Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nowa praca na infolinii banku X, moje zadanie polega na odbieraniu połączeń…

Nowa praca na infolinii banku X, moje zadanie polega na odbieraniu połączeń i rozwiązywaniu problemów klientów.
9:08 dryń, dryń.

[J]a: Dzień dobry, Anna Piekielna, w czym mogę pomóc?
[K]lient: no żesz ka...a! Niech mi pani powie do ch..a! Jestem na ulicy Piekielnej 11 i gdzie tu jest was zasrany oddział?! Tak poukrywane, że się znaleźć nie da!
[J]: Proszę o chwilę, już to dla pana sprawdzam.
(w tle cały czas k..a i że oddziału nie ma, że debile i degeneraci. Sprawdzam na stronie)

[J]: Dziękuję, mam tutaj informację, że oddziału na ulicy Piekielnej 11 nie ma. Znajduje się on na Piekielnej 112.
[K]: To co za debilnych informatyków macie?! Może musicie im pensje podnieść żeby wykonywali swoją pracę?! Sprawdzam, pieniądze chcę wpłacić, to wam powinno zależeć!
[J]: Proszę pana, oczywiście rozumiem pana zdenerwowanie (nie, za cholerę go nie rozumiem), ale proszę mi powiedzieć gdzie pan sprawdzał położenie placówki?
[K]: NO W INTERNECIE! WPISAŁEM PRZECIEŻ ODDZIAŁY BANKU X I SPRAWDZIŁEM! CI WASI INFORMATYCY TO JACYŚ DEBILE!

[J]: Proszę pana, a czy to była strona Banku X?
[K]: NO NIE! ALE PRZECIEŻ TO WAM POWINNO ZALEŻEĆ K..A!
[J]: Proszę pana, ale nie możemy brać odpowiedzialności z to, co wypisują ludzie na niezautoryzowanych przez bank stronach. (w zasadzie domyślam się, że na tej zewnętrznej stronie ktoś zrobił po prostu literówkę, bo brakowało jednej cyfry w adresie).Placówki znajdują się na Piekielnej 112 i Boskiej 22. Ta informacja jest dostępna na stronie banku.
[K]: DOBRZE! PIEKIELNA 112! TO POWIEDZ MI, GDZIE TO JEST?! JAKIŚ BIUROWIEC CZY CO?!

[J]: Proszę pana, mam dostęp do adresu i mapy Google Maps, nie potrafię panu udzielić informacji, w jakim zabudowaniu znajduje się placówka.
[K]: NO KU...A!
[J]: Czy mogę panu w czymś jeszcze pomóc?


Nie dowiedziałam się czy mogę mu pomóc, bo walnął słuchawką. Zastanawiam się tylko jak przekazać informatykom, że są debilami.

by Shadi
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
-3 17

Kolejna historia, gdzie ciężko powiedzieć czy klient miał rację, czy autor. Jeśli na ten przykład adres pokazał się bezpośrednio z Google, jak to się dzieje np po wpisaniu "poczta polska warszawa", to firma MOŻE być odpowiedzialna za to co się tam wyświetla i POWINNA zająć się uaktualnianiem wpisów jeśli jej zależy, a jeśli tego nie robi, to faktycznie ktoś tam jest debilem - choć raczej obsługa klienta i marketing, niż informatycy.

Odpowiedz
avatar MyCha
5 5

@bloodcarver: Nie wiem czemu cię minusują wszyscy bo firmie rzeczywiście powinno zależeć aby jej adresy w najpopularniejszych serwisach ogłoszeniowych były poprawne. Wszystkich oczywiście kontrolować się nie da ale raz na jakiś czas myślę, że warto sprawdzić co Google znajduje na temat firmy. Zaś pracownik który dostanie od klienta informację o błędnej danej powinien ją odszukać i zgłosić do danego serwisu błąd. Takim właśnie podejściem nie zniechęca się do siebie klientów. Żeby nie było. Nikt nie prawa z powodu opisanego w historii nikogo obrażać i wyzywać. Kultura obowiązuje zawsze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2015 o 10:55

avatar Shadi
0 2

@bloodcarver: pozwoliłam sobie to sprawdzić. Po wpisaniu frazy w Google cała pierwsza strona oraz pół drugiej należy do banku i linki są przez niego autoryzowane. Nie mam pojęcia gdzie ten pan szukał, o ile w ogóle powiedział prawdę, a trudno wymagać żeby dział IT codziennie sprawdzał wszystkie dalsze strony Google. Klient nie podał nazwy strony ani serwisu, gdzie znalazł błędne dane, a jak wspomniałam, cała pierwsza strona i pół drugiej są sprawdzane i aktualizowane przez dział IT.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2015 o 17:22

