Witam, dziś o piekielności... ludzkiej, mentalnej.
Do niedawna wierzyłam w przyjaźń damsko-męską. No właśnie, wierzyłam.
Studiuje zaocznie, co determinuje fakt, iż na kierunku jest wielu dorosłych ludzi (głównie mężczyzn), którzy w branży już pracują, a papierek jest jedynie wymagany do awansu.
Na zajęciach poznałam M. Fajny facet.
Pokazywał mi mnóstwo zdjęć swoich córeczek, opowiadał z radością o swojej rodzinie, nawet o swojej żonie. Uznałam, że jest porządnym facetem i będzie dobrym kumplem, z którym wymienię się notatkami, zrobię wspólny projekt, czy po prostu porozmawiam między zajęciami. I tak minął może rok studiów. Pisaliśmy od czasu do czasu na Facebooku, dzwonił do mnie... coraz częściej. Zapaliła mi się czerwona lampka, kiedy zamiast po pracy dzwonić do swojej żony, dzwonił do mnie. Na moje pytania o ten fakt, śmiał się, i zawsze jakoś to wytłumaczył. Dalej słyszałam zachwyty nad rodziną/dziećmi/żoną, myślę sobie, nie ma co się martwić.
Po powrocie z dłuższej delegacji, po zjeździe zaprosił mnie do siebie, a bo to projekt omówić trzeba, a bo to i tamto. No i miałam zobaczyć pokój dziewczynek.
Prysło wszystko, kiedy zamiast notatek moim oczom okazało się wino, przyparcie do szafki w kuchni (proponował herbatę) i magiczne słowa.... że rodzina to jedno, a każdy facet ma swoje tajemnice, i chyba nie mam 10 lat by wierzyć, że facet może chcieć od kobiety czego innego, niż... no ;)
Takiego rozczarowania CZŁOWIEKIEM nie czułam już dawno, oczywiście znałam to z historii wielu osób, ale nie doświadczyłam osobiście.
A dlaczego o tym wszystkim piszę? Właśnie dostałam wiadomość od jego żony, że mam się odczepić (wersja wulgarna) od niego, bo on ma rodzinę, a ja jestem najgorszą K. i wszystko do mnie wróci, kiedy i mojego męża będzie kusić inna....
Po prostu zostawiłam szal w domu M.... żona znalazła.
Uwielbiam kobiety za ich brak solidarności względem innych kobiet, zrzucanie winy zawsze na nie i oczywiście zero uwag do swoich mężów, bo to ZŁE KOBIETY uwodzą Bogu ducha winnych, naiwnych, głupiutkich i zagubionych mężczyzn.... Czy po prostu wstyd tej kobiecie przyznać się przed samą sobą, że mogła źle wybrać? ;)
Nie wierzę, że to była jednorazowa akcja z jego strony.
Zrzucanie winy na kobietę (mężczyznę) z którym partner zdradził jest bardzo śmieszne i żałosne. To zawsze ten zdradzający jest winny, proste.
Odpowiedz@Drago: zawsze winna jest kobieta bo wszelkie zdrady sa konsekwencja ich zachowan
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: Jesteś muzułmaninem czy jeszcze dzieckiem? Przecież Ci wszyscy faceci zdejmujący obrączki, kłamiący prosto w oczy, oszukujący przez x czasu są całkowicie święci, bo kto kobietom kazał być kobietami? Ich wina, że faceci myślą kroczem.
Odpowiedz@risingsun: ci faceci robia to z powodu swoich zon
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: To niech nie żenią się? Nie ma żony, nie ma problemu ;)
Odpowiedz@paski: to konsekwencja poslubnych zachowan zony
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: Mężczyźni zawsze narzekali na swoje żony, narzekają i narzekać będą. Nawet w internecie można przeczytać jak to podobno żony się zmieniają po ślubie. Nie ma seksu, tylko dzieci się liczą, żony tyją i tym podobne pierdoły - a mimo to wielu się nadal decyduje. Po co? ;)
Odpowiedz@paski: Nie gadaj z trollem. Wykolejeniec jest tu znany już od dawna z powodu swojego chamstwa, buractwa i zaciętej płyty, jakie to baby są ku*wy i w ogóle. Swoją drogą, myślałam, że właśnie od takich rzeczy jest tu admin, ale chyba się myliłam.
