Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przeglądając z nudów losowe historie trafiłam na opowieść Sniezki: http://piekielni.pl/28235. Zaraz po…

Przeglądając z nudów losowe historie trafiłam na opowieść Sniezki: http://piekielni.pl/28235. Zaraz po maturze wyprowadziłam się z domu do miasta odległego o 500 km. Pierwsze, co zrobiłam, to kupiłam lokalną gazetę w celu przejrzenia ofert pracy. Doświadczenia nie miałam żadnego, więc bardzo się ucieszyłam, kiedy zadzwonił telefon i pani przemiłym głosem zaprosiła mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Bardzo mi zależało na usamodzielnieniu się, nie chciałam brać pieniędzy od rodziców. Podobnie jak autorka historii, pomyślnie przeszłam rekrutację z tą różnicą, że ofertę pracy przyjęłam. Wytrzymałam 7 miesięcy. Dopiero po latach uświadomiłam sobie, że byłam członkiem sekty ekonomicznej.

Najpierw może w skrócie opiszę jak wygląda proces rekrutacji od strony "psychologicznej". Biura takich firm zawsze są elegancko urządzone. Na poczekalni za biurkiem siedzi uśmiechnięta sekretarka. Wszystko ma wyglądać profesjonalnie. Kandydat widzi, że ta praca może dać mu spore pieniądze. Twój trener ma obowiązek zabrać Cię na obiad pokazując przy tym, jak dużo pieniędzy ma w portfelu. Szef, początkowo poważny, pozwala mówić do siebie po imieniu po dniu próbnym. Masz się poczuć ważny. Masz się ucieszyć, że SZEF - osoba nad Tobą - wyraził zgodę, byś mówił do niego na ty. Zazwyczaj ma piękny luksusowy samochód, który zdobył oczywiście dzięki swojej ciężkiej pracy w firmie.

Firmy tego typu działają na zasadzie piramidy (kiedyś zwróciłam na to uwagę szefowi, a on prawie mnie zabił wzrokiem za używanie tak brzydkich słów jak "piramida finansowa"). Początkowo jesteś zwykłym sprzedawcą. Jeśli wyrobisz określony obrót w ciągu tygodnia, awansujesz na trenera, dzięki czemu możesz szkolić nowe nabytki. Jeśli określona liczba Twoich podopiecznych awansuje na trenera, stajesz się menedżerem. Twój menedżer ma obowiązek na swój koszt otworzyć Ci biuro w dowolnym miejscu w Polsce. Jak już sam uzbierasz kilku menedżerów, awansujesz jeszcze wyżej i stajesz się bogiem. Piekielności, które pamiętam, postanowiłam opisać w punktach.

1. Pracę zaczynaliśmy o 7. Przychodziliśmy do biura i przed wyruszeniem w teren zawsze czekało nas spotkanie motywacyjne. Wyglądało to tak, że wszyscy (łącznie z szefem i sekretarką) ustawialiśmy się w kółeczku, śpiewaliśmy piosenki o tym, jak dużo będziemy mieć pieniędzy, tańczyliśmy. Wesoła atmosfera sprawiała, że czuliśmy się, jakby poza tą pracą nie było świata. No i faktycznie nie było. Kończyliśmy o 21, więc nie było czasu na spotkania ze znajomymi. Jedynym wolnym dniem była niedziela. Przez 7 miesięcy tylko raz odwiedziłam rodzinny dom.

2. Każdy, kto przeszedł rekrutację, ale następnego dnia nie pojawił się w pracy, był ostro krytykowany przez szefa. Często słyszałam, że on czy ona nie zasłużył/a na to, by być bogatym. "Takie osoby są mentalnie biedne i zawsze będą" - powtarzał.

3. Praca na umowę zlecenie. Żadnej podstawy. Zarobiłeś tyle, ile sprzedałeś (kwota oczywiście była pomniejszona o kilka złotych, bo menedżer też musi zarobić).

4. Jeśli ktoś z grona Twoich znajomych krytykował Twoją pracę, należało natychmiast zerwać z taką osobą kontakt, ponieważ jest to przeszkoda na Twojej drodze ku bogactwu.

