Jak już niektórzy być może kojarzą, pracuję na recepcji pewnego londyńskiego biurowca.
Na początek pozwolę sobie wtrącić słówko w sprawie ostatniego wątku - otóż biurko nadal stoi i chyba za chwilę ozdobię go światełkami i stroikiem, bo zdaje się, że przed świętami nikt go stąd nie usunie. Właściwie, to zaczęłam się już do niego przyzwyczajać... W ostateczności posłuży mi jako bunkier :)
Ale ja dzisiaj nie o tym.
Mój budynek znajduje się pod bardzo problematycznym adresem. Zdecydowanie nie chciałabym się tutaj zbytnio wywnętrzać co do lokalizacji, ale jednocześnie chciałabym zobrazować skalę zamieszania powstałą w związku z powyższym. Coby się zbytnio nie zdradzać, udało mi się znaleźć podobnie brzmiący fonetycznie zamiennik.
I niechaj to będzie '13 Wrock Road'.
Problem w tym, że w promilu kilku kilometrów znajdują się również takie ulice jak '13 Wrook Road', '13 Wrook Street', '13 Wrooke Street' i '13 Wrock Avenue'. Na co powinno się zwracać uwagę, gdy adresy są tak podobne? Na jedyny i niepowtarzalny kod pocztowy. Teoretycznie każdy o tym wie, zaś w praktyce wygląda to naprawdę kiepsko. I o ile przyzwyczaiłam się do sortowania i odsyłania nie swojej poczty, do 'guglowania' trasy zbłąkanym wędrowcom i zamawiania taksówek spanikowanym gościom, o tyle chamstwa jak nie znosiłam, tak nie znoszę.
Do budynku dosłownie wbiegła grupa zagubionych modelek w obstawie dwóch ochroniarzy (...się chłopakom fucha trafiła;)).
Dziewczyny rozsiadły się grzecznie w poczekalni, zaś jeden z panów podszedł do mnie załatwiać formalności związane z (nie)umówionym spotkaniem. Pan okazał się Polakiem-burakiem (no niestety, zdarzają się i tacy..)
Zgodnie z prawdą poinformowałam, że państwo trafili pod zły adres, i że zdarza się to dosyć często niestety i na pewno coś zaradzimy.
I tu w [o]chroniarza jakby diabeł wstąpił.
Jak z gębą na mnie nie wyskoczy!
O: Co to ma znaczyć zły adres, ja tu mam napisane 13 Wrook Road! 18-te piętro...
Ja: Ale tutaj jest Wrock Road - napisane przez "oc" - a pan tu ma "oo"... I kod pocztowy inny. No i jak pan widzi pięter mamy o 2/3 mniej.
O: No to albo taksówkarz, co nas tu przywiózł jest je*nięty, albo znowu mi zły adres te ch*je w agencji dali i znów się spóźnimy.
Ja: Przykro mi, może mogę...
O: (wskazując na nr tel. podany pod adresem)
Dzwoń do nich i powiedz, że się trochę spóźnimy.
Ja: (wtf)???
O: No no, dzwoń! Do tych z kastingu, powiedz im, że będziemy później.
Ja: Proszę pana, po pierwsze, to ja nie jestem upoważniona do wykonywania tego rodzaju telefonów, a po drugie proszę spuścić z tonu i przestać kląć jak szewc. - a tak w ogóle to dlaczego pan sam nie zadzwoni?
O: (Po chwili konsternacji i zmieszania) ...No bo ja się z tymi chu*ami nie dogadam. To co, zadzwonisz?
Ja: Pomimo, że jesteśmy w Anglii to nie przeszliśmy na "Ty". I nie, nie zadzwonię. Przed budynkiem jest postój taksówek, do celu dojedziecie w 15 minut.
O: A to spier*alaj.
Ja: Tam są drzwi.
Pan się odwrócił, towarzystwo zebrał i wyszedł.
Nie dość, że cham, nie dość, że prostak, to jeszcze po angielsku ni w ząb.
