Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem kierowniczką w niedużej knajpie w Niemczech. Co parę miesięcy szukamy zawsze…

Jestem kierowniczką w niedużej knajpie w Niemczech.

Co parę miesięcy szukamy zawsze nowej barmanki, bo dziewczyny albo odchodzą, albo chcą mniej pracować, albo szef decyduje się którąś zwolnić.

Jakiś miesiąc temu jedna z barmanek poinformowała, że rezygnuje, bo z chłopakiem przeprowadzają się do innego miasta. No ok. Wrzucam ogłoszenie do internetu i czekam na kandydatki. Pominę liczbę dziewcząt, które dzwoniły, ustalałyśmy termin spotkania, a w ustalonym terminie nikt się nie zjawiał.

A z tych co przyszły...

Kandydatka nr 1.

Perfekcyjna. Perfekcyjna fryzura, tipsy, perfumy, które czuć z kilometra, markowa torebka, obcisłe jeansy, top z dużym dekoltem. Zmierzyła mnie na wstępie wzrokiem typu "Z tobą mam gadać? Serio?"

Ja:

- Cześć!

- Twój lokal?

- Słucham?

- To twój lokal?

- Nie, ja tu jestem kierowniczką, szefa poznasz trochę później.

- Ja wolę od razu z szefem.

- No, niestety, nie jest to możliwe, ale zapewniam cię, że szef całkowicie zdaje się na mnie w kwestii nowych pracowników.

- Ok, to co to za praca?

Opowiedziałam jej troszkę na czym polega praca, czego może się spodziewać, czego oczekuje szef, zakres obowiązków itd.
Gdy doszłam do części o sprzątaniu lokalu z rana (i mówimy tu naprawdę o podstawowych czynnościach zajmujących 30-40 minut), wybałuszyła na mnie oczy i spytała:

- Co? To ty szukasz sprzątaczki czy barmanki?

- To tylko drobne ogarnięcie lokalu rano i wieczorem...

- Pff, jak szukasz sprzątaczki to trzeba było od razu mówić, ja chcę być barmanką, a barmanka stoi i robi tylko drinki, nie?

Poszła sobie. Ulżyło mi.

Kandydatka nr 2.

Młoda dziewczyna z Węgier. Ledwo co przyjechała do Niemiec, więc język raczej słabo, ale można się dogadać. Wyglądała na miłą, skromną i pracowitą, więc postanowiłam dać jej szansę, umawiamy się na dzień próbny.

Poradziłam, aby postarała się załapać trochę kontaktu z gośćmi, bo to stali klienci w większości, jak ją polubią to zawsze będzie jej później łatwiej. Za bardzo wzięła to sobie do serca, bo skupiała się prawie tylko na zabawianiu gości rozmową, w ogóle nie zważając na puste szklanki i gości przy stolikach, którzy chcieli coś zamówić. Trochę ją skarciłam, poprawiła się, więc zostawiłam ją za barem i sama poszłam do kuchni.

Po paru minutach wracam, a po dziewczynie ani widu ani słychu. Rozglądam się po lokalu i na zewnątrz. Znalazłam ją za rogiem, liżącą się z jednym z gości. Zdenerwowałam się, powiedziałam, że ze współpracy raczej nic nie będzie i odesłałam do domu. Bardzo zdziwiona zapytała czemu, przecież kazałam jej łapać kontakt z gośćmi.

Kandydatka nr 3.

Dziewczyna z niewielkim doświadczeniem, ale zawsze coś. Pół roku przepracowała w jakiejś tam knajpce w małym miasteczku. No ok, więc jakieś pojęcie ma, zawsze coś. Zapewniała mnie, że potrafi wyczarować każdego drinka, zna się na piwach, najpopularniejsze koktajle robi z pamięci w 10 sekund. Słowem profesjonalistka (tak się sama określiła). Fajnie. Informuję ją, że u nas na początek dajemy 7,5 na rękę. W zależności od wypracowywanego utargu może się zwiększać co miesiąc lub stać w miejscu przez kilka lat.

Profesjonalistka się oburzyła, bo ona wie, że w Monachium stawki dla profesjonalnych barmanów to nawet 15 euro za godzinę i ona chce na początek co najmniej 12. Uniosłam tylko brew i zapytałam czy zdaje sobie sprawę, że takie stawki to tylko w dużych koktajl-barach w centrum, gdzie barmani robią drinki taśmowo i naprawdę nie mają chwili wytchnienia, a nie w knajpie, gdzie przez większość dnia polewasz tylko piwo, siedzisz sobie i gadasz z gośćmi. Poradziłam też, aby tam starała się o pracę, skoro jest profesjonalistką. Prychnęła oburzona i stwierdziła, że jestem niepoważna, aby proponować ludziom pracę za psie pieniądze.