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: tak zwlaszcza to wina kobiety, ktora mysli, ze wiaze sie z wolnym facetem, nie majac pojecia, ze jakas zona w ogole istnieje...
Odpowiedz@Drago: Co nie zmienia faktu, że "baby są jakieś dziwne". Mam kumpla, który spotyka się z ojcem dziecku, mężem żonie. Ani on jej nie chce zostawić, ani ona jego, udają oboje. Dochodzi do tego, że ona chce z nim spędzić czas i... zabiera go i dziecko do galerii handlowej, skąd on wydzwania do mojego kumpla. Układ chory jak cholera, i jedno i drugie siebie warte, gościowi wygodnie, co go nie usprawiedliwia, ale co myśli i na co liczy jego żona, to za cholerę nie jestem w stanie sobie wyobrazić.
OdpowiedzWspółczuję Ci autorko i łączę się w bólu, bo sama niegdyś przeżywałam bardzo podobną sytuację: z "kolegą", który uwielbiał opowiadać o swoich dzieciach i żonie, a który później mimo to chciał czegoś więcej. Niestety, taka już świńska mentalność u niektórych ludzi. A żonie tego delikwenta opisanego w historii szczególnie się nie dziwię... Człowiekowi rzadko przychodzi dostrzeżenie i pogodzenie się z niewygodnymi faktami odnośnie ukochanej osoby, a zwalenie winy na kogoś innego jest po prostu łatwiejsze. Natomiast prawda jest taka, że w takich sytuacjach winny jest przede wszystkim ten, kto zdradza, bezdyskusyjnie.
Odpowiedz@ShapeOfMyHeart: Jestem pewna, że gdy żona znalazła ten szal to przykładny mężuś zaczął za poczekaniu wymyślać bajkę o złej koleżance, która za wszelką cenę próbowała go uwieść ale on taki dzielny, pogonił wiedźmę z domu aż się kurzyło i z tego wszystkiego zapomniała szalika ;)
Odpowiedz@paski: Ja bym się wcale nie zdziwiłbym jakby jednak powiedział prawdę że koleżanka była robić projekt, tylko żoną może być kobieta typu każda która spojrzy na mojego męża chce mi go poderwać. Podejrzewam że jakby się dowiedziała o zdradzie męża to by go broniła że to przez tamta kobietę bo go omotała rzuciła na niego urok itd.
Odpowiedz@goodfather: Zakładając Twoją wersję wydarzeń to żona jest trochę furiatką. Wiem co mówię, bo sama jestem dość zazdrosną osobą, ale nie robię z tego powodu awantur mężowi ani nie wysyłam smsów do obcych kobiet. Oczywiście w tej historii to facet jest świnią i być może, że to nie pierwszy jego wybryk i żona jest wyczulona na takie sytuacje. Ma z nim dzieci, więc nie chce się rozwieść, a żeby jakoś przed samą sobą usprawiedliwić życie z takim facetem, zrzuca winę na obce kobiety.
Odpowiedz@ShapeOfMyHeart: rowniez wspolczuje ja ostatnio mialam sytuacje z kolega z pracy, podlamal sie facet bo mial rok czarnych wydarzen, pomarlo mu pare osob z rodziny, problemy w pracy, ze zdrowiem, do tego zona go zdradzila jedyny gosc w pracy ktory zajal sie mna, wytlumaczyl co i jak, rpzestrzegl, komu nie mozna ufac kiedys wysypalam sie ze moj byly po 6 latach zerwal tekstem "ja sie jeszcze nie wyszalalem, a ty mnie ograniczasz" koles zaczal miec parcie na piwo poszlismy, wygadal sie. i zywkle czesc-czesc w pracy, potem wywalil mnie z fejsa bo jego zona zrobila sie paranoiczna wobec mnie wreszcie do mnie napisala, dowiedzialam sie, ze rozbijam rodzine o.O polecialy inwektywy, grozba utraty pracy i takie tam az mnie swierzbilo by jej napisac " bylo nie zdradzac, to bys teraz nie miala problemu i paranoi"...
OdpowiedzJakbym miał żonę, to nie szukałbym drugiej na boku. Ale ja jestem dziwny.
