Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przypomniała mi się historia z dawnych czasów studenckich. Dziewczyna kolegi dorabiała sobie…

Przypomniała mi się historia z dawnych czasów studenckich.

Dziewczyna kolegi dorabiała sobie czasem jako hostessa w klubach/na imprezach itp. Pewnego razu załatwiła nam wejściówki do modnego klubu, gdzie miała promować jakieś napoje (nie pamiętam już dokładnie co). Hostessy wyjątkowo dostały parę wejściówek, żeby rozreklamować klub wśród znajomych. Oczywiście jako biedni studenci chcieliśmy złapać trochę światowego życia i chętnie się wybraliśmy.

Jak szybko tam weszliśmy, tak szybko się ewakuowaliśmy. Dlaczego?

Jako że większość z nas była wolna, to postanowiliśmy nawiązać trochę nowych znajomości.
Niestety każda próba zagadania do jakiejś dziewczyny kończyła się tak samo. Po kilku miłych słowach na początku, byliśmy prowadzeni do baru, dziewczyna brała menu, pokazywała najdroższy drink w karcie i oznajmiała, że dalsza rozmowa jest możliwa tylko po postawieniu jej tego drinka.

Niestety żaden z nas miłości swojego życia tam nie spotkał. :P Skończyło się na domówce u któregoś znajomego.

Z relacji dziewczyny kolegi wynikało później, że zawsze znajdzie się kilku chętnych, którzy byli sprawdzani tak długo, aż dziewczę wybierało tego, który najwięcej może zaproponować.

Ot, takie nowoczesne Love Story. :D

modny klub w stolicy

by GuideOfLondon
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Mementomoris
29 29

Pewnie po to były zatrudnione, żeby napędzać sprzedaż drogich drinków. Dopóki wykładasz pieniądze, dopóty będą dotrzymywać towarzystwa. Nie wiem jak w Polsce, za granicą istnieje sporo takich lokali. "miała promować jakieś napoje" Twoja znajoma być może to samo robiła co one. ;) PS: https://en.wikipedia.org/wiki/Host_and_hostess_clubs

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2015 o 21:00

avatar GuideOfLondon
1 15

@Mementomoris: Oprócz hostess były i naganiaczki, ale dziewczyna kolegi dokładnie wiedziała, że to żadna z nich. To były dziewczyny, które przychodziły tylko i wyłącznie poderwać jak najbogatszego faceta. Poza tym w takich klubach (czyli niebędących burdelami pod przykrywką) rola naganiaczki polega bardziej na zachęcaniu do tańca, robieniu ładnego widoku czy czasem robieniu sztucznego tłumu. Sępienie od klientów drinków a potem wyjście razem z klubu w połowie wieczoru i wspólny odjazd taxi nie należało do obowiązków naganiaczek.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2015 o 21:11

avatar GuideOfLondon
6 8

@Mementomoris: znajoma promowała jakiś napój bezalkoholowy (jakiś nowy smak jakiejś coli czy coś, nie pamiętam dokładnie). Zresztą nie spotkałem się, żeby hostessy w klubie roznosiły próbki alkoholu do spróbowania.

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 46

"Jak szybko tam weszliśmy, tak szybko się ewakuowaliśmy. Dlaczego?" No własnie, DLACZEGO? Czy w tym klubie to był obowiązek nawiązywania znajomości? A kto wam kazał stawiać drinki panienkom? I to te najdroższe? Nie można było spędzić tam miło czasu BEZ towarzystwa dziewczynek, przy piwie na przykład? Coś mi się widzi, że wy tam poszliście żeby coś "wyrwać" na wieczór, a tu się okazało, że koleżanki byle komu nie dają i jesteście bez szans. Metoda "na studenta" nie zadziałała. No i musiało skończyć się na domówce, bo tam koleżanki może nie tak "ekskluzywne", ale za to chętniejsze i o wiele tańsze.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-4 36

@Armagedon: oj jaki ból wyczuwam u Ciebie w pewnej części ciała. Masz rację uznaliśmy, że jesteśmy zbyt piękni i młodzi, żeby za to płacić. A tak na serio to obrażając mnie ("byle komu nie dają") czy moje koleżanki ("chętniejsze i o wiele tańsze") po raz kolejny pokazujesz swoją klasę na tym forum.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 16

@Armagedon: Ty to masz jednak dar. :) Do każdej, prostej historii potrafisz dorobić scenariusz godny "Mody na Sukces", albo "Trudnych Spraw".

