Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Postanowiłam napisać coś o klubach go go. A właściwie o pewnej sieci,…

Postanowiłam napisać coś o klubach go go. A właściwie o pewnej sieci, pewnie możecie się domyśleć jakiej...

Jakieś 2 lata temu podjęłam tam pracę na stanowisku barmanki. Generalnie nie było źle, bo tak naprawdę nie miałam z nikim kontaktu, poza kelnerkami. Zarobki były jednak znikome, postanowiłam więc przenieść się na kelnerkę, bo zarabiały (podobno) 2x więcej. I tutaj zaczęły się piekielności (mało powiedziane...).

Praca kelnerki, jak się okazało, nie polegała jedynie na zbieraniu zamówień i roznoszeniu/zbieraniu drinków. Moim obowiązkiem było zajmowanie się klientem od początku do końca, poprzez nachalne namawianie go do kupowania drinków i szampanów tancerkom (ceny takich drinków zaczynały się od 50zł do 500zł a szampanów od 800zł do 17 tys. zł). 10 razy powiedział, że nie kupi? Kierowniczka każe iść kolejne 10 razy. Facet już się denerwuje na twój widok i niegrzecznie się do ciebie zwraca, żebyś już nie przychodziła? Spoko, kierowniczka wyśle inną kelnerkę i znów się zaczyna. Jeśli po jakiejś godzinie facet faktycznie jest nieugięty i nic tancerce nie postawi, traktowany jest gorzej niż śmieć i w końcu zostaje z klubu wyproszony.

Jak zatem naciągnąć takiego faceta, żeby zaczął stawiać drogie alkohole? Zaczyna się od prostych i legalnych sztuczek: kierowniczka stawia na stół litra wódki "od klubu". Mężczyzna czuje się wyróżniony, iż jest taki fajny, że klub mu daje gratisy. G prawda. Chodzi o to, żeby jak najszybciej się upił bo wtedy puszczają hamulce. Tancerki tańczą mu na kolanach, wciskają twarz w biust i szepcą sprośne rzeczy do ucha. Im bardziej pijany, tym większa szansa, że zacznie sypać kasą. Często to wystarczyło. Cóż jednak zrobić gdy pieniążki się skończą... Kierowniczka podsuwała pod nos papierek, mówiący o tym, że może dziś "brać na zeszyt" a zapłaci później. Spisują dane z dowodu i wtedy hulaj dusza! Dziewczyny już wtedy zabierają menu ze stolika i przynoszą butelki szampanów bez zapytania o zgodę. Efekt jest taki, że panowie wychodzą z klubu ubożsi o kilkadziesiąt tysięcy.

Niestety stosowane są także inne praktyki. Tancerki wrzucały facetom do drinków tabletki gwałtu, krople do oczu czy inne specyfiki. Podglądały pin, gdy płacił kartą i później same się obsługiwały gdy facet leżał półprzytomny, zasłaniały terminal, żeby pan nie zauważył, że zamiast 500zł płaci 5000 czy nawet zwyczajnie wyciągały pieniądze z portfeli. Zdarzało się, że przychodziła grupka studenciaków, którzy mieli w portfelu ostatnie 100 zł, płacili za wstęp, wypili po dwa piwa i urywał im się film. Kilka dni później przychodzi im rachunek na 20 tys. zł.

O wielu tych rzeczach nie miałam na początku pojęcia, gdyż byłam nowa i kierowniczka powoli wdrażała mnie w metody postępowania klubu. Pracowałam jako kelnerka 3 tygodnie i dopiero w przeciągu ostatnich dwóch, może trzech dni zaczęłam zauważać co tu się dzieje. Nie wytrzymałam jednak w momencie gdy kierowniczka najzwyczajniej w świecie kazała mi okraść klienta.

Dokładniej wyglądało to tak: za wszystko co kosztowało 500zł i więcej, trzeba było zapłacić z góry. Przyszedł jeden pan, młody, max 35 lat. Trochę pieniędzy miał, od razu zaczął stawiać, kierowniczka uznała, że trzeba wycisnąć z niego jak najwięcej. Oczywiście darmowa wódka na stół, chłopak się uchlał i zamówił sobie taniec prywatny oraz jakiś szampan. Gdy szedł do pokoju VIP z tancerką, ledwo trzymał się już na nogach. Po jakimś czasie wchodzę tam i pytam się czy czegoś sobie jeszcze życzy. Stwierdził, że już dziękuje, świetnie się bawił, ale już będzie uciekał i prosi o rachunek.

