Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak już wcześniej pisałem, całą familią gnieździliśmy się kiedyś nad gimnazjum w…

Jak już wcześniej pisałem, całą familią gnieździliśmy się kiedyś nad gimnazjum w mieszkaniu służbowym. Rodzinka niemała - rodzice, ja, brat i dwie siostry. Starsza trójka w wieku okołogimnazjalnym, najmłodsza- lat dwa.

Z mieszkaniem naszym wiąże się cała masa mniej lub bardziej piekielnych historii. Dzisiaj opiszę tę najgorszą.

Zdarzyło się tak, że na dachu gimnazjum (w tym i naszym) były przeprowadzane jakieś prace naprawcze, no i dobrze, bo sufit nam przeciekał od kiedy pamiętam. Hałas był - wiadomo, ale znosiliśmy go dzielnie. Panowie wreszcie prace zakończyli i znów mogliśmy cieszyć się względnym spokojem.

Była zima, kaloryfery poodkręcane, na zewnątrz skrzyły się hałdy śniegu. A my zaczęliśmy chorować.

Wieczorem łapał nas ból głowy. Nie jakoś strasznie uciążliwy, zwaliliśmy winę na zatoki, a że rano dolegliwości ustępowały, nikt z nas się specjalnie nie przejmował. Tylko najmłodsza M. przed zaśnięciem długo płakała.

Cała nasza starsza trójka mieszkała w jednym, dużym pokoju. Pewnego wieczora (S)iostra wracając z łazienki głośno trzasnęła drzwiami. Nie odrywając się od książki, opieprzyłem ją z góry na dół, bo przecież wie, jak ciężko jest uśpić M. Wobec braku odpowiedzi podniosłem poirytowany wzrok na siostrę... akurat, żeby zobaczyć, jak osuwa się po drzwiach na podłogę. Wszyscy w panice, prowadzimy ją do łóżka, tata już miał dzwonić po pogotowie, ale S poczuła się lepiej i wytłumaczyła, że zakręciło jej się w głowie, bo zbyt gwałtownie wstała. Poza tym znów boli ją głowa i chce się spokojnie przespać.
Alarm odwołany.

Kilka następnych dni minęło bez niespodzianek. Aż wieczoru pewnego, umyty i pachnący, rozmawiałem w kuchni z tatą. Głowa jak zwykle mnie pobolewała, ale nagle poczułem się naprawdę źle. Przeprosiłem rodziciela i poszedłem do toalety w celu wiadomym. Lepiej się nie poczułem, więc stwierdziłem, że jednak pójdę do łóżka. I tu następuje czarna plama w mojej pamięci...

Następna rzecz, jaką pamiętam, to podmuch lodowatego wicherku wpadającego przez otwarte drzwi wejściowe, krzyki, bieganinę. Potem znów pustka.

Ocknąłem się w moim łóżku, płatki śniegu spadały mi na twarz, wiatr hulał po pokoju. W dziwnym półśnie rejestrowałem jakieś obce osoby w domu, potem była karetka...

Obudziłem się w szpitalu, obok mamy i najmłodszej M. Diagnoza - zatrucie tlenkiem węgla. Podtruwał nas piec gazowy w łazience. Według słów pana z Pogotowia Gazowego, gdybyśmy zdążyli zasnąć przed moim "atakiem", nie dożylibyśmy do rana.

W szpitalu spędziliśmy - ja, mama i M.- około miesiąca. W tym czasie reszta rodziny musiała radzić sobie bez ogrzewania i ciepłej wody. W środku zimy.

Najlepsze jednak dopiero przed nami!

Okazało się, że przyczyną niewłaściwego działania pieca był niedrożny komin. A co go zatkało?

Ano gruz, którego panom robotnikom nie chciało się nosić do specjalnego pojemnika.

by Public_Enema
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar grupaorkow
29 35

Powinni ich skazać za usiłowanie zabójstwa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 19

@grupaorkow: za narażenie na utratę zdrowia i życia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 20

@grupaorkow- fakt, powinno się ich skazać. Tylko mam takie wrażenie, że jak na nasze realia adwokat tych pracowników by jeszcze na rozprawie wyskoczył, że tak naprawdę to jest wina autora i jego rodziny, bo tam mieszkali... Ciekawi mnie tylko czemu szkoła nie zainteresowała się tym, co się stało z gruzem, że go magicznie nie ma, bo chyba nie wmówicie mi, że nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Chyba że znów- oszczędności i "to nie moja sprawa".