Odpowiedz@Ksarn: Jak się chce zaliczać dziesiątki to niech się do cholery nie wychodzi za mąż/żeni. Przecież nikt facetów do ślubów nie zmusza. A odrobina szacunku i współodpowiedzialności za uczucia drugiej osoby to chyba nic niemożliwego... tak więc uważam, Ksarn, że jesteś normalny ;)
Odpowiedz@Ksarn: A ja żonę mam i nie szukam drugiej na boku. Ale ja nigdy nie szukałem drugiej na boku, w żadnym związku. Wychodzi na to, że oboje jesteśmy dziwni :)
Odpowiedz@Ksarn: @GlaNiK: Nie jesteście dziwni tylko inni są dziwni
Odpowiedz@Jango_Fett: Inni nie mają szacunku do ludzi. To akurat jest dziwne, ale wkrótce przestanie dziwić.
OdpowiedzBurki nie miałaś i go kusiłaś. Nie dobra kobieta z Ciebie. Biedny chłop.
Odpowiedz@rokiowca: weź nie trolluj.
OdpowiedzUwieżę w koleżeństwo damsko-męskie,ale nie w przyjaźń.
OdpowiedzProponuję, autorko, żebyś zapoznała się z komentarzami pod historią http://piekielni.pl/69419#comment_819631. Tam właśnie faceci twierdzą, że NIE MA przyjaźni damsko-męskiej, a chłop zawsze myśli o jednym. Czyli dokładnie to samo, co tutejszy pan Politischer, tylko bardziej oględnie. I widocznie coś w tym jest!
Odpowiedz@Armagedon: chrum chrum, potwierdzam :)
Odpowiedz@Isegrim6: Potwierdzam potwierdzenie :D
OdpowiedzJa mam przyjaciela. Mój chłopak także go zna i także się z nim przyjaźni. Ale mimo wszystko nigdy nie poszłabym sama do niego do domu. Nie chciałabym także, aby mój chłopak sprowadzał do domu swoje koleżanki/przyjaciółki lub chodził do nich do domu sam. Oczywiście sytuacji opisanej w historii winny jest facet, ale Autorka trochę zawiniła... swoją naiwnością. Nie rozumiem. Ty myślałaś, że jego żona nie ma nic przeciwko, aby sprowadzał do domu kilka/kilkanaście lat młodszą dziewczynę? Czy od początku wiedziałaś, że będziecie sami? Postaw się w sytuacji żony. Nawet jeśli to ten facet chciał cię wykorzystać, to zrobiłaś duży błąd, że poszłaś do niego do domu, szczególnie, że wcześniej miałaś sygnały, że nie traktuje cię jedynie jak koleżanki ze studiów.
Odpowiedz@digi51: no bez przesady, to nie była jakaś tam koleżanka poznana na imprezie, tylko koleżanka ze studiów, z którą miał parę spraw do omówienia. Nie wiem, czy kiedyś studiowałaś - praca w grupach to na wielu zajęciach standard. Sama na jednym ze szkoleń miałam dość duży projekt - w grupie ja i 3 kolegów, spotykaliśmy się zamiennie w swoich domach, ani mój mąż, ani ich żony/dziewczyny złego słowa nie powiedzieli - bo niby czemu?
OdpowiedzPo pierwsze autorka miała już podejrzenia, że facet chce od niej czegoś więcej niż koleżeństwa. Po drugie spotykanie się w dużych grupach to trochę co innego niż spotykanie się z kilkanaście lat starszym facetem u niego w domu. Ja akurat studiowałam dziennie, tak, pamiętam pracę w grupach czy parach, spotykanie się z kolegami u nich w domu, tylko, że chyba ciężko sądzić, że u dzieciatego i żonatego faceta jest taka sama atmosfera jak w studenckich mieszkaniach, gdzie każdy kogoś ciągle zaprasza. Ja choćby z szacunku dla rodziny kolegi wolałabym się tam nie pchać i zaproponować spotkanie gdzie indziej.
Odpowiedz@digi51: Dokładnie. Spotykać się z kilkoma kolegami w studenckim mieszkaniu, a spotykać się sam na sam z żonatym kolegą, który już wcześniej coś sugerował, w jego prywatnym mieszkaniu to jednak dwie całkowicie rózne rzeczy. Dlatego dziwi mnie zachowanie autorki, która dała się podejść jak naiwna małolata.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2015 o 10:58
ot, zwykły cham ożenił się ze zwykła idiotką - nie ma co z tego powodu wieszać psów na całej płci, sama mam przyjaciół-facetów, znam się z ich dziewczynami, problemów nigdy nie było.