5. Nie przejmuj się tym, że nie chodzisz na imprezy. Jesteś młody/młoda, więc lepiej teraz harować przez pół roku (przewidywany czas do bycia menedżerem), a potem patrzeć jak pieniążki same się mnożą. Zerwałam z chłopakiem, ponieważ nie podobała mu się forma mojej pracy i nie miałam dla niego czasu. Zostałam zupełnie sama, ale wydawało mi się, że jest to droga do wielkiego szczęścia.

6. Po trzech miesiącach pracy z perfumobodobnych wód przeszliśmy na telewizję N. Wracałam więc do mieszkania i uczyłam się regulaminów, ofert, metod wciskania produktu. Czasu wolnego brak. Żeby kupić sobie zimowe buty, musiałam wziąć dzień wolnego, na co szef z wielką łaską się zgodził.

7. W związku z godzinami pracy, nie miałam żadnych znajomych. Z współlokatorką miałam niewielki kontakt, bo zazwyczaj szykowała się do snu, kiedy wracałam do mieszkania. Pewnego dnia spytałam szefa czy mogę iść na imprezę z trójką moich podopiecznych. Oczywiście się nie zgodził, bo nie powinnam spoufalać się z kimś, kto w hierarchii zajmuje niższą pozycję. Na imprezę poszliśmy, ale musieliśmy bardzo uważać, żeby szef się o tym nie dowiedział.

Po siedmiu miesiącach wypaliłam się. Po prostu nie mogłam już dłużej tam pracować, moja motywacja się skończyła. Widziałam, jak ludzie przychodzą i odchodzą. Zwolniłam się razem z wcześniej wspomnianą trójką. Szef był niezadowolony, próbował jeszcze jakoś wpłynąć na moją decyzję, ale byłam nieugięta. Dopiero po latach uświadomiłam sobie, jak bardzo byłam zaślepiona. Na siłę chciałam się usamodzielnić. Naiwne dziecko ze mnie wtedy było, ale po części nie żałuję, bo czegoś mnie to nauczyło. Jestem teraz bardziej wyczulona na wszelkie próby oszustwa i nie dam sobie wcisnąć towaru, którego nie zamierzałam kupić.

Uprzedzając negatywne komentarze, nie miałam wyrzutów sumienia pracując w tej firmie. Mój mózg był tak wyprany tymi wszystkimi spotkaniami motywacyjnymi, że jedynym moim celem były pieniądze. Potraktujcie moją historię jako przestrogę, ponieważ z tego co mi wiadomo, takie sekty ekonomiczne wciąż istnieją i świetnie sobie radzą.

sekta

by Nieniecierpliwa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar CatGirl
15 19

Chyba zbyt twardo stoję na ziemi, bo nie wyobrażam sobie jak bardzo naiwnym trzeba być, żeby wejść w coś takiego.

Odpowiedz
avatar Bendi
11 11

@CatGirl: Eksperci od MLM potrafią bardzo sprawnie zakręcić w głowie wizjami bogactwa. Programowanie neurolingwistyczne jest na porządku dziennym. Mimo to osobiście nic do tej formy sprzedaży nie mam, trzeźwo myślący handlowiec poradzi sobie z zarabianiem i w tym. Przykro mi jednak czasem patrzeć na ogłupioną resztę ludzi, którzy ślepo wierzą, że po po roku będą opływać w dostatki. Wracając do tekstu, metody opisane przekraczają nawet to, co mi lider mojej znajomej próbował kiedyś wmówić ;-) Dodam, że byłej znajomej, bo z takim ściągającym na ziemię sceptykiem nie było warto się zadawać. Logika- najgorszy wróg przyszłego milionera ;-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2015 o 21:05

avatar Zlodziej_Fistaszka
-1 3

@CatGirl: Polecam książkę Zimbardo - Efekt Lucyfera.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Też trafiłam do takiej "firmy". Tylko że wytrzymałam dzień próbny (po którym wbrew sobie zgodziłam się przyjąć tę pracę - miałam nóż na gardle, a słodkie obietnice trenrów o wielkiej kasie mnie omamiły) i spotkanie motywacyjne przed pierwszym wypadem na miasto. Nie wytrzymałam - sposób "wpraszania się" do mieszkania, sposoby omamiania ludzi (głównie tych co pracują za grosze, z gorszych dzielnic...) mnie przeraziły, zniesmaczyły. Czułabym obrzydzenie do samej siebie, gdybym miała postępować tak, jak moi "koledzy".