Odpowiedz
avatar Public_Enema
17 17

@mongol13: Szkoła jest spora, więc pewnie nie cały gruz wylądował u nas w kominie- może jakieś "resztki" ze sprzątania?

Odpowiedz
avatar Iceman1973
16 18

Gdy miałem 11 lat spotkało mnie coś podobnego. Wszedłem do łazienki za potrzebą i już z niej nie wyszedłem. Na szczęście mamie się wydawało, że coś za długo nie wychodzę i to uratowało mi życie. Ojciec otwarł drzwi śrubokrętem bo zamknąłem zameczek. Ocknąłem się do połowy za oknem. Świeże powietrze mnie ocuciło. Ojciec zaprowadził mnie zaraz do auta i jazda do szpitala. W aucie jeszcze zwymiotowałem a lekarz powiedział, że gdyby nie to, że zwymiotowałem to mimo tego, ze się ocknąłem to i tak mógłbym zejść z tego świata bo zatrucie było bardzo mocne. Rok później kuzyn ojca ale młody chłopak bo wtedy miał 18- lat stracił życie w ich mieszkaniu właśnie przez wadliwy piecyk. Poszedł się kąpać. Razem z nim w łazience był pies który go na krok nie odstępował. Jego siostra znalazła ich obu martwych. On w wannie a pies przy drzwiach z łazienki z nosem przy dziurkach wywietrznika.

Odpowiedz
avatar Zmora
17 17

@Iceman1973: Chwila, bo ja się nie znam. W jaki sposób wymioty ratują życie w przypadku zatrucia CO? Niech mi ktoś wyjaśni.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-5 17

@Zmora: Potrafisz czytać ze zrozumieniem? Lekarz użył wtedy takich słów, więc go sobie znajdź i pytaj do woli. Czy ja piszę, że to ja jestem autorem tej tezy? I dodatkowo próbuję ją udowodnić? Nie! Piszę dokładnie to, co zostało nam wtedy powiedziane. The end

Odpowiedz
avatar Zmora
6 14

@Iceman1973: Jezu, ale zluzuj spodnie, bo chyba cię cisną. Ja nie twierdzę, że zmyślasz, nie twierdzę też, że to stwierdzenie nie jest prawdą (a mogłabym, bo takie mam wrażenie, ale to inna kwestia). Nie twierdzę też, że ty mi masz wyjaśniać. Ja jedynie napisałam: Nie znam się, niech ktoś, kto się zna mi wyjaśni jak to działa. Z ciekawości pytam. Nie ma to nic wspólnego z tobą i w żaden sposób nie był to komentarz zabarwiony negatywnie. Finito. Także wdech, wydech i spokój, bo jeszcze nam na zawał zejdziesz.

Odpowiedz
avatar MyCha
23 23

Czujnik tlenku węgla kosztuje około 100 złotych. Gdybym miała teraz zamieszkać w mieszkaniu gdzie znajduje się taki piec to byłby to jeden z pierwszych poczynionych przeze mnie zakupów. Koszt niewielki, a bezpieczeństwo bezcenne. Co do opisanej historii. Przyznaję, że nie wiem od jakiego czasu tego typu urządzenia są na rynku. Zdaję sobie sprawę, że w momencie kiedy działa się opisana historia jeszcze ich zwyczajnie nie było.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
11 13

@MyCha: Autorka nie podaje czasu w którym historia się wydarzyła ale moje zdarzenia opisane w komentarzu nieco powyżej, wydarzyło się 31 lat temu. I zapomnij o czujnikach. wtedy dopiero co, zlikwidowali kartki na żywność, paliwo i inne dobra... Szczytem techniki i marzeń był kalkulator w pseudo solarną baterią i zegarek z siedmioma monochromatycznymi melodyjkami.

Odpowiedz
avatar Draco
13 15

@Iceman1973: Ale 31 lat temu istniały też instrukcje obsługi a w nich zasady bezpiecznego użytkowania. Prawda jest taka, że większość zatruć tlenkiem węgla z piecyków gazowych była spowodowana debilizmem ludzi. Bo normą było zatykanie drugiego komina wentylacyjnego w łazience, wciskanie szmaty pod drzwi łazienki, czy zaklejanie otworów w drzwiach łazienki.