OdpowiedzZ całym szacunkiem autorko, ale dla mnie największą piekielnością tu jest Twoja naiwność. Starszy kilka/kilkanaście lat facet dzwoni do Ciebie częściej niż do żony, próbuje Cię ułozyć opowiadaniami o rodzinie, zaprasza do domu pod nieobecność żony... a Ty idziesz i się dziwisz... Liczyłaś, że naprawdę będziecie sumiennie robić ten projekt (na studiach, na których jest dla papierka, gdzie tacy ludzie staraja się zminimalizować czas poświęcony nauce do praktycznie zera bo potrzebny im tylko papier). I jeszcze do tego zrobił przy żonie z Ciebie tą winną. Na przyszłość życzę więcej asertywności i zdrowego rozsądku.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2015 o 9:52
@GuideOfLondon: a gdzie Autorka napisała, że facet jest starszy kilka/kilkanaście lat? I wyobraź sobie też, że ja się zawsze do nauki przykładam, nie do papierka.
Odpowiedz@Grejfrutowa: "Studiuje zaocznie, co determinuje fakt, iż na kierunku jest wielu dorosłych ludzi (głównie mężczyzn), którzy w branży już pracują, a papierek jest jedynie wymagany do awansu. Na zajęciach poznałam M. Fajny facet." - jak dla mnie cały ten wstęp wyraźnie nawiązuje do osoby M. Co prawda 20 letni facet też jest dorosły, też może mieć żonę i kilkoro dzieci, też może pracować zawodowo, ale wątpię, że akurat o to autorce chodziło i o kogoś w jej wieku. Zakładam, że autorka idzie normlanym tokiem nauczania czyli zaczeła studia od razu po maturze, inaczej by nie robiła tego wstępu. "I wyobraź sobie też, że ja się zawsze do nauki przykładam, nie do papierka." - wyobrażam to sobie, ale wyobraź też sobie, że w Polsce jest kilkaset tysięcy studentów i nie wszyscy muszą myśleć i robić jak Ty.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2015 o 11:12
@GuideOfLondon: chyba trochę się zagalopowałeś w domysłach, jakby żona żona była sensowna to nie dzwoniłaby do niej tylko wywaliła męża za drzwi że sprowadza sobie cizie (bez obrazy to tylko forma retoryczna) pod jej nieobecność, a nie w ramach zranienia wyzywała dziewczynę Jasno i czysto widać że facet jest winny, niezależnie czy @raising gun coś sobie pomyślała czy nie, no chyba że była ubrana w niewiele więcej niż ten szal :P bo różne niunie bywają
Odpowiedz@Grejfrutowa: Zresztą, a jakby nie był starszy to coś zmienia w tej historii?
Odpowiedz@Isegrim6: No ja wiem, że to tylko jego wina. Ale jak zona faktycznie nie jest sensowna to uwierzy mężowi i może w ramach zemsty zaszkodzić dziewczynie. Nie takie przypadki świat widział.
Odpowiedz@GuideOfLondon: "zakładam, że" Być może błędnie zakładasz. I jeśli nawet M się nie chciał do nauki przykładać tylko do papierka, to dlaczego tą samą miarą zmierzyłeś Autorkę? Sam wywnioskowałeś, że jest po maturze i dla niej te studia to kolejny, naturalny etap edukacji, a nie tylko droga do "papierka". Więc Autorce, w myśl Twoich rozważań, powinno zależeć na wynikach na studiach, prawda?
