Jestem właścicielką niedużego mieszkania, znajdującego się blisko centrum Gdańska. Znajomi chyba uważają, że prowadzę darmową noclegownię, a na drugie imię mam "frajerka".
Znajoma z czasów studenckich, bezrobotna, mieszkająca w małej wiosce, bez auta, spytała, czy mogłaby u mnie zanocować. Ma rozmowę kwalifikacyjną w Gdańsku, a powrót do jej miejsca zamieszkania jest dość problematyczny. Zgodziłam się, bo to w sumie jedna noc...
Znajoma przyjechała z swoim chłopakiem, którego nigdy na oczy nie widziałam. Nie rozumiała, dlaczego kazałam im wyjść i nazwała s***, gdy zaleciłam znalezienie hostelu na noc.
Czy w dzisiejszych czasach "Przenocujesz mnie?" ma jakieś inne znaczenie niż kilka lat temu?
Noclegownia u Gai...
Bo ty sie chyba najwyzej (w jej mniemaniu) moglas cieszyc, ze nie przyjechala z rodzicami, rodzenstwem, potomkami i zwierzakami domowymi, oraz nie kazala tobie wynosic sie z mieszkania na czas jej pobytu, zeby im bylo wygodniej i nie byl skrepowani twoja nachalna obecnoscia, oraz mialas im wszystkim zapewnic pelne wyzywienie (wedlug przez nich z gory dostarczonego jadlospisu z wyszukanymi potrawami) i naturalnie pelna lodowke, dostep do internetu przez twoj komputer (byle byl nowoczesny), a i srednio wysokie kieszonkowe by im sie przydalo, ale jako gest skromnosci nie chcieliby twojego samochodu (bo nie znaja miasta), ale ty mialabys ich obwozic i oprowadzac, albo oplacac taksowki. Tak to bywa, daj kurze grzede...
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: zaraz, Zagłoba to Sierżant czy jak??
OdpowiedzSłusznieś zrobiła bo nie godzi się co by panna niezamężna z kawalerem sromotę siała po okolicy. Dawniej to się pannę na odpust wzieno a serce z piernika kupiło i to wszystko a jak na zabawie żeś tańcował to stare baby chodziły a pilnowały czy aby taniec przyzwoity i nie za blisko cycków absztyfikant nie podchodzi. A i tak zawsze pod tym względem tu było liberalnie bo w takich Indiach to widzisz z kim się żenisz może jakieś dwa tygodnie przed ślubem jak już ci rodzina pozwoli łaskawie zobaczyć kogo to dla ciebie wybrała. Prawda to że zawszeć latawice po wsi były i parobczak nie raz i nie dwa brzuch takiej zrobił po zabawie w stodole na sianie ale i taka nie miała już prawa do mirtu i wianka ani dzwon też główny nie dzwonił przy ożenku ino jakowaś mała sygnaturka. I każdy wiedział że panna młoda swoje panieństwo ma co najwyżej pod pachą a pan młody swoje DNA rozsiewa hojniej niż żyto na skibę.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: " ...i parobczak nie raz i nie dwa brzuch takiej zrobił po zabawie w stodole na sianie... " zapomniałeś dodać " niechcący " ;)
OdpowiedzDaj palec, a będą chcieli rękę. Chociaż z drugiej strony. Mogłaś przyjąć koleżankę i jej chłopaka, a w ramach rewanżu przyjechać do niej na wieś z chłopakiem, mężem, czy też dziećmi na weekend.
OdpowiedzPo prostu - "koleżanka" pewnie założyła, że jak zapyta o przenocowanie jej wraz z chłopakiem (którego nie znasz), to odmówisz, a jeśli postawisz ją przed faktem dokonanym (przyjazd we dwoje) to pomarudzisz ale ich przyjmiesz.
Odpowiedz@gomez: Niemniej - tak się nie robi. Bo moim zdaniem "koleżeństwo" zaplanowało sobie również nocne "figle-migle", których pewnie w normalnych okolicznościach nie mieli szans uprawiać zbyt często i przez całą noc. I kto to wie, czy ta rozmowa kwalifikacyjna w ogóle się odbyła?
Odpowiedz@Armagedon: A czy ja twierdzę, że tak się robi ? Miałem na myśli to, że "koleżanka" liczyła na brak asertywności u Gai.
OdpowiedzI bardzo dobrze, twój dom twoje zasady. Jak się wieść rozniesie, to będziesz miał spokój z innymi znajomymi. Którym podobne myśli chodziły po głowie.
OdpowiedzMoże cennik zrób? Albo nie,bo jeszcze US naślą. Jeden pisarz umieścił taką tabliczkę nad drzwiami: Odwiedzając mnie czynisz mi zaszczyt,zostając w domu-sprawiasz mi radość( nie pamiętam dokładnie jak to szło). Może spraw sobie coś podobnego?
OdpowiedzZnajoma kupiła dom w Sopocie. Od maja do września pielgrzymki rodziny i znajomych. Ale nic z tym nie robi, jedynie narzeka, bo ona "nie umie odmówić".
Odpowiedz@Katka_43: miałam podobny problem. Mieszkamy w dość przestronnym domu z ogródkiem. Moi rodzice robili sobie czasami wakacje bez dzieci, ponieważ byłyśmy za młode na niektóre wyjazdy.Byłyśmy mniej więcej w podstawówce i zostawała z nami babcia. Oczywiście jak tylko rodzice wybyli z domu wszyscy z rodziny sobie nagle przypominali żeby przyjechać do nas w odwiedziny. Ciocia z wójkiem potrafili kilka dni z rzędu być. Najzabawniejsze było to, że zachowywali się jak panowie tego domu, a często nawet nie potrzebowali nas. Mogłam się zaszyć w swoim pokoju, a przpominali sobie o mnie tylko jak coś trzeba było pomóc odpalić na naszej konsoli bo ich dzieciaczki sobie muszą pograć. Ja się pytam po co przyjeżdżać skoro rodzice wyjechali?
OdpowiedzMieszkam blisko Starego Miasta jednego z ciekawszych miast kraju. Rozumiem twój ból. Na straty poszło już pięć osób ze znajomych - bo odmówiłam nocowania: - dwa razy osoby poinformowały mnie, ze sa w mieście w dniu przyjazdu i że BĘDĄ [nie - czy mogą? ] u mnie nocować.No nie, nie będą. Miałam inne plany na ten czas. - raz - taka sama akcja jak u ciebie -0 panna zwala się z chłopakiem. Mówię, ze nie wspominała o większej ilości ludzi i nie wchodzi w grę nocowanie z chłopakiem, bo TO KAWALERKA i nie będę zadem świeciła przed obcym chłopem. Koleżanka to jednak co innego, zwłaszcza że nocowała u mnie wcześniej. - kolejne dwa przypadki - wielkie oburzenie, że nie zostawię komuś kluczy do mieszkania [które, nawiasem wynajmuję, więc to niezgodne z prawem i umową] w czasie kiedy NIE MA MNIE w mieście. Szok i niedowierzanie. Ale jak to nie ufam im? Ale jak to nie mogę?! Koniec końców - to nie ja wybrałam, ale owi znajomi. Od przeszło dwóch i pół roku żadna z tych osób się do mnie nie odezwała. Cóż, nie płaczę.
Odpowiedz@cassis: Tia, rozumiem Twój ból. Ja od czasów nocowania mojego kuzyna i jego dziewczyny mam dużo mniejszą tolerancję do "dodatkowych" gości. Mój kot też.
Odpowiedz