Jako iż nie było z rzeczy które zamówił, nic tańszego niż 500zł, miał już wszystko zapłacone, widocznie za bardzo się upił i zapomniał. Już mu to chciałam powiedzieć, gdy podbiega do mnie tancerka i mówi, żebym go skasowała jeszcze raz (facet wydał już ponad 15 tys.)
Odpowiedziałam jej, że to jest zwyczajne okradanie i tego nie zrobię.

Kierowniczka podeszła do mnie i zagroziła, że jeśli go nie skasuję- zwolni mnie. Stwierdziłam, że nie ma co, niech mnie zwalnia! Ja jeszcze sumienie posiadam. Wydaje mi się, że kierowniczka sama poszła z terminalem i policzyła mu wszystko drugi raz, nie jestem jednak pewna bo ja już byłam w szatni i się przebierałam. Gdy wyszłam, kierowniczka z uśmieszkiem na twarzy podeszła do mnie i powiedziała:
- No już nie bądź taka wrażliwa, nie zwolnię cię za to, ale następnym razem masz się mnie słuchać.
- Niestety, ja już zostałam zwolniona, do widzenia.

Piekielności i sposobów na wyłudzanie/kradzież pieniędzy było jeszcze wiele, w tym momencie nie przypomnę sobie niestety wszystkiego.

Także panowie... Ja nie mam nic przeciwko klubom ze striptizem, chcecie sobie popatrzeć na gołe laseczki, proszę bardzo. Upewnijcie się zatem tylko, że nie jest to klub z sieci na C... (teraz w każdym mieście ich kluby mają inne nazwy, sprawdźcie zanim pójdziecie)

[edit] Gdy pracowałam za barem, nic nie wiedziałam co się dzieje na sali. Bar był na końcu pomieszczenia, nieco schowany. Kelnerki i tancerki miały dbać o to, aby żaden klient tam nie siadał, tylko na loży w towarzystwie dziewczyn. Ja tam byłam tylko od tego, żeby podawać kelnerce zamówiony alkohol i rozliczać pieniądze. Co do tego czemu nie zwolniłam się od razu gdy zaczęłam zauważać podejrzane rzeczy? Chciałam tylko "dopracować" do końca miesiąca, żeby chociaż za ten trud mi zapłacono.

polska

by maslo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar maslo
7 17

@xpert17: tysięcy...

Odpowiedz
avatar cynthiane
6 20

@maslo: Ale skrót od tysięcy to "tys" i o to zapewne xpertowi.

Odpowiedz
avatar Ara
10 14

@cynthiane: Strasznie niedomyślny ten xpert, skoro jedna kreseczka sprawiła że kompletnie się pogubił.

Odpowiedz
avatar Hachimaro
0 2

@cynthiane: Mylisz się, skrót to "tys.".

Odpowiedz
avatar Skarpetka
1 17

Pytanie: skoro tam pracowałaś, to czemu nie wiedziałaś, jak wygląda praca kelnerki i jakie metody są stosowane? Bar był zamknięty w piwnicy, żeby przypadkiem nikt nie zobaczył?

Odpowiedz
avatar maslo
17 21

@Skarpetka: bar był na końcu sali, trochę schowany. Klienci raczej tam nie podchodzili, kelnerki oraz tancerki miały dbać o to, żeby panowie zawsze siedzieli na lożach otoczeni dziewczętami. Chyba tylko raz zdarzyło się, że klient usiadł przy barze. Bardzo szybko go jednak wyproszono.

Odpowiedz
avatar Pierzasta
9 9

@maslo: Zależy w którym mieście. W Krakowskich C. z baru dokładnie widać CAŁĄ salę. Pracowałam.

Odpowiedz
avatar maslo
4 4

@Pierzasta: Nie napiszę w którym mieście ja byłam,ale nie był to Kraków.

Odpowiedz
avatar Devotchka
16 18

I nie powiedziałaś nic temu człowiekowi? Nie zadzwoniłaś po policję?