Odpowiedz@Grejfrutowa: ależ droga koleżanko, przeczytaj dokładnie historię. Ona poszła do niego, bo była święcie przekonana, że jemu zalezy na projekcie tak jak jej i też chce się dobrze przygotować. Poza tym miała zobaczyć pokój jego córek. Przecież ani ja, ani autorka nigdzie nie wspominamy, że jest ona na studiach dla papierka. Napisała tylko, że są z nią na roku ludzie, którzy takie podejście mają, co zresztą wspomniałem, w żadnym wypadku nie nawiązując do autorki, tylko do jej kolegi.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2015 o 11:31
@GuideOfLondon: Nie tyle była naiwna, tylko to jest różnica w sposobie myślenia kobiet i mężczyzn. Mozesz mieć problem ze zrozumieniem tego, jak ona mogła się nie domyślić, o co chodziło tamtemu typowi. Tak samo jak niektóre kobiety nie rozuieją, że mężczyzna nie umie się tylko przyjaźnić z kobietą i zawsze chce czegoś więcej. Ot, takie zawirowania damsko-męskie
OdpowiedzA i jeszcze jedno. Jako, że M. ma dużo więcej do stracenia niż Ty, to nie zdziw się jak na uczelni pojawią się plotki , że próbowałaś uwieść straszego żonatego faceta z pozycją zawodową i rozbić jego rodzinę. Nauczka na przyszłość.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2015 o 10:26
@GuideOfLondon: Ale masz fantazję. Nie wiedziałam, że z żonatymi to nie można już rozmawiać, bo się plotki pojawią. Szczerze, to w d... miałabym plotki. Ważne, że sumienie czyste. A inni niech gadają, jak nie mają co innego do roboty.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Można rozmawiać, ale od rozmów plotki się nie pojawiają. Plotki się pojawiają jak komuś zaczyna się palić grunt pod nogami, albo zazdrosna żona chce się zemścić. "Ważne, że sumienie czyste. A inni niech gadają, jak nie mają co innego do roboty." Co z tego, że sumienie czyste, jak jedna głupia, nieprawdziwa plotka może bardzo zabrudzić komuś życie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2015 o 11:19
@GuideOfLondon: Jestem naprawdę zaskoczona Twoim tokiem rozumowania. Żeby kogoś "zniszczyć" nie trzeba mieć podstaw, ot rzucasz plotę w eter. Niektórym żonom naprawdę niewiele trzeba, by "obdzwaniać" z wyzwiskami koleżanki męża. Niestety są takie, które grzebią w mejlach i telefonach. Ale nie moja sprawa jak się układa między małżonkami. "Ona poszła do niego, bo była święcie przekonana, że jemu zalezy na projekcie tak jak jej i też chce się dobrze przygotować." A tym zdaniem sobie przeczysz. Raz piszesz, że powinna być świadoma, ze facet z pracą i pozycją robi te studia dla "papierka" a w tym zdaniu, że jednak jemu też zależy.
Odpowiedz@Grejfrutowa: "Jestem naprawdę zaskoczona Twoim tokiem rozumowania. Żeby kogoś "zniszczyć" nie trzeba mieć podstaw, ot rzucasz plotę w eter. Niektórym żonom naprawdę niewiele trzeba, by "obdzwaniać" z wyzwiskami koleżanki męża. Niestety są takie, które grzebią w mejlach i telefonach. Ale nie moja sprawa jak się układa między małżonkami." - nie bardzo rozumiem. To w końcu jestes zaskoczona moim tokiem rozumowania czy też przyznajesz, że jedna plotka może kogoś zniszczyć? "Ona poszła do niego, bo była święcie przekonana, że jemu zalezy na projekcie tak jak jej i też chce się dobrze przygotować." A tym zdaniem sobie przeczysz. Raz piszesz, że powinna być świadoma, ze facet z pracą i pozycją robi te studia dla "papierka" a w tym zdaniu, że jednak jemu też zależy." - No właśnie. Zamiast się domysleć jego zamiarów, to poszła bo była przekona, że chce się tylko z nią uczyć. Taka trochę jej naiwność. Nie widzę tu zaprzeczenia. Uwierzyła w jego dobre zamiary, choć już wcześniej miała sygnały, że to nie tylko chęć nauki nim kieruje.
Odpowiedz@GuideOfLondon: "nie bardzo rozumiem. To w końcu jestes zaskoczona moim tokiem rozumowania czy też przyznajesz, że jedna plotka może kogoś zniszczyć?" Przyznaję, że plotka może kogoś zniszczyć, ale nie można przez to unikać kontaktu z ludźmi, bo ktoś sobie pomyśli Bóg wie co. Jestem zaskoczona tym, że to normalnym ludziom (normalnym w sensie takim, że nie mają niecnych intencji, jak Autorka) nakazujesz pilnowanie się, choć niczego złego nie robią. A skąd ja mam wiedzieć co innym w głowie siedzi, co knują i jakich mają partnerów? Ja nic złego nie robię i nie mam wpływu na poczynania, myśli i uczucia innych. A nie będę odskakiwać od facetów na dźwięk słów: mam żonę.
