Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w instytucji kulturalnej. Od ponad 2 lat prowadzimy zajęcia plastyczne dla…

Pracuję w instytucji kulturalnej. Od ponad 2 lat prowadzimy zajęcia plastyczne dla dzieci z okolicy. Zaznaczam, że jest to nasza inicjatywa - po prostu to lubimy, ale nie należy to do naszych obowiązków, nie dostajemy też za to żadnego dodatkowego wynagrodzenia. Co ważne materiały plastyczne są finansowane przez Urząd Miasta, a zajęcia są bezpłatne. Czasem prosimy dzieci żeby coś przyniosły, ale są to rzeczy typu kubek po jogurcie, patyczki do lodów, kasztany czy szyszki.

Ostatnio zgłosiła się do nas mama jednej z uczestniczek. Najpierw zadzwoniła z pytaniem ile kosztowały zajęcia przez cały rok. Zdziwiłam się i mówię, że były bezpłatne. No ale przecież dzieci musiały przynosić różne rzeczy i ile to wszystko by kosztowało. Zaczęłam się zastanawiać czy mam problem z pojmowaniem rzeczywistości, czy powinnam sprawdzić cenę kasztanów czy szyszek na skupie. Kubek po jogurcie albo jesienny liść gorzej wycenić, a patyczek do lodów można dostać w sklepie za darmo.

Kobieta, nie uzyskawszy satysfakcjonującej odpowiedzi, pofatygowała się osobiście i nakreśliła sprawę w sposób następujący: jej córka uczęszczała na zajęcia przez cały rok szkolny, przynosiła różne materiały ona chce dostać dokładny wykaz, ile te materiały kosztowały. Oraz zaświadczenie z pieczątką.
Ciężko było mi zachować powagę i zimną krew, bo miałam ochotę zwyczajnie babę wyśmiać. Jednak spokojnym tonem wyjaśniłam jej, że przez cały rok jej córka korzystała z zajęć, na których rozwijała swoje umiejętności i miała zapewnioną opiekę ZA DARMO. Odpowiedź kobiety? "No właśnie tłumaczę, że nie za darmo, bo przecież musiała przynosić materiały!".

I tak się zastanawiam co ta kobieta chciała ugrać za pomocą tego zaświadczenia?

by ~corkapiekla
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Grejfrutowa
19 19

Przydałoby się jeszcze zakończenie historii :) jaka była ostateczna reakcja babona na brak świstka?

Odpowiedz
avatar kayetanna
6 24

Może złapała jakiegoś na alimenty i stara się uciągnąć jak najwięcej?

Odpowiedz
avatar inga
-3 29

@kayetanna: To naprawdę nie jest temat do żartów. Alimenty to OBOWIĄZEK rodzica a nie coś, na co jest się "łapanym". W naszym absurdalnym systemie żeby wywalczyć godne alimenty rzeczywiście trzeba zbierać paragony za ubrania i tłumaczyć się z kupowania za drogich podpasek, ale to nie powód, by podchodzić do tego z taką ironią.

Odpowiedz
avatar ugluck
3 15

@inga: i dziwnym zbiegiem okolicznosci te alimenty to zawsze musi placic mezczyzna... bo dziwnym zbiegiem okolicznosci opieke zawsze dostanie kobieta...

Odpowiedz
avatar jass
0 16

@ugluck: Bo dziwnym zbiegiem okoliczności facetowi zwykle bez trudu przychodzi zostawienie dziecka, a kobiecie jakoś nie...

Odpowiedz
avatar Tapionvirgo
0 8

@jass: W każdym jednym przypadku? Zajechało przesadnym feminizmem.

