Święta. Czas grozy dla szukających prezentów i ekspedientów. Moje nieszczęście mieści się w pierwszej grupie.
Od jakieś czasu szukałam odpowiedniego prezentu dla męża, który w końcu dojrzał do korzystania z męskich kosmetyków do pielęgnacji twarzy, w związku z czym moje poszukiwania zawęziły się do drogerii różnej maści.
W tych tańszych drogeriach nigdy nie miałam do czynienia z nieprzyjemną sytuacją, ewentualnie dobra dusza zapyta, czego tak równie pilnie co nieskutecznie szukam. Cała zabawa zaczyna się przy drogeriach uważanych za droższe.
Wchodzę do takiej droższej, pomocy nie szukam, bo widzę, że ruch wielki, a ja tylko za inspiracją się rozglądam. Ale niespodzianka! Ekspedientka rusza do mnie energicznym krokiem, ego rośnie, bo taka ważna ja. Po chwili wrażenie się rozmywa. Kobieta staje w niewielkiej odległości i bacznie obserwuje.
Nie była to pierwsza sytuacja tego typu, a i trochę złośliwości się we mnie pojawiło - zaczęłam wędrować między półkami, kucać przy nich, a ona za mną. Takie drogeryjne fast and furious. W końcu znudziła mi się ta zabawa i wyszłam, a mój umysł zaczął mi sugerować zwycięskie spojrzenie puszczone za mną - groźny przestępca został spłoszony.
Nie poddałam się. Poszłam do drugiej. Klientów w środku jeszcze więcej, ale znów zostałam obdarzona atencją. I znów w tym samym celu. Kucam przy półce, żeby przeczytać etykiety produktów postawionych niżej. Pomocy niet, ale widzę, że mi baba już za plecy wchodzi. No nic, muzykę włączyłam, coby trochę się odciąć od mojego detektywa, szukam i czytam dalej. Baba pół kroku bliżej, jeszcze chwila i mi na karku usiądzie. W końcu po kwadransie spędzonym przy półeczce na bezowocnych poszukiwaniach, odwracam się do mojego anioła stróża:
-Jest produkt A, B lub C?
-Eeee... Aaa... Ummm... Nie.
-Dziękuję, do widzenia.
Nie wiem, czy to chodzi o wyjątkowo parszywy wyraz twarzy czy nieodpowiednią pozycję społeczną, ale moje ego czuje się mocno ugodzone traktowaniem jak potencjalny złodziej miast potencjalny klient.
Drodzy ekspedienci, jak wspomniałam na samym początku, święta to dla Was również trudny czas, bo okazja czyni złodzieja jak to mówią, ale nawet jeśli czujecie z mojej strony zagrożenie, błagam, trochę dyskrecji. Mniej lub bardziej świeży oddech na karku bez choćby sugestii, że jesteście tam, by mi pomóc, jest niezwykle niekomfortowy.
Wesołych świąt!
Drogerie roznych masci
Po takich opiniach spodziewałam się, że panie w Sephorze, Douglasie czy MAC-u nie będą zbyt pomocne ze względu na mój młody wygląd, a się zaskoczyłam. Odwiedziłam kilka drogerii z prośbą o pomoc w szukaniu odpowiedniego podkładu i nawet nie miały problemu z odlaniem próbek, a tego obawiałam się najbardziej. Nie taki diabeł straszny... ;)
Odpowiedz@Krolewna: Akurat ekspedientki w MACu uważam za najbardziej profesjonalne w swoim fachu i wzór do naśladowania. Doskonale orientują się w całym swoim asortymencie, potrafią bardzo dobrze doradzić i zawsze bardzo chętnie do sklepu tej marki wracam bo poza obslugą produkty maja równie rewelacyjnej jakości.