Odpowiedz@Grejfrutowa: ale Ty nadal nie bardzo rozumiesz o co mi chodzi. Jak najbardziej plotki nie powstają od zwykłych rozmów (chodź i takie cuda się zdarzały). Mi chodzi o to, że tajemnicze spotkanie męża z koleżanką ze studiów (młodszą czy nie) pod nieobecność żony i zostwianie części garderoby w niego w domu to dla żony mogły się nie wydać zwykła rozmową. "A nie będę odskakiwać od facetów na dźwięk słów: mam żonę." - ale raczej ochoczo umawiać się z nimi w ich mieszkaniach sam na sam po wcześniejszych jego sugestiach też nie masz zamiaru robić podejrzewam. O to mi chodzi.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Pozwól, że będzie to moja ostatnia wypowiedź. Tajemnicza dla żony, bo M chyba "zapomniał" jej wspomnieć, że z koleżanką będą robić "projekt". Nietajemnicza dla Autorki, mogła powiedzieć połowie rodziny gdzie idzie i co będzie robić. Nawet jeśli M nagadał po wszystkim żonie (po tym jak znalazła szal), że to Autorka "wbiła mu się do domu" i próbowała robić to i to, a on się nie dał wykorzystać to i tak podejrzane, bo dlaczego rozwinął się w temacie dopiero jak żona szal znalazła? Więc nie brnijmy już w tę wymianę zdań. PS choć (nie chodź). Kończąc, serdecznie pozdrawiam.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Nie wspomniał żonie o projekcie, bo podjrzewam, że nie miał zamiaru skończyć tylko na tym "projekcie" i myślał, że się nie wyda. A zaczął się tłumaczy po znalezieniu szalika, bo zaczął mu się grunt pod nogami palić. PS. kajam się za "chodź". Faktycznie głupi błąd. pozdrawiam
Odpowiedz@Grejfrutowa: Wybacz, ale ciężko czyta się takie głupoty. Twój tok rozumowania jest najzwyczajniej nielogiczny. Zacznijmy od tego, że żonie dziwię się najmniej. Znalazła szal, mąż puścił jej bajeczkę o złej uwodzicielce, która chciała rozbić ich małżeństwo. Teoretycznie dla dodatkowej wiarygodności mógł powiedzieć, że ona napastuje go od dawna, ale wcześniej nie chciał jej denerwować, dopóki ta sytuacja nie zaszła tak daleko. Żona myśląc, że ta nie zaprzestanie tych prób, które de facto były systematyczne i trwały od dłuższego czasu, postanowiła powiedzieć dziewczynie co myśli, a pod wpływem szoku i złości zrobić to w sposób kolokwialny, a wręcz wulgarny. Za to zachowanie autorki było naiwne albo wydawało się dla niej sprytne i przynoszące korzyści. Mogło być to zachowanie naiwne, ponieważ w swoim toku rozumowania nie wydało jej się podejrzane częste nawiązywanie kontaktów poza studiami, a wręcz codzienne, biorąc pod uwagę telefony po pracy. Nie zauważyła niczego złego w tym, że jak sama stwierdziła nie telefonował do żony, a do niej. Skoro sama to wychwyciła i każdorazowo była zbywana wymówką (biorąc pod uwagę, że okres czasu takiego zachowania był długodystansowy i systematyczny), to albo była naprawdę naiwna lub też głupia, co można określić na podstawie braku wyciągania wniosków. Już nie wspominam nawet o zaproszeniu na "naukę" od starszego faceta, bo brzmi to śmiesznie. Z drugiej strony mogło to być zaplanowane, a ona z chęcią czerpała korzyści płynące z tej znajomości, poczynając od tych notatek, przechodząc przez miłe uczucie interesowania się jej osobą i nadmierną chęcią kontaktu z nią, kończąc na satysfakcji z posiadania faceta w zasięgu i możliwego wsparcia z jego strony. Tym bardziej, że końcowe zdania tej historii wskazuje na takie przemyślenia. Z uśmieszkiem przyznaje, że żona chyba się wstydzi własnego wyboru. W dodatku oświadczając, że ona jako autorka jest pewna, że to nie pierwszy występek tego faceta. Skoro jest pewna takich rzeczy teraz to równie dobrze mogłaby być taka domyślna wcześiej. I tu pozostaje jedno pytanie, naiwna czy spryciula od niewinnego flirtu dla profitów?