Odpowiedz
avatar Provost
0 12

@jass: za to kobiecie bez trudu przychodzi "złapać faceta na dziecko" wbrew jego woli, a potem płakać że on nie chce z niż być.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 6

@Provost: Za złapanie na dziecko jest też po części facet winien. W końcu zabezpieczać się mogą obie strony związku i tyle :) A co do alimentów to wiem, że jest tak, że kobieta będzie i tak jak najwięcej chciała ugrać na alimentach bo to ułatwi też jej życie. Alimenty powinny być teoretycznie przeznaczane na dziecko, w praktyce jest to różnie. I obowiązek utrzymywania dziecka spoczywa na obu rodzicach po równo. Tak wiem, ojciec powinien być przy dziecku itd. Czasami związki się rozpadają i tyle, ale nie zawsze facet chce unikać kontaktu. Zdarza się tak, że kobieta w ramach chorej zemsty utrudnia kontakt dziecka z ojcem (dwóch kumpli przez to przechodziło, oboje musieli walczyć w sądzie) a potem płacz, że facet taki zły i jej nie pomaga.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
0 6

@Provost: No to złapała czy nie złapała? Skoro facet nie chce z nią być, to chyba nie złapała, czy źle dedukuję?

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@Tapionvirgo: oczywiście, że nie w każdym jednym przypadku, ungluck napisał, że alimenty ZAWSZE musi płacić mężczyzna, więc odpisałam w tym samym tonie, lecąc krzywdzącym uogólnieniem @Provost, nie kobiecie a dziewczynce - jeśli ktoś robi coś tak głupiego to ewidentnie emocjonalnie nie jest dorosły

Odpowiedz
avatar koniecznickiem
39 41

Ja tam bym napisała: szyszka - 0 zł kasztan - 0 zł liście - 0 zł suma: 0 zł. Bym podpisała, dała pieczątkę i życzyła miłego dnia. A jak by się rozdarła bym jej powiedziała, że dostała wykaz materiałów, które dziecko miało przynieść, więc o co chodzi? :D.

Odpowiedz
avatar annabel
43 43

@koniecznickiem: jeszcze bym poprosila paragony od tych produktow, bo nie wiem, gdzie je kupowala i ceny moga sie roznic.

Odpowiedz
avatar iks
24 24

Alimenty - zbiera wykaz wydatków.

Odpowiedz
avatar bazienka
9 11

@iks: albo jakies tam dofinansowanie z mopsu

Odpowiedz
avatar khartvin
2 4

@iks: albo dzieciak naściemniał, że musi kupić blok, kredki, pędzle i mamuśka dawała na to piniondze i teraz nie bardzo kuma, o co chodzi z tymi "bezpłatnymi" zajęciami?

Odpowiedz
avatar Trepcio
18 18

Według mnie to należałoby poprosić o paragony kasowe od tych materiałów...

Odpowiedz
avatar didja
19 21

A jakie duże było to dziecko? Bo może brało od mamy pieniądze na materiały do zajęć...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 19

Alimenty albo stypendium z MOPS-u (dla niezorientowanych w temacie - nazwa "stypendium" jest trochę myląca, bo nie są to regularne, comiesięczne świadczenia, tylko zwrot wydatków poniesionych na dziecko, związanych z jego edukacją, czyli koszt zakupu książek, zeszytów, wszelkich innych rzeczy potrzebnych do szkoły, koszt różnego rodzaju zajęć dodatkowych też chyba można sobie wpisać).

Odpowiedz
avatar Katka_43
12 12

@Igielka: To co by wpisała w przypadku kubeczka po jogurcie? Jaki jest koszt kubeczka, po spożyciu zawartości? Czy musi udowodnić, że kupiła tylko jogurt, po to żeby mieć kubeczek, a zawartość wyrzuciła, bo w domu jogurtów się nie jada?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@Katka_43: Nawet nie wiesz, jak blisko prawdy jesteś, znam osoby, które gotowe by były przysięgać na wszelkie świętości, że jogurtów się u nich w domu nie jada i został zakupiony tylko po to, żeby dziecko mogło przynieść na zajęcia kubeczek po jogurcie... oczywiście najdroższym, jaki tylko może być...

Odpowiedz
avatar Iceman1973
4 4

Naprawdę nie wiesz, co chciała ugrać? Chciała zwrotu kosztów za przyniesione kasztany, żołędzie i liście. W końcu się nachodziła zbierając to i owo ;)

Odpowiedz
avatar sharpy
11 11

Kubek jednorazowy 5gr. Zapałki, 5 szt. 2gr. Wykałaczki 8szt. 1.4gr. Podsumować ją na jakieś 7 groszy, niech się cieszy.

Odpowiedz
Udostępnij