Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam zeza. Zeza pewnie wielu już widziało, ale nie każdy wie, na…

Mam zeza.

Zeza pewnie wielu już widziało, ale nie każdy wie, na czym on polega - Wikipedia wyjaśnia: "zez jest wadą oczu objawiającą się osłabieniem mięśni ocznych, co powoduje zmianę kąta patrzenia jednego oka względem drugiego. Efektem zeza jest zaburzenie widzenia stereoskopowego."

Czyli filmy 3D albo prawidłowe ocenianie odległości (kiedy w moim kierunku leci, na przykład, piłka) - cóż, nie ze mną te numery.

1. Okuliści mają takie fajne urządzenie - synoptofor. Ma takie dwie tuby, w które się zagląda i każde oko dostaje inny obrazek. Na przykład lwa i klatkę.
Zdrowa osoba powinna bez problemu zobaczyć lwa w klatce albo przynajmniej ustawić sobie to tak, żeby ten lew w tej klatce się znalazł.

Siedzę na badaniu, badają mi kąt zeza przed operacją.
Patrzę lewym, widzę lwa, patrzę prawym, widzę klatkę, a za cholerę nie mogę zobaczyć obu obrazków jednocześnie. Kombinuję, patrzę już tylko prawym (głównym), przesuwam, a klatka ciągle pusta. Pani pyta:

-Jest lew w klatce?
-Nie.
-A co widzi?
-Zależy którym okiem...
-OBOJGIEM MA PATRZEĆ!
-Ale ja właśnie w tej sprawie...
-Ale ma być lew w klatce!

Hm... W dzieciństwie mi się to faktycznie udawało po miesiącach wizyt i ćwiczeń i zakrapiania, ale przy mierzeniu kąta zeza - no nie wiem, jak ona sobie to wyobrażała :).

2. Nie lubię ludziom patrzeć w oczy, bo i nie lubię, żeby ktoś moją wadę widział. Teksty w stylu "Gdzie ty patrzysz?", "Patrz na mnie, jak ze mną rozmawiasz" były na porządku dziennym. Tłumaczenie, że po prostu mam zeza wywoływało zazwyczaj salwy śmiechu. (Z kameleonów się jakoś, kurczę, nikt nie śmieje :-))
No faktycznie śmieszne no.

3. Tak jak wspominałam na początku, ocenianie odległości... Na W-Fie prawdziwa porażka. Gry zespołowe. Szansa, że złapię/odbiję/kopnę piłkę, była jak trafienie w Totka - znikoma.
W LO moja nauczycielka stwierdziła, że jestem leniwa, stoję na tym boisku i nawet w piłkę trafić nie potrafię (tłumaczenia nic nie pomogły, a że naprawdę się starałam i serwy nie wychodziły wcale źle, jakoś jej umknęło) - wymyśliła więc, że za każdym razem, kiedy nie trafię w piłkę, będę biegać trzy okrążenia wokół boiska, bo mnie to może trochę zmotywuje.
Oj, pobiegałam!

4. Mój - na szczęście - były. Doskonale wiedział, że jestem zezowata (nie da się tego przeoczyć) i tłumaczyłam mu również, na czym to polega. To co robimy? Idziemy do kina na 3D! Mówiłam, że trochę niefajny pomysł, bo efektów nie zobaczę, a przez to, że ich nie widzę, obraz jest trochę niewyraźny i tylko mi się oczy męczą, ale nie - idziemy, bo przecież on córkę zabierze, a ja jestem wstrętna i chcę im zepsuć zabawę (zostanie w domu nie wchodziło w grę).
Co parę sekund/minut -To było super! Widziałaś?
Nie. Nie widziałam.

