Skąd się biorą tacy ludzie...
Dziś dokładnie o 23.47 (syn lat 1 przeziębiony więc nici ze spania) domofon! Lecimy z żoną zobaczyć kto to a nóż się coś stało czy inny kataklizm. A tu w słuchawce męski głos, spokojny, trzeźwy:
MG - Pan otworzy do Piekielnych, bo dzwonię i nie otwierają.
JA - Panie, jest północ, dzwoń do Piekielnych a nie do nas!
MG - Panie, proszę, dzwonię ale nie otwierają.
JA - Nie ma szans, spadaj, jest noc, na klatkę nie wpuszczę.
Rzuciłem słuchawką i tyle. Nie minęło 30 sekund i znowu domofon.
MG - Pan otworzy do Piekielnych, ja dzwonię a oni nie otwierają.
JA - Po nocy nie będę nikogo do bloku wpuszczał, proszę odejść i dać ludziom spać!
MG - Spie*dalaj ty ku*wo, ja ci dam pospać złamasie itd
Rzuciłem słuchawką znowu. 5 minut później domofon. Dzwoni. Dzwoni długo. Dzwoni w zasadzie cały czas. Młody w ryk bo się boi, żona ultra rage, ja ubieram się i lecę na dół wytłumaczyć ręcznie żeby gość poszedł się bujać. Niestety, nikogo nie ma, za to jest przyklejony gumą do żucia przycisk od domofonu do mojego mieszkania. Starannie, powciskana guma w szczeliny wokoło przycisku domofonu...
Polecam wszystkim wydłubywanie tego cholerstwa z domofonu o 00:30 przy -6stC na dworze...
prawdziwy polak
Zazwyczaj domofon daje się wyciszyć, co nie zmienia faktu, że ten człowiek to menda.
OdpowiedzHm... można wyciszyć, można odłączyć kabelek od słuchawki... http://www.bomap.pl/userdata/gfx/e009b2e34715a65315acd7c457e36580.jpg
Odpowiedz@tick: Nasza wspaniałomyślna zamontowała domofony bez słuchawek, taki panel w ścianie z dwoma przyciskami. Może gdzieś tam opcja jest wyciszenia ale tak jak pisałem zszedłem na dół bo myślałem, że ta menda trzyma palec na przycisku, a nie zakleił go gumą.
Odpowiedz@krzyjac: Nie, żebym się specjalnie czepiała, ale ustal jakąś jedną wersję. Ponieważ, gdyż... "...zamontowała domofony bez słuchawek, taki panel w ścianie..." A w historii... "Rzuciłem słuchawką i tyle." "Rzuciłem słuchawką znowu."
Odpowiedz@Armagedon: Jak masz telefon komórkowy i rozłączasz się na pełnej nerwicy to też rzucasz słuchawką - tak się mówi, przynajmniej w moich stronach. Chyba, ze faktycznie rzucasz telefonem o asfalt...
Odpowiedz@krzyjac: W kwestii telefonu komórkowego, przyznaję powiedziałbym/napisał, że rzuciłem słuchawką ale w przypadku panelu w ścianie nigdy. Powiedziałbym raczej, że się rozłączyłem.
OdpowiedzCo więcej panel w ścianie raczej wyklucza się z przyciskami, które można zakleić gumą - panele mają nowsze domofony w których wybiera się numer i same dzwonią określoną liczbę razy.
Odpowiedz@Iceman1973: U mnie nawet rozłączając skype "rzuca się" słuchawką, po prostu weszło to u mnie w nawyk i niestety, ciężko nawyki wyplenić.
Odpowiedz@mariamasyna: Nic się wyklucza jeżeli chodzi o moja spółdzielnie. Chcę dobrze i coś tam robi ale czasem odwali takie babole, że głowa boli: Zamknąć śmietniki we wiacie bramką z zamkiem i dać jeden klucz na 4 klatki? Żaden problem, przecież można dorobić. Wymienić okna na klatce i nie wykończyć? Nie ma problemu, że pianka montażowa straszy przez pół roku a przez dziury w ścianach hula wiatr. Takich przykładów jest miliard wiec tutaj logika wyklucza dużo rzeczy.
Odpowiedz@krzyjac: "we wiacie" ?
OdpowiedzJestem wstanie wyobrazić sobie sytuację, że późnym wieczorem chcę się dostać do bloku gdzie mieszka moja babcia która nie odzywa się od dłuższego czasu. Kluczy na klatkę nie mam, kodu nie pamiętam, to ona zawsze otwiera mi drzwi domofonem. Z braku laku musiałabym prosić jej sąsiadów o otwarcie drzwi bez względu na porę. Nie wiem jak autor historii ale ja bardziej cenię sobie moją babcię, której akurat mogło coś się stać, niż sen jej sąsiadów. Przydałoby się wyjaśnienie czy koleś podał, że chce się dostać do mieszkania osoby starszej czy blokowego imprezowicza. Drugi przypadek można raczej olać. Numer z gumą jest chamski i tego faktu nie zamierzam absolutnie negować.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2015 o 9:59
@MyCha: Młode małżeństwo z dwójką dzieci. Ani imprezowicze ani starsi, schorowani ludzie.