I taki bonus - pani sprzątająca.

Raz w tygodniu przychodzi do nas sprzątaczka posprzątać lokal na błysk. Tak się złożyła, że pani przychodzącą do nas "od zawsze" zaczęła mieć problemy z kręgosłupem i zrezygnowała. Szukaliśmy nowej.

Chęć pracy zadeklarowała pani mieszkająca w okolicy, szukająca jakiegoś dodatkowego zajęcia na weekendy. No super, panią znaliśmy, wydawała się konkretna i uczciwa. Stawka jaką proponujemy dla sprzątaczki to 12euro/h. Pani stawkę zaakceptowała, nawet się ucieszyła, że tak dużo i obiecała przyjść w sobotę rano.

W piątek dzwoni do mnie,, że nie przyjdzie, bo za mało proponujemy, bo w X (inny bar w okolicy, nasza konkurencja) płacą sprzątaczce 13euro/h. Pytam czy w takim razie będzie teraz pracować w X. Nie, ale jak oni płacą więcej, to ona nie będzie się poniżać i u nas za mniej pracować.

gastronomia

by digi51
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar marekwoleyko
8 10

Naprawdę mocne historie, współczuję przebywania z takimi gwiazdami.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
22 32

Jakie to smutne, że sprzątaczka w niewielkiej knajpie w Niemczech ma na godzinę więcej niż manager średniego szczebla w Polsce w dobrej firmie.

Odpowiedz
avatar Ara
10 22

@GuideOfLondon: Niby tak, ale jak popatrzysz na to proporcjonalnie, to juz nie wyglada tak rozowo. Przystaw sobie zarobki do kosztow zycia.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
1 23

@Ara: Tzn? Zarobki w przeliczeniu na złotówki x 4, a ceny w sklepach podobne lub minimalnie wyższe. Przykład? Ceny samochodów lub wystarczy wejść na niemiecką stronę np. Lidla. Cena jakiegoś produktu w Polsce 20 zł, w Niemczech ok 5 E. Nadal podtrzymuję swoje zdanie, że to smutne.

Odpowiedz
avatar Nace
9 21

@Ara: Dokładnie... zarobki u nas to żenada. Dla kolejnego przykładu. Znajomy mieszkał we Włoszech. Mówi, pralka mu padła. Poszedł do sklepu, 200 euro, miał nową. U nas koszt nowej to dla niektórych połowa, albo 3/4 wypłaty. Siła nabywcza naszej pensji jest żenująco niska. Niemiec, Francuz, czy Włoch kupi sobie nowy samochód z salonu po roku solidnego oszczędzania. My po roku, dwóch solidnego oszczędzania też kupimy, ale 10 latka. To jest różnica. My zarabiamy 1500zł, a Niemiec, czy Włoch 1500 euro, ale on za te 1500 euro żyje jak pączek, a my ledwo wiążemy koniec z końcem.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
6 18

@Nace: Dokładnie. Polak zarobi 1500 zł, a Niemiec 1500 Euro. Tylko, że Polak za nową pralkę zapłaci 1000 zł, a Niemiec... też 1000 zł (czyli u niego jakieś 250E).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 13

@Ara: Koszty życia w Niemczech nie różnią się dużo. Za dobra luksusowe zapłacisz w Niemczech tyle samo co w Polsce lub nawet mniej. Podobnie jest z żywnością, kosmetykami i ubraniami. Jedyna różnica to koszty wynajmu mieszkania, które zazwyczaj są trochę wyższe.

Odpowiedz
avatar katzschen
-2 10

@Nace: o Niemczech się nie wypowiadam, ale we Włoszech niezupełnie tak jest. Pensja 1500 euro to również dla Włochów całkiem sporo i nie dostaną jej każda sprzątaczka i każdy sprzedawca (może ktoś zna takie przypadki, ja nie) taka płaca to raczej pracownik biurowy, ale wyższego szczebla. I jeśli w Polsce wychodziłam z supermarketu z koszykiem pełnym zakupów za 40 zł, tak w jego włoskim odpowiedniku zostawiam ok. 20 euro. Tak że sprawdza się raczej przelicznik 2 do 1.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 20

@katzschen: 40zl i koszyk pełny zakupów? musiałaś być naprawde bardo dawno temu w Polsce. Mieszkam w UK, ostatnio byłam w Polsce i pomyślałam, że kupię trochę kosmetyków za te moje funciaki. Jak zobaczyłam ceny to darowałam sobie, ceny tych samuch kosmetyków dwa razy droższe w Polsce.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@nursetka: Ja za mój ulubiony podkład płacę w Niemczech 10€. W Polsce ten sam kosztuje 100 zł.