Cóż... Na pewno robię to specjalnie i udaję, bo przecież nie noszę okularów, tak naprawdę po prostu lubię robić ludziom na złość i widzieć ich niepewność, kiedy nie wiedzą, którym okiem patrzę i czy w ogóle na nich patrzę, a do tego nie lubię gier zespołowych i chętnie dostaję piłką w twarz :)

by Drzewo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Zmijcia
19 19

Znam ten ból. Mój częściowo skorygowany operacyjnie, ale nadal jak zdejmę okulary i przestanę się skupiać na celu to zdarza mi się widzieć rzecz X poprzez Y jednym okiem a drugim tylko X albo Y. Jednocześnie. Ciekawie to wygląda. :D Głupie komentarze i brak zrozumienia u innych też znam, na szczęście mój facet jest pod tym względem ogarnięty. I nie lubi 3D, więc jeden problem z głowy. :P A co do gier zespołowych, to odwieczny problem: odbić piłkę która jest po lewej, czy może tą po prawej? No, ale chociaż zawsze 50% szans na trafienie było.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 listopada 2015 o 16:58

avatar Drzewo
23 23

@Zmijcia: A ja tak bez okularów... Zoperowali i powiedzieli "ale wie pani, to taka operacja kosmetyczna, bo widzenie się pani nie zmieni". Prawdę mówili. A mięśnie znowu wróciły do stanu niemalże sprzed operacji. Jestę kameleonę :D

Odpowiedz
avatar Zmijcia
9 9

@Drzewo: No niestety, moje też ucieka już bardziej niż tuż po operacji. Pewnie trzeba by było 7 dni w tygodniu po kilka godzin bawić się w ćwiczenia z papierową rurką i dłonią, żeby stan się utrzymywał.

Odpowiedz
avatar Drzewo
6 6

@Zmijcia: Przez parę lat było dobrze i bez ćwiczeń, ale praca przy komputerze... Cóż :)

Odpowiedz
avatar krecius
-5 9

Tez znam problem z autopsji, ale jakos nigdy nie mialam problemu z 3D. Wkladam okulary 3D na moje korekcyjne i jest ok ;) ale jak Ty nie nosisz okularow to faktycznie moze byc problem ;)

Odpowiedz
avatar madelene
8 8

@krecius: jest kilka rodzajów zeza i kilka stopni widzenia obuocznego (lub na końcu już jednoocznego). Widocznie tobie trafił się zez ale obuoczność (na szczeście) zachowałaś.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
31 31

Uśmiałam się czytając, bynajmniej nie z Twojej wady. Ot przyjemny dla czytelnika przekaz historii ;) Miałam nauczycielkę z tym schorzeniem. I jako klasa trochę się z niej podśmiewaliśmy (tak, wiem, to raczej niegodne pochwały zachowanie). Zwłaszcza jak wybierała do odpowiedzi. Patrzy się na kogoś i prosi do tablicy. Osoba "upaczona" przez nauczycielkę wstaje i idzie, na co ona: a co ty dziecko robisz? Kowalskiego wybrałam. No tak, tylko Kowalski po przeciwnej stronie klasy siedział. Za to na sprawdzianach raczej nie było mowy o ściąganiu. Nikt nie wiedział, gdzie babka się patrzy.

Odpowiedz
avatar gorzejtobie
4 4

@Grejfrutowa: Tak jak byśmy razem do klasy chodziły. Mnie kiedyś taka nauczycielka przyłapała na ściąganiu. Szła i szła i szła w patrząc na mnie,minęła moją ławkę i zabrała kartkę kumplowi z rzędu obok.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 3

@Grejfrutowa: Też miałem nauczycielkę (chemii) z tym schorzeniem. Mój kumpel na sprawdzianach ściągał tylko jak mu się wydawało, że na niego patrzy bo wtedy był pewny, że go nie widzi. Tego nie wiem kiedy widziała ale taki miał system i się sprawdzał :-)

Odpowiedz
avatar Frankenstein
12 12

Co do synoptoforu - kiedyś na zajęciach miałam styczność ze stereoskopem. Za jego pomocą oglądaliśmy zdjęcia stereoskopowe - miało się wrażenie, że obrazy ze zdjęć są trójwymiarowe (rzekomo, bo ja jakoś tego nie widziałam). Dodatkowo mieliśmy różne zadania związane z łączeniem obrazków za pomocą stereoskopu (więc wyglądało to, jak Twoje badanie). Każdy się dobrze bawił z wyjątkiem mnie. Wkurzałam się, bo najwidoczniej na moje oczy takie cacko nie działa. Nie mówiąc już o frustracji z tego powodu, że nie mogłam nawet połączyć głupich kropek. Nie mam zeza, mam jedynie drobną wadę (-2 dioptrie) a w tamtym momencie miałam ochotę wydrapać oczy sobie lub wszystkim dookoła.

