U mnie na osiedlu jest budka dla bezdomnych kotów. Koty są regularnie dokarmiane i dotąd ich domek nikomu nie przeszkadzał. Dziś, idąc po zakupy, widziałam jak jakaś starsza pani sprzątała budkę - ktoś kopnął kocie miski, rozsypując jedzenie, a miejsce, gdzie stoi budka potraktował, jak wysypisko śmieci - było mnóstwo papierów, filtrów po fajkach i potłuczonego szkła.
Dobrze, że nie zniszczyli samej budki.
Kocia budka
Piekielność wobec ludzi da się zrozumieć, nie każdy jest idealny, czlowiek może się obronić. Ale piekielności wobec zwierząt to czyste skur****** :/
OdpowiedzJa bym sprawcy do domu weszła i zrobiła to samo. Sprzątałby dłuugo.
OdpowiedzTak rozmyślałam i rozmyślałam nad tym, skąd u niektórych taka przypadłość, że lubią sobie coś zupełnie bez sensu zniszczyć, i doszłam w końcu co to musi być. Utknięcie na poziomie mentalnym dwulatka! No kto nigdy nie bawił się z dzieckiem, któremu układał wieżę z klocków, a ono konsekwentnie i z szaleńczą radością psuło? Niektórym widać już tak zostało :D Szkoda jedynie, że dorastają na tyle, że nie psują własnych klocków, tylko ławki, śmietniki, czy takie domki dla kotów...
Odpowiedz@LittleSpitfire: ale koty nawet nie odwiedzaja weta
Odpowiedz@pawel78: No i? To znaczy, że jak ktoś im zniszczy ten schron to będą bardziej zadbane? A może właśnie odwiedzają - są ludzie, którzy dbają o koty bezdomne, a niektóre miasta opłacają sterylki dla nich.
OdpowiedzPewnym jest wg mnie, ze zachowanie tego niszczyciela bylo zle. Ale czy jednak nie zastanawialiscie sie, co moglo do tego doprowadzic? Pomoc zwierzetom brzmi fajnie, ale mniej fajnie, jesli robi sie to 5km od swojego domu pod czyims domem, przez co ktos moze miec totalny syf na swoim podworku. Niekoniecznie tak bylo, znam jednak takie osoby, ktore kotki i pieski dokarmiaja, ale tylko przy siatce sasiada, zeby jemu samemu te koty i psy sie nie walesaly po podworku.
Odpowiedz@Rollem: U nas to jest "osiedlowy" domek, znajduje się pod schodami jednego z okolicznych budynków - nikomu nie przeszkadza, nawet nie tak łatwo go zauważyć. Dbają o niego okoliczni mieszkańcy, co więcej część kotów nawet była kastrowana na koszt miasta. Ja nie rozumiem, co może usprawiedliwiać coś takiego.
OdpowiedzTobie osobiście to nie przeszkadza więc nie widzisz problemu. Ale to samo jest np z golebiami. Jedni nie rozumieją jak można niszczyć pojemniki z jedzeniem dla gołębi, a inni nie rozumieją jak można powiększać - poprzez dokarmianie - populację gołębi w mieście. A są miasta gdzie parapet trzeba czyścić co tydzień bo ciągle jest brudny od ptasich odchodów.
OdpowiedzNa moim osiedlu są podobne kocie budki (a również mieszkam w Gdańsku ;)), ale nikt nie robi tam syfu - wręcz przeciwnie, ludzie bardzo o to dbają, ktoś nawet postawił tam płotek. Ale kilka razy byłam świadkiem sytuacji, która wprowadziła mnie w osłupienie. Elegancka pani wyprowadzała swojego rasowego psa na spacerek. Trzymając go na smyczy, poszła wprost do kocich budek. Z wystawionych przy budkach miseczek piesek się najadł, napił i wrócił z pańcią do domu.
Odpowiedz