Odpowiedz
avatar maslo
14 22

@Devotchka: ja się ubrałam i wyszłam. Na pewno nie pozwolono by mi z nim rozmawiac a i tak był zbyt pijany. Wiele razy później chciałam pójść na policję i opowiedzieć co się tam działo, zwłaszcza, że bardzo krótko po moim odejściu wyszły afery i w mediach o tym pisano. Powiem szczerze, że po prostu bałam się pójść na policję. Dobrze wiem kim jest właściciel a oni mieli moje dane z dowodu gdy spisywaliśmy umowę, bałam się o siebie i swoją rodzinę.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
7 9

@maslo: chyba nadal mają Twoje dane i mam nadzieje, że piszesz z innego IP.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 6

@krystalweedon: Teraz, po aferach w mediach, to już nie ma wielkiego znaczenia. Wszyscy wiedzą że wszyscy wiedzą.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
-1 3

@bloodcarver: tylko, że ta historia jest nadal obciążająca i z tego co pisze autorka nadal prowadza działalnosc, a to jest antyreklama. na upartego policja czy prokuratura może po odnalezieniu IP poprosić @maslo o zeznania.

Odpowiedz
avatar maslo
3 5

@krystalweedon: tak, z innego.

Odpowiedz
avatar mikus91
8 26

z kartą zwykłe złodziejstwo, ale za gapowe się płaci. mógł tyle nie chlać. jak ktoś nie panuje nad popędami (namawianie przez gołe laski) albo ma słabą głową to niech w domu siedzi. albo chociaż zabiera tam ze sobą gotówkę i tylko tyle ile może max wydać....

Odpowiedz
avatar maslo
8 10

@mikus91: to nic nie dawało. Dziewczyny dorzucały facetom narkotyki do drinków i wtedy nie było hamulców. A jeśli nie miał już pieniędzy to same wyciagały z portfela dowód, wypisywały na wekslu dane i facet nie wiedział nawet w takim stanie co podpisuje.

Odpowiedz
avatar mikus91
9 9

@maslo: to już gorzej i to zadanie dla policji. to jakaś mafia striptizerska.... wszystkie w klubie tak robiły? żadna nie była uczciwa? czemu nikt nie zgłosił tego? masakra. zostaje nie chodzić w takie miejsca.

Odpowiedz
avatar maslo
8 8

@mikus91: myślę, że nie wszystkie, ale nie zagrzałam tam miejsca na tyle długo, żeby się dowiedzieć. Generalnie rotacja pracowników była tam duża, właśnie ze względu na tego typu akcje. Wiele dziewczyn zwalniało się po kilku tygodniach bo nie chciały pracować ze złodziejami. Te, które sumienia nie posiadały zostawały.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-4 12

Na zlodziejstwa trzeba WSZEDZIE uwazac, a w burdelach i innych firmach czerpiacymi zysk z popedow seksualnych i nierzadu, tym bardziej. Za naiwnosc i glupia nieostroznosc trzeba niestety bardzo slono placic. O ile jednak straty finansowe (jak tu!) sa wynikiem przestepstwa, to trzeba poinformowac o tym odpowiednie organy oficjalne, w celu ukarania zloczyncow i uniemozliwienia powtorek na przyszlosc. Te zlodziejki klubowe nie sa lepsze od prostytutek, tez czerpia zysk z podlych czynow! Nie wierze, zeby barmanka nie wiedziala nic o machlojkach w miejscu TAKIEJ pracy, chyba, ze NIE CHCIALA wiedziec, bo jej zwisalo i ruszylo nia (troszke), jak miala sama aktywnie krasc i oszukiwac i szkodzic zdrowiu bezbronnym (bo celowo upitym, badz narkotyzowanym) klientom tego "lokalu". Prokurator niewatpliwie odpowiednio ocenilby dzialanie tych kelnerek i nie moglyby przed sadem zwalic naiwnie calej winy na kierownictwo i polityke firmy.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
15 21

@ZaglobaOnufry: Sporo prostytutek to uczciwe kobiety, nawet jeśli "upadłe". Im zależy by klient wrócił, by przez cbradio polecił, itp.