Odpowiedz
avatar Kumbak
9 17

@Draco: Ty naprawdę myślisz, że jak ktoś się wprowadza do wynajmowanego mieszkania, w którym piecyk wisi od x lat to tam jest instrukcja obsługi? Zejdź na ziemię, proszę cię.

Odpowiedz
avatar Draco
-4 8

@Kumbak: Cóż, wiesz jak to się nazywa? Selekcja naturalna. Tylko debil nie zainteresuje się czymś co zawiera w sobie gaz i ogień i ma to w domu. Zwłaszcza, że teraz wystarczy kilka minut i można sobie wyguglać podstawowe zasady bezpieczeństwa korzystania z jakichkolwiek urządzeń.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
0 4

@Draco: Co jaki czas interesujesz się swoją kuchenką? Raz w tygodniu? Dwa razy? Pomijamy oczywiście gotowanie...

Odpowiedz
avatar Draco
2 4

@Iceman1973: Nie, nie pomijając gotowania. Właśnie gotowanie jest dobrym czasem sprawdzenia na kuchnie czy wszystko ok. I tak się przy niej stoi to się patrzy. Wystarczy nie być olewającym wszystko debilem. Patrzy się czy palniki działają, czy nic nie pękło, czy gazem nie śmierdzi.

Odpowiedz
avatar InuKimi
2 2

@Draco: Poza tym piecyki gazowe należy co rok poddawać kontroli. Jak myślisz, ile osób to robi?... ;d (ojciec jest serwisantem i jeździ do takowych)

Odpowiedz
avatar Draco
0 0

@InuKimi: Niestety mało osób. Za mało, a taki piecyk to tylko urządzenie i może się łatwo popsuć. Ale jak zwykle większość osób stwierdza, że serwisowanie nie ma sensu i "jakoś to będzie".

Odpowiedz
avatar Draco
17 21

Bezmyślni okazali się oczywiście ci budowlańcy którzy olali sprawę zagruzowania wentylacji... ale jak to jest możliwe, że przez tak długi czas rodzice nie zauważyli zmian w piecyku? Przecież w takich piecykach widać, że coś jest nie tak. Przy zatkaniu komina niebieskie płomyki gazu będą się "pogrubiać" i skręcać w różne kierunki. W przeciwieństwie do normalnej sytuacji gdy ciąg powietrza powoduje, że płomyki są długie i nakierowane w górę. Inną sprawą jest to, że dla mnie pierwszą rzeczą po zaistnieniu sytuacji z bólami głowy u WSZYSTKICH dzieci w domu byłoby właśnie sprawdzenie piecyka gazowego. Autorko bez obrazy, ale po przeczytaniu historii o niezamykanych drzwiach, a teraz o piecyku, mam obraz Twoich rodziców jako osób kompletnie oderwanych od rzeczywistości i beztroskich. Zwłaszcza, że o zagrożeniu związanym z czadem zawsze się sporo mówiło.

Odpowiedz
avatar Public_Enema
8 10

@Draco: Ciężko mi jakkolwiek się odnieść do tych argumentów- działo się to dosyć dawno temu i takie szczegóły, jak kształt płomyków naprawdę wyleciały mi z głowy. Zdaje mi się, że u nas działało to na zasadzie: "przecież to się przytrafia innym, ale nie nam" i rodzice po prostu nie brali pod uwagę takiej ewentualności. Zresztą, my też nie zawsze się skarżyliśmy, zazwyczaj po prostu brało się tabletkę i szło spać. Nie jestem autorką, tylko autorem.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
0 14

@Draco: Ile masz lat kolego? Jesteś już z tych nowocześniejszych czasów, co? W dzisiejszych czasach i technologii jaka obecnie jest, ludzie są o wiele bardziej doinformowani. Ze trzy dekady w tył, co niektórzy taki piecyk widzieli pierwszy raz na oczy. Znam przypadki ludzi co przyjechali gdzieś zza Buga i w kuchence a konkretnie w piekarniku ogień rozpalili bo nie mieli pojęcia, ze tam jest palnik i to dział na gaz.

Odpowiedz
avatar Draco
11 13

@Iceman1973: Mam 29 lat, ale o zagrożeniu związanym z czadem zwłaszcza przy piecykach gazowych po raz pierwszy poinformowała mnie BABCIA. Piecyki gazowe do ogrzewania wody istnieją już naprawdę długo i widziałem nawet, że za PRLu były robione kampanie informacyjne o "cichym zabójcy". Nie wiem skąd musieli przyjeżdżać ludzie o których piszesz, bo takie piecyki gazowe były hiper rozpowszechnione już w latach 70 XX wieku i nawet pod nie budowano układy wentylacyjne w łazienkach bloków. Czyli, że był jeden szyb wentylacyjny do odprowadzania spali, a drugi do wprowadzania powietrza do pomieszczenia.

