Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ropuch spodobał się ostatnio niektórym. No to posłuchajcie, co ten miglanc wywinął.…

Ropuch spodobał się ostatnio niektórym. No to posłuchajcie, co ten miglanc wywinął.
W trakcie montażu w Niemczech zadzwonił do mnie prezes z poleceniem pilnego przejazdu silnej ekipy na wykańczaną budowę 400 km od nas. Następnego popołudnia miało tam nastąpić otwarcie z wielką pompą, telewizją, fajerwerkami i fontannami (dzieci z kwiatami do przodu), a my mieliśmy ogarnąć całość i pokazać naszą firmę z jak najlepszej strony. Zebrałem brygadę, wyjaśniłem z grubsza co nas czeka. Jako wabik podsunąłem kwaterę w komfortowym hotelu w nowym miejscu i ruszyliśmy dwoma samochodami.

Po drodze miałem gorącą linię telefoniczną z prezesem, zrobiliśmy jakieś tankowanie i wczesnym wieczorem wylądowaliśmy przy hotelu. Ładny, duży, wielopiętrowy. Wszyscy wysiadają, rozprostowujemy kości, ale jednego ludka nie mogę się doliczyć. Podchodzę do drugiego auta wiedziony złym przeczuciem. Jakieś tam opary chmielu czuć, ale po dwa-trzy piwa wypite po drodze dla wprawionego chłopiska to nie jest żaden wynik. Tyle to oni potrafią nosem wciągnąć. Tylko Ropucha mi brakuje.
Zaglądam do samochodu – jest! Leży gwiazda na tylnych fotelach. Jego pozycja wskazuje na pełne napromieniowanie.
- Co tu się stało kurteczka wasza watowana! Który go tak załatwił? – pytam brygadę.
- Kierownik nie krzycz. My kupili grzecznie po kilka piwek przy tankowaniu. Ropuch powiedział, że mu mało będzie to flaszeczkę jeszcze dobrał do tego i złamało chłopa. Wyśpi się i do rana będzie jak nowy.
Co, jak co, ale rację mieli. Dla nich to nie pierwszyzna. Zadysponowałem przetransportowanie upadłego anioła do pokoju, a sam udałem się do recepcji dopełnić formalności. W trakcie meldunku u miłej fräulein wtoczyła się moja ekipa wykorzystując cała szerokość drzwi i większość hallu. Dostaliśmy pokoje na 7 piętrze, więc skierowałem brygadę do windy. Panienka z przejętą miną spytała czy wezwać lekarza. Po mojej odmowie ujrzałem w jej oczach początkowo zdziwienie, a później wyrozumiałość. Pewnie nie po raz pierwszy miała do czynienia z takim traktowaniem odurzonego barbarzyńcy.
Reszta wieczoru upłynęła bez przygód.

Rano pobudka o 7.00. Mycie, golenie, prysznic i idziemy na śniadanko. U współlokatora Ropucha widzę przerażenie w oczach:
- Ropucha nie ma!
- Jak to nie ma? Znowu? Gdzie tą łajzę dardanelską poniosło?
Przeszukaliśmy pokoje, potem zakamarki na piętrze i nic. Trudno. Idziemy do restauracji. Może coś się wymyśli. Na parterze obok windy patrzymy – jest! Siedzi sierota mizerna na schodach z prawie już pustą dwulitrową butelką napoju gazowanego. Zanim zdążyłem poskładać w myślach specjalną wiązankę z okazji spotkania syna marnotrawnego on odezwał się do mnie pokornym tonem.
- Kierownik tylko nie krzycz. Daj klucz od pokoju i zanim zjecie śniadanie zrobię się na bóstwo.
Zrobił się. My zjedliśmy.
W samochodzie opowiedział swoją historię.

