Sądownictwo w naszym kraju leży i kwiczy, tak na prawdę sami nie wiedzą, czego chcą.
Jest sobie chłopczyk, nazwijmy go Staś. Staś został zostawiony w szpitalu zaraz po narodzeniu. Dwa tygodnie potem trafił do pogotowia opiekuńczego. Jest zdrowym i na prawdę ślicznym chłopcem, jego mama oddała go dlatego, że był owocem "skoku w bok" i jej mąż nie był w stanie go zaakceptować. Cała ciąża zdrowa, dziecko zdrowe.
Aktualnie Staś ma 1,5 roku i... nadal przebywa w pogotowiu opiekuńczym. Jego rodzicielka nie pojawiła się w jego życiu ani razu. Mimo to, sąd nie chce jej odebrać praw. Argumenty? A może zrozumie błąd, zmieni zdanie?
Odebrać prawa, bo rodzice biedni - nie ma problemu. Odebrać prawa do dziecka, które na adopcje ma szanse od ręki - awykonalne.
Sądy
Zawsze mnie fascynuje ocenianie całego systemu/grupy społecznej/zjawiska na podstawie jednego lub kilku przykładów. Jeden lekarz zły - wszyscy to konowały, jeden ksiądz zły - wszyscy to czarna mafia, jedna sprawa opisana - sądownictwo w kraju leży i kwiczy.
Odpowiedz@Michail: Hmm... ktoś Ci opisze 1 przypadek, bo więcej mu się nie chce, to od razu ocenia wszystkich po okładce? Ja, chorowite stworzenie, byłam w szpitalu wiele razy. Tylko raz personel był OK. A po 1 innym przypadku mam do tej pory traumę i nie ufam lekarzom. Fakt, ludzie jest powinni być bardziej pracowici, ale i Ty przykładów potrzebujesz? Jak chcesz to Ci podam parę zdarzeń z mego doświadczenia. Wystarczy poprosić.
OdpowiedzDobrze, że chociaż zdecydowała się maluszka urodzić.
Odpowiedz@minutka: Dobrze? Dla kogo? Dla dziecka, które zostało gdzieś umieszczone i nigdy nie zazna prawdziwego domu i miłości rodziców? Bo nawet jeśli ktoś je kiedyś adoptuje, to ono będzie już na tyle duże, że sobie przypomni, jak to było. Czy dobrze, bo Bóg tak chciał? No super! Maluszek urodzony, życie poczęte i te sprawy. A co z nim dalej... A w dupie. Ważne, że jest.
Odpowiedz@vonflauschig: Póltoraroczne czy dwuletnie dziecko będzie pamiętać??????
Odpowiedz@qulqa: Półtora roku to ono ma teraz, a zanim zostanie zaadoptowane, minie pewnie jeszcze kilka dobrych lat.
OdpowiedzO tak, piękne życie mu zafundowała, chłopiec na pewno żyje szczęśliwie w dobrobycie. Nie jestem za aborcją, ale nie znoszę czytać takich głupot.
Odpowiedz@minutka: nie wiem dla kogo dobrze, bo na pewno nie dla tego "maluszka".
Odpowiedz@qulqa: Nie, ale tak długo, jak mamusia się nie zrzeknie lub nie zostaną jej odebrane prawa, dziecko będzie w rodzinach zastępczych czy w domu dziecka. Nie zostanie na stałe dwulatkiem. Więc wytłumaczcie mi, Minutko, Qulqo, co czyni jego byt takim wspaniałym?
Odpowiedz@vonflauschig: >Więc wytłumaczcie mi, Minutko, Qulqo, co czyni jego byt takim wspaniałym? A gdzie ja napisałam, że dziecko ma wspaniały byt? Odniosłam się tylko do stwierdzenia, że półtoraroczne dziecko będzie pamiętać. Bo nie będzie.
Odpowiedz@vonflauschig: Cytując George'a Carlina: "If you're pre-born, you're fine; if you're pre-school, you're fucked!"
OdpowiedzNie sądownictwo leży i kwiczy, tylko takie jest prawodawstwo. I bardzo słusznie. Jeżeli matka pozostawi dziecko w szpitalu bez dopełnienia formalności prawnych, w takim przypadku szpital wzywa policję, a ta wszczyna śledztwo w sprawie porzucenia dziecka. Prędzej czy później policjanci trafią do matki, bo przecież kiedy przyjmowano ją do szpitala, spisano jej dane (chyba że nie miała dokumentów i podała nieprawdziwe). Potem czeka ją rozprawa sądowa i odebranie praw rodzicielskich pod zarzutem porzucenia dziecka. Całość postępowania z powodów proceduralnych może trwać i parę lat. Wielokrotnie o takich przypadkach pisano w prasie. Odczep się zatem od sądów. Mit o odbieraniu dzieci wyłącznie z powodu biedy był już wielokrotnie rozwiewany na łamach Piekielnych.
