Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od pierwszej liceum razem z koleżanką marzyłyśmy o zdobyciu biletów na balet.…

Od pierwszej liceum razem z koleżanką marzyłyśmy o zdobyciu biletów na balet. Niestety przez całą szkołę się nam nie udało, zawsze trafiałyśmy na brak wolnych już miejsc.
Dlatego kiedy w końcu wykazałyśmy się refleksem, kupiłyśmy bilety od razu bez większego zastanowienia. W końcu to Moscow City Ballet, bilety nietanie (studencki w najdroższym sektorze kosztował nas 165 zł), co może pójść nie tak?
Wszystko.

Lokalizacja.
Niedawno wybudowane Międzynarodowe Centrum Kongresowe. Nie jest to co prawda budynek teatru ani filharmonii, jednak wygląda dość reprezentatywnie. Byłam więc spokojna - do wczoraj.
Wchodząc do budynku mogłyśmy zobaczyć kolejki do szatni liczące co najmniej kilkadziesiąt osób. Jeszcze zabawniejsze - była ona płatna. Dwa złote.
Foldery. Lubię je zbierać, ponieważ fajnie jest mieć namacalny dowód, że miało się przyjemność zobaczyć daną sztukę. Ten jednak sobie darowałam, bo... był płatny. Żeby kosztowały symboliczną złotówkę, no dobra, piątaka. Ale dycha? W życiu.

Sala.
Ona zasługuje na osobną pozycję. Bardziej nadawałaby się na halę magazynową niż na kontemplowanie baletu.
Wysoka scena (powyżej metra), a rzędy plastikowych ogrodowych krzeseł (okrutnie niewygodnych) były ustawione na jednym poziomie. Poniżej sceny(!). Wydawało się mi oczywiste, że w balecie sporo uroku mają płynnie poruszane stopy tancerzy. Widocznie nie dla organizatora, ponieważ artystów miałam przyjemność oglądać od kolan w górę.
Osoby siedzące dalej niż rząd dwudziesty mogły co najwyżej pooglądać księżyc w pełni.
Klimatyzacji brak, a na sali kilkaset osób.

Muzyka oraz akustyka.
Znowu byłam w błędzie, ponieważ myślałam, że posłucham orkiestry na żywo. Muzyka była puszczana z płyty. Czy to ona była wątpliwej jakości, czy sprzęt grający - nie wiem. Wiem, że było słychać szum i trzeszczenie.
A akustyka żadna.
(W tym punkcie jest po części moja wina, ponieważ w recenzjach było napisane, że orkiestra nie występuje. Natomiast na stronie organizatora nie przeczytałam o tym ani słowa.)

Tancerze.
Ponoć moskiewskie balety są najlepsze. Znowu pudło. Tancerze byli jakiegoś gorszego sortu.
Nie wchodzili równo w takt muzyki. Nie byli zsynchronizowani, niektórzy nie pilnowali 'ramy', każdy trzymał ręce w innej pozycji.
A co najgorsze - słychać było jak po skokach uderzają o podłogę. Mogłabym pomyśleć, że to scena jest taka do bani, ale nie - czasami zdarzało się im to zrobić bezgłośnie.

Organizator.
Na fejsbukowym wydarzeniu pojawiły się głosy niezadowolenia i żądanie zwrotu pieniędzy za bilet. Na profilu organizatora także napisano niepochlebne komentarze.
I jak się zachowano? Schowano głowę w piasek. Wydarzenie usunięto (tylko to, pozostała seria Moscow City Ballet dalej istnieje), krytykujące teksty również.

Stuprocentowy zawód. Człowiek codziennie uczy się czegoś nowego, a ja już wiem, że warto opanować emocje i zrobić wcześniej 'wywiad'.
Nie wiem, jak było w innych miastach, ale "Jezioro Łabędzie" w wykonaniu Moscow City Ballet w Katowicach to porażka.
Makroconcert - nie popisaliście się.