Obudził się około 4 rano prawie zdrów, tylko suszyło niemiłosiernie. Woda z kranu śmierdziała chlorem tak, że go odrzuciło. Wyjrzał przez okno i ujrzał oazę pośrodku pustyni – całodobowa stacja benzynowa po drugiej stronie ulicy. Bez namysłu biegusiem popędził zakupić cokolwiek do picia. Po zaspokojeniu pragnienia spokojniutko wrócił pod hotel i tu dopiero zaskoczyła jego pierwsza szara komórka – jaki jest numer jego pokoju?
A tak w ogóle to, na którym piętrze? – zapytała druga.
Wymyślił tyle, że sam na to nie wpadnie i najlepiej zapytać w recepcji.
Aha, akurat – podpowiedziała trzecia – a w jakim niby języku bystrzacho?
Czwarta i chyba ostatnia dobiła go z kretesem – z Twoim obecnym wyglądem i chuchem nawet nie próbuj, bo za 5 minut wylądujesz na dołku w kajdanach.
Najmądrzejsze, co udało mu się wymyślić to usiąść na schodach w strategicznym miejscu i czekać na nas cierpliwie, co też uczynił.

Musiałem to podsumować:
- Ropuch narozrabiałeś jak pijany zając. Dobrze, że udało Ci się z tego wybrnąć. Tak czy inaczej wyglądasz nieszczególnie i na budowie trzymaj się z daleka od kamery. Nawet jakby, który Cię o coś pytał to masz spieprzać i się nie odzywać. Na wszelki wypadek dam Ci na dziś papierkową robotę.
- Oooo dzięki kierownik! Wiedziałem, że jesteś swój gość.
- Ja Ci dam gościa łajzo. Worki po cemencie będziesz z całej budowy zbierał!

by kerownik
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
12 12

Najbardziej spodobała mi się "papierkowa robota" :)

Odpowiedz
avatar misiafaraona
1 3

Te worki naprawdę trzeba trzepać?

Odpowiedz
avatar kerownik
3 3

@misiafaraona: Skąd wzięłaś określenie "trzepać" ? Bo na pewno nie z mojej historii. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar Vitas
1 1

@kerownik: Może gdzieś tak usłyszała i teraz chce się dopytać :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

Przeraża mnie ta historia i jednocześnie zasmuca. To przykre, że przez takich ludzi, wszyscy Polacy za granicą mają opinię alkoholików i chamów.

Odpowiedz
avatar gorzejtobie
4 4

@Shaienne: Nie do końca tak jest. W wielu krajach najgorsze ochlapusy to Rosjanie. W Polsce - Anglicy.

Odpowiedz
avatar kerownik
3 3

@gorzejtobie: Dlatego użyłem określenia "barbarzyńca" :-). Niekoniecznie Polak...

Odpowiedz
avatar kerownik
4 8

@Shaienne: Sorki, ale mam takie skrzywienie, że zwalczam stereotypy. Czy byłabyś skłonna zdefiniować określenie "wszyscy Polacy" ? Byłem za granicą wiele razy i nie wpisuję się w Twoje określenie. Wielu moich przyjaciół również. I moja rodzina. Pomyśl co definiuje określenie zanim użyjesz : wszyscy, zawsze, wszędzie, nigdy, nikt ...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 października 2015 o 17:29

avatar konto usunięte
-5 9

@kerownik: Jasne, że duża część Polaków za granicą to normalni, porządni ludzie, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że większość jest taka. Niestety ci najgorsi najbardziej rzucają się w oczy i psują opinię tym normalnym. Reasumując i jednocześnie odpowiadając na Twoje pytanie: nie - nie wszyscy Polacy są tacy; tak - wszyscy mają złą opinię. To nie są moje stereotypy. Ja ich nie wymyśliłam.

Odpowiedz
avatar Katka_43
5 7

@Shaienne: Znaczy Anglicy to banda pojebów i chamów? Bo robią wieś w Krakowie. Znaczy wszyscy Anglicy to banda pojebów i chamów? Sa dwie nacje gdzie stereotypy to nie stereotypy, czysta prawda. Ale nie są to Anglicy i Polacy.

Odpowiedz
avatar gorzejtobie
0 0

@kerownik: I bardzo słusznie !

Odpowiedz
avatar polaquita
1 1

@Shaienne: mnie takie zachowanie odrzuca zarówno za granicą jak i w Polsce. "Trzy piwka wciągają nosem" przerażające...

Odpowiedz
avatar Albertowy
0 0

@Shaienne: W irlandii Polaków na głowę biją... Irlandczycy :-D

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 0

@polaquita: i tak się hołubi alkoholików ...

Odpowiedz
avatar fursik
13 15

Świetny styl pisania. Sama historyjka jest przez to trzy razy bardziej zabawna.

Odpowiedz
avatar polaquita
1 3

wódowlańcy...

Odpowiedz
Udostępnij