Odpowiedz
avatar maslo
5 7

@ZaglobaOnufry: jako barmanka nie miałam o tym pojęcia. Byłam zupełnie odcięta. tak naprawdę nie znałam nawet imion współpracowniczek a później kierowniczka sama mówiła innym, żeby przy mnie zachowywali się "uczciwie" przynajmniej na poczatku, żeby wyczuła, na co może sobie przy mnie pozwolić. Tak to neistety działa

Odpowiedz
avatar Hachimaro
6 6

@ZaglobaOnufry: O prostytutkach i striptizerkach się nie wypowiem, ale nie spotkałem się z sytuacją, by płatna domina okradła klienta, mimo że ta profesja ewidentnie czerpie zyski z popędów :P

Odpowiedz
avatar hola
5 23

Jakoś nie mogę zapłakać nad tymi biednymi mężczyznami...

Odpowiedz
avatar maslo
3 15

@hola: To nie ich wina. W dużej części to byli najnormalniejsi faceci,wcale nie obleśne zboki. Przychodzili często po prostu z ciekawości. Kilku klientów zapadło mi niestety w pamięć jako obrzydliwe knury, ale naprawdę większość to normalni faceci którzy chcieli sobie popatrzeć na dziewczyny i poczuć się na chwilę wyjątkowi. Szkoda, że klub ich tak potraktował, inaczej pewnie by wracali.

Odpowiedz
avatar PolitischerLeiter14_88
-3 9

to jest wgl jakas siecowka go-go ale dzicz - cekawe kiedy kierowniczka awansowala by cie na tancerke albo inna laske do towarzystwa... swoja droga co sie dzialo jesli klient uporczywie siedzial na barze? (bo np barmanka mu sie podobala) ?

Odpowiedz
avatar maslo
3 7

@PolitischerLeiter14_88: z tego co wiem to właśnie o to chodziło. Docelowo wszystkie dziewczyny miały skończyć an rurce. Dawali np darmowe lekcje tańcu, kierowniczka pytała się kilka razy czy bym nie chciała "na próbe" na jedna noc itd. Myślałam wtedy, że to dla żartu jednak jak się później dowiedziałam-nie. A co do baru, to jeśli klient uporczywie siedział przy barze, prędzej czy później był wypraszany. Jak mu się barmanka podobała- trudno. Ewentualnie zasada była taka, że jeśli facetowi spodobałaby się inna dziewczyna w klubie niż tancerka (np. właśnie barmanka, kelnerka,"parasolka" czy nawet selekcjonerka) musiał jej coś stawiać i wtedy choćby to była woda z kranu, kosztowało min. 150zł .

Odpowiedz
avatar PolitischerLeiter14_88
-2 10

@maslo: to jednak masz duzo sczescia jako poczatkujaca bo idac ta logika klient mogl zarzadac nawet od ciebie na barze zebys sie rozebrala byle hojnie kupowal drinki--- sroja droga to musialo by byc zabawne jakby jakis sypna kasa i zarzadal selekcjonerki z bramki na wylacznosc

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2015 o 15:30

avatar maslo
4 6

@PolitischerLeiter14_88: no już nie przesadzajmy... ;) obowiązek rozbierania się miały tylko tancerki, inne dziewczyny tego nie robiły. Wszyscy pracownicy, oprócz tancerek, miały podstawy, tancerki zarabiały tylko na drinkach, szampanach i tańcach prywatnych. Choć pamietam, że byla jedna kelnerka, ktora także chodziła na VIP roomy i się rozbierała, zawsze brała jednak ze sobą jakąś tancerkę, żeby też zarobiła. Kończąc temat- mógł postawić drinka barmance, czy selekcjonerce, ale jeśli ona nie chciala, nie musiała z nim nawet rozmawiać. Jako barmance nie przytrafiło mi się to, jako kelnerce bardzo często kupowali drinki i prosili, zebym z nimi siedziała, czasami tego drinka "sobie wziełam" skoro już zaplacił, ale nigdy nie piłam go z klientem.

Odpowiedz
avatar maslo
2 6

@PolitischerLeiter14_88: Informacje takie jak mój wiek i inne dane pozwól, że zachowam dla siebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@PolitischerLeiter14_88: Jesteś Arcytrollem piekielnych, to czemu nie hakerem?