Odpowiedz
avatar Draco
6 12

@Public_Enema: Czyli to jest w sporej mierze wina głupoty Twoich rodziców. Przykro mi ale tak to wygląda. Niebranie pod uwagi, że z piecyka gazowego może wydobywać się czad i nie ogarnięcie jakie są tego objawy i jak wyglądają objawy zatrucia czadem to skrajna głupota i nieodpowiedzialność. Mój tata, gdy przeprowadziliśmy się 22 lata temu do mieszkania w starej kamienicy, od razu stwierdził, że w łazience musi być terma elektryczna, bo piecyk gazowy odpada - ponieważ w łazience jest tylko jeden szyb wentylacyjny. Rodzice woleli płacić trochę więcej niż ryzykować ich i naszą (moją i brata) śmierć.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
4 10

@Draco: Ale Ty mnie nie musisz uświadamiać w zakresie kanałów wentylacyjnych i spalinowych. Mieszkałem cale lata w bloku. Zresztą jak przeniosłem się do kamienicy (i już nigdy nie wrócę do bloku nawet za dopłatą) to gdy robiłem tam ogrzewanie gazowe, musiałem wybudować sobie dodatkowy komin jako wentylację.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
14 14

@Iceman1973: trzy dekady w tył to mieliśmy rok 1985. W tym czasie ludzie mieli w domach kolorowe telewizory, radioodbiorniki, elektryczne roboty kuchenne, młynki, sokowirówki, lokówki do włosów, pralki Franie, samochody. Na wsiach młodzi rolnicy lansowali się przy traktorach. W dużych miastach stały osiedla z wielkiej płyty, w których ogrzewanie, ciepła woda i gaz szły z sieci miejskiej. A ty twierdzisz, że w tym czasie, na 4 lata przez zmianą ustroju, ludzie palili ogień w kuchenkach gazowych, bo nie wiedzieli co to jest...? Chyba powinieneś tą historię obsadzić kolejne 30 lat wstecz, w latach 50. A w ustroju słusznie minionym robiono od groma różnych kampanii uświadamiających niebezpieczeństwa związanie z czadem, zabawą zapałkami, macaniem maszyn w trakcie pracy itp. itd, więc naprawdę nie wmawiaj nam, że 30 lat temu ludzie w Polsce byli na etapie rozwojowym pozytywistycznego chłopa i nie wiedzieli czym jest czad.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
12 12

@Iceman1973: a tak z innej beczki, to w poprzedniej historii autor pisze o dokuczliwych gimbusach. Reforma wprowadzająca gimnazja weszła w 1999 r, więc autor ma między 20 a 30 lat, a historia się działa albo w drugiej połowie lat 90, albo po roku 2000. Więc niedoinformowanie wynikające z nieznajomości nowoczesnych technologii możemy wykluczyć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 18

@Public_Enema: A zdajesz sobie sprawę, że mimo dosadności, on ma rację?

Odpowiedz
avatar Public_Enema
-3 11

@SecuritySoldier: Każdą opinię można wyrazić na wiele sposobów. Ten wybrany przez Draco mi nie odpowiada. Poza tym- jak można wyrokować o tym, czy ktoś jest głupi, czy nie, na podstawie jednej, bardzo ogólnikowej historii?

Odpowiedz
avatar Zmora
9 11

@Public_Enema: No ja nie wiem czy jednej. Patrząc po tej historii i po poprzedniej (gdzie nie zamykali drzwi i byli wielce zdziwieni, że im się popaprańcy do mieszkania ładują), to pewnie trochę by się takich kwiatków uzbierało. Zresztą wybacz. Może to i jedna, ogólnikowa historia, ale jednak mówimy o sprawie życia lub śmierci... A tu dzieci im mdleją, a oni nic z tego nie robią. Co tam...