avatar Shadi
-1 1

@bloodcarver: w mieście podanym przez klienta po wpisaniu "oddział Banku X w Pipidówie Górnej" owszem wyskakują adresy, ale nie ten, o którym była mowa przez telefon ergo - nie sprawdził tego ani na stronie banku ani nawet na google mapsach, które się wyświetlają na górze wyników wyszukiwania po wpisaniu szczegółowej frazy.

Odpowiedz
avatar Robee73
0 2

Ale tu nie chodzi tylko o to, że klient znalazł błędny adres, czemu jest sam sobie winien, ba ja mogę gdzieś napisać, że ten bank mieści się pod numerem np. 67 i google też mogą to wyświetlić. Chodzi przede wszystkim o to, jaki z niego prostak i jak nie szanuje innych ludzi. Aż dziw, że tak wielu komentujących tu nie oburza to, że gość do kogoś dzwoni i rozmowę zaczyna od ku..., po czym ku...wy lecą cały czas.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 0

@Robee73: Prostak czy nie prostak, z samej historii nie wiadomo, czy rację miał czy nie, i nie było dość danych by to sprawdzić.

Odpowiedz
avatar Shima
0 0

Autorka napisała: -czy aby na pewno sprawdzał pan bank X? -No nie! Więc sprawdzam adres stonki, ale denerwuję się bo chciałam iść do biedronki a jej tam nie ma :(

Odpowiedz
avatar ieyasu
6 6

@pawel78: Wiesz, tego typu infolinie są ogólnopolskie.

Odpowiedz
avatar Shadi
2 2

@pawel78: no tak się składa, że to miasto było po drugiej stronie Polski, a jak słusznie zauważył @ieyasu to infolinia ogólnopolska.

Odpowiedz
avatar Shadi
2 2

@pawel78: a i umiem obsługiwać "gugla", tylko w ogóle nie mam obowiązku tego robić. Dla kogoś, kto rzuca ch...mi i k...ami, bo nie potrafi poprawnie wpisać frazy w Google (pomimo, że pierwsza i poł drugiej strony z wynikami wyszukiwania należy do banku i jest aktualizowana) mi się po prostu nie chce.

Odpowiedz
avatar Shadi
5 5

@Taczer: oczywiście, że potrafię, co nie znaczy, że to zrobię dla kogoś, kto wyzywa wszystkich dookoła, a nie chce mu się wklikać strony banku w Google żeby mieć rzetelne informacje. Zrobiłam dokładnie tyle, ile musiałam żeby nie zebrać ochrzanu od przełożonych, do żadnej większej uprzejmości nie byłam zobligowana.

Odpowiedz
avatar sharpy
2 2

Skoro masz dostęp do Google Maps to trzeba na wskazaną lokację przeciągnąć "ludzika" i masz podgląd StreetView jakie tam są zabudowania.

Odpowiedz
avatar Shadi
2 2

@sharpy: i bym to zrobiła gdyby mi nie rzucał k..ami, d...ami i innymi debilami. Jeśli gość wykazałby minimalną kulturę, to bym mu z przyjemnością pomogła. W innym wypadku nie ruszę nawet palcem ponad to, co powinnam. Nie rozumiem dlaczego w tym kraju się przyjęło, że największy burak ma prawo do bycia burakiem w kontaktach międzyludzkich, bo PRZECIEŻ JEST KLIENTEM, a druga strona pozwoli się opluwać i jeszcze dywan rozłoży.

