Historii o piekielnych klientach i sprzedawcach są już tutaj miliony, jednak dorzucę trochę od siebie. Pierwszy miesiąc pracy minął, a ja przekonałam się, że sytuacje, które tutaj opisujecie wcale naciągane nie są.
Miejsce: kawiarnio-ciastkarnia z ubraniami, kawą w ziarnach i mieloną, ubraniami, patelniami, formami do ciast, istny misz masz. Parujące ziarenko kawy w logo, galeria handlowa przy jednym z głównych przystanków kolejowych w centrum miasta. Klienci raczej z kategorii trudnych, zabieganych i niecierpliwych.
Co poniedziałek mamy nowy katalog, przemeblowanie sklepu, nowa oferta. Tym razem perełka – okulary do czytania za niecałe 40zł, a że jeszcze przecenione z okazji urodzin sklepu, to tego dnia kosztują jedynie 30zł. I przychodzą tłumy głównie miłych starszych osób po te okulary, ale są też klienci szczególni...
[Klientka]: Poproszę te okulary, które Pani nosi, jakieś takie +2 lub +3. Nie musi Pani zdejmować, ja Pani okulary przymierzę sobie, a Pani w tym czasie poszuka.
Tutaj wyciąga rękę do mojej twarzy, a ja odskakuję jak oparzona, bo nie wiedziałam co ta kobieta zaraz zrobi. Mam okulary od optyka, minusy, wielokrotnie droższe, notabene z tej samej galerii wyrabiane, mogę pokierować, ale swoich nie oddam, bo z jakiej racji? Więc tłumaczę:
[Ja]: Akurat te okulary nie należą do naszej oferty, ale znajdę dla Pani te, o które Pani prosiła. Mamy brązowe, czarne, bezoprawkowe, bla, bla, bla...
I następuje zapowietrzenie z oburzeniem!
[Klienta]: Ale jak to?! Mundurki nosicie firmowe, wszystkie wyglądacie tutaj tak samo, a okulary z innej firmy?! Ja chcę na was oglądać to co mi z katalogu wciskacie, a nie ze sklepu obok! I co to za cena! 30zł za okulary! W Rossmanie mam za 10.
Stałam jak wryta. Nie rozumiem i nikt mi do tej pory nie wyjaśnił co dokładnie zaszło.
Nie minęła chwila, przychodzi kolejna klientka. Po raz kolejny - okulary drogie, czemu takie drogie, a rabaciku bym może nie udzieliła? A może na zniżkę pracowniczą sprzedam, bo na pewno mam z 70% zniżki. Pędzę, lecę. I kolejna – ona przymierzy brązowe, ale mam jej jeszcze wyjąć te same brązowe z tą samą wadą, ale z innego opakowania, bo może inaczej będą leżały. I jeszcze jedne te samo, bo te inaczej leżą. I jeszcze jedne, bo dwie takie same pary nie pasują. I czemu nie mają ściereczki załączonej w środku? I sztywnego futerału, tylko woreczek? Zdzierstwo! I kolejna – czemu nie jest napisane, czy to męskie, czy damskie? Ona chce wiedzieć, jakie nosić będzie.
Przyszło też kilka pań, które chyba wyszły z założenia, że skoro sama okulary noszę, to z całą pewnością jestem optykiem z wieloletnim doświadczeniem. Z jedną wywiązuje się taka rozmowa:
[Ja]: Z jaką wadą podać okulary?
[Klientka]: Ja nie wiem, może +1? Pani mi doradzi!
[Ja]: A jaką ma Pani wadę wzroku? Dobierzemy taką samą, albo najbardziej zbliżoną (tu zabolało mnie serce, ale target sam się nie zrobi).
[K]: Ja nie wiem, nie wiem... U optyka nigdy nie byłam. Ale ta Pani przy kasie (3-4m dalej) taka niewyraźna jest. I te ceny też kiepsko widzę. Głowa mnie boli od tego, że nie widzę.