OdpowiedzMoże tutaj tkwi problem. Zwykle wolę sama się rozejrzeć nim poproszę o pomoc, zorientować w cenach, a dopiero potem zapytać. To też nie jest tak, że tylko w drogeriach mnie śledzą albo że jest tak za każdym razem. Wydaje mi się, że to kwestia lokalizacji danego sklepu i zatrudnionej obsługi, choć w Sephorze w ciągu ostatniego roku byłam cztery razy śledzona (z czego raz przez ochroniarza), a raz trafiłam na przemiłe panie, które i z próbkami zapachu nie miały problemu. Zwyczajnie co jakiś czas trafia się burak, który ocenia mnie po starej torbie na laptopa czy braku makijażu, a ja nie będę się stroić jak choinka na święta, żeby pójść na zakupy. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 grudnia 2015 o 13:20
@RudaMaupa: Przeważnie łapię się do "strefy cienia" - nie wyglądam ani na złodziejkę, ani na poważną klientkę, więc zwykle nikt mnie nie niepokoi. Ale i tak po kilku nieprzyjemnych sytuacjach zwyczajnie nie odwiedzam ani S. ani D. Różnice widać nawet między poszczególnymi R. W moim ulubionym nikt nie patrzy na ręce, na kolorówce pracuje bardzo kompetentny młody chłopak (!), a kasjerka często dorzuca próbki a nawet miniaturki (!).
Odpowiedz@RudaMaupa: Ciekawa historia Ruda :-D TĘSKNIMY :(
OdpowiedzNo jak mogli tak naszą Maupę potraktować no!
Odpowiedz@RudaMaupa: Ah ci ekspedienci! Odwiedź nas, czekamy!
OdpowiedzE tam, po prostu uważali cię za V.I.Pa i stwierdzili że bez obstawy cię nie puszczą.
OdpowiedzI to wyjaśnienie bardzo do mnie trafia. Od dziś z dumą będę paradować po sklepach z własnymi bodyguardami.
Odpowiedz@RudaMaupa: Pożycz kiedyś dużych kolegów, ubierz ich na czarno i w takiej obstawie wejdź do sklepów ;D. Może być ciekawie.
Odpowiedz@sla: chętnie poczytam sprawozdanie :D
Odpowiedz@RudaMaupa: czyli że poszukasz sobie goryli tak?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2015 o 9:57
@RudaMaupa: u mnie w osiedlowej Biedronce jest inteligentny inaczej ochroniarz firmy Ar...us. Nawet jak stoi sie w kolejce do kasy to stoi i sledzi Ciebie.
Odpowiedz@pawel78: G ci uciekło.
OdpowiedzW ciągu niekrótkiego mego życia tylko raz mi się zdarzyło że podpadłem ochronie. O dziwo wspominam to nawet z dużą dozą sympatii. Pan z ochrony (cytuję raczej sposób niż dosłowne zdania) podszedł do mnie już za kasą w markecie: - Przepraszam, czy przypadkiem nie zapomniał pan zapłacić za jakiś drobiazg? - na moje zdziwienie - Nasz pracownik odniósł wrażenie że schował pan coś do kieszeni i zapomniał o tym przy kasie. Na takie zachowanie nie włączył mi się agresor tylko zaciekawieni i grzecznie na uboczu pokazałem kieszenie. Ochroniarz przeprosił za utrudnienia i rozeszliśmy się. Okazało się że na monitoringu zauważyli jak z półki zabrałem paczkę jakiś wierteł ale już nie zauważyli jak odłożyłem to w następnej rundzie i wybrałem inne. Morzna? Morzna ! (zainspirowane pisownią histeryka-prezydenta)
OdpowiedzByliby głupotą nie obserwowanie poczynań klientów. Podejrzewam, że dla zręcznych palców schowanie drobiazgu w kieszeń to tylko chwila. Szkoda, że nie wszyscy potrafią zachować się z klasą i bez poczucia wyższości, tak jak ochroniarz z Twojego komentarza.
Odpowiedz@Rak77: Nie morzna, ale można. Popraw to, proszę.
Odpowiedz@Zlodziej_Fistaszka: w nawiasie przeczytaj, blad zrobiony celowo
Odpowiedz@Rak77: "jakiś wierteł" też zainspirowane prezydentem, czy to już twoje własne nieuctwo?
OdpowiedzW Sephorze doświadczyłam dwóch różnych typów zachowań: 1) patrzenie z pogardą z daleka - pomocy niet. 2) wiszenie na karku. O pomoc w szukaniu czegoś trzeba było się oczywiście prosić, a jak już odpowiedź uzyskałam to była wygłoszona tonem obrażonej księżniczki, której moja osoba przeszkadza w bardzo ważnych rzeczach :p A w Douglasie wszyscy zawsze mili byli dla mnie :) szukali, pomagali, uśmiechali się. Aż zrobiłam test - raz ubrałam się mniej starannie, bez makijażu, okulary zamiast soczewek (co sprawia, że wyglądam jak gimnazjalistka, a raz normalnie - pomalowana, ładnie ubrana. W Douglasie reakcja jak wyżej, a w Sephorze... jak wyżej.