Odpowiedz
avatar paski
3 9

@Armagedon: Uśmiałam się :)

Odpowiedz
avatar Armagedon
12 30

@GuideOfLondon: Nie uznaliście, że jesteście zbyt piękni i młodzi, żeby za to płacić, tylko uznaliście, że was na to nie stać. Bo widzisz, kolego. Gdybyś napisał, że wyszliście po pół godziny, gdyż ogólnie w owym klubie było urewsko drogo - wszystko by było jasne. Ale ty wyraźnie piszesz, że wyszliście, bo PANIENKI były za drogie. W sensie - wymagały zbyt dużych nakładów finansowych. No to po co wy tam poszliście? Napić się piwa? Czy wyhaczyć, że tak powiem, tyłek chętny na jedną noc? I kto tu ma ból dupy?

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-1 15

@Armagedon: Tego nie wiem, ale napewno nie ja:D Za stary jestem, żeby się przejmować komentarzami w internecie osób, których nigdy nie spotkałem i pewnie nigdy nie spotkam. Nawet nie wiem jak masz na imię:D Ale faktycznie masz jakiś dar. Z opowieści studecko-barowej zrobiłaś przekrój psychologiczny społeczności studenckiej Warszawy początku XXI wieku. To się ceni. Nie wiem gdzie, ale gdzieś napewno.

Odpowiedz
avatar katem
17 23

@GuideOfLondon: Oj mylisz się - komentarz Armagedon trafił w sedno: 1. zapiekło 2. też nie zrozumiałam, dlaczego te "drogie" panienki Was wypłoszyły z klubu. Na Waszym miejscu zignorowałabym panienki i bawiłabym się we własnym gronie.

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

@Armagedon: Jak rzadko kiedy zgadzam się z Armagedonem, tak teraz daję plusa, bo prawda jest taka, że wywiało was z klubu, jak się tylko okazało, że lasek nie ma do wyrwania tanio. Bo nie powiecie mi, że w klubie szukałeś miłości życia, no sory. W klubie szuka się niestety d8py do zaruchania, jak się szuka kogoś poważniej, to albo na imprezach wspólnych znajomych albo na portalach, gdzie można wyhaczyć osoby o podobnym podejściu do życia czy podobnych zainteresowaniach.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Armageddon po trzech latach przypomina sobie komentarz :)

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@sotalajlatan: Nie wszyscy siedzą w poczekalni, ja włażę tylko na główną i wyświetliło mi tę historię dopiero teraz :P.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
20 30

Gołodupcy chcieli się zabawić "po taniości" w drogim klubie. Zaoszczędzili na wejściówce i myśleli, że są sprytni i że teraz to już na pewno podbiją świat. Szkoda, że ta koleżanka wam nie powiedziała na czym dokładnie polega jej praca przy "promocji" napojów.

Odpowiedz
avatar Draco
16 22

@GuideOfLondon: Fomalhaut ma rację. Myśleliście, że poszalejecie w klubie dla młodych bananów i nowobogackich. Ja nigdy do takich miejsc nawet nie zaglądam, bo po co? Wolę się napić piwa, albo innego dobrego trunku w dobrym towarzystwie, a nie puszyć się w jakimś modnym lokalu. Natomiast wiedzę o tego typu miejscach mam od ludzi którzy chcieli się popisać i poszli. Najczęściej popisywali się tylko głupotą tracąc oszczędności, albo wydając pieniądze przeznaczone np. na jedzenie w tym miesiącu. Znam tylko jednego faceta, który poszedł do takiego klubu razem z kolegami (bo się uparli, że tam będzie fajnie) i zachował zdrowy rozsądek. Jako jedyny z grupy powiedział prawdę kim jest z zawodu, nie wymyślał durnych historii i dziewczyny od razy dała mu spokój. Pozostali natomiast nagle stali się samymi menedżerami i dyrektorami, posiadającymi super samochody i odpalającymi cygara od studolarówek ;)