MCK Moscow City Ballet Makroconcert

by Krolewna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar martka89
8 10

na przyszłość - w Krakowie mamy ICE, z Katowic blisko, znajomi byli ostatnio na "Jeziorze..." i nie narzekali :)

Odpowiedz
avatar Krolewna
9 13

@martka89: Inna lokalizacja z pewnością by wiele zmieniła (na plus) i błędy tancerzy nie byłyby tak widoczne. A tak - od początku siedziałam wkurzona i z niezbyt pozytywnym nastawieniem. No nic, pozostaje mi odkładać na drugi bilet i szukać baletu w wykonaniu innych artystów (bo ci to jednak się nie popisali). :)

Odpowiedz
avatar Zlodziej_Fistaszka
8 8

Jeżeli interesuje Cię nie tylko balet, polecam koncerty w NOSPRze. Byłam zachwycona po ostatnim koncercie. W piątek idę na kolejny, nie mogę się już doczekać.

Odpowiedz
avatar Krolewna
6 8

@Zlodziej_Fistaszka: Wiem, że koncerty mogą być fantastyczne, ale to zupełnie nie moja bajka. Nie słucham muzyki, wcale. Za to lubię ją w połączeniu z inną formą sztuki. Na szczęście mam jeszcze zaufany Teatr Śląski, któremu pozostanę wierna na zawsze.

Odpowiedz
avatar kukielka
9 9

@Krolewna: Naprawdę wcale nie słuchasz muzyki…? W przypadku większości historii i komentarzy na tej stronie jestem w stanie „wejść w buty” piszącego: postawić się w czyjejś sytuacji, zrozumieć tok myślenia, uznać, że nawet bardzo skrajne poglądy i postawy mogą mieć jakieś uzasadnienie. Ale tego nie ogarniam w żaden sposób. Zaskakujące ;)

Odpowiedz
avatar rahell
2 4

@kukielka: a i owszem, zdarza się takie coś. Też nie słucham muzyki. Kiedyś słuchałam, ale jakoś tak mi się odwidziało, traktuję to jako brzęczenie za uchem.

Odpowiedz
avatar Krolewna
2 2

@kukielka: Naprawdę. :) Nadmiar dźwięków mnie drażni, nie dotyczy to tylko i wyłącznie muzyki. Akurat na nią wypracowałam już sobie mechanizm obronny i przestaję ją po jakimś czasie słyszeć, jeżeli nie mam możliwości jej wyłączyć, chociaż drażniący szum w tle pozostaje. A najlepiej odpoczywam w zupełnej ciszy i właściwie tylko tak mogę się zregenerować.

Odpowiedz
avatar Devotchka
2 2

Pierwszy raz o tym słyszę, ale to całkiem pocieszające. Sama lubię słuchać muzyki jak jestem w środku transportu, ale siedząc sama w domu to już nie. Powiem nawet, że nienawidzę wręcz słuchać muzyki na spotkaniach towarzyskich. Kiedy np. Przychodzą znajomi i mój chłopak coś puszcza, a ja proszę go o ściszenie i mimo to nadal nie mogę się skupić. Tylko, że znajomi mówią mi, że jestem dziwna i oczywiście traktują to personalnie jako nienawiść wobec "ich" muzyki.

Odpowiedz
avatar kukielka
2 2

@Krolewna: Ja niestety właściwie nie regeneruję się w żaden sposób. Muzykę uwielbiam, ale nigdy nie słucham jej w górach czy w lesie, nawet nie zabieram tam ze sobą empetrójki. Za to często słucham muzyki, kiedy chcę żeby zabrała moje negatywne emocje, na przykład złość. Albo kiedy potrzebuje odwrócić uwagę od smutku. Albo kiedy mam ochotę chociaż chwilowo poczuć przypływ energii. A czasem po prostu chcę rozpłynąć się w melodii, pozwolić sobie na to, żeby wszystkie myśli odeszły a umysł dryfował gdzieś przed siebie. Nie daje mi to żadnych korzyści, po prostu jest przyjemne :)

Odpowiedz
avatar Agness92
7 9

Ja też raz byłam (miałam wczesne naście lat) na Moscow City Ballet i też się zawiodłam. Na plakatach tancerze w pięknych strojach, a ja miałam wrażenie jakbym oglądała próbę, bo tańczyli w sweterkach. I właściwie tylko to pamiętam.

Odpowiedz
avatar Krolewna
7 7

@Agness92: Co Ty gadasz? Jak to... w sweterkach? :o

Odpowiedz
avatar Agness92
7 7

@Krolewna: tak to pamiętam. Że na podstawowych trykotach baletowych mieli szare/beżowe sweterki z golfem. Całkiem możliwe, że im kostiumy nie dojechały czy coś, ale zawód pozostał. (jako dziecko uwielbiałam śliczne kreacje, w sumie dalej mi to zostało)

Odpowiedz
avatar Krolewna
6 6

@Agness92: Widzę więc, że mogłam trafić jeszcze gorzej... ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Krolewna: A co się takiego stało? Na balety nie chodzę, więc nie wiem jak tam jest i jakie akcje tam się dzieją.