Odpowiedz
avatar BlueBellee
3 9

@Draco: Trochę przesadzacie, bo w sumie ok - idzie na to wpaść, ale na pewno nie pierwsze co. Rodzina duża, w tym trójka dzieci w jednym pokoju i z innymi dzieciakami w szkole, a do tego jest zima - najpierw pomyslałabym o początkach choroby, a dopiero później o zatruciu. Zwłaszcza, że nikt raczej nie spodziewa się gruzu w kominie - nawet mimo wszechobecnych informacji o czadzie, zwykle wybiera się powszechniejszą opcję. Może trochę w myśl zasady "to spotyka innych, a nie mnie". Fakt faktem, że wysłałabym od razu wszystkich do lekarza, gdzie by się okazało, że to nie choroba, ale też nie znamy wszystkich szczegółów - raz, że po dłuższym czasie trudno wszystko spamiętać, a dwa, że opisywanie wszystkich aspektów zrobiłoby z historii powieść.

Odpowiedz
avatar Public_Enema
-1 9

@Zmora: Specjalnie napisałem o jednej historii, choć jestem całkowicie świadom g*wnoburzy, która się rozpętała pod poprzednią. Myślę, że kwestia zamykania drzwi jest sprawą osobistą- jak ktoś się lepiej czuje przy zamkniętych, to niech zamyka, jak woli otwarte- niech zostawia otwarte. Szkoda tylko, że ludzie nie szanują czyjejś prywatności. Rozbrajają mnie zwłaszcza próby usprawiedliwiania gimbazy i zwalania winy na moich rodziców- bo dzieci ciekawe świata, zobaczyć chciały! Co do omdleń... siostra zasłabła, to trochę co innego. Zdarza się ludziom całkowicie zdrowym. Ja straciłem przytomność, ale obudziłem się w szpitalu. Więc jednak "coś z tego robią"...

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-1 3

@grupaorkow: Chyba jednak mało widziałaś w kwestii ludzi napływających z okolic oraz zza wschodniej granicy. Poza tym gdzie ja Ci cokolwiek wmawiam? I gdzie piszę o CAŁEJ POLSCE? Proszę, czytaj ze zrozumieniem a nie z nadinterpretacją.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 października 2015 o 6:53

avatar Iceman1973
-2 8

@BlueBellee: Dokładnie. Masz rację. Teraz tutaj wszyscy mądrzą się jak to by od razu pomyśleli o piecyku a tak naprawdę też by na to nie wpadli od razu. Łatwo się wymądrzać jak się zawczasu zostało nakierowanym na dane zagadnienie.

Odpowiedz
avatar Draco
3 7

@BlueBellee: Może nigdy nie mieszkałaś w miejscu z ogrzewaniem związanym z gazem, lub po prostu ogniem? Nawet mając kuchenkę na wymienną butle gazową takie nawyki się w człowieku pojawiają. Jeżeli coś zaczęło niepokojąco śmierdzieć dymem, albo zapachem gazu to od razu się to sprawdzało. Tak samo co jakiś czas zerkało się na piec gazowy czy wszystko ok. Autentycznie w przypadku bólu głowy u WSZYSTKICH dzieci na raz od razu bym poszedł sprawdzić urządzenia, w których jest ogień/ i lub gaz. To chyba zrobiłaby każda normalna osoba. @Public_Enema to sobie miej otwarte drzwi tylko potem nie płacz w internecie, że ktoś Ci do mieszkania wchodził, albo Cię okradł.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
2 2

@Iceman1973: duża część mojej rodziny jest zza wschodniej granicy... Nigdy żadnego z nich nie przyłapałam na paleniu ogniska w piekarniku. Nie wiem jakie masz wyobrażenia o naszych wschodnich sąsiadach, ale tam też jest cywilizacja. Poza tym - okres napływania ludzi zza Buga na tereny współczesnej Polski to jest czas powojenny, nie rok 1985. A już na pewno nie czasy dzieciństwa autora.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-1 7

@grupaorkow: Ja piszę, że znam przypadki czyli z takimi miałem do czynienia, Ty z perspektywy swojej rodziny ze wschodu. Czy ja piszę, ze wszyscy "zza Buga" tak robili? Ja to powtórzę już któryś raz z kolei. Proszę czytać ze zrozumieniem. I kolejny raz też powtórzę koledze @Draco, który od razu w pierwszej kolejności, już natychmiast, w tej chwili poleciałby sprawdzać piecyk. Mędrkuesz bo historia naprowadza i o tym wspomina. Będąc w takiej sytuacji nie wpadłbyś na to prędko.