OdpowiedzJeszcze jedno. Wszyscy tak łatwo oceniacie żonę, że głupia i wini autorkę za zaistniałą sytuację. Ale przecież ona prawie na 100% nie wie, co się zdarzyło. Zakładam, że większość z was ufa swoim drugim połówkom. Pewnie znalazła szal, zrobiła awanturę, a on żeby się bronić wymyślił bajeczkę, że autorka się wprosila i go uwodzila. Jezeli byl to jego pierwszy wyskok to nic dziwnego, ze zona mu uwierzyla i miala ochote powiedziec autorce kilka dosadnych slow.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2015 o 11:38
@digi51: Ja pewnie też uwierzyłabym swojemu facetowi, ale nigdy nie zniżyłabym się do poziomu dzwonienia z wyzwiskami po obcych kobietach. A na faceta miałabym oko i to baczne. Moją niepewność podsycałby fakt, że mąż nie powiedział mi o wizycie koleżanki ze studiów.
Odpowiedz@digi51: No tak. I tym samym w oczach zony to autorka jest tą złą. A zarzut, że jest głupia? Skoro opiera się na relacji jednej strony i nawet nie próbuje dojść prawdy to mądrością nie grzeszy.
Odpowiedz@GuideOfLondon: Ok, moze powinna wysluchac relacji z drugiej strony. @Grejfrutowa, ale nie wiemy, czy zona nie obserwuje go teraz bacznie ;) A reakcja na takie cos to juz kwestia temperamentu i wlasnej samooceny. Jezeli zona ma niska samoocene, to moze czula, te atak na autorke to jedyny sposob na ratowanie malzenstwa.
Odpowiedz@digi51: Ale to jest dziwne, żeby dzwonić do obcych kobiet i na nie krzyczeć. Sorry, ale jeśli ufałaby swojemu mężowi, to by tego nie robiła. Bo skoro on taki dobry, to uwodząca go kobieta mogłaby się rozbierać przed nim, a on i tak by na nią nie spojrzał. To, że zadzwoniła do autorki raczej oznacza, że wie, że coś jest na rzeczy, ale wie też, że męża nie da rady kontrolować. A jak nawrzeszczy na potencjalną kochankę, to ta pewnie się odczepi, bo po co jej kłopoty.
Odpowiedz@Drago: Moment, moim zdaniem jest wrecz na odwrot. Jesli nie ufalaby mezowi to uwierzylaby tak latwo, ze tylko autorka zawinila. No wybacz, ale gdyby ktos uwodzil Twoja malzonke, to nie mialbys mu tego za zle, bo jej ufasz i wiesz, ze cie nie zdradzi?
Odpowiedz@digi51: Tak? Po pierwsze założyłabym, że ta osoba nie wie o naszym związku. A jak wie, to co? Można podrywać zajętych, to ci zajęci mają w obowiązku odrzucić zaloty. W życiu nie zniżyłabym się do wyzywania obcych kobiet.
Odpowiedz@Drago: ale skoro byla w domu faceta, to ciezko zakladac, ze nie wiedziala, ze ma rodzine, prawda?
Odpowiedz@Drago: skoro autorka pisze, że ciągle opowiadał o rodzinie/dzieciach/żonie, a potem jednym z powodów zaproszenia była chęć pokazania pokoju córek to tak trudno się domyśleć, że raczej jest w związku? Jak myślisz, że cały czas rozpływał się nad rodziną sąsiada?
Odpowiedz@GuideOfLondon: Halo, teraz rozmawialiśmy o tym, co ja bym zrobiła, a jak jest się w pozycji osoby zdradzanej, to się nie wie, co partner naopowiadał _-_
Odpowiedz@Drago: No dobrze, ale napisalas, ze na miejscu zony zalozylabys, ze osoba uwodzaca twojego meza nie wie, ze jest zonaty. Nie mozna czegos takiego zalozyc, jezeli autorka byla u faceta w domu, gdzie pelno damskich i dzieciecych rzeczy.