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
5 5

Aż zastanawiam się czy nie trafilysmy na tą samą firmę. Też mam taki dzień próbny za sobą

Odpowiedz
avatar CatGirl
4 4

Mój narzeczony tez byl na takim dniu próbnym, opowiadał mi jaki to będzie bogaty... Całe szczęście, że wybiłam mu to z głowy. Ja się zastanawiam czy gdybym poszła na takie spotkanie rekrutacyjne, to czy udałoby im się mnie omamić.

Odpowiedz
avatar madelene
1 1

@ZimnaBlondyna: Też byłam na takim dniu próbnym. Jak tylko zorientowałam się co jest grane, to postanowiłam wytrwać cały dzień, żeby podpatrzeć jak najwięcej tego co robił mój trener. Na koniec dnia dostałam test do wypełnienia - jedno z pytań dotyczyło tego "jak zagadać klienta/ jak "zachęcić" do kupna". Trener był w ciężkim szoku jak wymieniłam mu chyba wszystko co stosował: - my tu przychodzimy od sąsiadów - bo sąsiad już kupił - o tutaj mamy już tyle podpisanych umów (losowo wypełnione kartki w segregatorze) - nie chce pani? to mam panią skreslic z listy? OK, wykreślam! - na parafii też wzięli pakiet telewizji. Trener był zdziwiony że nie chce pracować (albo dobrze udawał, tak jak przed potencjalnymi klientami, jeden kit :))

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@mlodaMama23: ja do "enki" trafiłam, koszmar...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@madelene: w "mojej" firmie wpraszanie wyglądało tak: - ooooo... jaki ma pani ładny dom! może wejdziemy, porozmawiamy, napijemy się herbaty/kawy :D o dziwo, wielu ludzi pozwalało wejść o.O gdyby do mnie ktoś z takim tekstem wypalił, to chyba zapytałabym: "a ma pan swoją?" :D

Odpowiedz
avatar LadyRabbit
0 0

@mlodaMama23: Takich firm jest mnóstwo. Ja będąc młodym dziewczęciem trafiłam na taka firme z perfumami. Później jeszcze z jakąś kablówką. Z perfumami wytrzymałam 5 dni i musiałam się kłócić o swoje zarobione pieniądze- prezesik stwierdził że skoro nie przepracowałam 7 dni okresu próbnego to nic mi się nie należy. Z kablówką podziękowałam po dniu pokazowym, byli zdziwieni że nie chce być akwizytorem

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
9 11

Jednak (stwierdzam ze zdziwieniem, bo dotychczas myslalem odwrotnie),czasem pieniadz smierdzi i sa prace, ktore hanbia.

Odpowiedz
avatar Garrett
11 11

"Na siłę chciałam się usamodzielnić." Akurat tutaj nie widzę nic złego, cześć i chwała Ci za to, że chciałaś się usamodzielnić. A to, że trafiłaś na taką a nie inną firmę, to inna sprawa.

Odpowiedz
avatar piwekundead
7 7

No tak, byłem na dniu próbnym w czymś takim, na szczęście już po jednym dniu poczułem się jak gówno i nie chciałem zarabiać na starszych naiwnych ludziach. Co ciekawe wysyłałem cv na fakturzystę magazyniera, na rozmowie się okazało, że takiego stanowiska juz nie ma, ale zapraszają na dzień próbny, w samochód i w teren z trenerami. Oczywiście cudowne warunki, awanse szybkie, "trenerka" zachwalała wszystko. Nawet zarobki, które były zależne tylko od ilości wciśniętych umów (a więc można jeździć od 8 do 21 i zarobić 0). Nawet przez chwilę uwierzyłem, że te wciskane umowy są dla klientów lepsze niż dotychczasowe z innej firmy, ale wziąłem kalkulator do ręki i przeliczyłem sam faktyczne koszty, już tak kolorowo nie było. Jak już wiedziałem, czułem się źle wchodząc ludziom (głównie emerytom) do domu i słuchając tego bełkotu, kitu i zapewnień. Co gorsza, ostatnio tego typu mendy wcisnęły taką umowę moim dziadkom, na 3 lata..., na odwołanie było już za późno, chyba że z kosmiczną karą umowną. Jakbym teraz na nich trafił to nie wiem co bym im zrobił, oczywiście już siedzibę zmienili, oszuści nie mogą siedzieć w jednym miejscu za długo. Także przestroga, jeśli pracodawca oszukuje już na starcie i obiecuje szybkie awanse, nie wchodz w to, a tego typu "przedstawicielstwa" jest teraz od ch***, ukrywają się pod każdą nazwą na portalach ogłoszeniowych

