Historia sprzed trzech lat, ale to tylko wstęp do kilku następnych o naszych przebojach z piekielną sąsiadką.
Trzy lata temu zdecydowaliśmy się na zmianę mieszkania, po kilku tygodniach poszukiwań znaleźliśmy stancję marzeń. Centrum miasta, stosunkowo tanio, standard mieszkania idealny, właścicielka rewelacyjna. Blok w dobrym stanie, 12 mieszkań na klatce, a lokatorzy średnia wieku 50+. Przed przeprowadzką wizytowaliśmy tam dwa razy- w celu spisania liczników, podpisaniu umowy i dogadaniu paru spraw. Właścicielka przedstawiła kilku sąsiadów którzy pozostawili sympatyczne wrażenie.
W końcu nadszedł dzień przeprowadzki. Ekipa przeprowadzkowa złożona z najbliższej rodziny(brat, tata, teść) wnosi meble i zbiera się po drugą turę. Ja w celu uzgodnienia paru szczegółów z (jeszcze)narzeczonym zeszłam na dół, drzwi od mieszkania nie zakluczone no bo przecież zaraz wracam na góre.
Po powrocie lekki szok na widok kobiety na oko 65-67 lat, buszującej po mieszkaniu. Krótka wymiana zdań i wszystko jasne: sąsiadka mieszka piętro niżej i chciała się przywitać, żeby nie było pukała, DWA RAZY PUKAŁA (podkreślone z wyrzutem) ale nikt nie otwierał to weszła. Moje protesty, że tak nie wolno, że nie wypada komuś obcemu bez zaproszenia do domu wchodzić, zbyła machnięciem ręki bo przecież nic się nie stało, a ona widziała że ja pod klatką stoję i z robotnikami gadam to co mi przeszkadzać będzie. A tak poza tym to ona czasu nie ma bo jej zupa wykipi a ja ją tu zagaduję... Jak już podniosłam szczękę z podłogi podjechała druga tura klamotów. A ja już wiedziałam że idylla dobiega końca i jeszcze będzie zadyma.
Zamieszanie się zrobiło 2 godziny później. Krzyki na klatce, poznaje głos brata, lecę i szok. W/w sąsiadka szarpie się z bratem (ona ok 160 cm,brat prawie 2 metry) i wyklina od najgorszych. Pytam grzecznie co się dzieje i zostaje uświadomiona że powinnam lepiej robotników pilnować bo ten kryminalista łysy to mi coś na pewno ukradł bo z siatką schodził i nie chce jej pokazać co w niej ma (ciuchy robocze które brat znosił do swojego samochodu), a na pewno ukradł bo to kryminalista nie dość że łysy to jeszcze tatuaż ma (imię i datę urodzenia bratanicy na barku ale jak ona go wypatrzyła to do tej pory nie wiem). Szybko wyjaśniam sprawę że brat, że żaden kryminał a siatka jest jego i się chyba przeprosiny należą. No tak, ale ona to pamiętliwa nie jest i tylko się trochę zdenerwowała wystarczy czekolada, ale ta z okienkiem bo ona innej nie lubi, a tak w ogóle to ona już leci bo czasu nie ma zaraz się serial zaczyna i łup zniknęła za drzwiami.
Ja nie piję, brat nie pali. Przeprowadzka skończyła się na moich 4 piwach i jego paczce papierosów.
sąsiedzi
Wlasnie dlatego do nowego mieszkania wchodzi sie przynajmniej z jedna wlasna wkladka do zamka. Koszt niewielki a skutecznie broni prywatnosci.
Odpowiedz@jfk: Ale po co wkładka, jak to sąsiadka a nie właścicielka taka wścibska? Weszła do mieszkania, bo było otwarte. Autorce współczuję :/
Odpowiedz@Malutka_87: a wiesz jakos tak zalozylem, ze sasiadka "po znajomosci" miala swoj komplet kluczy do tego mieszkania. Ale faktycznie masz racje, w historii nic o tym nie ma. Mi sie po prostu w glowie nie miesci, ze mozna wyjsc z mieszkania wcale go nie zamykajac. Ja nawet jak w srodku siedze to przynajmniej jeden zamek mam zamniety.
Odpowiedz@jfk: "drzwi od mieszkania nie zakluczone no bo przecież zaraz wracam na góre". Jak siedzę w domu też mam zawsze zamek przekręcony, ale jakbym miała z rzeczami biegać w tę i z powrotem, to chyba również bym nie zamykała na tę minutę czy dwie. Bo któż by sie spodziewał nalotu sąsiadki - wariatki? I to akurat w tym czasie? Myśli się raczej o wygodzie swojej i innych "noszących" ;]
Odpowiedz@jfk: A to swoją drogą. Też kiedyś wynajmowałam na parterze i nawet jak wychodziłam do piwnicy i nikogo w domu nie było to zamykałam drzwi na klucz. Jedyny wyjątek jak szłam do skrzynki pocztowej, która była na półpiętrze, ale miałam wtedy drzwi na widoku. Nie wyobrażam sobie w nowym miejscu zostawić otwartego mieszkania, jeśli nawet nie wiem kto mieszka na przeciwko.