Odpowiedz
avatar elefun
8 12

Ale w Niemczech nie wydajemy jedyne na jedzenie. Podatki są drogie, leki których nie dostaniemy na receptę są drogie, buty często, meble, karty do telefonów, utrzymanie auta. Fakt, w Polsce są niskie zarobki, niesprawiedliwie niskie i moim zdaniem w Niemczech jest lepszy komfort życia, szybciej kogoś na coś stać, ale nie wszystkie ceny są jednak takie same. My często z mężem porównujemy, co lepiej kupić jak będziemy w Polsce a co na miejscu.

Odpowiedz
avatar elefun
2 12

Aha, zapomniałam dodać że w Polsce jednak ludzie mają sporo mieszkań na własność, tu większość (znaczy w rejonie w którym mieszkam) ludzie do późnej starości żyją na wynajem i to jest norma.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
5 11

@elefun: ale to też wynika trochę z innej mentalności. Tam ludzie bardziej sobie cenią dobry samochód, dobre jedzenie, zwiedzanie świata, inwestowanie, posyłanie dzieci na studia za granicą, bardziej skupiają się na ruchomościach/wygodnym życiu niż na nieruchomościach. No i to, że wolą wynająć mieszkanie/dom w lepszej dzielnicy/bliżej pracy niż kupować mieszkanie na jakimś odludziu (na te lepsze/bliższe pracy ich nie stać albo nie czują potrzeby wiązania się z bankiem na kilkadziesiąt lat). W Polsce nadal mieć własne M/dom to całkowite spełnienie się w życiu i brak jakichkolwiek innych potrzeb.

Odpowiedz
avatar katzschen
2 6

@nursetka: bynajmniej ;) mówię o tanim supermarkecie, typu Biedronka, i podstawowych zakupach - oraz o odpowiedniku włoskim. Myślę że wiem ile wydawałam lepiej od Ciebie, a skleroza mnie jeszcze nie dopadła :P Argumenty znajdą się z każdej strony, kosmetyki być może tańsze, a komunikacja miejska? Wynajem mieszkania? Narzekania na te kwestie słyszałam również od mieszkańców UK. Mnie jednak nie tyle chodzi o poszczególne wydatki, co o głupie porównywanie "tu tysiąc zł, a tam tysiąc euro" - nie, to tak nie działa. Dobrze opisuje to poniżej @elefun.

Odpowiedz
avatar elefun
0 0

No tak, ale jednAk te zachowania odbijają się na finansach i się wydaje ile wydaje.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
6 6

@katzschen: 40 zł i koszyk pełen zakupów? To chyba 15 lat temu. Teraz to jest cena średnich zakupów spożywczych na jeden dzień.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@grupaorkow: @katzschen: jak wydawawałaś tyle na zakupy 20 lat temu to zgoda, ale obecnie za 40zł to kupisz chleb i trochę produktow na śniadanie

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 2

@nursetka: Mieszkam w Irlandii. Kilka(naście) miesięcy temu odwiedziła nas (mnie i żonę) znajoma. Oszczędzała kasę w Polsce, żeby kupić sobie ciuchy w Irlandii bo jest taniej. Na wyprzedaży, ale mimo wszystko jest taniej. Do tego sam zauważyłem, że część tych samych produktów (niekoniecznie żywność) są tutaj lepszej jakości niż w Polsce. @elefun: Zapomniałaś, że w Polsce ludzie zaciągają kredyty na kilkadziesiąt lat, żeby to mieszkanie na własność wykupić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 listopada 2015 o 15:52

avatar konto usunięte
-1 5

@GlaNiK: Zgadzam się ciuchy, jedzenie, kosmetyki można kupić zdecydowanie taniej także w UK. Sprzet elektroniczny kiedyś był tanszy w UK, teraz jak porownuje to w Polsce jest taniej, ale nie na tyle, żeby opłacało się zamawiać w Polsce. transport, szcególnie pociaginsa zdecydowanie tańsze w Polsce, nawet w stosunku do zarobkow, wynajem porownuje sie do zarobkow, wiec i tutaj UK gora. Wniosek taniej jets w UK