No normalnie zrobiło mi się za chłopa wstyd....
praca na recepcji zagranica
"zrobiło mi się za chłopa wstyd..." Spod klawiatury mi to wyjęłaś!
Odpowiedzmogłaś użyć mocy magicznego biurka :D "widzisz ten cudowny artefakt? podejdź i się łbem pie..olnij ":)
OdpowiedzNie wiesz czy facet znał język czy nie. Może nie znał go na tyle dobrze, by rozmawiać przez telefon z rodowitymi Anglikami.
OdpowiedzJeśli nie potrafił, to znaczy, że nie znał.
Odpowiedz@LenaMalena: Anglicy mają taką fajną cechę, że nawet jeśli czyjś język nie jest perfekcyjny, to nie dadzą po sobie poznać, że im to przeszkadza dopóki są w stanie się z taka osobą jako-tako komunikować. I tutaj nie ma się czego obawiać, ani wstydzić. Jeśli jednak ktoś nie potrafi się w ogóle komunikować, to ja się zastanawiam jakim cudem dostał pracę w branży ochroniarskiej, w jakim języku miał rozmowę kwalifikacyjną i jakim cudem zdał egzamin na licencję ochroniarską. A egzamin naprawdę do łatwych nie należy, jeśli języka się nie zna.
Odpowiedz@BiziBi: a ja sie z Toba niezgodze. Moja Brytyjska szefowa zwalala na mnie jak cos bylo nie tak i mowila klientowi, ze mnie nie zrozumiala...i ogolnie wrzeszczala na mnie jak sie pomylilam czy zlego slowa uzylam.
Odpowiedz@krystalweedon: W takim razie Twoja szefowa albo musiała leczyć jakieś swoje dziwne kompleksy, albo była rasistką, albo Twój angielski był naprawdę tragiczny i po prostu Cię nie rozumiała..
Odpowiedz@BiziBi: byla wredna malpa,bo latwiej zwalic na kogos niz przyznac sie do wlasnego bledu.kultura osobista nie ma nic wspolnego z narodowosia, bo czasami tez "wywracaja oczami" jak nie moga sie dogadac w Anglii czy w innym kraju.
Odpowiedz@BiziBi: Niekoniecznie przecież musiał być licencjonowanym ochroniarzem, papierek nie jest raczej potrzebny by chodzić koło modelek i odstraszać potencjalnych adoratorów.
Odpowiedz@BiziBi: "Anglicy mają taką fajną cechę, że nawet jeśli czyjś język nie jest perfekcyjny, to nie dadzą po sobie poznać, że im to przeszkadza dopóki są w stanie się z taka osobą jako-tako komunikować." - rzeczywiście w 99% procentach to prawda. Mój mąż na początku prawie po angielsku nie mówił i w ogóle wstydził się porozumiewać, ale potem przestał się przejmować właśnie dlatego, że rozmówcom to nie przeszkadzało. Czasami popełnia gafy językowe, ale częściej on sam się z nich śmieje.
Odpowiedz@Bryanka: Też się z wami zgadzam. W dodatku Anglicy na co dzień nie używają jakiegoś super-literackiego języka. Znajomy się kiedyś zdziwił, że staram się używać wszystkich czasów jakie wykułam jeszcze w szkole. Bo po co skobie życie komplikuję?
Odpowiedz@archeoziele: A jakie wykształcenie i jaki zawód miał ten Twój znajomy? Zaręczam że wykształceni Anglicy używają mnóstwa czasów i różnych skomplikowanych konstrukcji gramatycznych, praktycznie każdego dnia słyszę w pracy zdania które mogłyby być śmiało użyte do solidnego testu z gramatyki angielskiej.
Odpowiedz@mooz: Archeolog. Wykształcenie wyższe.
Odpowiedz@sla: no właśnie byli 'umundurowanymi' ochroniarzami z licencją na ramieniu. Dlatego zastanowił mnie ten komunikacyjny opór. Bardzo często zdarza się, że Vipy przychodzą z obstawą. Ale ta obstawa zawsze zachowuje się na poziomie.
Odpowiedz@BiziBi: Jakie VIP-y taka ochrona...