Odpowiedz@Malutka_87: Ja mam skrzynkę kilka pięter niżej, więc zamykam i tak, jeśli jestem sama. Po prostu przeprowadzki rządzą się innymi prawami - czasem za ciężko jest, żeby ktoś czekał, aż znajdziesz klucz, a niektóre rzeczy są niewymiarowe, na tyle, że lepiej nie odstawiać. Nikt raczej w całym zamęcie nie bierze pod uwagę wścibskich sąsiadów, a kogoś z zewnątrz wyklucza to, że non stop ktoś jest na trasie klatka - mieszkanie.
Odpowiedz@BlueBellee: a ja sądzę że nie zamykanie drzwi jest normalne, u mnie zamyka się drzwi tylko na noc. Nigdy nikt mi nie wszedł do domu.
Odpowiedz@grruby80: U mnie jest zawsze praktykowane - zresztą powody opisałam w historii ;] Ale fakt, nie uważam, aby każdy wiecznie miał z kluczami w zębach biegać. Tu (jedynie moim zdaniem) powodów nie było, wręcz brak zamykania pewnie bardzo ułatwiał przeprowadzkę.
Odpowiedz@grruby80: Ostatnio w moim mieście jest sporo przypadków "niechcianych gości" w mieszkaniach. I to często w środku dnia. Z forów internetowych wiem, że kilka osób spotkało się z "gościem" twarzą w twarz w przedpokoju, "gość" dostał wciry i zwiewał, ale nikogo jeszcze nie złapano i nie wiadomo czemu ci ludzie próbują do mieszkania wejść- czy chcą tylko nakraść co się da na szybko, zanim mieszkaniec się zorientuje, czy też chcą skrzywdzić mieszkańców. Sama raz w nocy przeżyłam chwilę grozy, kiedy ktoś szarpał za klamkę (zerkałam przez wizjer- nic nie było widać, bo światło na klatce zgaszone). Więc uważam, że jednak lepiej dom zamykać, porąbanych ludzi jest na świecie pełno.
Odpowiedz@grruby80: Całkowicie popieram. Sam zostawiam mieszkanie otwarte i jakoś nigdy nic się nie stało. A nie, raz poprosiłem sąsiada, żeby coś wydrukował i znalazłem pismo na wyrze (do sklepu skoczyłem). Zwróciłem mu uwagę, że tak się nie robi, przeprosił (a ja podziękowałem za druk pisma) i po sprawie.
OdpowiedzSą tacy ludzie co uważają, że cały blok/kamienica jest ich, bo mieszkają od '45 Wszystko chcą wiedzieć, we wszystko chcą się wpieprzyć, rozkazywać, organizować itp. Takie samozwańcze macochy lokatorów albo i czasem ojczymowie... Nie widziałem jeszcze żeby ktoś miał na nich skuteczny sposób, w zgodzie się nie da wytrzymać, bo chyba nawet oni tego nie chcą, tak tylko deklarują - zawsze wcześniej czy później jest wojna.
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Tak - najlepiej się zamknąć w mieszkaniu na 5 zamków i nic nie wiedzieć o nikim ;-). Czy chcesz tego, czy nie tacy ludzie są. Nie zmienisz tego. Lepiej się dogadać niż walczyć/próbować zmieniać
Odpowiedz@rademmenes: drzwi mam otwarte dla tych których sam zapraszam, a nie tych których mi narzucono. "przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał..."
OdpowiedzTrochę się Tobie dziwię. Już na początku zraziłaś do siebie osobę, z którą będziesz spotykać się przez wiele lat. Są różni ludzie. Owszem trochę przesadziła, ale tylko trochę. Myślisz, że chciała Ci coś ukraść? Była ciekawa, może chciała się zaprzyjaźnić, coś poopowiadać. A scena z robotnikiem, który coś wynosi z mieszkania? Skąd miała wiedzieć, że to Twój brat? Jeżeli coś wynosi z mieszkania to może faktycznie coś kradnie, a jeżeli kradnie to jest kryminalistą. Nie chciała, żeby Cię ktoś okradł. Patrząc z jej strony to Ty byłaś piekielna. Podziękowałaś jej chociaż za troskę, czy od razu "z ryjem". Ja zaprosiłbym ją jeszcze na herbatę i ciastka. Z takimi wścibskimi paniami (mają taki styl bycia i tyle) trzeba dobrze żyć. Z reguły (znam takie panie) przy bliższym poznaniu są to fajne, ciepłe, osoby, ale nie daj Boże je czymś zrazić....
Odpowiedz@rademmenes: posłużę się tekstem z internetów; "not sumę if trolling or just stupid" BYŁA CIEKAWA I SIĘ CHCIAŁA ZAPRZYJAŹNIĆ? Szczerze mówiąc, jakby mi ktoś wlazł do mieszkania to bym na policję dzwoniła, a nie mówiła "cześć, jestem Kasia, chcesz być moją przyjaciółką?". A co do sceny z bratem. Uważasz że to w porządku, że jakaś obca baba chce KOMUKOLWIEK zaglądać do siatki którą niesie? Nieważne brat, nie brat, to jest niedopuszczalne! Za taką troskę to ja dziękuję. I absolutnie nie mam ochoty dobrze żyć z takimi babami.