Odpowiedz
avatar Public_Enema
-2 2

@Draco: Historia jest napisana w czasie przeszłym. MIELIŚMY drzwi otwarte, teraz już niestety się zamykamy. I nie piszę o tym po to, żeby się wyżalić, tylko dlatego, że według mnie była to piekielna historia, a ten portal właśnie dla takich celów powstał.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
1 3

@Iceman1973: czytam ze zrozumieniem, problem leży w tym, że ty piszesz bez zrozumienia i fiksujesz się na jakiś prawdziwych lub zmyślonych (już nie wnikam) migrantach zza Buga. Odnieś się do podanych przeze mnie zakresów czasowych i zastanów się czy naprawdę w latach 90 i 00 normą było to, że ludzie w Polsce nie wiedzieli jak działają piecyki gazowe, czym jest czad i jakie niesie zagrożenia, bo byli nieobyci z tak nowoczesnymi technologiami.

Odpowiedz
avatar Draco
4 6

@Iceman1973: Nie mędrkuje, ale tak się zachowują wszystkie osoby które znam. Może my po prostu nie spaliśmy na lekcjach, albo chciało nam się przeczytać instrukcje. Bóle głowy u dzieci powodowane nie wiadomo z czego w słabo wentylowanym mieszkaniu z piecykiem gazowym w łazience to na 300% czad.

Odpowiedz
avatar Zmora
5 5

@Public_Enema: "Co do omdleń... siostra zasłabła, to trochę co innego. Zdarza się ludziom całkowicie zdrowym. Ja straciłem przytomność, ale obudziłem się w szpitalu. Więc jednak "coś z tego robią"..." Ale w przypadku osoby zdrowej, rzeczywiście można uwierzyć, że "osuwa się po drzwiach na podłogę", bo jej się zwyczajnie w głowie zakręciło. Ale w przypadku osoby, która od dłuższego czasu cierpi na ból głowy? Kto normalny by uznał, że to nic takiego? Serio, z listy przypadłości, które mi na pierwszą myśl przychodzą do głowy, to zatrucie czadem jest najlżejsze. Może ja jestem trochę czarnowidzem, ale kurde. Żeby jeszcze jakieś inne objawy były, to bym uznała, że można było zwalić wszystko na grypę, ale o ile rozumie, to ich nie było... A kwestia zamykania drzwi jest sprawą osobistą. Oczywiście. Ale miejsu świadomość, że nie każdy na świecie jest praworządny i płacze "te gimby/złodzieje takie złe/źli, bo nam do mieszkania wchodzą" niczego nie zmienią, za to zamknięte drzwi już tak... Ale jak wolicie bawić się w wojnę z wiatrakami, to droga wolna. Wolnoć, Tomku, w swoim domku.

Odpowiedz
avatar Felina
4 4

Jeszcze dochodzi sprawa, że wszystkim bóle głowy ustępowały codziennie i codziennie wieczorem wracały - zakładam, że było to powiązane z przebywaniem w domu. To już się chyba samo nasuwa, że coś się dzieje w domu i tylko tam. I niekoniecznie trzeba się od razu spodziewać gruzu w kominie, żeby zainteresować się piecykiem.

Odpowiedz
avatar abcdefghijkl
11 11

Mam piecyk gazowy w domu. W piecyku nie widać płomieni, więc w ten sposób nic nie da się stwierdzić. Właśnie dlatego wisi w kuchni, a nie w łazience, oraz dodatkowo w ścianie zewnętrznej pod oknem są wywiercone dodatkowe otwory wentylacyjne przy podłodze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 października 2015 o 12:25

avatar konto usunięte
3 3

Czujniki Drodzy Państwo - kupować - montować. Autor miał naprawdę sporo szczęścia...

Odpowiedz
avatar Annvampire
5 5

Kłócicie się tu o rodziców autora, czy powinni na to wpaść czy nie...A ja się pytam czy został wykonany telefon do szefa tych roboli co Was prawie zabili? :/

Odpowiedz
avatar Szybki
0 2

Jak można wywnioskować działo to się w zupełnie innych czasach ,nie dzisiejsze realia ,nikt takiego wykonawcy raczej by nie pozwał ,czujnków brak ,kontrole może były albo tylko papierek podbity i nic więcej. Ktoś to pamięta?

Odpowiedz
avatar Draco
-1 1

@Szybki: To właśnie było w "naszych" czasach. Autor wcześniej opisywał historię z udziałem gimnazjalistów. Czyli to działo się prawdopodobnie w ciągu ostatnich 15-16 lat.

Odpowiedz
Udostępnij