Stwierdziłam, że lekarzem nie jestem, ale „po pierwsze nie szkodzić”. Staram się wytłumaczyć Pani, że badania teraz tanie, okulary też nie najdroższe, a teraz wszędzie zniżki typu 2+1, czy tam tyle złotych mniej ile masz lat. Że może skoro głowa boli, to warto iść do optyka i wybrać właściwe. W końcu 14 lat w szkłach chodzę, coś o złym widzeniu wiem. Niestety Pani za wygraną nie dała, wzięła +3. Przyszła dziś z córką, a córka z awanturą, że jej matce bubel wciskamy, a ona głupia i nie wie, że ją naciągamy na kasę. Wyszłam na zaplecze.
W ten sposób przy tych cholernych okularach spędziłam pół zmiany. A miałam tylko kawę parzyć.
sklepy
Przerażające jest to, że okulary sprzedaje się jakby to był proszek do prania. I to, że ludzie kupują takie tanie masówki, nieświadomi że mogą sobie tym krzywdę zrobić.
Odpowiedz@archeoziele: Przerażające jest to że dla niektórych (pracujących na pełny etat) kupno okularów jest taką inwestycją że muszą brać kredyt.
Odpowiedz@Rak77: Z obydwojgiem się zgadzam. Dlatego okularów jeszcze przez jakiś czas nie kupię, mimo, że pracuję. Masówki: można takie batony kupować, ale nie okulary. Jakoś dziwnym trafem nikt nie kupuje np. aparatów słuchowych za 9,99.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2015 o 2:40
@Rak77: Pełna zgoda (właśnie jestem na etapie wymiany) a do tego te promocje 2+1 niby taniej ale rżną cię na oprawkach aż miło Bo przecież wiadomo że oprawki to najważniejsza część :P
Odpowiedz@Rak77: Wiesz, moja była kobieta była pracowała w salonie optycznym, bo było to zgodne z jej wykształceniem. I dowiedziałem się wtedy, że koszt tych gotowców to jakieś 9 zł. Natomiast sam musiałem zmienić szkła. -4 na oboje oczu, szkła plastikowe z antyrefleksem i coś tam jeszcze zeby nie parowały. Ogólnie wyższa półka, sam nie rozumiałem połowy rzeczy, które ona zachwalała w tych "szkłach". Cena katalogowa w sklepie to było z tego co pamiętam 600 za jedno....jej szefostwo zgodziło się, żeby dla mnie zrobić to po kosztach zakupu i szlifowania. Paragon dostałem na 120 zł za oba.
Odpowiedz@Isegrim6: Tak było jeszcze niedawno. Wszystko w cenie poniżej 300 zł za oprawkę wyglądało tak tragicznie, że się na to patrzeć nie dało. Jednakże od kilku lat można znaleźć przyzwoicie wyglądające oprawki w cenie stu kilkudziesięciu złotych, czasem nawet poniżej stu.
Odpowiedz@Jorn: Dla mnie okulary to ozdoba, mam z 8 par. Wybieram oprawki nie droższe niż 100 zł (moje miasto optykami stoi, jest w czym wybierać w oryginalnych wzorach, a sami optycy czasem podpowiedzą, by nie płacić za literki z boku oprawek). Szkla (-4) tez poniżej 100 zł kupuję. Miałam też droższe, ale nie widziałam różnicy (nie bolała mnie głowa, nie widziałam lepiej itp.). Jeśli więc nie mamy jakichs ekstremalnych wad to okulary (szkła i oprawki) można mieć już w cenie od 100 (to moje najtańsze - promocja salonu) do 200 zł.