Odpowiedz@rahell: oj, moja urocza autokorekta przerobiła "sure" na "sumę". Niestety nie mogę już poprawić.
Odpowiedz@rademmenes: Chyba sobie jaja robisz. Serio uważasz włam do mieszkania za pretekst do "ciastkowania"?! Wybacz, ale chyba nie posłucham Twojej rady i wbrew miłości do sernika, nie zacznę podstawiać nogi kobietom, co na autobus lecą z torebką w ręce.
Odpowiedz@rademmenes: Taka sąsiadka to najlepszy system alarmowy, jaki istnieje na świecie. Lepszy od patentowanych 5 zamków i antywłamaniowych drzwi. Samo to powinno przemawiać za dobrymi stosunkami z nią. PS - często na filmach ludzie pukają, pukają, a potem przy braku odpowiedzi wchodzą i krzyczą 'heloł, heloł'. Skoro sąsiadka taka telewizoromanka, pewnie stąd czerpie wzorce.
Odpowiedz@qulqa: O naiwności. Taka sąsiadka wie wszystko o wszystkich, ale jak przychodzi co do czego- włamanie, awantura domowa, pobicie- i potrzeba świadków, to nagle ona nic nie wie, ona się nie interesuje, a potem obrobi ci tyłek z koleżankami i opowie im wszystkie szczególiki. Niestety przekonałam się o czymś takim na własnej skórze.
Odpowiedz@lady0morphine: Polemizowałabym. Raz już opisywałam historię na Piekielnych, ale powtórzę. Nie odpaliło auto pod blokiem. Telefon do znajomego, przyjedzie zabierze na lawetę i zawiezie do warsztatu. Po chwili telefon. 'Sąsiadka, chyba ci kradną auto, ktoś ładuje na lawetę, dzwonić po policję? Podziękowałam, wytłumaczyłam. Kilka tygodni później telefon 'Sąsiadka, znów masz zepsute auto" Bo znów ładują na lawetę'. O żesz, tym razem auto sprawne, telefon na policję, auto uratowane, złodzieje złapani. Nie będę wyliczać już, ile razy taka starsza bardzo wiekiem sąsiadka dostawała moje klucze i wpuszczała do mieszkania fachowców od sprawdzania gazu, wentylacji, elektryczności (pracuję do późna i raczej nie jestem w stanie się zerwać). Jak uratowała moje mieszkanie przed doszczętnym zalaniem (zauważyła wilgotną wycieraczkę u sąsiada). Jak wezwała karetkę, kiedy zasłabłam po odwodnieniu przy zatruciu pokarmowym i bez żadnego pytania (bo i tak bym nie odpowiedziała) pobuszowała po szafie i spakowała mi do reklamówki piżamę, majtki, kapcie i kosmetyki. Żadne wścibstwa moim zdaniem nie zneutralizują realnej pomocy, jakiej można doznać od takiej pani.
Odpowiedz@qulqa: moja droga to, ze sasiadka znala twoj telefon i dostawala klucze znaczy ze bylyscie w blizszych stosunkach. a tu mamy sytuacje kiedy zupelnie OBCA baba wbija sie nieznajomym ludziom do mieszkania
OdpowiedzCzyli brat nie pali i od tak spalił całą paczkę? Taaa, jasne.
Odpowiedz@imhotep: Może palił, rzucił, a jak się zdenerwował to znowu "musiał zapalić". Swoją drogą, jakbym miała żłopać browary i wypalać paczkę fajek za każdym razem jak mnie ktoś wkurzy to już dawno byłabym alkoholiczką a rzucać palenia nawet bym nie próbowała bo nie miałoby to najmniejszego sensu...
Odpowiedz@imhotep: A kto powiedział, że od razu całą spalił?
OdpowiedzPo co tatuować sobie imię i datę urodzenia swojego dziecka? By nie zapomnieć? Pesel też ma?
Odpowiedz@maat_: Na pamiątkę, a nie by nie zapomnieć. Zawsze może mu się podobać wygląd tej daty, więc to bez sensu nie jest.
Odpowiedz@maat_: jego cialo jego decyzja
Odpowiedz@maat_: Wyjątkowo pretensjonalne... prawie jak ciecie policzka
OdpowiedzMoże to sąsiadka z mojego byłego bloku :D Pierwszego dnia po moim wprowadzeniu się do mieszkania zaczęła mnie wypytywać pod blokiem, gdzie idę i dlaczego, bo ona mnie nie zna, a teraz wszędzie złodzieje! Żeby było śmieszniej, wracałam z zakupami... fajna ze mnie złodziejka, rabuję, a później moim ofiarom w podziękowaniu wypelniam lodówkę :P
OdpowiedzCoś macie słabe nerwy skoro po takiej pi*dole musieliście wypić 4 browary i wypalić paczkę fajek. Bez obrazy ale to przecież bzdet. Sąsiadka może i upierdliwa ale bez przesady.
Odpowiedzdawaj wiecej historii z sasiadka!! :)
Odpowiedz