Odpowiedz@archeoziele: To jestem zdziwiony, bo pracuję z wykształconymi Anglikami i codziennie mam taką demonstrację gramatyki, że czasem drapię się po głowie (a znam angielski bardzo dobrze). Pytałem o wykształcenie dlatego, że regularnie słyszę od znajomych pracujących na przysłowiowym zmywaku, że "Angole sami przyznają że używa się tylko trzech czasów". No cóż, skoro pracują z ludźmi którzy zakończyli edukację w wieku 16 lat, to się nie dziwię że słyszą tylko trzy czasy. W Anglii bogactwo języka bardzo mocno zależy od wykształcenia, a raczej od środowiska w którym dana osoba się obraca, różnica jest o wiele większa niż w Polsce.
Odpowiedz@archeoziele: "Archeolog." Bracie w wierze, archeo to w ogóle stan umysłu i oddzielny typ osobowości, dążący do ułatwiania sobie, co tylko można :) Wyobrażasz sobie inteligentne, wieloczasowe rozmowy po kilku godzinach na wykopie? :D
Odpowiedz@intruS: Aż przypomniała mi się sytuacja jeszcze ze studiów. Kolega raczej słabo napisał test zaliczający zajęcia ze wstępu do archeologii na pierwszym roku. Więc prowadzący zaprosił go do gabinetu na tzw. dopytki. Koledze nawet nieźle szło, ale zaciął się na pytaniu o macierz Harrisa. Prowadzący chciał mu pomóc, więc zapytał- no, panie T. jakie jest najczęściej używane przez archeologów słowo? Na co drugi obecny tam doktor, siedzący w kącie i pogrążony w lekturze gazety mruknął- k**wa mać. A, i drobna uwaga. Nie bracie a siostro z archeo :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 grudnia 2015 o 15:20
@archeoziele: Haha xD Ale coś w tym jest. Zwłaszcza w związku frazeologicznym :D, "k-mać, patrzcie jakie piękne coś znalazłem! Na hałdzie!" ;D Wybacz zmianę płci :)
Odpowiedz@archeoziele: https://youtu.be/adO1MFr4-7A
Odpowiedz@mooz: a gdzie pracujesz? bo mam kontakt z wykształconymi Anglikami i nie używaja skomplikowanych struktur gramatycznych, ale używaja czasem bardziej skomplikowanych słówek
Odpowiedz@nursetka: Hmmm... nie będę dokładnie pisał, ale jestem inżynierem i pracuję nad zaawansowanymi technologiami. Największe popisy językowe zauważam u kierownictwa - to są piekielnie inteligentni ludzie z doktoratami, mający bardzo szeroką wiedzę ogólną.
Odpowiedz@tick: Wisiało nad drzwiami w isntytucie. Dopóki ktoś bez poczucia humoru nie zdjął...
Odpowiedz@mooz: ok to zgoda :) ale przeciętny i trochę ponad przecietny Anglik jednak używa podstawowej gramatyki
Odpowiedzczy wszystkie adresy miały ten sam kod pocztowy? Przecież w UK, a szczególnie w Londynie kod pocztowy ma pierwszeństwo przed nazwą ulicy
Odpowiedz@nursetka: Logicznie rzecz ujmując nie możesz mieć różnych adresów na tym samym kodzie pocztowym. Mało tego, często jest tak, że lokale znajdujące się pod jednym adresem mają różne kody pocztowe dla łatwiejszego zlokalizowania. Ale niestety bardzo dużo osób nie zwraca uwagi na kod, który jest z reguły podawany między drugą, a czwartą linijką adresu. Wystarczy, że ktoś przeinaczy jedną literkę i zamieszanie gotowe. Zgubić się ludzka rzecz, a pomoc nic mnie nie kosztuje, ale zdarzają się sytuacje, że ludzie zachowują się jakbym to była moja wina, że trafili pod zły adres.
Odpowiedzciekawe co by bylo, jakbys nie mowila po polsku...
Odpowiedzpolskie maniery :)
Odpowiedz