Odpowiedz
avatar quattroporte1996
-2 4

Naprawdę nie rozumem i co chodzi z tą odległością w graniu np w piłkę? :-o Sam mam brak widzenia obuocznego poprzez zaniedbania w wieku młodzieńczym, mniejsza o to. Odkąd tylko pamiętam mam widzenie jednooczne. Czyli jedno oko jest tym głównym ale drugie jakby wyłączam. Widzę przez nie tez ale nie mam dwojenia w oczach. Zeza mialem w poziomie i pionie na obu oczach, po zabiegu było przez pare lat w porządku ale znów problem nawraca. Ale nigdy nie mialem problemu z lapaniem pilki, Malo tego w sklepach z rtv zakladajac okulary widzę cos na kształt 3D (co prawda na kilku telewizorach i to z gatunku tych droższych, nie wiem czy to od technologii zalezy). Naprawdę w szkole mialem problemy przez to i do tej pory nie potrafię patrzeć prosto w oczy jak z kimś rozmawiam.

Odpowiedz
avatar Drzewo
4 4

@quattroporte1996: Mi się też nic nie dwoi. O co chodzi z odległością? Tak jak już zdefiniowane w Wiki, chodzi o zaburzenie widzenia stereoskopowego. Co to jest stereoskopia, też możesz przeczytać na Wiki :). Przypuszczam, że u każdego widzenie, wynikające z wady, jest inne (jedni jeszcze 3D widzą, inni nie). Tak jak objawy chorób nie są zawsze identyczne u dwóch osób. ;)

Odpowiedz
avatar komar1206
1 1

@quattroporte1996: też mam problem w ocenie odległości przedmiotów latających (jak również poruszających się w inny sposób, ale ze znaczną prędkością). U mnie problem polega na tym, że nie wiem, czy to już jest ten moment, żeby ,,przejąć" piłkę czy jeszcze dać jej chwilę na ,,dotarcie" do mnie. Być może to o to chodzi w tej historii.

Odpowiedz
avatar Zmijcia
0 0

@quattroporte1996: Moje jedno też praktycznie ślepe, drugie musi nadganiać i nie jest to akurat spowodowane zaniedbaniami. Być może kwestia dwojenia, która u mnie występuje, to skutek tego, że gratis do zezika mam astygmatyzm.

Odpowiedz
avatar emilyana
4 6

Niestety mam podobny problem, chociaż nie do końca taki sam. Ja mam wadę słuchu. Właściwie nic nie słyszę na jedno ucho. Pamiętam kiedyś wstydziłam się o tym mówić - w ogóle ze mnie nieśmiały dzieciak był (częściowo dlatego właśnie, że miałam trudności w kontaktach przez niedosłuch). Miałam wtedy straszne kompleksy na tym punkcie i wydawało mi się to problemem nie z tej ziemi. Pewnego pięknego dnia, jako nastolatka już, nabrałam pewności siebie i zrozumiałam, że mój problem wcale nie jest taki straszny jak mi się wydaje. Po prostu muszę zmienić nastawienie: zacząć mówić o tym wprost. No i się zaczęło. Pełna pozytywnego myślenia zaczęłam mówić ludziom: "Przepraszam, możesz mówić do mnie głośniej, bo mam problemy ze słuchem?" "Sorry, możemy się zamienić stronami, bo z tej nie będę cię słyszeć?" I wtedy musialam niestety zejść na ziemię... Mówić głośniej? Nie ma sprawy. Powiem dwa zdania trzy razy głośniej a kolejne już z powrotem wymamrotam sobie do kołnierzyka. Przejść na drugą stronę jak idziemy przez gwarną ulicę? Spoko. Wystarczy, że się na chwilę zatrzymamy, zaraz się znowu wepchnę tam, gdzie mnie nie słyszysz. O ile bliskich czasem po prostu łapę za fraki i przestawiam, o tyle w kontaktach ze zwykłymi znajomymi czy obcymi jakoś nie mam ochoty żebrać o to, żeby mnie potraktowali po ludzku. Poprosić raz czy drugi ok - ale na kolana padać nie będę. I tak całe życie człowiek musi kombinować jak tu się wcisnąć na odpowiednią stronę nie prosząc się o zgodę (wcześniej się wepchnąć do autobusu, żeby wybrać miejsce; przestawić krzesełka w pomieszczeniu - takie rzeczy, co już się podświadomie robi), jak tu ucho nadstawić, żeby coś skumać itd. A o tyle by było łatwiej, jakby ludzie byli troszkę bardziej empatyczni i myślący. Już rozumiem, że jakiś byle znajomek może nie zapamiętać, że mam problem (chociaż nie kumam fenomenu: spytasz 4 razy co mówię to 4 razy ci odpowiem, może z większym zniecierpliwieniem, ale z głosnością niezmiennie taką samą). Natomiast to samo spotyka mnie ze strony bardzo bliskich mi ludzi. No bo przecież w domu jak siedzimy to słyszysz nawet z drugiego pokoju. No a przecież co za różnica cichutki pokoik a np. klub z muzą, co tak napierdziela, że nawet słyszący mają czasem problem? Serio kurczę, ludzie są czasem jacyś tacy bez wyobraźni totalnie i żadnej wyrozumiałości. Mam nadzieję, że ja tak nieświadomie kogoś nie olewam.