Odpowiedz@MyCha: Jeśli nie masz kluczy na klatkę, to raczej nie masz też do mieszkania - co zdziałasz dalej? Tym nie mniej, można dzwonić o takiej porze w mniej natarczywy sposób. Da się też odezwać w kulturalny sposób, zaczynając od przepraszam, przedstawiając siebie i do kogo się idzie. Potem zajść też do tych którzy wpuścili, żeby pokazać swoją twarz i obiecać kwiatka czy czekoladę następnym razem...
Odpowiedz@MyCha: Gdyby babcia nie odzywała się "od dłuższego czasu", to wybrałabym się do niej w dzień, a nie próbowała dobijać się po nocy...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2015 o 10:35
@PiekielnyDiablik: Na 100% rozmowę przeprowadziłabym kulturalnie z wyjaśnieniem sytuacji itp. Z reguły jak się chce od kogoś coś uzyskać i podejdzie do tej drugiej osoby normalnie, życzliwie i z uśmiechem to ta osoba chętniej będzie współpracować. Dodatkowo po wszystkim każdemu zostaną pozytywne wspomnienia. Warto być miłym dla ludzi bo wtedy oni będą mili dla nas. Co do babci. Akurat klucze do samego mieszkania mam bo przy wymianie drzwi dostaliśmy 5 kompletów. Do klatki były tylko dwie sztuki. Poza tym bez żadnego problemu można się dostać do nie na balkon przez balkon sąsiadów bo są połączone. Potem w skrajnej sytuacji mogę nawet wybić okno.
Odpowiedz@Olgen: Również wolałabym w dzień ale to również kwestia kończenia pracy, pory na którą się z nią umówiłam i nie przyszła, i odległości. Przecież ktoś może mieć umowę, że codziennie zdzwaniamy się o 20. Pewnego dnia o tej 20 nie można się dodzwonić. Więc się wsiada w samochód się jedzie. Są różne przypadki, a ja tylko chcę udowodnić, że czasami warto kogoś dzwoniącego wysłuchać bo może chodzić o czyjeś zdrowie lub życie.
Odpowiedz@MyCha: zmartwie Cie. Mieszkałam rok w kamienicy. Zgubiłam klucz do klatki. Dzwoniłam do sasiadow i tlumaczyłam grzecznie co sie stało z takimi bezdusznikami mieszkalam, ze nikt nie chcial zejsc i sprawdzic czy mnie z widzenia nie zna
Odpowiedz@MyCha: Babcię sobie cenisz ale paru cyferek ci się nie chce zapamiętać albo zapisać. Lepiej obcym ludziom głowę zawracać.
OdpowiedzDokładnie. NIKT 12+ nie wmówi mi, że nie ma telefonu z notatnikiem
Odpowiedz@MyCha: A sąsiedzi cenią sobie sen chorego dziecka. I bezpieczeństwo. Ja na pewno nie wpuściłabym po nocy agresywnego typa do mojego domu.
Odpowiedz@Bastet: Sugerujesz, że jestem agresywnym typem? Ciekawe po czym wyciągasz takie wnioski.
OdpowiedzSwego czasu pracowałem dla pewnego zarządcy nieruchomości jako kurier (roznieś informację, zbierz podpisy bo jesteś tańszy niż PP - chyba 8 zł za godzinę, ale jako licealista mogłem pracować po południu praca idealna), spisywałem też wodomierze jak potrzeba było ale to nie o tym. Bardzo często bywało tak, że ludzie spod jedynki wyłączali domofon na stałe bo jak to mówili nie są dozorcami, a jak ktoś chce się dostać to dzwoni na telefon. Kiedyś też w sumie u mnie w domu popsuł się dzwonek i przez półtora roku jakoś nikomu jego brak nie przeszkadzał...
OdpowiedzWyobraź sobie podobną sytuację o 3 w nocy. Tylko że my nie odebraliśmy domofonu, więc nie wiemy nawet, kto to było i co chciał. No i gumy nie było. A syn będzie na świecie za dwa miesiące.
OdpowiedzOj, miałam podobną sytuację jak byłam na końcówce drugiej ciąży. Godzina jakoś po pierwszej w nocy i włącza domofon. Oczywiście wyje ogłuszająco w czasie ciszy nocnej. Mąż rzucił się do słuchawki i pyta kto to. Cisza. Odkłada słuchawkę i wraca do łóżka. Słyszymy jak domofon dzwoni po mieszkaniach obok nas i nad nami. Sąsiedzi nie odbierają, wreszcie znowu dzwoni u nas. Mąż znowu pyta kto to. Bezdomny (to była już wiosna, noc była już ciepła). Mąż oczywiście odmawia wpuszczenia i zwraca uwagę, że facet jak się obróci na pięcie to dosłownie 10m za swoimi plecami ma kościół to niech idzie tam szukać pomocy. Po chwili oczywiście znowu domofon, ten sam facet prosi o wpuszczenie. Dopiero jak mąż zagroził policją to przestał dzwonić.
OdpowiedzZagrać na zwłokę i wezwać po piekielnego policję?
Odpowiedz