Dokończenie
http://piekielni.pl/68915
Wreszcie odwiedziłam swój piękny wydział celem odbycia spotkań z wykładowcami - w końcu trzeba się dowiedzieć, co mnie czeka w tym semestrze. Chociaż tak naprawdę chciałam dowiedzieć się, jak zakończyła się szalona przygoda pomysłowego Dobromira i zaczarowanej pieczątki.
Otóż donoszę co następuje:
wybrałam się na wykład, a ludzie z najwspanialszego na świecie kierunku przywitali mnie owacjami na stojąco. Nawet kierowca autobusu wstał i zaczął klaskać. Nie no, żartuje. Na 24 osoby tylko jedna odpowiedziała "cześć" - była starościna. Była, bo grupa jednogłośnie ją odwołała za wspieranie mnie.
Wykład prowadził profesor, którego bardzo lubię. Jest to przemiły starszy pan, który zawsze, gdy mnie widzi pyta o moje samopoczucie. Usłyszałam dziś od niego, że wyglądam zdrowiej bo wreszcie nabrałam rumieńców. Okazało się, że mam w grupie adwokata bo zanim zdążyłam podziękować dało się słyszeć na sali wcale nie taki cichy szept "aktorka, chorą udaje". Już chyba wiadomo, kto sprzątnie następnego Oscara Leonardowi sprzed nosa. :D
Profesor zauważył, że ubyło pięknych twarzy w grupie (w poprzednim semestrze również mieliśmy z nim zajęcia), na co adwokat (ewidentny przodownik pracy) odparł, że jedna osoba sama zrezygnowała, a jedna była zmuszona odejść. Nic więcej nie chcieli powiedzieć. Profesor rozdał syllabusy, omówił program i stwierdził, że wszyscy mogą iść, a ja mam zostać by uzgodnić wstępne warunki mojego zaliczenia. Na to adwokat oświadczył, że wszyscy zostaną, ponieważ chcą usłyszeć co ustalamy. Chyba jest bardziej uczciwy niż Dubieniecki, bo stwierdził, że będą pilnować bym nie naruszała zasad regulaminu i żebym nie miała do zaliczenia mniej materiału niż reszta. Profesor aż się w głowę popukał i kazał mu wyjść.
Kiedy wreszcie wyszłam z sali zostałam otoczona niczym ostatni zdrowy człowiek podczas apokalipsy zombie (i to nawet pasuje, bo mózgi to oni najwyraźniej mają obumarłe). Przodownik pracy Dubieniecki oskarżył mnie o to, że pomysłowy Dobromir został bezceremonialnie wyrzucony z uczelni. Lekarz nie chciał wnosić sprawy do sądu mimo, że policjanci go namawiali. Natomiast pieczątka została skonfiskowana, ale nie wiem przez kogo. Dziekan stwierdził, że takie cyrki pod jego rządami dziać się nie będą, więc kolega został relegowany.
Według samego Dobromira oraz reszty grupy winę za to ponoszę ja, bo "gdybym nie udawała chorej i była uczciwa, to by do tej sytuacji nie doszło".
Na odchodne, zanim zaczęliśmy załzawieni machać sobie chusteczkami, usłyszałam jeszcze "a ten post na piekielnych to lepiej skasuj, kretynko!".
Więc z tego miejsca chciałabym serdecznie pozdrowić całą moja grupę. Ślę buziaczki.
Człowiek sądzi, że idzie na studia a dziwnym trafem ląduje w przedszkolu...
P.S. Chciałabym też podziękować Wam za życzenia zdrowia w komentarzach pod poprzednią historią. :)
uczelnia
Absolutnie niezrozumiałe. Swoją drogą tyle osób, tyle energii w dzaiałaniu aż szkoda, że tak dziwnie ukierunkowanej. Zyczę spokoju,wytrwałości i ZDROWIA !!
Odpowiedz@gorzejtobie: "aż szkoda, że tak dziwnie ukierunkowanej" - ukierunkowanej tam gdzie najmniejszy opór to naturalne niestety, chciał/ła byś mieć same wybitne jednostki. Szkoda tylko, że pół mózgi nie moją problem z tym, że w ten sposób autorce dostarczają dodatkowych nerwów i nie pomagają w powrocie do zdrowia
Odpowiedz@Vege: Zgadzam się. Tylko tak sobie myślę ile sympatycznych rzeczy mogłyby zrobić tak energiczne i zaangażowane jednostki, jak te opisane.
Odpowiedz@gorzejtobie: Wydawałoby się, że na studiach takie jednostki nie powinny być - w końcu nikt do studiowania nie zmusza, a znajdować na takowych powinna się sama elita intelektualna, no właśnie - powinna. Bo prawdziwych studentów to jest góra 20%, a reszta to ludzie nie obdarzeni nadmiarową inteligencją(optymistycznie powiedziawszy), którzy na studiach znaleźć się nie powinni... No ale przecież program ustala ministerstwo złożone z katechetek czy elektryków - to poziom jaki jest, każdy widzi.