OdpowiedzAle trzeba zauważyć, że kupno dobrych oprawek to inwestycja na dłużej. Okulary noszę od podstawówki (czyli jakieś 15 lat) i aktualna para to trzecia. Może trochę odkładałam na ich zakup, bo jednak wywalić z jednej wypłaty więcej niż jej połowę jest trudne, ale nie żałuję, bo jednak trochę ze mną już przeszły ;)
Odpowiedz@Rak77: Znam osoby, które biadolą, że pół roku muszą na okulary odkładać. I nie mam tu na myśli jakichś specjalistycznych na specjalne wady. Po prostu oni chcą z akurat z tej danej super hiper znanej firmy (bo brzmi dumnie i będą się mgli chwalić; chociaż ja nie potrafię sobie teraz żadnej nazwy przypomnieć), więc MUSZĄ zapłacić 2000 zł za same oprawki, bo w jakichś tam no-namach za 300 zł chodzić nie będą. Ja mam okulary za 260 zł, ze szkłami najnowszej generacji, trwałe, więc często nie rozumiem, po co przepłacać.
Odpowiedz@dzasdusia: Mnie udało się kupić okulary za mniej niż 100 zł, trafiłam w salonie na naprawdę dużą promocję na szkła, a oprawki wybrałam najtańsze. Ale rozumiem ludzi, którzy wolą droższe, w tych najtańszych wygląda się po prostu jak "idź stąd i nie wracaj"... Mnie jest obojętnie, jak w nich wyglądam, noszę szkła kontaktowe, a okulary były mi potrzebne do czytania - uwielbiam czytać wieczorami już w łóżku, parę razy zdarzyło mi się zasnąć nad książką (i w szkłach kontaktowych), co skończyło się zapaleniem spojówek.
Odpowiedz@dzasdusia: Markowe też potrafią wcale nie być drogie. Ja sobie raz bardzo fajne oprawki znalazłem, droższe o ok. 30 zł od przeciętnych w danym salonie. Dopiero przy odbiorze zauważyłem, że mają logo bardzo znanej i pożądanej firmy. Wcześniej miałem inne, które kupiłem, bo mi się podobały, a były w rozsądnej cenie. Logo widziałem od razu, ale nic mi nie mówiło. Dopiero po kilku miesiącach ktoś mnie uświadomił, że to jakiś znany projektant jest. Z kolei dla żony kiedyś wybierałem oprawki awaryjnie. Były to takie bezramkowe, które się uszkodziły akurat, kiedy jechałem do Polski. Dała mi te soczewki, żebym spróbował dobrać do nich oprawki. W salonie optycznym powiedziano mi, że mają tylko jedne, do których dadzą radę zamontować te soczewki przygotowane do innych oprawek. Takie za 1000 złotych (bardzo ładne zresztą, ale w życiu byśmy tyle na same oprawki nie wydali). Dostałem 950 zł rabatu, bo to była ostatnia para ze starej kolekcji.
Odpowiedz@Rak77: Ostatnio wymieniałam okulary na takie z lepszymi szkłami i dałam 400zł, bo ostatecznie wzięłam droższe oprawki (te tańsze nie były gorzej wykonane, tylko już kiedyś miałam taki model i chciałam inny), ale moja matka zapłąciła za szkła i okulary 240zł. Więc już nie przesadzajmy, że to taki niemożliwy wydatek.
Odpowiedz@Jorn: W takim razie prosiłbym o namiary sklepów (sieciówki) z normalnymi oprawkami (nie chińszczyzna co mi się rozleci po kilku chwilach) tak w okolicy 100PLN, bo widzę że sami eksperci mnie zminusowali Niestety albo stety od ponad ćwierć wieku noszę bryle i z musu widzę co jest na rynku, nie wiem może u mnie to regionalizm ale nie ma sensownych oprawek za setkę (sprawdzane w sieciówkach typu Lynx czy Vision Express, bo potrzebuję fakturę) + szkła w efekcie u mnie cena nie schodzi poniżej 500zł a raczej oscyluje ok 700-800zł
Odpowiedz@BlueBellee: za 9,99 może i nie, ale już taki bubel za 70-200 zł ludzie noszą. Takie cudo niestety nie pomaga a zaszkodzić może łatwo. Tylko, że jak mają za swoje emerytury kupić dobry aparat za np. 3-4 tys. to czasem ta tania opcja jest tą jedyną;(
Odpowiedz@Isegrim6: Ale co ma faktura do sieciówki? Ja i moja rodzina kupujemy okulary w małym saloniku w Tychach, nie jest to filia żadnej sieci, nie ma żadnego problemu z fakturą. Za 600 zł to moja lepsza połowa kupiła słoneczne - korekcyjne. Ostatnio za szkła full opcja plus oprawki zapłaciła około 400 zł.