Odpowiedz
avatar qulqa
7 9

Jeżeli masz na myśli znaną sieć klubów, o której było głośno i toczyło się policyjne dochodzenie, mam jedno pytanie. Czy powiedziałaś o tym wszystkim policji?

Odpowiedz
avatar digi51
11 11

To naprawdę nie jest żadna wyjątkowa sytuacja. Tak funkcjonują table dance. Miałam szczęście pracować w jednym uczciwym klubie w Niemczech prowadzonym przez Polaków. Tzn teraz wiem, że był stosunkowo uczciwy. Było naciąganie, wykorzystywanie nawalonych facetów, ale żadnego okradania, czyszczenia kart, wpisywania większych sum w terminal, wyciągania gotówki z portfela, pigułek gwałtu itd. Potem trafiłam do innego table dance i dopóki pracowałam sama było wszystko ok. Niestety, na czas Oktoberfestu przydzielono mi "koleżankę", mającą kilkanaście lat doświadczenia w branży. Dopiero wtedy zobaczyłam jak to się naprawdę. Dopiero wtedy zobaczyłam jak się w tej branży robi prawdziwy utarg. Nie byłam zaskoczona, lecz raczej zawiedziona. Słyszałam już od tancerek jak ten biznes działa, ale sądziłam, że trafiłam na jeden z uczciwszych klubów. Okazało się, że chyba jedynym uczciwym głupkiem byłam tam, choć i tak czasem zdawało mi się, że przekraczam w pracy pewne granice. Z klubem niedługo potem się rozstałam w nieprzyjemnych okolicznościach, ale to już osoba historia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Zawsze zastanawialam sie jakim cudem nabija sie kilkunastotysieczne rachunki w takich klubach.. no to teraz juz wiem...

Odpowiedz
avatar rodzynek2
11 13

Jeżeli, to co piszesz, jest prawdą, to proponuje powtórzyć to na policji w formie doniesienia o przestępstwie.

Odpowiedz
avatar iks
5 15

Jak rozumiem zgłosiłaś sprawę odpowiednim organom? Pomogłaś oszukanym ofiarom? Czy po prostu cicho przyklaskujesz takim metodom biznesowym?

Odpowiedz
avatar maslo
0 12

@iks: Nie przyklaskuję, ale tak jak pisałam juz w którymś komentarzu wyżej- dobrze wiem kto tam jest właścicielem. To jest mafia w najczystszym wydaniu, a ja nie będę ryzykować ani narażać zdrowia czy życia, mojego lub mojej rodziny.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
8 10

@maslo: Nie chcesz narażać zdrowia lub życia twojej rodziny i nie zgłaszasz na policję, ale upubliczniasz sprawę na publicznym portalu? Przyznaję, że trochę nie rozumiem tej logiki.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
5 9

@kertesz_haz: A ja nawet rozumiem. Za oskarżenie oficjalne, które cholernie trudno udowodnić, do tego przy znajomościach, można sobie biedy napytać. Za anonimowe ostrzeżenie już mniej - kto by chciał za każdym wpisie w internecie latać? Dane byłych pracowniczek porównywać? Po pierwsze, sprawa ta była głośna jakiś czas temu i zgłaszali to sami panowie. Po drugie, co to za szczucie? A co ona, zdjęcia ma? Nagrania z monitoringu? TO jest słowo przeciwko słowu w tym momencie, a wydaje mi się, że poczta pantoflowa jest w tym momencie rozsądniejszym zgłoszeniem problemu... Rozumiem za to, że iks i kertesz_haz by zgłosili i szacunek za to pełny. Po prostu nie każdy z nas jest taki kozak w świecie, by stawać jak Dawid przeciwko Goliatowi.

Odpowiedz
avatar maslo
1 1

@RudaMaupa: Dokładnie na to liczyłam pisząc tu tę historię. Tak naprawdę nie napisałam sobie tego ot tak sobie, tylko aby pokazać co może Was spotkać w takim miejscu. Nie jestem w stanie pojąć skąd tyle minusów bo przeczytać to powinien każdy facet, tak na wszelki wypadek. Zdarzy się Wam jakiś kawalerski, ktos rzuci hasło "striptiz", pojdziecie bo nie wiedzieliscie i obudzicie się z ręką w nocniku. A nawiazując do tego co napisał/a kertesz_haz : tak postanowiałam napisać, żeby każdy wiedział. Nie jestem głupia i nie pisałam ze swojego komputera ani nawet domu, odczekałam trochę czasu, żeby była większa szansa iż moich dokumentów już nie mają i prawdopodobnie nikogo kto ze mną pracował już tam nie ma.