Odpowiedz@ZimnaBlondyna: Właśnie w Douglasie zawsze byłam traktowana poważnie, niezależnie od tego, jak byłam ubrana czy umalowana. Pierwszy raz kupowałam tam jak miałam 15 lat i na tyle wyglądałam. Potem kilka razy kupowałam coś dla siebie, kilka razy dostałam poradę w sprawie prezentów. Nigdy nikt nie patrzył na mnie tam z pogardą, gdy otwarcie mówiłam, że tusz za 80zł to zdecydowanie nie moja półka. Z kolei nie wiem kogo w sephorze obsługują jak należy, bo każdy ze znajomych ma jakieś złe doświadczenia z tym sklepem. I nie wiem jak ta sieć się utrzymuje, skoro większość znanych mi osób, nawet tych bardzo zamożnych, unika tego sklepu właśnie ze względu na obsługę.
OdpowiedzGdyby ktoś tak za mną łaził to chyba nie mogłabym się powstrzymać i zaczęłabym biegać po całym sklepie w celu pozbycia się ogona.
Odpowiedz@mruk: ja bym powiedziala dobitnie- prosze za mna nie chodzic, nie jestem zlodziejka
OdpowiedzZapytasz Klienta czy mu pomoc zle jestes obok zle. Nie ma zlotego srodka? Pracowalam w perfumerii na S i D i nie macie pojecia ile testerow/produktow znika. Wynika z Twojej historii, że potrzebowalas pomocy, ale moglas sama tez sie zapytac.,,Jest produkt A, B lub C? -Eeee... Aaa... Ummm... Nie. -Dziękuję, do widzenia." No i w czym miala ci doradzic? Jak nie bylo, a ty odrazu ,,do widzenia"? z doswiadczenia moge moge napisac, ze kilenta czasami operwuje sie dla jego bezpieczenstwa bo widzialam wiele razy jak kobiety zmywaly sobie makijaz zmywaczem do paznokcji.
Odpowiedz@krystalweedon: Wyjaśniłam w historii, że był duży przedświąteczny ruch, a wolę też sama z grubsza zobaczyć, jaki mam wybór, zanim podejdę prosić o pomoc. Zdaje się, że wspominałam również, że sama konieczność obserwowania klientów jest dla mnie naturalna. Nie tylko ze względu na możliwość podpowiedzenia produktu, ale np. dla wymienionej przez Ciebie sytuacji czy chronienia się przed ewentualnymi kradzieżami. Tutaj chodzi o ten jeden rodzaj sytuacji, który jest równie nieznośny, co narzucanie się klientowi z pomocą. Można dyskretnie zerkać z końca alejki - w porządku, ale stanie dokładnie za plecami i chodzenie za człowiekiem krok w krok, bez choćby zatuszowania tego chęcią pomocy, jest zwyczajnie nieprzyjemne i bardzo jednoznaczne.
Odpowiedz@RudaMaupa: mozle przypominalas zlodziejke? Bo tak byli traktowani podejrzani. Z narzucaniem sie kielntowi sa wg mnie odpowiedzialni kierownicy. ,,bylas u Pani? To wez zapytaj sie jeszcze raz"
Odpowiedz@krystalweedon: Fantastycznie, że przypominałam, ale czy w takiej chwili pracodawca nie instruuje o odrobinie taktu? Bronisz doprawdy idiotycznego punktu widzenia. Szczególnie że są ludzie, w tym ja, którzy się denerwują takimi sytuacjami czy podejrzeniami, a wtedy dopiero zachowują się podejrzanie - nic tylko skuć w kajdany, bo istne szpiegi z Krainy Deszczowców.