Odpowiedz
avatar imhotep
19 21

Myślę, że kandydatka nr 2 szybko odnajdzie się na rynku "pracy", ale w innej branży :)

Odpowiedz
avatar czytanka
1 9

@Day_Becomes_Night: Akcja nie dzieje się w Polsce i warunki nie są złe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 13

@czytanka: wiem, ale dla tubylców warunki były złe. Dla nas,Polaków pewnie są zajebiste

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@czytanka: Warunki nie są złe? No proszę Cię... 7€ na godzinę za pracę barmanki? Wieczorami i w weekendy, gdy stawka powinna być od 25% do 100% wyższa? No wybacz, w Niemczech za pracę na produkcji, która polega na siedzeniu i patrzeniu czy ładne cukierki lecą z maszyny zgarnia się 9€ na godzinę na rękę za zmianę dzienną, nie mówiąc o pracy na nocki, czy w weekendy...

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
9 9

@Day_Becomes_Night: Nie wiem, skąd te minusy, bo komentarz jest do bólu prawdziwy. Jak widzę czasami narzekania kosmetyczek na fb, że poza swoją pracą mają jeszcze sprzątać kibel w salonie i generalnie wszystko (bo po cóż zatrudniać człowieka od sprzątania?!), to większość komentarzy jest w stylu "przecież korona ci z głowy nie spadnie jak wysprzątasz salon!"... No ale cóż - Polak da się wyruchać za 6zł netto za godzinę, bo inaczej jest nierobem. I jeszcze historie tutaj na Piekielnych w stylu "Nie uwierzę, że jest bezrobocie, bo ostatnio proponowałem/am pracę 7zł/h i nikt nie wziął" <3

Odpowiedz
avatar digi51
-1 3

@Shaienne: 9 na produkcji to stawka brutto i najczęściej trzeba też robić nocne zmiany za tą samą stawkę.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 3

@digi51: A powiedz, skoro oferujecie 7.5 EUR na godzinę na rękę to jak to wygląda jako kwota brutto? Przyznam szczerze, że za nic nie mogę się odnieść do 7.5 EUR na rękę dla barmanki i 12 EUR brutto dla sprzątaczki. Czy tam jest 50% podatków?

Odpowiedz
avatar paski
0 2

@Shaienne: Nie mówiąc o tym, że minimalna stawka godzinowa w Niemczech na chwilę obecną to 8,50 euro.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@GlaNiK: O ile się orientuje (bo umowami zajmuje się już bezpośrednio szef) stawka brutto dla początkującym barmanek to u nas ok.10 euro brutto. Plus minus 50 centów. Sprzątaczki z kolei pracują na tzw rachunek, tzn mają swoją działalność gospodarczą i wystawiają nam rachunek za wykonaną usługę.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
5 9

@Day_Becomes_Night: ale jeszcze lepsza by była gdyby skończył te studia i wyjechał za granicę. Chociaż z drugiej strony Twój przykład pokazuje, że Polakom lepiej się żyje zagranicą bez wykształcenia niż w Polsce po skończeniu studiów.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 11

@GuideOfLondon: super komplement,dzięki...choć z drugiej strony,dziewczyna z sąsiedztwa,która ledwo i z powtarzaniem klasy,skończyła gimnazjum,wyjechała do Holandii i gdy ja uczęszczałam do liceum,ona była już na swoim i prowadziła godne,dostatnie życie. Druga,olała wieczorówkę a aktualnie prowadzi swój biznes. Dochodowy biznes... Może bardziej od wykształcenia,liczą się inne predyzpozycje?

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
2 6

@Day_Becomes_Night: Chodziło mi o przykład Twojego kolegi co podałaś,a nie o Ciebie. Ale wnioskuję, że chyba też w Polsce nie siedzisz. Mi się wydaję, że to kwestia tego, że jak ktoś zakłada firmę po studiach to od razu chce to zrobić z wysokiego C, najlepiej, żeby osobiście nie uczestniczyć w podstawowych sprawach i pracach. Najlepiej od razu objąć funkcję prezesa i od pierdół i błahych spraw mieć ludzi. Ludzie bez większego wykształcenia zaczynają w swojej firmie praktycznie od zera, pracując na równi ze swoimi pracownikami albo nawet czasem na zasadzie jednoosobowej działalności. Takie trochę wychodzenie z założenia np przy zakładaniu jakiejś działalności w sektorze budowlanym: 'nie po to kończyłem studia, żeby razem ludźmi na budowie pracować".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2015 o 16:13

avatar milanka
-2 6

Dlaczego barmanka miała zarabiać 7,5 Euro a sprzątaczka 12?