Odpowiedz@scandal: Teraz modne są oprawki plastikowe - więc nawet te tanie są dość solidne i... wyglądają "mniej tanio" niż druciaki. Widziałam całkiem akceptowalne do 200 zł. Zawsze można zresztą wymienić tylko szkła w starych oprawkach, jeśli są w dobrym stanie a wada się pogłębiła. Opcją dla najoszczędniejszych jest salon na F. - 70 zł za szkła z paskudnymi oprawkami - ale w pakiecie ma się jakie takie badanie wzroku. Zawsze to lepsze niż chodzenie w okularach dopasowanych do wady sprzed dekady. Kupowałam tam zresztą awaryjnie okulary słoneczne. W cenie jak ze straganu, z wyglądu - totalnie nijakie, ale o dziwo solidne i nie rysujące się tak jak tanizna. Wiec generalnie nie bardzo rozumiem ludzi, którzy narażają się na ryzyko żeby trochę oszczędzić. To kwestia zdrowia, ale też bezpieczeństwa. Ilu kierowców nie widzi znaków albo pieszych?
Odpowiedz@Rak77: Jak już brać kredyt, to lepiej zainwestować i zrobić korektę wzroku laserową - oczywiście, jeżeli wada wzroku na to pozwala. Odważyłam się na to 9 lat temu i od tego czasu mam spokój, kolejne okulary zacznę nosić, jak się kadłubek zestarzeje. Takie do czytania.
OdpowiedzOdnośnie pani "proszę mi doradzić". Skoro sprzedajecie okulary, to chcąc nie chcąc staliście się salonem optycznym. Takim z najniższej półki, ale jednak. Ja wiem, że to nie twoja wina, że kierownictwo cię nie przeszkoliło w zakresie oferowanego towaru, ale klientki tym bardziej nie.
Odpowiedz@Jorn: Ale że co, mają dostać przeszkolenie z ustalania wady "pacjenta"? Sprzedawcy salonów optycznych to też nie okuliści, do nich przychodzi się z wynikami badań.
Odpowiedz@Jorn: Mają ich na medycynę posłać czy jak?
Odpowiedz@BlueBellee: @dzazdusia: Najlepiej by było, jakby tych okularów w ogóle nie sprzedawali, bo się na tym nie znają.
Odpowiedz@Jorn: To swoją drogą. Ale pisałeś o szkoleniach i do tego się odniosłyśmy.
Odpowiedz@dzasdusia: Mnie chodziło o wskazanie, że to nie klientka jest piekielna, a kierownictwo sklepu. Bo, jeśli sklep coś sprzedaje, to sprzedawcy powinni się na tym przynajmniej jako tako znać. Więc albo niech szkolą pracowników, albo niech nie sprzedają. Sprzedaż okularów w sklepie z kawą dlatego właśnie jest do tego stopnia absurdalna, że rzeczywiście doradzanie klientowi wymagałoby nie zwykłego przeszkolenia, a w zasadzie ukończenia studiów.
Odpowiedz@dzasdusia: Porządne salony optyczne zatrudniają okulistów lub optometrystów (lub przynajmniej z nimi współpracują) i można sobie na miejscu badanie wykonać.