Odpowiedz
avatar waniliowyslonik
0 0

Klient kazał mi kiedyś napisać skargę na informatyków z żądaniem, żeby zostali powieszeni za jaja i wysłani do Afryki. :D

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
-1 1

Drodzy Państwo. Chciałem coś na temat napisać ale po pierwszych komentarzach zaczynam mieć wrażenie, ze na prawdę polska to ciemny naród. A więc jako informatyk, wyjaśnię sprawę niektórym tutaj, co z resztą robię też w domu. Każda wyszukiwarka dział na zasadzie "robota" który łazi po stronach i przechodzi do kolejnych stron przez linki umieszczone na danej stronie. Strona dla takiego robota jest widziana jako czysty tekst(wyobraźcie sobie stronę, którą oglądacie, bez żadnych kolorów i grafiki). Robot sprawdza też jak aktualny jest plik oraz klasyfikuje treść strony do wyszukiwania. Zaczyna od danych, których Wy, użytkownicy nie widzicie, a tekst normalny przetwarza na końcu. To się nazywa indeksowanie. Pozycja w wynikach zależy od: ilości odwołań do strony(jak często wpadł na tą stronę robot), od treści widocznych i ukrytych oraz od częstotliwości aktualizacji stron. I tutaj popis maja firmy zajmujące się "pozycjonowaniem" stron. Za grubą kasę sprawiają, że strona jest jak najwyżej. W moim przypadku kiedy prowadziłem stronę o papugach i sam ją pozycjonowałem, miałem wynik na drugim miejscu w wynikach wyszukiwania, zaraz za stroną z którą nawiązałem współpracę. I było tak póki aktualizowałem stronę i robot na nią wchodził. A z prowadzonych statystyk wiem, że tylko robot google odwiedzał mnie ponad 100 razy w ciągu doby. Jest to, powiedziałbym wynik słaby, ale na branżę jaką się zajmowałem wystarczyło. A więc kiedy wyszukujecie w google informacji, najpierw pojawiają się wyniki tego, kto zapłacił za reklamę(linki sponsorowane) a potem strony które zostały najlepiej wypozycjonowane. Niestety robot nie jest inteligentny i nie szuka całego wywodu jaki wpiszecie w wyszukiwarkę. On szuka poszczególnych słów i podaje wyniki w kolejności od tej strony, która ma największe dopasowanie. Niestety współczesne strony są zajebiście kolorowe i "ruszajace" się za sprawą różnych metod prezentacji. Przykładem jest Flash. A taka strona nie jest zbyt dobrze widoczna dla robota. Otwórzcie sobie w notatniku mały plik exe, który na codzień uruchamiać aby pracować.Robot na takiej stronie widzi mnie więcej to co Wy zobaczycie. Czyli tzw "chińszczyznę". Temat jest o wiele bardziej złożony. Zależało mi na możliwie krótkim i przystępnym wyjaśnieniu. I teraz to co chciałem napisać do opowieści. Wielu ludzi, szczególnie tych, co mają żadne pojęcie o komputerze i potrafią włączyć go i wyłączyć i wyszukać w google(ale nie wiedzą jak włączyć przeglądarkę, którą nazywają internetem niezależnie od nazwy przeglądarki), Identyfikuje proste maszyny z własną inteligencją nawet jeśli jest ona na niskim poziomie. Jest jednak wyższa od inteligencji robota szukającego. Nie raz musiałem uświadamiać ludzi, ze po drugiej stronie ekranu nie siedzi informatyk, który szybciutko reaguje na "wasze" wyszukiwanie i nie prezentuje wyników na wasze zawołanie. i to nie kwestia kiepskiego informatyka. wierzcie mi, że wielu informatyków dałoby sobie uciąć pewne części ciała za pracę w google. Są jednak za ciency. Niestety jak w każdej dziedzinie życia, żeby czegoś używać trzeba poznać to coś, a nie pracować do pierwszego zepsucie i mieć pretensje, ze nie działa. Opowieść z pralką jest dobrym porównaniem. to, że miałeś pralkę i działała nie znaczy, że wiesz wszystko na temat każdej pralki. I jeśli nie przeczytasz instrukcji lub nie masz doświadczenia z nowszymi modelami, nie dziw się, że pralka będzie w krótkim czasie na złom. Z internetem jest trochę łatwiej, bo wezwiemy fachowca, ponarzekamy, ze śmie za 6 godzin pracy skasować nas na 200 zł jak ma gest i naprawi błędy które sami narobiliśmy. Dla przykładu: Miałem klienta, starszy człowiek, były redaktor jednej z ogólnopolskich gazet. Nie wiem skąd jego córka wytrzasnęła mój numer ale zawezwała mnie do niego, bo kupiła mu laptopa do pracy i monitor coby nie stracił wzroku pisząc artykuły do gazet. Komputer skonfigurowałem i praktycznie co tydzień byłem wzywany, bo coś nagrzebał i rozjechał sobie ustawienia dwóch ekranów. Człowiek ni

Odpowiedz
Udostępnij