Udzielam korepetycji z angielskiego. Dziś dzwoni do mnie pani z małego miasteczka odległego o 40 kilometrów od mojego miasta.
- Pani, czy pani dojedzie do mnie samochodem?
Pomijam czas, ale koszta dojazdu przekraczają "moje" 30 zł za godzinę. Pani oczywiście nie ma zamiaru dopłacić do ewentualnego dojazdu, dla niej to oczywiste, że w ramach tych 30 zł jest też dojazd 40 km w dwie strony.
Zero wyobraźni.
Gorzów Wielkopolski
Miałam taką niejedną historię, pomagając gimnazjalistom w języki niemieckim. Pewna pani uznała, że skoro jeżdżę do nich rowerem, to ona nie będzie mi płacić, w końcu nie płacę za paliwo. PS. Gorzów pozdrawia :D
Odpowiedz@cynthiane: nie wierzę! "całe życie" czytam Twoje historie i nawet przez myśl by mi nie przeszło, że jesteśmy z tego samego miasta... ;D
OdpowiedzW lubuskim to chyba powszechne zjawisko - też się z tym spotkałam. My po prostu jeździmy na powietrze ;]]
Odpowiedz@darioszkka: akurat pani była z zachodniopomorskiego już, bo Barlinek ;D ale to prawda
Odpowiedz@whenthedevil: A już myślałam, że M-cz ;)
Odpowiedz@PaniDrozd: niieee, ale m-cz to mój ukochany powiat :D
OdpowiedzJak w dwie strony to 80 km.
Odpowiedz@klemenko: Ona miała dojechać a nie wracać! Nie wymagaj za wiele... :)
Odpowiedzinteres zycia. jeszcze jej doplac. za mozliwosc zdobycia doswiadczenia
Odpowiedz