zwierzaków - sytuacja rzadka, ale możliwa [zwłaszcza jeśli był akurat podobny królik w fundacji]. Z taką pomyłką wśród kotów już się spotkałam [oba były jednolicie czarne].

Odpowiedz
avatar nellciaa
-2 6

@speedymika: Zapraszam do przychodni Pulsvet gdzie przyjmuje dr Rzepka. Może Pani udać się do tej lecznicy i dokonać ponownego badania rozpoznania płci. Jeśli nie odpowiada Pani Pulsvet zapraszam do przychodni Kajman. W przypadku wizyty u dr Rzepki należy się wcześniej umówić.

Odpowiedz
avatar speedymika
6 12

@nellciaa: ale za co JA mam Was przeprosić? za to że jest dziewczynką? czy za to że opisałam to w miejscu które służy do opisywania wszelkich piekielności? Gdzie JA piszę o fałszowaniu? To Pani użyła pierwsza tego określenia. Mnie w świetle wczorajszych rewelacji weterynarza, zastanawia dlaczego razem z królem nie dostałam dokumentacji, o którą prosiłam. Miały być też wizyty "kontrolne" waszego inspektora, który miał sprawdzić w jakich warunkach żyje królik. Ani razu się z nami nie skontaktowaliście po adopcji. To ja dzwoniłam w spr. dokumentów i na początku w sprawach wątpliwości natury ogólnej. Wyglądało to tak że odebraliśmy zwierzę, zasililiśmy Wasze konto uczciwą sumą w ramach wsparcia na dalsze zajmowanie się uszakami, i na tym się sprawa zamknęła. Jak słusznie ktoś w komentarzach zauważył, mogło dojść do pomylenia zwierząt. Mogło dojść do pomyłki weterynarza, który opisał nie ten zabieg u nie tego zwierzęcia. Mogło oczywiście też być tak że po prostu, ktoś tworzący stronkę zrobił standardowo "kopiuj - wklej" w opis zwierzaka, jako że dokumentacji nie miałam nie byłam w stanie stwierdzić czy opis potwierdza dokonane zabiegi czy po prostu ktoś źle opisał królika. Mogło być to zaniedbanie Wasze czy weterynarza - dla mnie weterynarz nie jest stroną. Mogło być oczywiście też jak to Pani ujęła - celowe fałszerstwo, ale ja tego nigdzie wcześniej nie napisałam. Teraz dyskusja jest bezcelowa. Jeśli Państwo macie ochotę zweryfikować ostatecznie płeć, jak wcześniej napisałam, udostępnię zwierzaka, i jeśli okaże się samcem, zamieszczę na piekielnych stosowne oświadczenie.

Odpowiedz
avatar nellciaa
-4 10

@grupaorkow: a zauważył Pan, że jeśli chodzi o dokumentację napisałam, że rzeczywiście nasz błąd że książeczka zdrowia nie została wysłana? To chyba jednak nie usprawiedliwia nieslusznych oskarżeń o faszowanie dokumentacj

Odpowiedz
avatar speedymika
8 8

@BlueBellee: czekam wciąż na maila z dokumentami z wczorajszej wizyty, od stowarzyszenia już dostałam propozycję ponownego przebadania płci na ich koszt, czym się zajmę zapewne jak mi córa wyzdrowieje (chcę być osobiście przy badaniu a nie chcę targać królika autobusem).

Odpowiedz
avatar kazoo13
-2 6

@speedymika: Innymi słowy mówiąc mają teraz udowadniać, że nie są wielbłądem? To słowo przeciwko słowu: Ty i Twój weterynarz twierdzicie, że to samica; Stowarzyszenie i inna lecznica mają papiery na samca. Błąd, że nie dostałaś wcześniej dokumentacji, ale to dziwne, że po wczorajszej wizycie nie zażądałaś od organizacji wyjaśnień, a tutaj "oficjalnie domagasz się wydania dokumentów". Piszesz, że popierasz ich działalność, aczkolwiek są niedociągnięcia, a następnie oskarżasz ich o zaniedbania i fałszerstwo. Tak, nie użyłaś tego słowa, ale cały czas sugerujesz, że dokumenty, które w końcu dostałaś nie są związane z Twoim zwierzęciem.

Odpowiedz
avatar ampH
5 9

@speedymika: Tylko nie gódź się na sprawdzanie u jakiegoś ich weta. Neutralny grunt to podstawa, dla pewności. Ani "Twój" wet, ani "ich" wet.

Odpowiedz
avatar kazoo13
-1 11

@ampH: Na pewno trzymają pana Mietka w stodole i to jest "ich wet". Naprawia też sprzęgła i regeneruje przekładnie kierownicze. Płeć u królika z pewnością może określić weterynarz specjalizujący się w gryzoniach i zajęczakach.