Odpowiedz
avatar digi51
7 9

Do wszystkich doradzających autorce zgłoszenie się na policję, a wręcz mających jej za złe niezrobienie tego. Nie zapędzajcie się. Takie kluby są prawie jak mafie, rzadko kiedy prowadzą je ludzie nie mający powiązań z półświatkiem. Ja po podobnej sytuacji byłam na policji, przede wszystkim dlatego, że sama zostałam oszukana. Głupia nie jestem i wiedziałam, że samo moje słowo nie wystarczy, oszukanych ciężko byłoby znaleźć, a nawet gdyby wcale nie byłoby pewne, że chcieli by zeznawać, żeby nie narażać się na problemy rodzinne i wstyd wśród przyjaciół. Rozmawiałam z kilkona tancerkami, z którymi, jak mi się wydawało, byłam zaprzyjaźniona. Żadna nie chciała potwierdzić moich zeznań, a jedna porządniejsza powiedziała mi wprost, że jak przyjdzie co do czego, każda powie, to co jej szefostwo będzie kazało. Mimo to zgłosiłam się na policję i wiecie co mi powiedział policjant? Że jeżeli nie mam świadków, którzy potwierdziliby moją wersję, to nie dość, że ani ja ani policja nic nie wskóra, to jeszcze napytam sobie biedy. Powiedział, że może przyjąć zgłoszenie, ale będzie to mnie kosztowało dużo nerwów, policję dużo pracy, a efekt żaden.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
-2 2

@digi51: Nie wiem czy zgłosiłabym to na policję. Trudno mi oceniać ze swojej perspektywy, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji, natomiast chcąc chronić swoją rodzinę rozważyłabym bardzo starannie czy opublikować to w sieci. Mimo wszystko zgłoszenie na policje wydaje mi się bezpieczniejsze. W razie czego jest jakaś szansa na ochronę - a tak to przy odrobinie chęci nie będzie problemu ze znalezieniem autorki. Zwłaszcza, że mowa jest o człowieku, który nawet księży potrafi mieć po swojej stronie.

Odpowiedz
avatar maslo
4 6

@kertesz_haz: moim zdaniem policja też jest po ich stronie. Przecież afery były ogromne, śledztwa, dochodzenia a efektów 0. Coś mi wiec mocno nie gra, skoro kluby dalej mają się dobrze.

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
1 5

Nie wiem gdzie ty pracowałaś i jak się tam znalazłeś. Też pracowałam w takim klubie i też kelnerowałam. Nikt nikomu nic nie kradł, nikt nikomu nic nie dosypywał. Chorujących przewlekłe musiała mieć zaświadczenie od lekarza, że mam przy sobie leki. Były dziewczyny, które x czasu były kelenerkami czy barmankami i nikt ich na siłę na rurę nie wciskał jak nie chciała. Fakt, zamówienia są tam drogie, ale dziewczyny też tam nie tańczą za darmo i mają kasę tylko z tych durnych prowizji o.O

Odpowiedz
avatar maslo
2 2

@SzatanWeMnieMocny: czy w tej konkretnej sieci? Jeśli nie, to się nie dziwię, znam osoby, które też pracowały w klubach go-go i były to kluby "uczciwe", ale jesli w tej sieci pracowałaś to niestety albo nie widziałaś, albo nie chciałaś widzieć. Taką mają politykę i to się dzieje w każdym klubie tej "marki".

Odpowiedz
avatar nitro2012
1 5

Nic dziwnego, sieć na C.... jest pod skrzydłami chłopaka który mógłby być sportowcem w judo, czy w co tam, ale się zeszmacił... pierwszy co niedzielę w kościele składa rączki do modlitwy [jak reszta katolstwa] a na boku prowadzi burdel...

Odpowiedz
avatar Polio
1 1

Burdel, to burdel. Uczciwemu człowiekowi powinno być wstyd się w takim miejscu pojawiać. Ganz egal czy do pracy, czy z niewyżycia.

Odpowiedz
Udostępnij