Witam, ku przestrodze pragnę się podzielić pewną historią.
Kilka lat temu prowadziłem pub. W pubie stały popularne maszyny zwane "automatami do gier o niskich wygranych".
Ludzi przegrywających kwoty idące w tysiące można by długo wyliczać i opowiadać, ale ja skupię się na jednym przypadku.
Zatrudniałem Panią Zosię (imię zmienione), której zadaniem było sprzątanie lokalu. Praca wyglądała tak, że Pani Zosia miała swoje klucze i przychodziła codziennie na 2 godziny w czasie, gdy lokal był zamknięty.
Pani Zosia kobieta w wieku 60 lat, wdowa, rencistka, opiekująca się obłożnie chorą matką dorabiała sobie w kilku miejscach sprzątając jak u mnie w lokalu.
Pewnego dnia przychodzę do pracy otworzyć lokal i zastaję Panią Zosie całą w skowronkach, z uśmiechem odo ucha do ucha, która na dzień dobry informuje mnie, że ona tak od dawna się przyglądała tym wszystkim, co grają na "maszynie" i w końcu się zdecydowała i zaryzykowała 20 zł i stał się "cud" wygrała okrągły 1000! Ile to pieniędzy i dla niej na lekarstwa i dla mamy itp.
Jak się okazało bardzo szybko jak w większości przypadków wygrana ta była najgorszą rzeczą, jaka mogła Panią Zosię spotkać?
Prosta zasada wygrałam raz to i wygram drugi, trzeci itd.
Niestety "maszyna" nie była łaskawa, odebrała Pani Zosi całą wygraną, a potem Pani Zosia wpadła na całego.
Witała mnie z łzami w oczach, bo właśnie straciła całą wypłatę i nie ma, za co jedzenia kupić. (w dniu wypłaty zostawiałem jej pieniądze w kopercie i przychodząc do pracy brała je sobie).
Próbowałem kilku rzeczy żeby Panią Zosię "wyleczyć", zamykając lokal chowałem kabel od automatu - kończyło się awanturą że ona nie jest dzieckiem i nie trzeba jej pilnować.
Dziś Pani Zosia nie pracuje w kilku miejscach żeby dorobić, nie ma czasu. Bieganie między "budkami z automatami" zajmuje jej większość dnia i pochłania większość renty.
Ciągle marzy o wielkiej wygranej.
Straszne jest to, że nie ważne od wieku, doświadczenia, sytuacji życiowej, w każdej chwili można wpaść w sidła hazardu.
pub
świetnie powiedziane, że taka wygrana jest najgorszą rzeczą jaka ją spotkała
OdpowiedzAż jakoś smutno mi się zrobiło.. ale jeszcze smutniejsze jest to, jak wielu ludzi każdego dnia inwestuje pieniądze w "lotka" licząc na wielką wygraną i odmianę swojego losu .. w skali miesięcy a potem lat z kilku złotych dziennie robią się ogromne sumy.
Odpowiedz@paski: Zgadza się. Coraz większe kwoty przy kumulacjach uruchamiają wyobraźnię.
Odpowiedz@paski: Wszelkie loterie mają przecież tylko jeden cel - zwiększyć przychody państwa. Na szeroką skalę zaczęto je wprowadzać w wielu krajach w międzywojniu aby podreperować budżety. Czy są one czymś złym? Chyba nie można tak do nich podchodzić. Problem leży w ludzkiej psychice.
Odpowiedz@paski: Kiedys pracowałam w sklepie w weekendy. Była pewną pani, która przychodziła po kilkanaście razy dziennie grać w Keno. Albo zdrapki o.O
Odpowiedz@SzatanWeMnieMocny: W zdrapki jak się umie szacować ryzyko to można dorobić miesięcznie 200-300zł
Odpowiedz@Painkiler: Podzielisz się swoją metodą? Te kilka stówek więcej zrobiłoby mi różnicę ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2015 o 22:54
@kitusiek: A czy mówię, że ja gram? Sąsiad grywa z rzadka kilka zdrapek i nie popada w nałóg - jak wygra tą stówkę czy dyszkę to kończy i nie idzie dalej. Zazwyczaj w tych zdrapkach od 2zł w górę ponad połowa ma wygraną za koszt zakupu, więc można pograć i nic nie stracić.
Odpowiedz@Painkiler: to jest matematycznie nielogiczne.
Odpowiedz@egow: W dłuższym okresie pewnie tak, ale tak samo jak wygrana w totka - masz jakąś tam szansę, trafiasz i jest. Jak do tej pory w 4 miesiące zarobił koło 1000zł, ale stwierdził że więcej już losu nie kusi i nie gra.