Odpowiedz@Jorn: Tak wiem, ale nie każda pani sprzedawczyni w takim salonie jest jednocześnie specjalistą. Więc tym bardzie nie można mówić o specjaliście w rossmanie czy jakimkolwiek innym sklepie ze wszystkim i niczym. Fakt, najlepiej byłoby, żeby takie sklepy w ogóle tego nie sprzedawali. Ale klient też nie może od takiej osoby żądać, żeby ona jej okulary dobrała. No chyba że klient jest aż taki głupi. W żabce kupię różne lekarstwa, ale nie oczekuję, że ekspedientka postawi mi diagnozę.
Odpowiedz@Jorn: Akurat kierownictwa winą też to nie jest, bo punkt jest sieciówką, w dodatku niemieckiego pochodzenia :) Więc nie mogą sobie tak po prostu powiedzieć, że "tego akurat na sklep nie wystawimy".
Odpowiedz@dzasdusia: okuliści są od chorób oczu. Wada to nie choroba, po prostu cecha związana z nieprawidłową budową oka. W salonach najczęściej pracują optometryści których robota jest właśnie dobieranie korekcji. Na wadę wzroku się nie choruje, wadę wzroku się ma :D. Ergo, okulista niepotrzebny.
Odpowiedz@Caron: A skąd wiadomo, że akurat ta pani wady jakiejś poważnej nie ma? Nie wiadomo. Wszystko sprowadza się do tego, że ekspedientki z takiego sklepu nie można przeszkolić w tej sprawie, do tego, że takie artykuły w ogóle nie powinny być tam sprowadzane. A na końcu na pewno do tego, że jeśli pani chce mieć dobrze dobrane okulary, a pewnie chce, to musi się wybrać chociaż do optometrysty. Chociaż ja osobiście wolę iść do okulisty specjalisty.
Odpowiedz@dzasdusia: Okulista specjalista zrobi dokładnie to samo co wykształcony optometrysta.
Odpowiedz@dzasdusia: wada to wada, optometrysta sobie poradzi. Choroba to choroba, optometrysta wie kiedy przekierowac do 'wyższej instancji'.
Odpowiedz@Caron: do której też można od razu iść. No ale to tylko moje widzimisię ;)
Odpowiedz@dzasdusia: taa. Jak kiedyś nie wiedziałam z czym do kogo, to tez chciałam po dobranie soczewek do okulisty iśc. Terminy na przyszły rok, ew. prywatnie. A w salonie badanie gratis jeśli się soczewki kupowało. Termin - na jutro.
OdpowiedzSame studia lekarskie to praktycznie zero wiedzy z zakresu okulistyki, blok trwa dwa lub trzy tygodnie (okulistyka + okulistyka dziecięca) plus egzamin, a większość materiału to są stany nagłe w okulistyce (odwarstwienia siatkówki i inne przyjemności) plus jaskry i zaćmy. O wadach wzroku i metodach badania jest jeden lub dwa dni. Zależy to jeszcze podejrzewam od uniwersytetu, ale generalnie tak wyglądają studia. ;) Ewentualnie studia lekarskie+specjalizację z okulistyki. Albo po prostu dobrego optometrystę. ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2015 o 17:31
Nigdy nie zrozumie po jakiego grzyba ludzie kupują takie bryle. Lepiej wydać te parę stów nie nosić jakieś badziewie.
Odpowiedz@rokiowca: wiesz, powiem ci na moim przykladzie. mam okulary za 600 zl okolo ( nie szpanuje kasa, okulary z jakiejs promo na gruponie plus dofinansowanie z pracy, placilam max 200) i ubieram glownie do pracy z komputerem lub by zobaczyc numer nadjezdzajacego autobusu z daleka mam wade -0,25/-0,5 P/L jesli ktos potrzebuje okularow tylko " z doskoku" jak ja, to, o ile sa zbiezne z jego wada wzroku, po co ma placic 500 zl jak moze 10-20?