Odpowiedz
avatar Nietaka
0 0

@emilyana: Ja mam całościowy niedosłuch ucha prawego, nie noszę aparatu bo jest baaardzo niewygodny (słyszysz mechaniczny dźwięk który wszystko zniekształca). Od małego byłam wręcz dumna że taka niedorobiona i inna i bardzo lubiłam o tym mówić nowo poznanym. Radzę sobie dobrze oprócz tego, że nie wiem często z której dokładnie strony dochodzi dźwięk. Jak ktoś coś do mnie mówi i go nie słyszę to po prostu przechodzę na jego prawą stronę. Nie mam z tego powodu kompleksów, żartuję ze znajomymi ("A myślałam, że to ja jestem ta głucha"). Właściwie, to ta wada słuchu jest nawet przydatna, bo można zasypiać nawet w największym zgiełku.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2015 o 22:36

avatar emilyana
0 0

@Nietaka: Ja również nie mam kompleksów i nie robię z tego wielkiego halo (pisałam, że tak było kiedy byłam dzieckiem). Bardziej chodziło mi o zobrazowanie braku empatycznego myślenia u ludzi i głupoty w postawie "wiem lepiej od ciebie co ci jest". Nie twierdzę też zresztą, że to jakaś wielka niedogodność, ale no zwyczajnie wnerwia i mi się zdarza często. Masz szczęście, że trafiasz na bardziej wyrozumiałych. Może zabrzmiało dramatyczniej niż jest, bo wcale nie chodziło mi o to, że sobie nie radzę. Ale no czasem utrudnia mi to życie. W Polsce w zasadzie nie, ale gdy w grę wchodzą inne języki, akcenty itd. i trzeba się mocniej wsłuchać,żeby zrozumieć to bywa ciężko. Niemniej pewnie, że nie jest to koniec świata i nie chodziło mi o przedstawienie mojego strasznego losu, jeśli to tak zabrzmiało.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Miałem to samo dzieckiem będąc. Na szczęście moja matka włożyła kawał dobrej pracy, żeby mi te oczy chociaż do minimalnego stanu używalności doprowadzić. Przez pierwsze kilka lat swojego życia chodziłem ze specjalną gumową nalepką na okulary, żeby nauczyć się patrzeć chorym okiem tam, gdzie trzeba. Synoptoforów widziałem w swoim życiu tyle, że do tej pory mi się śnią po nocach (aczkolwiek w moim przypadku miałem wsadzić ludzika do gondoli balonu :). Teraz, po ponad dwudziestu latach (bez operacji, chociaż były w planach), okulary korekcyjne wymiennie z soczewkami kontaktowymi załatwiają sprawę. W zamian za to jestem jedyną osobą, jaką znam, która umie na zawołanie zrobić zeza jednym okiem :)