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
12 12

@milanka: sprzątaczka miała przychodzić tylko w weekend i sprzątnąć cały lokal na błysk. Barmanka miała dostawać 7,5 E za każdą godzinę w pracy, obojętnie czy byli klienci czy nie. Stawka zależna od trudności, zakresu i obowiązków oraz ograniczonej możliwości wyrobienia dużej liczby godzin (głównie przez sprzątaczkę).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2015 o 14:09

avatar katzschen
12 12

@milanka: może chodzi o to, że sprzątaczka przychodzi raz na jakiś czas, więc przepracuje raptem kilka godzin i faktycznie może jej się nie opłacać za niższą stawkę. Coś jak nauczyciel na etacie vs. korepetytor, niedokładna analogia ale mi się skojarzyło :) No ale to moje przypuszczenia.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
3 5

@milanka: należy jeszcze dodać kwestię napiwków. Znajoma w czasach studenckich, studiując dziennie pracowała w dobrej knajpie w centrum Warszawy (głownie wieczory i weekendy). Z wyrobionych godzin rzadko wychodziło jej nawet 1000 zł (głownie ok 500-700 zł. Jednak jak dodawała napiwki to i 5 tys. potrafiła miesięcznie wyciągnąć.

Odpowiedz
avatar digi51
17 17

@milanka: Przede wszystkim dlatego, że praca sprzątaczki jest znacznie cięższa niż barmanki. U nas barmanka ma naprawdę lekko, łatwą i przyjemną pracę. Po drugie sprzątaczka nie dostaje napiwków. PO trzecie ona przychodzi raz w tygodniu na max. 3h, a nie 4-5 razy w tygodniu na 8h.

Odpowiedz
avatar digi51
10 10

@milanka: Barmanki zarabiają bardzo dobrze. Stawka oferowana przez szefa jest adekwatna do potrzebnych kwalifikacji i zakresu obowiązków - czyli niewielka, ale w takiej pracy ani się nie narobisz, ani nie ponosisz praktycznie żadnej odpowiedzialności za cokolwiek. A to co wyrobisz sobie w napiwkach to zależy tylko od Ciebie. Ja nie raz miałam napiwek większy niż to, co dostałam za przepracowany dzień od szefa. Prawda jest taka, że naprawdę multum osób (w tym bardzo wielu Polaków, a przede wszystkim Polek) zakłada w Niemczech własne działności gospodarcze i zajmują się sprzątaniem. Stawki sięgają 15euro/h. Oczywiście, więcej można zarobić pracując u kogoś po parę godzin w tygodniu niż na pełnym etacie w jednej firmie. Mając tzw "komplet" sprzątań można zarobić naprawdę super kasę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

@milanka: No to można zostać sprzątaczką, co to za problem? Nie ma przymusu bycia barmanką.

Odpowiedz
avatar milanka
-5 9

@digi51: Nie umniejszam pracy sprzątaczki, wiem, że jest to naprawdę ciężka fizyczna praca, ale mimo to przyjęło się, że sprzątaczka zarabia niewiele (przynajmniej w Polsce). To, że jest tak jak piszesz to wiem, ja się pytam "Dlaczego?" :)

Odpowiedz
avatar katzschen
5 5

@milanka: nie widzę, gdzie tu problem... ;)

Odpowiedz
avatar elefun
6 6

Nie wiem jak jest w tym konkretnym lokalu, ale lepiej zarabiać 7,50€ na godzinę i być na tzw. 'teilzeit' chociażby, czyli pół etatu, niż mieć 12€ za godzinę na śmieciowym mini-jobie, na którym ni ubezpieczenia, ni niczego nie uraczysz.