Odpowiedz@bazienka: bo sobie zrobi krzywdę? Okulary to nie jest spinka do włosów, tylko przyrząd medyczny. Źle dobrane szkła pogłębiają wadę i mogą wywołać zaburzenia neurologiczne (np. migreny). Kupowanie okularów w jakimkolwiek innym miejscu niż salon optyczny to poroniony pomysł. A 500 zł to jest cena szkieł dla osoby z dużą, złożoną wadą, takie proste okulary są dużo tańsze.
Odpowiedz@bazienka: Zauważ, że w marketach i wszelkiej maści sklepach z asortymentem przeróżnym dostaniesz tylko "plusy", czyli "do czytania". Nie wiem czym jest to spowodowane, ale soczewki "minusy" można dostać tylko w zakładzie optycznym. Tak więc przy Twojej wadzie (mam podobną) okularów za 10-20 PLN nie idzie kupić (a szkoda, bo sam używam okularów tylko do samochodu i sporadycznie jak idę do kina).
OdpowiedzOkulary są drogie to wiem, ale czasami są jakieś promocje czy coś. Mój znajomy ostatnio kupił za 700 zł raybany już z jakimiś lepszymi szkłami. Wolałabym brzydkie oprawki ale szkła dobrane przez optyka.
Odpowiedz@rokiowca: Kto nie rozumie?
Odpowiedz@GlaNiK: no i wlasnie o to chodzi... chociaz ja i tak jestem za profesjonalnym pomiarem @grupaorkow: ojj chodzilo mi o osoby, ktore maja wczesniej zdiagnozowana wade wlasnie w takiej wysokosci np. +1, ale nie uzywaja okularow codziennie istnieje tu tez niestety niebezpieczenstwo, ze szczegolnie starsze osoby widzac napis " okulary do czytania" straca krytycyzm jakikolwiek i kupia, bo " to dop czytania" zamiast zdiagnozowac sie u profesjonalisty @rokiowca: co kto lubi. istnieja ludzie kupujacy sobie "zerowki" RayBany... ja wole tansze zamienniki, o ile sa rownie dobrze wykonane, nie zalezy mi na marca, a na tym, by okulary do mnie pasowaly. no i korygowaly wade ;)w kwestii szkiel, to zalezy od wady, moja mama np. ma spory astygmatyzm, jest krotkowidzem, musi miec cylindry, same szkla koztuja ponad 500 zl. za jedno. przyjaciel ma dodatkowo zeza, rozne wady i jego szkla kosztuja ponad tysiac jedno, podad 2 tys drugie. a jak ktos chce dolozyc bajer typu antyrefleks, fotochrom, to musi sie liczyc z dodatkowym kosztem
OdpowiedzA mnie dziwi i coraz bardziej denerwuje co innego. Autorka pisze, że jej miejsce pracy to: "kawiarnio-ciastkarnia z ubraniami, kawą w ziarnach i mieloną, ubraniami, patelniami, formami do ciast, istny misz masz." Z tego powodu szerokim łukiem omijam takie np. Empiki. Kiedyś wchodząc do tego salonu wiedziałem, że wyjdę stamtąd objuczony wszystkimi czasopismami i książkami, które miałem zamiar kupić. Od kilku lat ciężko trafić na pozycje książkowe reklamowane w bieżących numerach miesięczników popularnonaukowch, bo albo "jeszcze nie przyszły", albo "tylko na zamówienie", albo "mieliśmy tylko kilka sztuk i się już sprzedały". No jasne, że mieli tylko kilka sztuk, skoro resztę miejsca na półkach zajmują badziewne zabawki, kubki i czekoladki. Jak już zdołam się przez ten jarmark przebić i dotrzeć do półek z książkami, to się okazuje, że i tak nie ma tego, czego szukam. Kolejny przykład - Poczta Polska. O ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć sprzedaż pocztówek, to już robienie z urzędu pocztowego kiosku ruchu jest grubą przesadą. Pani zamiast sprzedawać znaczki i walić pieczęcią w listy nurkuje w poszukiwaniu "jolek na październik", albo sprawdza czy "z tych rajstop będzie kolor niezbyt mocnej kawy z mlekiem i trzema łyżeczkami cukru". Nie wiem czy to jakiś specyficzny trend w biznesie, żeby "wszystko było wszędzie", czy kreatywni od słupków sprzedaży i targetów przedawkowali biały proszek i im się zwoje przestawiły, ale ja osobiście wolę kawę kupować w kawiarni, książki w księgarni, a na pocztę zaglądam po to, żeby wysłać list.