Odpowiedz@digi51: Wystarczyło, że powiedział, że obecnie mieszka z siostrą, która odeszła od męża z dziećmi. I znajdą się takie, co uwierzą. Ba, czasami może to być nawet prawda. Poza tym to nadal nie ma znaczenia. Jeśli ona jest wolna i go podrywa, to w jego obowiązku leży odrzucenie zalotów. Ona może sobie go podrywać.
Odpowiedz@digi51: Myślę, że z samego szalika nie byłoby takiej afery. Może jeszcze przegrzebała mu telefon. Duża ilość połączeń do jakieś Jolki czy Zośki, której się nie zna może faktycznie niepokoić. Żona przeżyła szok - no bo dom, dzieci i pewnie pozornie udane małżeństwo a tu taki pasztet. No i jeszcze mając dzieci ma sporo do stracenia. Atak na potencjalną rywalkę jest mniej ryzykowny niż awantura z partnerem, szczególnie jak nie masz twardych dowodów. I myślę, że prędzej czy później małżonka ex-kolegi skróci mu nieco smyczkę i będzie chętniej szperała po telefonie/mailu/fejsie.
Odpowiedz@digi51: robienie awantury z powodu szala jest normalne? Nie. Co innego, gdyby mąż ukrywał fakt wizyty autorki lub miał już swoje za uszami. Nie wiemy, co było, poza tym, że ten szal znalazła. Skoro zakładasz, że ludzie ufają swoim partnerom, to nie robią awantur z powodu znalezionej raz na ruski rok czyjejś rzeczy.
OdpowiedzA ja tradycyjnie juz wyleje swoje zale ze tego typu gnojek (bo kolo faceta to on raczej nie stal nawet) nie dosc ze ma zone, to jeszcze jest w stanie wzbudzac zainteresowanie innych kobiet, a jest cala masa porzadnych facetow, ktorzy sa singlami. O tempora...: /
Odpowiedz@Ara: Bo jak świat światem, baby zawsze wolały tych mniej porządnych... znaczy takich, co sobie w życiu lepiej radzą. No cóż, instynkt, czyli polowanie na dobre geny - zawisko w naturze powszechnie znane.
Odpowiedz@Armagedon: Niby się zgodzę do polowania na tych lepszych. Ale, żeby skłonności do romansów i zdrady zaliczać do dobrych genów...
Odpowiedz@GuideOfLondon: Tu nie ma żadnych kalkulacji, jak powiedziałam - liczy się instynkt i feromony. Skłonność do zdrad, niestety, i zaradność życiowa, na ogół idą w parze. To też instynkt. Samiec ma potrzebę "rozsiewania" jak największej ilości swoich genów i zapłodnienia jak największej ilości samic. A wysokie libido oznacza zdrowie, a to z kolei - zdrowe potomstwo. Nie uwierzysz, ile atawistycznych skłonności drzemie w człowieku.
OdpowiedzPrzyjaźń damsko męska? Od dziesiątków, setek, a nawet tysięcy lat faceci tłumaczą, że coś takiego nie istnieje, a kobiety nadal uparcie w nią wierzą. Nie ma takiego numeru. Nie ma takiego numeru. NIE MA TAKIEGO NUMERU.
OdpowiedzWiara w przyjaźń damsko-męską jest według mnie dość naiwna. O ile jest zapewne jakiś odsetek przypadków, gdy (ludziom dorosłym) udaje się to zachować, to jednak w zdecydowanej większości to wszystko się rozpada. Mniej lub bardziej cywilizowanie.
OdpowiedzMasz absolutną rację, to facet nawalił, a jego żona po prostu nie rozumie, że problem jest głównie w nim - nie ta pani, to inna... a czepiła się Ciebie. Żałosne to, ale niestety bardzo częste. Ale oczekiwać logicznego myślenia od zranionej kobiety to chyba zbyt wiele :)
Odpowiedzkto wie ile lat studiuje..
OdpowiedzNawet w MLP przyjaźń damko-męska nie ma przyszłości (a tam każdy z każdym się przyjaźni).
Odpowiedz