OdpowiedzKiedyś czytałam pewien artykuł na ten temat, ale poprawcie mnie jeśli coś poplączę. Podobno bardzo często matki zostawiają dzieciaki w szpitalu, ale nie podpisują papierów dot. zrzeczenia się praw rodzicielskich. Zapewne uważają, że zostawienie w szpitalu = zrzeczenie się praw, a wcale tak nie jest. Wtedy występuje tzw. porzucenie i tak jak napisała qulqa, rozpoczyna się cała długa procedura, czyli m.in. szukanie matki. To trwa.
OdpowiedzŻeby skutecznie oddać dziecko, matka musi zrzec się praw rodzicielskich i podpisać to zrzeczenie. Może to zrobić dopiero po upływie 6 tygodni od urodzenia, nie wcześniej. I może tu jest sedno sprawy, bo jak ma podpisać skoro nie może, choć chce? Kwestii urzędników komentować nie będę, w końcu w najlepszym systemie najbardziej zawodnym jest czynnik ludzki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2015 o 14:39
@sparxx: Jeżeli matka porzuciła dziecko bez zrzeczenia się praw, toczy się postępowanie w sprawie porzucenia. Dochodzenie policyjne, sądowe odebranie praw rodzicielskich itp.
Odpowiedz@sparxx: Jaki problem ominąć ten przepis. Wystarczy dać do podpisu dokument datowany do przodu o te własnie 6 tygodni. Jeśli w tym czasie matka dziecka się rozmyśli przychodzi do szpitala, bądź pogotowia opiekuńczego, dokument do niszczarki i temat zamykamy, natomiast jeśli się nie rozmyśli to sprawie nadaje się dalszy bieg. Sąd na podstawie dokumentów zrzeczenia się praw do dziecka na jednej 15 minutowej rozprawie zatwierdza to co ma w dokumentach i wyraża zgodę na adopcję dziecka. Powinno się to odbywać nie na sali rozpraw gdzie wzywani są świadkowie, matka dziecka i cała rodzina. Żadnego doszukiwania się drugiego dnia i jakichkolwiek ale. Przyklepać wniosek i po sprawie.
Odpowiedz@mesing: Nie sądzę, aby to był dobry pomysł, bo podpisany papierek źli ludzie mogliby wykorzystać. A ten "okres karencji" przed zrzeczeniem się praw do dziecka jest mądry, depresja poporodowa to nie przelewki.
Odpowiedz@GythaOgg: Dlatego karencja by została zachowana, tylko że dokumenty podpisane by już były zawczasu. Jak już wcześniej wspomniałem, jeśli matka rozmyśli się to oryginały i kopie dokumentów lądują w niszczarce i temat jest zamknięty, jeśli nie to nadaje się sprawie dalszy bieg. Tak samo powinno być w przypadku dzieci NN. Okres karencji 6 miesięcy, a nóż mamusia się jednak otrząśnie i postanowi odzyskać dziecko. W takim przypadku po udowodnieniu że to właśnie jej dziecko, jest ono zwracane prawowitemu rodzicielowi, w przeciwnym wypadku po 6 miesiącach rusza machina adopcyjna. W drugim przypadku instytucje takie jak Policja, czy sąd nie powinny w ogóle się bawić w poszukiwanie matki. To w jej interesie powinno być odzyskanie dziecka a nie na odwrót. Nic na siłę. Takie jest moje zdanie w tym temacie.
OdpowiedzOwszem, sytuacja jest dość piekielna, ale nie wynika z sądownictwa, które "leży i kwiczy", a z prawa. I proszę, nie siej kłamliwej propagandy twierdząc, że "Odebrać prawa bo rodzice biedni- nie ma problemu." bo takie rzeczy się nie zdarzają. Albo zdarzają bardzo rzadko, jednak zdecydowanie nie tak często, żeby stwierdzić, że "nie ma problemu". Każda, powtarzam KAŻDA z opisywanych przez brukowce w ckliwych artykułach sytuacja odebrania dzieci rzekomo z powodu biedy miała drugie dno. Dno, do którego dokopywali się bardziej dociekliwi i rzetelni dziennikarze.