Odpowiedz
avatar digi51
16 18

@Jorn: Barmanka - wymagania nieadekwatne do miejsca pracy i kwalifikacji. To tak jakbym ja pół roku liznęła trochę niemieckiego, zgłosiła swoją kandydaturę na sekretarkę w biurze tłumaczeń twierdząc, że znam język perfekcyjnie, a na rozmowie kwalifikacyjnej oburzała się, że nie dostaję stawki tłumacza, przecież umiem niemiecki. Marnowanie mojego czasu jest piekielne. Sprzątaczka - jeżeli ktoś zgadza się na proponowane warunki z pocałowaniem ręki (to ona wyrażała ogromną wdzięczność, że może u nas dorobić), a potem z oburzeniem odmawia, bo słyszał, że gdzie indziej proponują więcej to też marnuje nasz czas i powoduje, że ja na gwałt jak idiotka muszę szukać kogoś innego do pracy. Piątek wieczorem dzwoni, a ja na sobotę rano muszę znaleźć nową sprzątaczkę. Mało piekielne?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@Jorn: Na pewno będziesz tak samo gadał, jak to Tobie wieczór przed robotą ktoś zrezygnuje, na pewno będziesz taaaaki wyrozumiały. Nie chciała pracować? To niech zrezygnuje z odpowiednim wyprzedzeniem.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 10

@Drago: OK. Fakt, że początkowo się zgodziła, a później zrezygnowała jest piekielny. Ale to tylko jedna z nich. Druga od razu w czasie rozmowy kwalifikacyjnej powiedziała, że się nie zgadza na taka stawkę. Miała do tego pełne prawo, jeśli żąda zbyt dużo, życie ja zweryfikuje. Ale na miano piekielnej nie zasługuje w najmniejszym stopniu. Tak w ogóle, to śmiać mi się chce, jak widzę same negatywne oceny pod moimi komentarzami tutaj, bo gdy komentowałem historie odwrotne, gdy to pracodawca był jakoby piekielny oferując stawki, których potencjalny pracownik nie akceptował. Wtedy było "jak można oferować tak mało", teraz jest "jak można żądać dużo". Na tym polegają negocjacje płacowe, że pracownik chce zarobić jak najwięcej, pracodawca zapłacić jak najmniej. Nawet jeśli oczekiwania którejś ze stron są nieadekwatne do rzeczywistości, takie jest ich prawo. Fakt spotkania się na rozmowie kwalifikacyjnej nie musi oznaczać, że strony dojdą do porozumienia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Jorn: Ja widzę to tak, że nie chodzi nawet o samo niezadowolenie z warunków, tylko o sposób, w jaki zostało ono wyrażone. Pewnie, trzeba się szanować, ale jak mi ktoś oferował śmieszną stawkę, to po prostu odmawiałam, jeśli nie było szansy na zwiększenie jej. Bez oburzania się i kłócenia. Osobiście nie wiem, jak faktycznie wygląda sytucja na tamtym rynku, pensje, utrzymanie, itd. więc ciężko mi powiedzieć, czy faktycznie pieniądze były takie słabe, nawet dla początkującej barmanki.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@Jorn: Tak jak napisała @Drago chodziło mi raczej o roszczeniową postawę dziewczyny, nie o sam fakt niegodzenia się na taką stawkę. Nie pasuje - ok, to nie pasuje, nikt nie zmusza. Ale wywyższanie się i żądanie prawie 50$ niż ja oferuje, a na koniec obrażanie mnie tekstami o tym, jakie to bezczelne tyle proponować jest piekielne. My nie potrzebujemy profesjonalnych barmanów i jeżeli mówię dziewczynie, że stawka może wzrosnąć w zależności od wyrabianego utargu, a ona od razu żąda więcej, podczas, gdy ja nawet nie wiem, czy jej praca jest tego warta, to uważam to za piekielne.

Odpowiedz
avatar mir000
0 0

A gdzie ta knajpa dokladnie jest? :D Co do części komentarzy... nie życie w Monachium wygląda całkiem inaczej niż w reszcie Niemiec. Ceny mieszkań, komunikacji są całkiem. Osobiście z dziewczyną szukaliśmy mieszkania około 2 lata no i w końcu znaleźliśmy za niespełna 1000E - co i tak jest w miejscu gdzie mieszkamy. Ceny artykułów są mniej wiecej takie same jak w Polsce ale usługi o wiele droższe. Oczywiście jest tutaj łatwiej no ale nie tak łatwo jak to się ludziom wydaje.

Odpowiedz
avatar etatowyszyderca
0 0

W dobrej firmie? W dobrej firmie to średni specjalista dostanie spokojnie 50 zł brutto na łapę, a starszy na rękę. No ale jakie wykształcenie i branża takie zarobki. Nie znam żadnego kierownika który robił by poniżej 9 - 10k na rękę PLN. IT.

Odpowiedz
Udostępnij