Odpowiedz
avatar ampH
4 8

@kazoo13: Chyba trochę jeszcze musisz nauczyć się o otaczającym Cię świecie. :) Potraktuję Twoje wpisy jako brak świadomości tego, jak te wszystkie tryby działają, a nie jako wrzuty kogoś związanego ze stowarzyszeniem. Wolę sobie tak to tłumaczyć. :)

Odpowiedz
avatar katarzyna
1 1

@nellciaa: może mieliście w owym czasie dwa podobne króliki i po prostu się zamieniły?

Odpowiedz
avatar Fithvael
2 2

@nellciaa: No to zacytujmy fragment z historii: "Mieli mi dostarczyć razem z królikiem jego papiery medyczne, jakoś nie wyszło, dopraszałam się jakiś czas, w końcu dałam spokój..." Błąd można popełnić raz. Jeśli jednak autorka wielokrotnie prosiła o wysłanie dokumentacji (o czym wspomina i w historii i w komentarzach), to nie jest to już błąd, tylko celowe ignorowanie. Oczywiście nie oznacza automatycznie fałszowania dokumentacji, ale lampkę ostrzegawczą z pewnością zapala.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 3

@nellciaa: A jeżeli okaże się prawdą to co zostało napisane to co? Napiszecie przeprosiny i umieścicie informacje, że nastąpiła ogromna pomyłka?

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
14 14

Droga autorko, królika powinno się szczepić nawet jeśli nie wychodzi na dwór, ponieważ np. myksomatoza może być przenoszona przez komary. Nie zaliczasz się do najbardziej odpowiedzialnych właścicielek.

Odpowiedz
avatar gatto31
5 9

Autorko, a czy Ty robisz jakiekolwiek badania krwi I inne badania profilaktyczne? Czy też wyznajesz zasadę, skoro nic się nie dzieje, to nie ma sensu chodzić po lekarzach I czekasz na niepokojące objawy? To, że zwierzak wygląda zdrowo, nie oznacza jeszcze, że zdrowy jest. Nie rozumiem jak można przynieść do domu zwierzę I nie upewnić się,że wszystko w porządku, dla jego I Twojego bezpieczeństwa. Nawet książeczka zdrowia z milionem pieczątek I podpisów nie przekonałaby mnie dopóki nowego podopiecznego nie zbadałby zaufany wet.

Odpowiedz
avatar lelebr
5 5

@speedymika: To, że idziesz do lekarza tylko jak coś się dzieje to jest tylko i wyłącznie twój wybór, zwierzę tego wyboru nie ma, bo to ty jesteś za nie odpowiedzialna. Przynajmniej raz w roku powinno się iść ze zwierzęciem do weterynarza na ogólną kontrolę. Możesz obserwować ile chcesz, bo znasz swojego królika itp. ale weterynarzem nie jesteś i zawsze możesz coś przeoczyć. Nie jest to żadna fanaberia czy przewrażliwienie, nie jest to zawracanie "czterech liter" weterynarzowi ale twój obowiązek, skoro zdecydowałaś się na posiadania królika.

Odpowiedz
avatar Devotchka
10 14

A może postępowy króliczek zmienił sobie za twoimi plecami płeć? Albo jeszcze lepiej, powiedział organizacji, że nie czuje się kobietą i wymagał od nich wpisania płci jako mężczyzna. ;)

Odpowiedz
avatar speedymika
3 11

@Devotchka: kto go tam wie, co w nocy wyrabia kiedy śpimy :D Ale teraz przynajmniej wiem skąd umiejętność strzelania takich pięknych babskich fochów (to trzeba zobaczyć, tą minę...) jak mu się coś nie podoba :D

Odpowiedz
avatar Iras
6 8

Ja tu widzę sytuację, że ewidentnie weterynarz się pomylił i teraz autorka tekstu idzie w zaparte, no bo przecież większość piekielności szlag by trafił... Po kilku latach nie ma szans, żeby był ślad po kastracji, chyba, że królik miał naprawdę BARDZO obszerną mosznę. Kolejna sprawa - za pomocą "sondy" (prawdopodobnie usg) płci się nie rozpoznaje - bo można wprawdzie sobie szukać macicy z jajnikami, ale pierwszy, lepszy wet, który ma w swoim gabinecie aparat, a nie ma specjalizacji w radiologii może nawet pomylić jelito ślepe z macicą. Pewnym sprawdzeniem płci, jest sprawdzenie, czy królik nie ma penisa - wet bez specjalizacji w gryzoniach i zwierzętach futerkowych, może nie mieć zielonego pojęcia jak go wysunąć. Kolejne - to, że królik nie wychodzi, nie uwalnia od obowiązku szczepień - szczególnie, że choroby, na które króliki się szczepi to tzw. choroby zwalczane z urzędu. Śmiertelne, bardzo łatwo roznoszące się i dodatkowo lekarz, który podejmie się leczenia łamie prawo. (obowiązkowa eutanazja i utylizacja)