Odpowiedz@Fomalhaut: Dokładnie! A potem trafi się taka/taki (albo kilkoro pod rząd), co KAWIARNI przez pół godziny wybiera okulary, a ja muszę czekać w bezsensownej kolejce i nie mogę KAWY kupić!
Odpowiedz@Fomalhaut: Większe Empiki zaprojektowane są tak, że jeśli nie chcesz to nie musisz się przebijać przez kubki, akcesoria kuchenne czy inne zabawki. Zaś sprawdzić dostępność książek można w necie. Najwyraźniej ten styl prowadzenia biznesu się sprawdza. Wkracza ktoś na pocztę i może stojąc w tej kolejce kupi gazetę, coś słodkiego dla dziecka czy inną pierdołę. Może wolisz kupować bułki w piekarni, warzywa w warzywniaku, lecz większość woli pójść do hipermarketu i mieć wszystko pod ręką. To samo pewnie jest w przypadku Empiku. @niepojmuje: Wiesz, jeśli wchodzisz akurat do tej kawiarni to powinieneś być świadomy, że w sporej części jest to sklep mający dosłownie wszystko (odzież narciarska także była). Taka specyfika miejsca.
Odpowiedz@Fomalhaut: W empiku jedyne pozycje które można dostać do literatura celebrycka. Jakieś Maćki Stuhry, Kasie Tusk, Ewy Chodakowskie. No i tania psychologia w stylu "jak być jędzą aby ludzie cię kochali?"... Omijam szerokim łukiem.
Odpowiedz@sla: Ale we wszystkim należy mieć umiar. Mnie osobiście nie podoba się gdy na poczcie pani w okienku proponuje mi czekoladę w promocji, a listonosz gdy już zawita w moje progi to nie po to żeby mi paczkę dostarczyć tylko by zaproponować prenumeratę gazety...
Odpowiedz@Evergrey: No tak, na szczęście - z takimi zachowaniami jeszcze się nie spotkałam. Na poczcie słodycze tylko sobie leżą, listonosz chodzi tylko z paczkami.
Odpowiedz@sla: Ten model sprawdza się tylko dlatego, że sieć dysponuje bardzo mocną marką kojarzoną z dobrymi księgarniami i salonami prasowymi. Jeszcze jakiś czas na tym pociągną, ale kiedyś się skończy. Co do sprawdzania w necie, to wytłumacz mi, proszę, po jaka cholerę miałbym potem iść do sklepu, zamiast przy okazji sprawdzania zamówić z dostawą do domu?
Odpowiedz@sla: No właśnie, że ten model biznesu nie za bardzo się sprawdza. Masz tu artykuł sprzed dwóch miesięcy. Pierwszy z brzegu, w prasie fachowej pewnie są bardziej szczegółowe wyliczenia: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,18676802,empik-media-fashion-zwieksza-przychody-ale-ma-strate-netto.html Nie mam nic przeciwko hipermarketom jako takim. Nie przeszkadza mi również alejka z książkami w hipermarkecie. Przeszkadza mi robienie hipermarketu z księgarni.