Odpowiedz
avatar Draco
7 13

@GuideOfLondon: Tylko, że takie akcje to standard w większości takich miejsc. Nie trzeba być świadkiem konkretnej sytuacji, żeby wiedzieć jak to wygląda. Nawet na ten temat było głośno w TV jakiś czas temu. Panowie kierowali oskarżenia na kluby Cocomo krzycząc, że ich tam odurzano, naciągano i okradano. Prawda okazała się jednak "nieco" inna. Panowie odgrywali wielkich bogaczy przed dziewczynami. Kupowali niebotycznie drogie drinki i chlali jak dzicy. Tylko potem wytrzeźwieli i trzeba było żonom wytłumaczyć zniknięcie z konta kilku, albo kilkunastu tysięcy złotych. "Najlepszy" zamówił towarzystwo kilku dziewczyn i z kolegami chlał te super drogie drinki przez prawie cały dzień. Narąbał się jak dziki, a potem wielki płacz, że go podsumowali na prawie milion złotych.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 listopada 2015 o 15:31

avatar GuideOfLondon
-2 10

@Draco: Tylko to było w czasach w których nikt nie słyszał o Cococmo. To był zwykły, tylko, że modny klub. Zresztą istniejący do dziś. Co do rachunku na milion to było inaczej. Prezes lub członek zarządu jakiejś spółki węglowej posługiwał się firmową kartą kredytową bez limitu. Mnie tylko dziwi, że tak wielkie transakcje w tak krótkim czasie nie wzbudziły w banku żadnych podejrzeń. Podobno i bank miał przez to jakieś problemy, że nie zainteresował się takimi dziwnymi transakcjami.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
9 13

@GuideOfLondon: A co tu do rzeczy ma kiedy to było i kim jesteś dzisiaj? Opisałeś historię, a ja skomentowałem postawę jej bohaterów. Nie rozumiem też twojego zdziwienia, że "w klubach po staremu". Przecież, jak to ich Draco nazwał, młode banany i nowobogaccy istnieją od zawsze. A klub, do którego wtedy poszedłeś był miejscem pod tego typu klientelę. I nadal jest.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-1 7

@Fomalhaut: A to ma do rzeczy, że opisałem co było i jak się zachowaliśmy wtedy. Nie gdybam co by było dzisiaj. "Nie rozumiem też twojego zdziwienia, że "w klubach po staremu". Przecież, jak to ich Draco nazwał, młode banany i nowobogaccy istnieją od zawsze. A klub, do którego wtedy poszedłeś był miejscem pod tego typu klientelę. I nadal jest." - rozumiesz te swoje masło maślane? Skoro napisałem, że w klubach po staremu to przecież jak najbardziej się zgadzam z tym o bananach i nowobogackich. Gdzieś napisałem, że jest inaczej?

Odpowiedz
avatar Draco
27 29

GuideOfLondon te dziewczyny to są "tajne pracownice" tego klubu. To jest bardzo prosty numer wykorzystujący kilka małych manipulacyjnych sztuczek. 1. Dziewczyny dostają prowizję od każdego drinka. 2. Te najdroższe drinki najczęściej są też najtańszymi jeżeli chodzi o składniki i najczęściej mają bardzo mało alkoholu, lub go nie mają wcale (dziewczyna musi być trzeźwa). 3. Dziewczyna czeka aż jakiś mężczyzna okaże jej zainteresowanie. 4. I sztuczka - dziewczyna odwzajemnia zainteresowanie i udaje chęć poznania. 5. II sztuczka - dziewczyna prowokuje mężczyznę by ten zaczął się przechwalać swoją pracą, osiągnięciami, pozycją społeczną i zarobkami. 6. III sztuczka - Prosi o zakupienie najdroższego drinka wykorzystując jako argumenty to co mężczyzna przed chwilą mówił. 7. Część facetów nie chce wyjść na błaznów i wydaje swoje zaskórniaki na te drinki. Gdyby te dziewczyny chciały "sprawdzać" facetów pod względem ilości posiadanej kasy, to pierwsze na co zwróciły by uwagę byłby ich wiek i wygląd. Faceci posiadający zarobki i majątki, które ich by interesowały, to nie młodzi studenci, a panowie przed i po czterdziestce. Drugą sprawą jest to, że z "panem kasiastym" szybko wyszłyby z klubu, żeby kupił on mógł się wykazać kupując coś DLA NICH, a nie powodując zarobek dla klubu. Droga prowadziłaby pewnie do sklepu z ciuchami, albo jubilera.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-3 5

@Draco: pracujesz w marketingu?