Odpowiedz
avatar speedymika
-3 5

@Iras: Ktoś pomylił się na pewno. Nasza wczorajsza doktor jest absolutnie przekonana do swojej oceny płci, dzwoniłam tam jeszcze dzisiaj rano się upewnić że to mąż czegoś nie poplątał. Ogonek jest lecznicą specjalizującą się w królikach i gryzoniach. Co raczej daje pewność że wiedzą co mówią :)

Odpowiedz
avatar kasikak
7 7

@speedymika: ogonek już dawno stracił swoją renomę, a na swoim koncie ma kilka króliczych istnień, więc nie szłabym w zaparte jacy to są świetni skoro do rozpoznania płci stosują sondę USG... Tym bardziej jeśli sama nie masz pewności, sama twierdzisz, że gdzieś doszło do pomyłki, a jednocześnie oczerniasz stowarzyszenie i dodatkowo jawnie masz w czterech literach ich zalecenia (co do obowiązku szczepień i kontroli weterynaryjnej) królik to nie dziecko ani pies i porównywanie jego częstotliwości kontroli weterynaryjnych do psa lub dziecka jest najprościej mówiąc głupie. Mam nadzieje, że Płomyk przyleci Ci powiedzieć jeśli będą mu przerastać zęby :) ps. Chętnie obejrzę wyniki krwi tego królika sprawdzające stan wątroby i nerek wtedy będziemy mogli rozmawiać co do tego czy królik jest zdrowy czy nie.

Odpowiedz
avatar bosnia
9 9

@Iras: Ja tylko z małym sprostowaniem, bo z resztą wypowiedzi się zgadzam - mykso i pomór nie są chorobami zwalczanymi z urzędu. Podlegają jedynie obowiązkowi zgłoszenia. Jeśli znajdziesz weta, który będzie chciał leczyć, to jak najbardziej może. Do autorki całego wątku: Dla mnie niepojęte jest, jak przez pięć lat można nie pójść ze zwierzęciem do weta. Rozumiem, że latanie co chwilę to może przesada, ale tyle czasu nie zaglądać w paszczę? Nie zaszczepić? Serca nie osłuchać? Nie zrobić ani razu choćby podstawowych badań krwi? Królikom po 5 roku życia raz na rok wypadałoby zafundować taki luksus. Zwierzę nie powie, że mu wysiada wątroba albo właśnie nerki gorzej pracują.

Odpowiedz
avatar Iras
3 3

@bosnia: to widocznie przez ostatnie 10 lat sie cos zmienilo co do zwalczania z urzedu, ewentualnie wykladowcy byli ze poinformowani (bardziej prawdopodobne, bo uczono nas np, ze babeszjoza w pl nie wystepuje...) Chociaz i tak w sumie są to choroby takie, że nawet jesli ktoś podejmie się leczenia, to i tak szanse oscylują w okolicach kilku %

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 grudnia 2015 o 16:39

avatar kasikak
8 8

@speedymika: Serio? Królik nie różni się od dziecka ani od psa? Skoro masz królika od 5 lat to powinnaś znac już chociaż trochę naturę tych zwierząt. Przede wszystkim kwestia dostarczania gryzaków ma się nijak do tego czy akurat danemu królikowi będą przerastać zęby czy też nie, tak samo jak kwestia oceny sytuacji chyba że masz rentgen w oczach? Masz? Nie? Więc nie ma o czym dyskutować. Dla mnie jesteś skrajnie nieodpowiedzialną osobą, królik w pewnym wieku powinien mieć wykonywane kontrolne badania krwi chociażby po to aby sprawdzić stan wątroby, bo kiedy Ty zauważysz objawy, dla niego może być już za późno. Kwestia szczepień to odrębny temat rzeka i wyraz zaniedbania ze strony właściciela. Wracając do dokumentacji medycznej, jeśli królik jest na wizytach weterynaryjnych to wizyty są wpisywane do karty i tam pozostają, właściciele ich nie otrzymuje chyba że na wyraźne żądanie i ja takiej dokumentacji również nie odbieram, a króliki idą do nowych właścicieli z książeczką zdrowia, w której są wpisane odrobaczanie, szczepienia i zabieg (o ile już się odbył) Wyjątkiem są króliki przewlekle chore, których dokumentacja jest ważna aby kontynuowac leczenie, wtedy nowy właściciel otrzymuje wszystko. Zrobiłas gównoburzę nie wiadomo z czego, przez 5 lat nie przeszkadzało Ci że nie dostałaś dokumentacji medycznej potwierdzającej zabieg? Teraz nagle płaczesz po internetach, bo jakiś lekarz wymyślił sobie że to samica? Nie, nie przekonuje mnie, że po 5 latach poszłaś z królikiem do lekarza jak widziałaś objawy, gdybyś chodziła z królikiem na kontrolne badania to może danej sytuacji dało by się uniknąć.