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2015 o 20:59

avatar konto usunięte
6 6

Tak czytam, czytam i widzę miejscami podobieństwa z pewną dużą firmą ubezpieczeniową, w której miałam pracować. Na szczęście wytrzymałam tylko tydzień. Rozumiem dobrze, jaką wodę z mózgu potrafi zrobić takie miejsce i sprawić, że uwierzy się we wszystko.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Cóż- sama chęć usamodzielnienia się to rzecz bardzo dobra. Szkoda tylko, że trafiłaś na praktycznie- użyję tu popularnego ostatnio w mediach określenia- najgorszy sort pracy. Nie od dziś, czy wczoraj wiadomo, że MLM to ewidentna piramida finansowa, powstał o tym nie jeden i nie dwa artykuły i całe rozprawy to udowadniające, ale... to chyba działa na tej samej zasadzie co homeopatia i te wszystkie bzdury pokroju "pamięci wody". Czyli wszyscy wiedzą, że to bujda, a ludzie i tak (niestety) dają się w te sekty wciągnąć. I to niekoniecznie jest ich wina- zarówno fanatycy MLMów, jak i homeopatii są prawdziwymi specami w manipulacji innymi, co już wspomniał @Bendi mówiąc o programowaniu neurolingwistycznym. I jakoś nie zanosi się, żeby taki stan rzeczy miał ulec zmianie w niedalekiej przyszłości.

Odpowiedz
avatar Zlodziej_Fistaszka
5 5

Widać miałam więcej szczęścia, bo mnie nikt nie mamił ogromnymi zyskami finansowymi (albo w to nie uwierzyłam) i nie kazał wciskać oferty osobom starszym i na 'chama', ale sama praca po 12 godzin 6 dni w tygodniu to było dla mnie zbyt dużo i zrezygnowałam po kilku dniach. Podziwiam ludzi, którzy potrafią pracować w takich warunkach.

Odpowiedz
avatar Pierzasta
4 4

Cóż, trafiłam na spotkanie rekrutacyjne do podobnej firmy, ale o ubezpieczenia chodziło. Wyszłam w połowie spotkania z głośnym tekstem że "chyba zwariowali, jak myślą że dam sobie mózg wyprać takim czymś" i trzasnęłam drzwiami ;-). Z tego co widziałam po mnie kilka osób jeszcze wyszło, bo chwile stałam pod salą gadając z osobą, która na mnie czekała.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
0 4

Masz jakieś orzeczenie o niepełnosprawności intelektualnej? Jeśli nie, to jakim cudem nie wyprułaś stamtąd po 7 minutach?

Odpowiedz
avatar Nieniecierpliwa
1 11

@KoparkaApokalipsy: szczerze? IQ156... Wcale nie trzeba być niepełnosprawnym intelektualnie, żeby w taką kupę wejść. Przez miesiąc szukałam pracy, więc cieszyłam się, że znalazłam cokolwiek (już traciłam wiarę, że ktoś mnie zatrudni). Masa jest historii o tym jak to ludzie poszli na taką rozmowę, ale pracy nie podjęli, jakby ludzie tam pracujący nie istnieli w ogóle. Nie wstydzę się tego, że tam pracowałam i nie uważam się przez to za osobę mniej inteligentną. Ludzie różne błędy popełniają w życiu i moim zdaniem nie powinno ich się po tym oceniać.

Odpowiedz
avatar Moby04
-2 8

@Nieniecierpliwa: Rozumiem, że to 156 to suma Twoja i Twoich roślin doniczkowych, które wnoszą tak 120 punktów?

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
0 2

@Nieniecierpliwa: No różne błędy popełniają, różne. Niektórzy za porównywalne dostają nagrodę Darwina.