Odpowiedz
avatar Draco
10 14

@GuideOfLondon: Nie, mieszkam w Warszawie. Tu tylko kompletni ignoranci, albo frajerzy nie znają chociaż kilku sztuczek naciągaczy i oszustów. Gdy miałem jakieś 10 lat tata zaczął mnie wprowadzać w tematy oszustw tłumacząc na bazarze na czym polega gra w trzy kubki/trzy karty. Bez tej wiedzy w większym mieście zginiesz.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-3 11

@Draco: Ufff, całe szczęście, że się w porę wyprowadziłem z Warszawy. A tak na serio powiem Ci w sekrecie, że oszuści i naciągacze nie tylko w Warszawie mieszkają.

Odpowiedz
avatar Draco
8 12

@GuideOfLondon: Dlatego wyraźnie napisałem, że to dotyczy "większych miast". Wszędzie tam gdzie są tłumy i można łatwo zachować anonimowość. Pisałem o sobie, że mieszkam w Warszawie i ta wiedza jest tu niezbędna. To dotyczy - jeszcze raz to napiszę - KAŻDEGO WIĘKSZEGO MIASTA. Teraz oszuści częściej działają w internecie. Większa anonimowość i więcej potencjalnych ofiar. Można to zobaczyć zwłaszcza w mediach społecznościowych. Te ogłoszenia i akcje typu "rozdajemy srajfony", "kartony czekolady milka do rozdania" to znakomity przykład tego zjawiska. Albo na aukcjach internetowych na których ktoś kupuje "oryginalny" produkt za 1/3 rynkowej ceny. To już nawet idiota się domyśli, że albo z produktem jest coś nie tak, albo sprzedawca to zwykły złodziej/paser chcący upłynnić gorący towar.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-4 6

@Draco: Mi chodziło bardziej, że i we wsi zamieszkanej przez 50 osób znajdą się oszuści. Nie wiem dlaczego tak się trzymasz tych "większych miast". Oczywiście w dużych miastach jest większe grono osób do naciągnięcia, ale to zjawisko dotyczy każdego, nie tylko "miastowych". Co do internetu, to dopóki ludzka głupota i lenistwo będą trwać to ludzie będą na niej zarabiać i raczej nic tego nie zmieni.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
4 6

Tańczy Hrabia z jakąś Baronową na balu. W pewnym momencie odzywa się: - Pani Baronowo, czy oddałaby mi się Pani za milion dolarów? Baronowa "oburzona": - No jak to, Panie Hrabio? Hrabia: - Niech Pani pomyśli, chodzi o milion dolarów. Baronowa po chwili: - Za milion dolarów oddałabym się Panu, Panie Hrabio.. Hrabia po chwili zagaduje: - A czy oddałaby mi się Pani za jednego dolara? Baronowa oburzona: - Ależ Panie Hrabio, za kogo mnie pan ma? Hrabia: - To już ustaliliśmy, teraz się targujemy....

Odpowiedz
avatar bazienka
6 6

troche zajechalo cocomo...

Odpowiedz
avatar VAGINEER
0 4

Kluby to rak.

Odpowiedz
avatar boom_boom
-1 3

Jak się jest biednym, to siedzi się na tyłku w domu. :)

Odpowiedz
avatar lowipe
3 3

@boom_boom: Kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi.

Odpowiedz
avatar lashandviagra
0 2

Do ładnej dziewczyny w klubie co rusz podbijają jacyś desperaci, którzy chcą ją zaciągnąć do łóżka, czemu więc ona miałaby nie wykorzystywać tego, żeby napalony frajer postawił jej kilka drogich drinków? Sorry, "podryw" w klubie rzadko kiedy ma na celu nawiązanie głębokich więzi emocjonalnych, dla niej byłeś po prostu kolejnym napalencem, który rozmawia z nią tylko dlatego, że nie wypada tak od razu dobierać się do gaci. Naprawdę ktoś uważa, że dobrym miejscem na szukanie miłości jest klub?

Odpowiedz
Udostępnij