Odpowiedz@Jorn: Po to by mieć książkę od razu, nie czekać na kuriera i nie płacić dodatkowo za niego. @Fomalhaut: Wiem o problemach finansowych Empika, lecz na to złożyło się kilka innych czynników - chociażby kiepska kondycja finansowa powiązanych z nim spółek. Nawet zastanawiano się, czy Empik przetrwa, czy może zostanie sprzedany, czy upadnie. Empik trochę przegiął ze sprzedawaniem dosłownie wszystkiego (w Internecie można było zamówić u nich nawet buty!), co pewnie także spowodowało taką sytuację. Mi szczerze zabawki, maskotki, akcesoria kuchenne wcale nie przeszkadzają, nawet ich nie widzę. Od razu wchodzę na piętro z książkami.
Odpowiedz@niepojmuje: Akurat kawę zamawia się przy kasie, a okulary dobiera przy półce, ale fakt - blokuje to pracownika.
Odpowiedz@Evergrey: Niestety polityka większości firma nakazuje pracownikom proponowanie tzw. towarów impulsowych. Nie ma co się złościć, zwyczajnie musimy to robić, bo jesteśmy z tego rozliczani. Inaczej wcale byśmy z takim entuzjazmem nie opowiadali o "nowej rewelacyjnej czekoladzie, trzy smaki, musi Pani spróbować" :)
Odpowiedz@sla: w internetowych księgarniach czy dyskontach książkowych masz do -35% (a czasem i sporo więcej) ceny plus niezależnie od ilości książek wysyłkę za 2,99. Empik przegrywa na całej linii.
Odpowiedz@amozekawe: Ale ja się nie złoszczę na pracownika. Wiem, że musi to robić. Złoszczę się na instytucję, która ma takie a nie inne zasady i zmusza swoich pracowników do polecania produktów.
Odpowiedz@Evergrey: Mi proponowali doładowanie
Odpowiedzjak slysze od takiego babska- w sklepie x maja taniej to az sie cisnie na usta- to zapraszam do sklepu x, do widzenia i zazwyczaj mowie, bo jako klientka, na szczescie moge ;)
OdpowiedzHistoria na +, ale nie zgodzę się co do "tanich" okularów. U mnie same szkła kosztują ponad 500 zł, do tego oprawki licząc takie średnie plastikowe za ok. 150 zł - i nagle robi się 650 zł, Pomnożyć x3 (mocniejsze noszone przez większość dnia, słabsze do czytania, jeszcze przeciwsłoneczne - tutaj jeszcze płacić trza za przyciemnianą powłokę) - i nagle mamy ponad 2000 zł.
Odpowiedz@piekielnakunegunda: możesz opcję "noszone przez większość dnia" ożenić z opcją "przeciwsłoneczne" kupując fotochromy.
Odpowiedz@piekielnakunegunda: Nie wiem gdzie jest u Ciebie, ja jakiś rok temu zapłaciłem około 140-200 PLN za soczewki (anty refleks i coś tam jeszcze) i do tego oprawka kosztowała w okolicach 200-250 PLN. To łącznie mniej niż za same soczewki u Ciebie :)
Odpowiedz@GlaNiK: No cóż, nie pomyślałeś, że może mieć nieco inną niż Ty wadę? Albo soczewki dla astygmatyków czy inne takie?:]
Odpowiedz@Hancia: W sumie to nie pomyślałem. Nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak duże różnice mogą wynikać z wady wzroku. Trochę się zasugerowałem okularami przeciwsłonecznymi, które nie zawsze są wymagane. Nie wiem czy i jak często zdarza się, że trzeba nosić przyciemniane soczewki by chronić oczy.
OdpowiedzMoi dziadkowie mają znajomą, która ma 104 lata. Teraz w którymś optyku jest zniżka "tyle ile masz lat plus 100 zł" Ale mnie korci, żeby wziąć ją na zakupy, tylko po to, żeby zobaczyć minę sprzedawcy :D
Odpowiedz@Agness92: Z regulaminem nie wygrasz.
Odpowiedz