Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia sprzed łooohoho, dotyczy Piekielnej pani doktor. Pierwszy egzamin na studiach -…

Historia sprzed łooohoho, dotyczy Piekielnej pani doktor. Pierwszy egzamin na studiach - przedmiot o nazwie Geografia polityczna. Łatwy i przyjemny. Nauka do egzaminu również - ot 8 kartek A4, zdajemy do skutku. Wszystko wyryte na pamięć, nikt mnie z niczego nie był w stanie zagiąć.

Pierwsze podejście. 10 pytań - bułka z masłem. Napisałem 10/10, sprawdziłem 10 razy. Szybki check z notatkami po egzaminie - git, zdane. Tak myślałem, ale piekielna była innego zdania. Dwója, zapraszam za tydzień. Damn... dałbym głowę... no nic trzeba przyjąć.

Drugie podejście - historia dokładnie taka sama, ba! nawet te same pytania! 10/10 - wynik: oblany. Noż kufa... Idę do piekielnej, czy mogę obejrzeć egzamin - ni chu*a, było się uczyć, wglądu nie ma. Zapraszam za tydzień.

Trzecie podejście - te same pytania. Dwa zostawiam puste, czyli 8/10 - zdane z wynikiem 3.0 Idziemy do piekielnej większą grupą z celem zajrzenia w prace. Pozwala, pokazuję że mam przyznane 5/10, a tutaj są kolejne poprawne 3 odpowiedzi. No niby są, dobra 4,5 Pan da indeks.

Wniosek - nie można wiedzieć za dużo.

uniwersytet wykładowca doktor

by Jezza
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar AK44
20 20

Moja siostra miała podobną historię. Nie pamiętam z czego egzamin, ale ciężki więc nauczyła się wszystkiego bardzo dobrze. pytania były otwarte więc się zdrowo rozpisała i dostała 2. Gdy poszła obejrzeć, wykładowca stwierdził, że niby wszystko dobrze, ale skoro tak dużo pisała to znaczy że nie rozumie dobrze tematu. Na następnym terminie napisała 1-2 zdania w każdym pytaniu i dostała 4.0

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

Ha! Miałam to samo! Kolokwium z matematyki, pierwsze w semestrze. Całki opanowane do perfekcji, wszystkie zadania rozwiązane bezbłędnie (sprawdzałam kilka razy). Wyszłam szczęśliwa, przekonana, że dostanę 5, ewentualnie 4+, jeśli zdarzyła mi się jakaś mała pomyłka. Przychodzi pora podania wyników, a tu zonk, -3. Wkurzona pytam, czy mogę zobaczyć moją pracę. Odpowiedz: nie. Dlaczego? "Bo nie." Można obejrzeć na następnych zajęciach? "Można." Po czym oczywiście okazało się, że jednak znowu nie i tak mnie zwodził, póki nie zrezygnowałam.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Shaienne: u nas kiedys byla kartkowka z geometrii, wiele osob napisalo na 100%, wiec profesor uznal, ze kartkowka nie byla na 5 tylko na 4...

Odpowiedz
avatar Narisa
3 3

Ja również byłam raz obkuta na egzamin tak, że nie dopuszczałam mniej niż 4,5. A tu co? 2... Idę na dyżur (na szczęście na mojej uczelni wykładowcy/ćwiczeniowcy rzeczywiście są dla nas i żadnych problemów nie robili) i okazało się, że profesorka najzwyczajniej się pomyliła przy wpisywaniu. Stres był duży, bo to akurat 1 rok, pierwsza sesja - wiadomo. Profesor przeprosiła z 10 razy. Cieszę się, że moja uczelnia jest normalna... Serio. Czasem nawet mi przykro, że na sławetne panie z dziekanatu ponarzekać nie mogę, bo to anioły i zawsze są pomocne.

Odpowiedz
avatar Gbursson
3 7

"Szybki check z notatkami po egzaminie - git, zdane" bo trzeba było użyć SVN to byś zdał ;)

Odpowiedz
avatar Jezza
0 0

@Gbursson: że niby porównać z innymi osobami?

Odpowiedz
avatar egow
5 5

@Jezza: że GIT, a mógł SVN.

Odpowiedz
avatar magic1948
3 3

Ja na uczelni miałem taką sytuację, że pisał cały rok (ok.500 osób) jeden egzamin. Wszyscy wokół mieli te same odpowiedzi (test jednokrotnego wyboru) a przekrój ocen był od 2 do 5.

Odpowiedz
avatar master6x6
6 6

Koledze po ostatnim egzaminie z matmy, który u tego profesora był bardzo trudny zabrakło 1 pkt do zdania, nic do stracenia, więc poszedł do niego zobaczyć swoją pracę. Ogląda i stwierdza, że 1 zadanie w ogóle nie zostało ocenione, profesor poprosił, aby wyszedł, a on w tym czasie na spokojnie sprawdzi. Po 10 min zawołał go z powrotem, przyznał mu rację, że faktycznie to zadanie nie zostało ocenione, a rozwiązał dobrze, więc tutaj będą 2 punkty, w tym momencie przerwał mu kolega pytając ucieszony czy w takim razie zdał, a na to profesor coś w stylu: nie, niestety nie, widzę, że mój asystent, który sprawdzał pana pracę w innym zadaniu przyznał za dużo punktów, ja chciałem, aby było to zadanie rozwiązane innym sposobem, takim jaki pokazywałem na wykładzie (w treści zadania brak wzmianki o metodzie rozwiązania), więc tutaj nie będzie za to zadanie 3pkt, tylko 1pkt. Skończyło się na tym, że kolega znalazł w swojej pracy 2 dodatkowe punkty, a profesor za inne zadanie zabrał mu też 2 punkty :D Kolega, tak jak połowa roku zdał przedmiot komisyjnie, bez udziału w nim tego profesora :)

Odpowiedz
avatar refael72
2 2

zdjęcie telefonem i skarga.

Odpowiedz
Udostępnij