OdpowiedzŻeby nie było, że się czepiam, ale... Wspominałeś, że pani Zosia przychodziła sprzątać jak lokal jest zamknięty, a później piszesz, że zaczęła grać, bo od dawna przyglądała się tym co grają. Automaty znajdowały się na zewnątrz budynku? Sześćdziesięciolatka, która poznała tajniki przeważnie anglojęzycznych automatów od czasu do czasu na nie zerkając? Nawet jak lokal był zamknięty i były wyłączone? Tak z ciekawości się pytam, bo to trochę kupy się nie trzyma.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Przecież niekoniecznie musiała obserwować ludzi grających akurat w tym pubie. Sprzątała przecież w kilku miejscach.
Odpowiedz@Mementomoris: Mimo wszystko. Wyobrażasz sobie, że siedzisz sobie w pubie przy piwie ze znajomymi albo grasz na automatach, a tu pani Zosia grasuje z mopem i jeździ Ci po butach albo każe nogi podnosić jednocześnie obserwując zasady gry na automatach.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Pracowała przez kilka lat u mnie , odwiedzała nas także w godzinach otwarcia, brała dodatkową pracę czasem w szatni więc przez te kilka lat naoglądała się dużo. Automaty są po polsku a chętnych żeby każdego nauczyć i takich co mają "system" jest bardzo wielu.
Odpowiedz@Reblax: No i to mi chodziło.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Tak, są takie puby gdzie sprzątająca (chociaż w tym przypadku to barmanka) sprząta koło automatów. I uwierz, że taki grający o 2 w nocy ma w dupie czy ktoś sprząta koło maszyny bo dla niego najważniejsze są trzy siódemki. A poza tym jak ktoś pali przy automacie to nawet nie wyobrażasz sobie jaki tam jest syf.
Odpowiedz@Vitas: No przecież napisałem, że już wszystko wyjaśnione.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Ale ja pisałem odnośnie do twojego komentarza "Wyobrażasz sobie, że siedzisz sobie w pubie przy piwie ze znajomymi albo grasz na automatach, a tu pani Zosia grasuje z mopem(...)"
Odpowiedz@Vitas: No tak, ale wiesz, że to się bardziej tyczy jakiś mordowni niż normalnych pubów. W typowych mordowniach to pani Zosia mogłaby niektórym zęby mopem wyszczotkować, a i tak nie zauważyliby tego w amoku pijackim lub hazardowym.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Przecież kobieta mogła chodzić do innych knajp, rekreacyjnie, niekoniecznie po to, żeby tam posprzątać. Mogła mieć znajomych co grali, mogła z ciekawości spróbować.
Odpowiedzi dobrze ci ta knajpa prosperowala? osiedlowka zwykla czy wiekszy lokal w drozszym miejscu jak starowka/srodmiescie i duze miasto czy male?
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: takie knajpy utrzymują się głównie z automatów. Jak ich nie ma to bar szybko upada
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: Naście lat, duże miasto, centrum. Automaty były dodatkiem a że były wszędzie to także u mnie zawsze parę klientów więcej.
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: hmm, czy każdy komentarz tego użytkownika musi być minusowany? Przecież zadał zwykłe pytanie.
OdpowiedzStandard. Na szczęście w porę się ogarnąłem. Ale co przegrałem to już nie wróci.
Odpowiedz@Vitas: Ale się ogarnąłeś, to najważniejsze.
OdpowiedzJest tylko jedna szczepionka: piątka ze statystyki.
Odpowiedz@sharpy: akurat przy tego typu automatach statystyka i rachunek prawdopodobieństwa nie ma nic do gadania. Program zlicza "zainwestowane" pieniądze i wypłaca określony procent w wygranych.
Odpowiedz@Rak77: dokładnie. Zawsze jest 60-70% dla właściciela. Reszta idzie na wygrane.
Odpowiedz@sharpy: A tu masz rację. Kiedyś dla jaj na matematyce policzyłam sobie szanse wygranej w Totka (akurat przerabialiśmy rachunek prawdopodobieństwa) - nigdy nie kupiłam ani jednego zakładu.
Odpowiedz@Vitas:z tego co się orientuje po latach współpracy z firmami wstawiającymi automaty max 30% na wypłaty i to w wybranych miejscach.
Odpowiedz@Reblax: czyli tak jak napisałem :)
Odpowiedz@Vitas: No i w tym wypadku znajomość - nie na pamięć, ale ze zrozumieniem - prawa dużych liczb - pozwoli uniknąć sideł. 5zł można wrzucić dla zabawy, ale jeśli ten guziczek naciśniesz więcej niż 300 razy to szans na wygranie więcej niż zainwestowałeś nie masz już żadnych.
