W lipcu tego roku ukończyłam budownictwo na Politechnice, do września zrobiłam sobie zasłużone wakacje, potem rozpoczęłam przygodę z poszukiwaniem pracy.
Z powodu braku doświadczenia zawodowego pierwsze 2 miesiące nie przyniosły rezultatów, aż tu pewnego dnia znajduję ogłoszenie: firma budowlana poszukuje stażysty, inżyniera budownictwa! Co prawda pieniądze z tego niewielkie, ale rok zapewnionego zatrudnienia, więc ucieszyłam się bardzo. No to dzwonię do firmy, ciągle aktualne (ogłoszenie dodane było ok. tydzień wcześniej, niż je znalazłam), proszę o przytrzymanie etatu i zaczynam załatwianie formalności w szanownym Urzędzie Pracy.
Przez 6 tygodni dwukrotnie jechałam do siedziby firmy (oddalonej o ok. 80 km od mojego miejsca zamieszkania), sześciokrotnie do Urzędu Pracy (ok. 25 km w jedną stronę), wypełnianie papierów nie ma końca, z każdym wnioskiem jest do tygodnia/dwóch czasu na ich rozpatrzenie, w związku z czym termin rozpoczęcia upragnionego stażu wciąż się wydłuża.
Wreszcie: badania wstępne zrobione, orzeczenie od lekarza medycyny pracy złożone w PUP-ie, dostaję informację: jeszcze tylko w firmie podpiszą umowę i z dnia na dzień mogę zaczynać staż. I tak czekam kolejny tydzień na umowę, zaniepokojona dzwonię do firmy i czego się dowiaduję?
Otóż szanowny pan prezes nagle stwierdził, że nie potrzebuje stażysty! Należy przy tym zaznaczyć, że już jedne papiery w firmie podpisali. Dopiero przy ostatecznej umowie (kiedy mija 7. tydzień moich oczekiwań, ja w międzyczasie zaniechałam poszukiwania pracy, bo teraz ciężki okres w tej branży, no i skoro już się opowiedziałam, że u nich chcę być stażystą za zawrotne 900 zł miesięcznie, będę lojalna) pan prezes stwierdza, że im stażysta niepotrzebny. A dwa miesiące temu dodali ogłoszenie...
Całe szczęście, że jeszcze nie wynajęłam stancji w tym mieście, bo poniesione przeze mnie koszty tylko by wzrosły.
Lubelskie
Zamiast szukać pracy w sezonie to sie opier.... A potem szok, że jesienią trudno o robotę? Też byłam kiedyś na stażu i załatwienie wszystkiego trwało 2 dni. Przez dwa misiące dużo może się stać i poprostu już mu nie byłaś potrzebna. Gdybym ja miała czekać 2 miechy na stażystę to też bym zrezygnowała.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2015 o 18:26
@bunia: Też się dziwię. Dwa razy zatrudniałam stażystów z Urzędu Pracy. Maksymalny okres stażu to było 6 miesięcy (i to pod warunkiem deklaracji, że zatrudnię potem na min. 3 miesiące). Nie żądali wcale dużej ilości papierów - najpierw złożenie wniosku z internetu, potem umowa - 2 wizyty w PUP. Mój pracownik - pierwszy stażysta - pracuje do dziś - też jest po budownictwie. W UP był też 2 razy. Dla porządku podam, że z drugim stażystą było podobnie (on nie był z budownictwa). Tyle, że on po stażu znalazł sobie ciekawsze zajęcie i rozstaliśmy się w przyjaźni. Czemu aż 6 razy autorka musiała stawić się w Urzędzie Pracy ?
Odpowiedz@katem: Mój pracodawca nie był w Urzędzie Pracy ani razu ;) Wszystkie formalności załatwiałam ja, a składało się na to: 1) złożenie wniosku o przydzielenie bonu stażowego 2) odebranie potwierdzenia przyznania mi bonu, po tygodniu od złożenia wniosku 3) odebranie dokumentów dla pracodawcy - tu zawiozłam je do firmy, a wypełnione odebrałam po kolejnym tygodniu, 4) zawiezienie dokumentów firmowych 5) Po kolejnych 2 tygodniach dostałam zgodę na staż w tej firmie, odebrałam skierowanie na badania lekarskie 6) Zawiozłam oświadczenie lekarza medycyny pracy. Ten czas niestety zupełnie był niezależny ode mnie. W firmie, gdyby im zależało na czasie, powinni dokumenty wypełnić szybciej, sami zwlekali z tym tydzień. A co do pierwszego komentarza, odpoczynek mi się należał, miałam ciężkie ostatnie dwa miesiące studiów, oprócz napisania i obrony pracy magisterskiej zdałam też certyfikat z angielskiego i egzamin zawodowy ze szkoły zaocznej. Dwóch poprzednich wakacji nie miałam, bo pracowałam za granicą, a teraz jak rozpocznę w Polsce karierę zawodową to dłuższego odpoczynku przez 40 lat nie uświadczę. Uważam też, że sezon budowlany zaczyna się w marcu/ kwietniu, a lipiec to już środek sezonu i większość wakatów jest obstawiona.
OdpowiedzNajbardziej piekielne w tym wszystkim jest samo istnienie takiego czegoś, jak staż opłacany z pieniędzy podatników.
Odpowiedz@Jorn: Jestem podatnikiem i nie uważam tego za piekielne. Przynajmniej te pieniądze idą na kogoś, kto chce się nauczyć czegoś, by w przyszłości pracować uczciwie, a nie na wódeczkę dla bezrobola.
Odpowiedz"do września zrobiłam sobie zasłużone wakacje" - skoro nie masz doświadczenia, to w poprzednich latach też robiłaś sobie wakacje. Albo zbierałaś truskawki, co na pewno przyda ci się w pracy inżyniera budownictwa.
Odpowiedz@imhotep: Pewnie chciała zarobić na studia. Nie każdy ma rodziców, co opłacą studiowanie.
OdpowiedzNiesamowite, ile na tym portalu jest jasnowidzów!
Odpowiedz