OdpowiedzPomijając prawo i procedury w Polsce - jak można nazwać bydlę, które przedkłada wolę męża nad WŁASNE DZIECKO???
Odpowiedz@Nulini: A jak nazwać kobietę, która najpierw męża zdradziła, czego efektem było dziecko z kochankiem, a potem oczekuje, że mąż będzie wychowywał CUDZE dziecko? Tak samo jak kobietę, która oddaje dziecko zrobione z kochankiem, żeby mąż jej nie zostawił. Nazewnictwo pozostawiam własnemu zasobowi słownictwa czytelników. Swoją drogą mąż też naiwny, że zamiast się rozwieść, kazał jej po prostu zostawić dziecko kochanka w szpitalu. Oboje nieźli.
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: Może bywam kontrowersyjna, obraźliwa nie byłam nigdy. Ale teraz będę. Jakim TY jesteś bydlęciem i chamem, żeby oceniać i wyzywać to dziecko?
OdpowiedzI znowu to odbieranie dzieci biednym rodzinom. W pobliskim mieście odebrano biedakom 6 dzieci, ojej jakie nieszczęście, w prasie huczy, w lokalnej telewizji to samo, interwencje niemal na samym szczycie, co rusz znajdują się "świadkowie" jacy to dobrzy i bogobojni ludzi i jaką krzywdę im uczyniono. Wreszcie po roku oddali tym wspaniały ludziom ich dzieciarnię, a i jeszcze wyremontowali cały dom. Typowa medialna sprawa jakich dziesiątki, a jak jest w rzeczywistości? A w rzeczywistości jest następująco: matka wiejska kobieta, wyjątkowo tępa i nie wykształcona, rozległe braki w uzębieniu i głos przypominający silnik spalinowy zdradzają jej ulubione zajęcie - chlanie taniego wina za cudze pieniądze (nigdy nie zakosztowała zawodowej pracy a ojcowiznę przepiła jeszcze przed 30ką, obecnie mieszka wraz z "rodziną" w bloku socjalnym), ojciec rodu, lekko podstrzelony "wiejski głupek", nie stroniący od wyskokowych trunków, opowiadający każdemu kto chce go słuchać jaki to na dzieciach ma biznes "i po co mi pracować". Wszystko na cudzy koszt, od mieszkania przez wyprawki na kolejne dzieci po opał na zimę, wiecznie na klamce od mopsu. W domu nieludzki chlew a dzieci ganiają samopas po całym miasteczku. Ci podludzie nie byliby w stanie wychować nawet kozy, nie mówiąc już o szóstce (na razie) dzieci, najlepsze co te maluchy mogło spotkać to całkowite odcięcie ich od tych tępaków i meneli, miałyby chociaż cień szansy na jakąś normalność w życiu.
Odpowiedz@htmzor: Podałam to tylko jako przykład, siedzę w temacie głęboko i wiem że bardzo często to patola najgorszego sortu. Podałam tu jednak taki przykład, bo najczęściej jest tak, że najłatwiej odebrać dziecko jeśli rodzice się starają. Jak mają wylane, to okazuje się że "trzeba im dać szansę". Nawet jeśli nie widzieli dzieciaka szmat czasu albo w ogóle a na sprawy się nie stawiają. To powinno być jasno ustalone- porzucone, nie zależy- to prawa odbieramy. O to mi głównie chodzi.
Odpowiedz@Poziomeczka: To w Polsce się prawo zmieniło jakoś? Bo o ile wiem to irlandzka Garda może ot tak, od ręki zabrać dziecko z domu gdy mają podejrzenia, że coś jest nie tak. Wydawało mi się, że w Polsce odebranie dziecka poprzedza wizja lokalna z udziałem kuratora, opieki, itp...
Odpowiedz@Bryanka: No to niestety, ale mogło Ci się wydawać.
Odpowiedzzainteresuj sprawa lokalne media - a najlepiej od razu rodzice ktorzy chcieliby go adoptowac a od razu problem sie rozwiaze!
Odpowiedz"Sądownictwo w naszym kraju leży i kwiczy, tak na prawdę sami nie wiedzą, czego chcą." Ortografia w narodzie też leży.
Odpowiedz@Hachimaro: Ano, "naprawdę" naprawdę piszemy razem, a "na pewno" na pewno piszemy oddzielnie :)))
Odpowiedz