Odpowiedz@sharpy: Znam gościa co na automatach zarobił kilka groszy, ale gra tylko jak na danej maszynie sporo ludzi danego dnia przegrało w czasie jak w knajpie siedział.
OdpowiedzPrzepraszam, a kto tu niby jest piekielny? Ktoś ja zmuszał do gry?
Odpowiedz@Jorn: Nie wiem, może ja że dla dodatkowego zysku podpisałem umowę na wstawienie automatów, może firmy które wykorzystują każdą lukę w prawie i takich salonów jest na pęczki i każdy może w nich grać, może Pani Zosia, która mimo że dostała po "łapach" przegrywając wygraną a potem pierwszą wypłatę nie ocknęła się i dalej w to brnęła.
Odpowiedz@Jorn: Sam hazard jest piekielny. Każdy nałóg jest. Nie zawsze ktoś musi być winny czy odpowiedzialny. Czasem może być odpowiedzialna sama osoba poszkodowana, co nie oznacza że historia sama w sobie nie jest piekielna.
Odpowiedzmoja kuzynka spotkała kiedyś na dworcu babeczkę, która po iluś miesiącach pracy za granicą wróciła do PL i przywiozła zarobione erła. nie zdążyła dojechać do domu- dała się namówić na zagranie w 3 kubki. i tym sposobem w kilka chwil straciła całą kasę.
OdpowiedzNiestety z pierwszej ręki dowiedziałam się jaki hazard jest straszny a zaczyna się dokładnie jak w opisanej wyżej historii... Mój chłopak, jeszcze w liceum, z ciekawości wrzucił do maszyny kilka złotych a dziś jest na zamkniętej terapii z ponad 100 tyś. długu... Przestrzegam i proszę Was wszystkich: nie zaczynajcie! Maszyna ZAWSZE wygrywa, bez wyjątku.
OdpowiedzJak sam grałem pamiętam jak przyjeżdżał jeden koleś. Na początku fajny 3 litrowy sportowy Chrysler, pół roku później mało sportowe audi a4, też benzyna chociaż mniejszy silnik. Następne kilka miesięcy i przyjeżdża BMW e36, benzyna-gaz. A na jego głowie więcej siwych włosów niż czarnych. Ledwo po 30-stce. A to był tylko rok.
OdpowiedzLotto jeszcze nie jest takie złe, jest szansa bo to typowa gra losowa, automaty czy kasyna już nie do końca. Tam nie ma szansy wygrania pół na pół np w kasynie. Ty zawsze przegrywasz.
OdpowiedzHazard jest strasznym nałogiem. Jeszcze gorsze jest to, że szybko można przegrać takie kwoty, jakich by się w życiu nie przepiło czy przepaliło, nawet w postaci najdroższych drinków i cygar. Zakupoholicy mogą stawać do wyścigu ale ich przynajmniej ogranicza udźwig i pojemność wózka...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2015 o 21:57
@PiekielnyDiablik: Znam zakupoholiczkę która jak tylko opuściła jeden sklep, swoje zakupy wyrzucała lub dawała przechodniom i fru do następnego. Do domu wracała z pustymi rękoma.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2015 o 22:29
A ja się zgadzam z tą panią. Jest dorosła i to są jej wybory. Nigdzie nie jest powiedziane, że 100 procent społeczeństwa ma być poukładane i nie popełniać błędów a jeśli już popełnią to pozostałe 90 powinno ich ratować. Dorosła osoba (zdrowa psychicznie) ma prawo zepsuć swoje życia w taki sposób w jaki jej to odpowiada.
Odpowiedz@Wrecky: "Nigdzie nie jest powiedziane, że 100 procent społeczeństwa ma być poukładane i nie popełniać błędów a jeśli już popełnią to pozostałe 90 powinno ich ratować" - To się zdecyduj, pozostałe 90% powinno ich ratować czy jednak te 10% ma prawo zepsuć sobie życie w taki sposób jaki im odpowiada?
OdpowiedzJedyna skuteczna metoda dlugotrwalego wygrywania w podobne gry jest opisana w przypadku Bellewa Zawieruchy ("Alaska Kid") w doskonalej ksiazce Jacka Londona w ruletce w Dawson City (Alaska) w czasach goraczki zlota. Wcale nie trzeba na poczatku wygrywac, zeby wpasc w sidla hazardu. Zawsze wygrana w cokolwiek, jakiejs kwoty cieszy ogromnie wiecej, niz uczciwe zarobienie nawet wiekszej sumy praca zarobkowa.
Odpowiedz