Odpowiedz
avatar Public_Enema
0 0

@Moby04: No no, riposta na najwyższym poziomie. Pewnie teraz jesteś królem podstawówki, brawo.

Odpowiedz
avatar Wunsz
0 6

Nie używaj pojęć, których znaczenia nie rozumiesz. To, o czym mówisz, to nie piramida finansowa, tylko marketing wielopoziomowy.

Odpowiedz
avatar nuclear82
2 2

Ja się obudziłem o wiele szybciej bo już po ok. 4 dniach. Dotrwałem do 10-go żeby mi zapłacili i uciekłem stamtąd w cholerę. Nawet ich nie poinformowałem że odchodzę. Skoro nie podpisali ze mną żadnej umowy, mogą mi naskoczyć. DIRECT Dystrybucja, mieli wynajęte biuro w urzędzie marszałkowskim. Firma zajmująca się wciskaniem Cyfry+ metodą D2D - wywózka na teren 60-100km od Katowic, 6-8 godzin łażenia po domach. Oczywiście jak na rasową sektę MLM przystało, należało maksymalnie wypełnić dobę pracownika - do biura na 10:00, półtore, dwie godziny odgrywania scenek sprzedażowych, następnie kolejne 1.5-2h dojazdu "w teren" i tyleż samo powrotu do Katowic, na koniec dnia kolejne spotkania w biurze. W domu byłem około godziny 23:00 - akurat żeby się okąpać, zjeść kolację i iść spać bo następnego dnia trzeba wstać ok. 9:00 do pracy. Żeby jeszcze jakaś porządna kasa z tego była to by można się zastanowić ale to wszystko bujda na resorach... stawka godzinowa mi wyszła jakieś 2.50 - 3 złote na godzinę jak policzyłem dniówkę 14 godzin (bo tyle nie było mnie w domu). Znalazłem niedługo potem pracę na utrzymaniu klienta dużej sieci, zmiana 16-21 od poniedziałku do piątku + 1 sobota w miesiącu, wypłata miesięczna minimum 1500 a w dobrych miesiącach powyżej 2500 (też prowizja, ale w tym przypadku realna i do zrobienia). I też nie taka chamówa bo to było przedłużanie umów już istniejących a nie wciskanie nowych.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
0 0

perfumobodobnych?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 grudnia 2015 o 18:21

avatar trolik1
0 0

Jaka firma?

Odpowiedz
avatar Public_Enema
0 0

A właściwie dlaczego pytałaś pracodawcę o zgodę na wyjście na imprezę? Nic go to nie powinno obchodzić, gdzie chodzisz i z kim, jeżeli tylko nie odbywa się to w godzinach pracy.

Odpowiedz
avatar Martana
1 1

A ja się zastanawiam, jakim cudem "atmosferki" (bo tak nazywały się te przerażające, poranne i wieczorne tańce) działały na Ciebie motywująco. Ja wytrzymałam w takiej sekcie 2 tygodnie, a na samą myśl, że mam przez 2 godziny rano i półtorej wieczorem robić z siebie kompletną idiotkę powodowały, że chciałam zamordować szefostwo. Zapomniałaś bowiem dodać, że tańce to jedno, a gibanie się w kółku, przybijanie piątek, rundki honorowe, dzwonienie małymi i dużymi dzwonkami i pytanie tych, którzy wczoraj najwięcej sprzedali "Józek, jak ty to zrobiłeś?" było clue programu. Te sekty to amerykański model robienia z wałów jeszcze gorszych wałów. Na Polaka to nie może zadziałać, jesteśmy inną niż Amerykanie gałęzią ewolucji :).

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 0

Mój kuzyn wytrwał w tym TRZY LATA... Wcześniej miał swoje hobby, chodził po górach, podróżował, może nie był wówczas bogaczem, ale żył dobrze. Nie wiem czy u Ciebie też tak było, ale w jego wypadku nie mógł się np. związać z osobą z poza "sekty", a jeśli tak się stało, to musiał z dziewczyną przychodzić na spotkania i namawiać ją do pracy w tejże firmie. Jak zaczynał to w trzy miesiące schudł 23kg. Całe szczęście, że z tym skończył.

Odpowiedz
Udostępnij