Odpowiedz
avatar Drzewo
0 0

@zawias: Okulary też miałam! Denka takie od słoików, bo, według rodzicielki, miałam do tego wadę +8 (nie pamiętam). Też miałam takie klapki. Cały psikus polega na tym, że miałam zeza zbieżnego, a przez jedne, źle dobrane okulary, zrobił mi się rozbieżny. Słowa okulisty (już w podstawówce to było) pamiętam dokładnie: "Wolałbym mieć dziesięcioro dzieci z zezem zbieżnym, niż jedno z rozbieżnym". A o okulary pytałam już w szpitalu - "A to pani nic nie pomoże". Mhm.

Odpowiedz
avatar rozmarynia
5 5

Co prawda nie mam zeza, ale za to mam dużą krótkowzroczność. Na porządku dziennym są pytania typu "ile widzisz palców?" Bo to takie śmieszne przecież.

Odpowiedz
avatar grisznik
0 0

Mnie to ciekawi. Wiadomo, różne rodzaje zeza są. Ale ja się zastanawiam czym np. mój wzrok się różni od "normalnych" osób. Bo bez okularów chodzę już długo i patrzę "bardziej" prawym okiem. Tj. umiem popatrzyć "bardziej" lewym i wtedy prawe ucieka do środka (czyli chyba teoretycznie jest słabsze, chociaż to jego używam na co dzień). Nie miałem z tym nigdy problemów, poza filmami 3D właśnie (albo ewentualnie lornetką, zawsze wygodniej mi jednym okiem patrzeć). Na badaniach do pracy lekarz okulista się czepiał, że to i tamto. A ja nigdy nie miałem problemów np. z grami zespołowymi, kopnięciem piłki, złapaniem jej. To ciekawe gdzie ten mój wzrok faktycznie powoduje problemy w normalnym życiu, skoro jeszcze nie udało mi się tego doświadczyć. Bo chyba wątpliwości przy parkowaniu się nie kwalifikują - problemu z oceną odległości nie powoduje zez, a brak możliwości zobaczenia gdzie dokładnie się kończy samochód, bo z kabiny zderzaka nie widać :P

Odpowiedz
avatar imhotep
3 3

Jest za to dla Ciebie idealny zawód - nauczycielka, lub osoba pilnująca po prostu na sprawdzianach. Miałem nauczycielkę od języka niemieckiego, która miała zeza. Niby patrzyła przed siebie, ale nagle mówi do kogoś siedzącego na lewo od niej: Nie ściągaj tam! ;) Była nie do przejścia pod tym względem, także powodzenia :D

Odpowiedz
avatar Drzewo
3 3

@imhotep: W życiu nigdy! ;-) Mam fajną pracę, a jednym z ocenianych na rozmowie kwalifikacyjnej kryteriów był... Kontakt wzrokowy... Dobrze, że się starałam na tych ludzi patrzeć ;-)

Odpowiedz
avatar nisza
4 4

W gimnazjum mialam znajomego z bardzo duzym zezem, nigdy nie wiedzialam, gdzie on patrzy w trakcie rozmowy. Troche to bylo niekomfortowe, ze tak to ujme, bo jednak czlowiek przyzwyczajony, ze rozmawiajac z innymi, patrzy w oczy; ale staralam sie nie przywiazywac do tego uwagi, bo uznalam, ze robienie z tego zeza jakiegos "halo" byloby chamstwem wobec kolegi. Nie rozumiem ludzi, ktorzy widzac, ze inni maja zeza, moga zachowywac sie tak, jak ci opisani w historii. Generalnie to jest szerszy problem - tyczy sie tez jakichs blizn, urazow.. Nikt sobie przeciez nie wybiera schorzen, po co wiec to wytykac? Jesli mam do czynienia z osobami z takimi "widocznymi" schorzeniami, staram sie w ogole na to nie zwracac uwagi, bo przeciez to czlowiek taki sam jak kazdy inny, a czepianie sie jego problemu moze sprawic przykrosc.

Odpowiedz
Udostępnij