Odpowiedz
avatar MyCha
12 12

Również byłam na tej sztuce, tylko że w Gdyni. Dodałabym jeszcze jedną kategorię. Publiczność. Masa ludzi zwyczajnie się spóźniła i przepychała przez rzędy do swoich miejsc przeszkadzając innym w oglądaniu pierwszych 15 minut spektaklu. Warto dodać, że sztuka zaczęła się z opóźnieniem. Dodatkowo sporo osób pojawiło się nieodpowiednio ubranych np w dżinsach. Widziałam niestety nawet kolesia który przyniósł sobie popcorn i się pieklił jak mu zwracano uwagę. Najlepsi zaś byli ludzie którzy siedzieli za mną i zaczęli się zbierać do wyjścia po rozpoczęciu pierwszego antraktu. Z ich rozmowy wynikało, że myśleli, że to koniec.

Odpowiedz
avatar mraugot
6 6

@MyCha: Byłamkilka lat temu na "Jeziorze..." w wykonaniu Moscow City Ballet i obok mnie siedziała matka z ok. 4-5-letnią córką. Matka wszystkim oznajmiła, że jej pociecha też tańczy i chciała małej pokazać jak to wygląda na scenie. Szkoda, że po 15 minutach dziecko straciło zainteresowanie, zaczęło się wiercić, przepychać się między rzędami, domagać jedzenia i picia :/

Odpowiedz
avatar jibri
6 6

To sprawiłaś że zaczęłam się bać. 22grudnie wybieram się właśnie na Jezioro Łabędzie w wykonaniu Moscow City Ballet w Białymstoku. Chociaż co do nagłośnienia i miejsc pewnie nie będę mogła narzekać to wykonania zaczynam się obawiać. Szególnie, że miesiąc temu bylam na tym balecie w wykonaniu Royal Russian Ballet i wyszłam kompletnie zachwycona.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@OnufryZagloba: To po co robią je poza Moskwą?

Odpowiedz
avatar Krolewna
11 13

@mariamasyna: To ja chyba do dziwnych teatrów chodzę, ponieważ Teatr Śląski w Katowicach, Teatr Polski w Bielsku, "Bagatela" w Krakowie, a nawet Opera Wrocławska mają szatnie bezpłatne. I darmowe foldery.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2015 o 9:48

avatar kapitandaimos
16 16

@Chanelka: no i po komentarzu wyszło, wyszło, że jedynym burakiem t jestem ty. Widać, z w twoim przypadku stwierdzenie "idę do teatru/na balet/do opery trochę za odchamić" nabiera doslownego znaczenia. Tylko te perfumy o zapachu cebuli... ehh

Odpowiedz
avatar kapitandaimos
11 11

@Chanelka: Dodam jeszcze jedną rzecz. W Operze Wrocławskiej kategoria VIP to koszt rzędu 160, 250 lub 300 zł w zależności od spektaklu (przy czym 250 i 300 zł to są już słynne ich superwidowiska). W cenie tego biletu oprócz najlepszych miejsc jest również program spektaklu, lampka wina oraz wydawnictwo książkowe lub płytowe tematycznie przygotowane przez Operę. Tak więc 160 zł za najdroższy sektor jest ceną jak najbardziej normalną i nie bardzo rozumiem powodów Twojego chamskiego komentarza. O darmowej szatni w Operze nie chce mi się nawet wspominać, bo jest to standard. Twoim tokiem rozumowania to taniec irlandzki (via Lord of the Dance) powinno się oglądać tylko w Irlandii. a jak przyjeżdżają do Polski to mogą sobie pozwolić na fuszerkę. Uff dzięki Bogu, że irlandczycy o tym nie wiedzą i ich ostatni występ we Wrocławiu był fantastycznym widowiskiem dopracowanym w każdym calu. Taka jesteś w tym obyta na jakim poziomie jest Twój komentarz. p.s. sorry za tyle błędów przy poprzednim komentarzu. Tak się właśnie kończy szybkie pisanie na telefonie ze słownikiem.