Odpowiedz
avatar koszi
4 12

Nie chcę mi się nawet za bardzo zastanawiać kto piekielny, kto ma rację i co bardziej prawdopodobne (bezjajeczny Płomyk czy Płomyczka). Słabe wrażenie natomiast robią na mnie wypowiedzi członkiń stowarzyszenia. Przez 5 lat nikt nie był wstanie dosłać papierów, ale przerzucanie się komentarzami przecież nic nie kosztuje. No i tak poza tym, nie byłam, aż tak ciekawa, żeby googlować stowarzyszenie. Teraz mam to na wyciągnięcie myszki (klik w link na fb) i to nie dzięki autorce tekstu.

Odpowiedz
avatar kazoo13
-1 11

@koszi: Nieodesłanie dokumentacji jest słabe, bardzo. Ale oskarżanie stowarzyszenia o kłamstwa mocniejsze nie jest. I chyba podpada pod zniesławienie.

Odpowiedz
avatar anonimek94
-1 3

@kazoo13: Ale ja tu nie widzę, żadnego oskarżania o kłamstwa, same fakty. Nie było dokumentacji, dalej się nie pojawiła a przez weterynarza kiedyś było powiedziane, że był samiec a teraz jest samiczka. Jedynie o jakie kłamstwa jest stowarzyszenie oskarżone to: mieli dosłać dokuemntację (tak powiedzieli) ale tego nie zrobili, więc w sumie skłamali I ewentualnie jest przypuszczenie, że badanie nie było robione wcale -jednak to jest ich obowiązek to udowodnić a do tego powinni dać dokumentację. I tyle. Chociaż zgadzam się, że trochę to dziwne po 5 latach. Gdybym ja nie dostała dokumentacji to poszłabym do weterynarza od razu.

Odpowiedz
avatar kazoo13
1 1

@anonimek94: Z komentarzy wynika, że dokumentację wreszcie przesłali, a autorka przestała komentować zaraz po tym (gdzieś na górze jest coś o wymianie maili). A kłamstwa owszem, zarzuca się: "prawdopodobnie nie pokazali weterynarzowi", "opychają zwierzęta, które mogą być nosicielami różnych chorób". Zgadzam się z Twoim ostatnim komentarzem. Skoro autorka tak się boi o to nosicielstwo, to szybko się zainteresowała, zaledwie po 5 latach.

Odpowiedz
avatar Mavra
8 8

Totalny brak odpowiedzialnosci z twojej strony. Tyle lat brak wizyt u weterynarza i szczepien. W tej historii sama pokazałas jaka jestes piekielna właścicielka. To cud ze ten królik nie rozchorował się

Odpowiedz
avatar Nieromantyczna
-3 3

Dlatego jak dla mnie takie adopcje to wolna amerykanka. Ja zastanawiałam się nad adopcją świnek z SPŚM, ostatecznie się wycofałam.

Odpowiedz
avatar Johny102
-3 5

Nie rozumiem jak można mówić: "..postanowiliśmy przygarnąć królika z ADOPCJI". Adoptuje się dzieci, czyli LUDZI, zwierzęta zaś można jedynie PRZYGARNĄĆ.

Odpowiedz
avatar Johny102
1 1

@Johny102: Do wiadomości wszystkich, którzy minusują mój poprzedni komentarz. Adopcja (łac. adoptio), przysposobienie, usynowienie – forma przyjęcia do rodziny osoby obcej, stwarzająca stosunek podobny do pokrewieństwa. Jest to przybranie dziecka (często w wieku dziecięcym) za swoje. Trudno, jeśli uważacie psiaka lub królika za swoje dziecko, to nic na to nie poradzę. Pozostaje tylko udać się do właściwego specjalisty.

Odpowiedz
avatar Johny102
1 1

@Johny102: Dostaję same minusy. Czyżby ten post czytali tylko ludzie, którzy nie rozumieją słów i używają ich w znaczeniu zupełnie innym niż pierwotne, poprawne znaczenie tych słów?

Odpowiedz
Udostępnij