Odpowiedz@krystalweedon: Jeszcze dwa słowa o narzucaniu się - to miłe, kiedy ktoś podejdzie, zapyta, sprawdzi. Narzucaniem nazywam dialog jaki miałam okazję przeżyć wczoraj: -Pomóc Pani? -Gdzie znajdę [wstaw rodzaj produktu]? -Tu i tu. -Dziękuję, już sobie poradzę. (Po chwili) -Może jednak pani pomóc? -Nie, dziękuję, szukam odpowiedniego odcienia. -Ale może ja bym mogła... I w ten deseń. Kobieta bardzo miła, ale zaczęłam obawiać się, że następnym zdaniem, które wyjdzie tej uśmiechniętej twarzy będzie: -Zostańmy najlepszymi przyjaciółkami, będziemy razem do koooooońca życia... To samo jakiś facet w OBI. Ja go pytam, gdzie znajdę kabel pod żarówkę do remontów, a on mi już żarówki do niej wciska. Proszę, by wskazał mi jedynie alejkę z kablami, a on bierze dwie najdroższe żarówki i mówi: - Już już, tylko wezmę pani te żarówki. Szczerze? Ja wiem, że targety są wszędzie, więc z uśmiechem odpowiadam na magiczne "w czym mogę pomóc?", ale tylko przy pierwszych dwóch razach. Potem czuję się naciskana.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2015 o 7:54
@RudaMaupa: 1 nie bronie tylko napisalam jak jest. 2 moglad Pani powiedziec, zeby za toba nie lazila bo Cie to wkurza. Z doswiadczenia moge napisac, ze skargi tego typu nic nie daja. 3 ja nic na te ppdejrzenia nic nie poradze im bardziej dziwnien sie zzachowywalas tym wieksze "zaciekawienie" twoja osoba. 4 te narzucanie jest odbierane przez kierownik ow tak, ze jak to paniSAMA sobie chodzi po sklepie musi jej ktos koniecznie rodzacic.
OdpowiedzJeśli wyglądasz tak jak na awatarze to się nie dziwię.
Odpowiedz@gman: To moje najlepsze zdjęcie. Mama mi mówiła, że jestem śliczna - teraz już wiem, dlaczego zamykała przy tym oczy. A podobno najbardziej liczy się wnętrze.
Odpowiedz@RudaMaupa: kurczę no, w moim typie to Ty nie jesteś, ale jednak "wyjątkowo parszywym wyrazem twarzy" bym miny ze zdjęcia nie nazwał. :D
Odpowiedzoni maja jakies premie za zlodzi? ja na ochronie nawet sie chyba az tak nie przejmowalem wszelkimi lujami lazacymi po hali jak ci szeregowi pracownicy
OdpowiedzApart, Zielona Góra, Focus Mall, poszłam raz, zaopatrzona w przyzwoitą ilość gotówki, znaleźć mojemu ładny łańcuszek (tak, lubi :P). 10 minut patrzenia na mnie jak na kogoś kto zaraz bombę podłoży, później 10 minut traktowania mnie jak powietrze jak chciałam aby ktoś mi pomógł, a na koniec na moje pytanie czy mogą wyjąć z gablotki łańcuszek bo się nad nim zastanawiam, i chcę z bliska zobaczyć, usłyszałam "nie!" i pani sobie poszła do innego klienta.... NIGDY u nich nic nie kupię...
OdpowiedzNotoryczna jest zmiana podejścia ekspedientek zależnie od stroju. Jak mam na sobie drożej wyglądające ciuchy, to za mną biegają i chcą mi wpychać różne rzeczy, głównie w Sephorze. Jak ubiorę się tak o, to często chodzę jak niewidzialna wokół ludzi, których one akurat obskakują.
OdpowiedzTeż tak mam ale z kolei w sklepach z ubraniami... przyznaję, że do pięknych i szczupłych nie należę, a gustem modowym nie grzeszę więc jak do jakiegoś "lepszego" skelpu wejdę z koleżanką to od razu mamy obserwatorów... Od razu traci się ochotę na kupowanie :/
Odpowiedzw Naturze w Bialogardzie jest podobnie- wchodzisz i w kazdej alejce na srodku, majac cie caly czas na oku stoi pani. wzroku nie spuszcza nawet przy bitwie na spojrzenia ja nie lubie byc zaczepiana, bede cos chciala to zapytam, ale takie patrzenie na rece zwyczajnie mnie wkurza
Odpowiedz@RudaMaupa mnie natomiast często ochroniarze w sklepach śledzą :D
OdpowiedzBzdura, owszem, zdarza się, że ochroniarze krzywo patrzą - w każdej drogerii, ale w perfumeriach pani zawsze podchodzą i pytają w czym pomóc. Nie mogą stać i się gapić. Prędzej zignorują cię i zajmą inną klientką.
Odpowiedz