Odpowiedz
avatar Krolewna
2 2

@kapitandaimos: Dzięki za tak trafny i obszerny komentarz, w samo sedno. :)

Odpowiedz
avatar komar1206
-1 1

Taka mała rada na przyszłość: jeśli chcesz zobaczyć balet to najlepiej pójdź sobie do jakiegoś teatru czy filharmonii ;)

Odpowiedz
avatar Mignonne9
1 1

To się odbywało w tej nowej wychwalanej pod niebiosa sali kongresowej (czy jak tam) koło spodka?

Odpowiedz
avatar Krolewna
1 1

@Mignonne9: Dokładnie tam.

Odpowiedz
avatar Mignonne9
0 0

@Krolewna: miałam zamiar się tam wybrać niebawem, ale teraz to w sumie nie wiem :D

Odpowiedz
avatar Krolewna
0 0

@Mignonne9: Zależy z jakiej okazji się tam chciałaś wybrać. ;) Pomimo nowoczesnego wyglądu, ja się tam źle czuję. Trochę jak w bunkrze.

Odpowiedz
avatar Mignonne9
0 0

@Krolewna: nie dziwie się :D sama świadomość tego, że można swobodnie chodzić po "dachu" tegoż przybytku jest nieco dziwna :D

Odpowiedz
avatar Moby04
0 0

Sorry ale spodziewasz się darmowej szatni i broszury na takich eventach? No chyba sobie żartujesz. Na Lord of The Dance byłem kilka razy - ostatnio pod koniec listopada w Bazylei. Za "kiepskie"* miejsce płaciłem też około 160-175 (nie pamiętam dokładnie)... ale euro. Szatnia? 1 frank/euro (w Bazylei stosują przelicznik 1:1) od sztuki odzieży (wliczając torebkę albo szalik). Broszura? Gorsza wersja kosztowała 5€, lepsza 10€. Co do sceny to nie widziałem jeszcze nigdy koncertu/występu profesjonalnego, na którym scena nie byłaby na podwyższeniu. Najniższy był ok. 20cm. Podest w Muzeum Lotnictwa na Występie Chóru Krakowskiego na którym miałem przyjemność być. Ale tam atmosfera była na tyle "nieformalna", że jedna ze śpiewaczek podeszła do mnie i koleżanki zapytać o wrażenia w przerwie (przy czym ja miałem jakieś 25 na liczniku, koleżanka 24). Po koncercie rozmawialiśmy z jeszcze kilkoma muzykami. I tu ta *: miejsca trzeba umieć sobie wybrać bo w przypadku występów typowo baletowych nie opłaca się brać pierwszego rzędu. W przypadku strefy A zwykle jest szersze przejście w poprzek tej strefy - najlepiej jest brać rząd dokładnie tam. Często warto też wziąć strefę B, która jest na podwyżeniu (chociaż dalej).

Odpowiedz
avatar Anza
1 1

Co do sali, źle ustawionej widowni czy szatni to współczuję. Bardzo też mi przykro, że zawodził sprzęt i akustyka przez co źle brzmiała muzyka. Przez to na pewno spektakl wiele stracił. Co do synchronizacji- jak ja chodziłam na MCB nie było takich problemów, więc dziwi mnie, że to się zdarzyło. istnieje szansa, że tancerze nie słysząc dobrze muzyki się mylili. To na pewno i dla nich był dyskomfort. Jednakże mam pewne uwagi co do folderów: może to nie były foldery tylko po prostu program, który za zwyczaj jest płatny (najczęściej między 10 a 30 złotych choć zdarzyło mi się kupić i taki za 50 wydany jak najzwyklejsza, śliczna książka). A co do uderzania w scenę- proszę niech każdy z was podskoczy i upadnie bezgłośnie. To chyba naturalne, że przy niektórych wyskokach słychać uderzenie w ziemię. Jednak na dobrze zorganizowanych występach najzwyczajniej w świecie trzeba siedzieć naprawdę blisko sceny, żeby to usłyszeć, bo muzyka zagłusza takie rzeczy. Balet to ciężka fizyczna praca- tancerze głośno oddychają, sapią a ich kroki wydają dźwięki. Ci ludzie nie są jak piórka, mają swoją wagę, męczą się. Jeśli się rozpędzą, podskoczą i upadną na ziemię naturalnym jest, że wyda to jakiś dźwięk. Wiem, że może niszczy to wizję baletu, przykro mi...

Odpowiedz
Udostępnij