Odpowiedz@Painkiler: powiem Ci, że tak właśnie teraz myślę, że nie miałabym nic przeciwko ograniczeniom dostępu do uczelni wyższych. Tzn. że moim zdaniem byłoby dobrze, gdyby na uczelnie (przynajmniej te państwowe i z pewnością na kierunki humanistyczne) przyjmowana byla tylko "elita" - może zaledwie kilkuset najlepszych uczniów rocznie. Uniwersytety początkowo działały na takiej zasadzie, więc moznaby do tego wrócić. Wtedy ten "papierek" na nowo miałby sens i wartość.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 października 2015 o 21:42
Cyrk na kółkach. Skoro jest szansa, że czytają to szacowni koledzy, to mam do nich komunikat: głupki z was okropne, zajmijcie się lepiej nauką, bo to, jakie wyniki osiąga koleżanka - chora czy nie - i z jakich powodów nie ma bezpośredniego wpływu na wasze wyniki i na stan waszej wiedzy; zaś jeżeli macie czas i energię na takie dziecinady, to powinniście go tym bardziej znaleźć na zadbanie o własny rozwój i, przy okazji, oceny, poprzez normalne, zwyczajne uczenie się, zamiast uczestnictwa w tej dziwnej nagonce i w samosądach. Aha, i życzę wam jeszcze, abyście dojrzeli do odrobiny empatii.
Odpowiedz@wumisiak: Ja dla nich mam inny komunikat: rzućcie te studia, bo sie nie nadajecie. Śmieci zbierać i kible myć też ktoś musi, a wy świetnie się do tego nadajecie.
Odpowiedz@BananUst: I cała ich frustracja zostanie spożytkowana we właściwy sposób :-) Jest jeszcze jeden rodzaj pracy, który mógłby im odpowiadać (pierwsza praca mojego znajomego po wyjeździe za granicę). Otóż w fabryce przetwarzającej szkło pracownik, w grubym kombinezonie spuszczany jest do wielkiego kontenera ze szkłem. Dostaje też wielki metalowy pręt/drąg żeby to szkło potłuc. Poziomy frustracji i energii jakie osiągał mój znajomy były ogromne.
Odpowiedz@GlaNiK: O rany, właśnie znalazłam wymarzoną pracę. :D
OdpowiedzJasna sprawa. Skurczybykom wydaje się, że masz lepiej, więc się czepiają, no bo: "Czemu ona ma lepiej? Ja jestem od niej lepszy/mnie się należy/mnie stać, to jej uprzykrzę." Tobie zdrowia, im choroby mózgu, tego, znaczy się nogi, życzę.
Odpowiedz@Ksarn: Jestem pewien, że autorka z chęcią by się zamieniła. Pytanie czy cała grupa również - możliwość indywidualnego toku nauki w zamian za nowotwór złośliwy.
Odpowiedz@ampH: Nawet nie potrafiłabym być na tyle wredna by komuś życzyć jakiejkolwiek choroby, a co dopiero się zamienić. Zawsze uważałam, że nie ze wszystkimi muszę się lubić. To jest naturalne przecież. Ale po co komuś zupełnie bez powodu uprzykrzać życie? Problemy, wszelkie niewiadome wyjaśnia się ze źródłem, nie ze wszystkimi dookoła, snując przy tym teorie godne Fox'a Mulder'a. Ale jak widać jeszcze nie wszyscy ludzie na tej planecie doszli do tego wniosku. Lepiej niepotrzebnie psuć komuś krew. :)
Odpowiedz@ampH: Widzisz, oni nie akceptują istnienia jej choroby, bo wtedy nie mogliby jej obwiniać, na niej się wyżywać. Dlatego stwierdzili, że to wymysł, bo tak jest im łatwiej i wygodniej, nie rusza to wtedy ich sumienia. Mam dziwne przeczucie, że nawet jakby cały rok był przy którymś badaniu stwierdzającym obecność raka i tak mówiliby, że maszyna przestawiona, lekarz opłacony itd.
Odpowiedz@Ksarn: hmm... miałem napisać o tym pod poprzednią historią, ale w sumie mogę i pod tą. Zastanawiam się czy ich zachowanie jest efektem tego, że koleżanka "ma lepiej". Druga opcją jest tak zwany wyścig szczurów. Osobiście nigdy tego nie doświadczyłem, gdyż miałem bardzo fajnych ludzi na roku (kierunek techniczny, raczej trudniejszy), którzy chętnie dzielili się materiałami i nie mieli oporów przed pomocą. Często jednak słyszę, że na innych kierunkach ludzie tworzą kółka wzajemnej adoracji - specjalne grupy, które dzielą się materiałami tylko ze sobą. Oczywiście robi się wszystko by innym podłożyć kłody pod nogi. Oczywiście chodzi o pieniądze, każdy wie, że stypendium rektora + unijne to całkiem niezła wypłata. Zauważyłem, że im bardziej elitarny kierunek tym efekt się nasila.
OdpowiedzDobrze, że chociaż wykładowców masz normalnych którzy rozumieją twoją sytuację. A twoi 'koledzy' z grupy niech sami wezmą na siebie taką chorobę jak rak i zaczną studiować. Szybko zobaczą kto ma łatwiej. Choć osobiście przyznam, że pod koniec studiów na sam tryb studiowania chętnie bym się z tobą zamieniła ze względu na pracę ale na chorobę w gratisie już nie. Zdrowiej! Zastanawia mnie tylko jeszcze jedna kwestia. Czy jako osoba która ma przyznaną indywidualną organizację studiów możesz dopierać sobie przedmioty z rożnych specjalności wedle swojego uznania byleby ECTSy się zgadzały? Pytam tak z czystej ciekawości.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 października 2015 o 16:47
@MyCha: Nie. Muszę zaliczyć przedmioty, które są przypisane do kierunku na którym jestem. IOS polega głównie na tym, że sama wybieram kiedy je zaliczam. :) Aczkolwiek istnieje coś takiego jak MISH na UAMie. I tam niemalże można robić cuda wianki. :D
Odpowiedz@Frankenstein: dlaczego mnie nie dziwi ze to na "UŁOMie" (bez urazy) się odbywa... Na politechnice nigdy nie spotkałem się z takim zachowaniem, a ludzie z indywidualnym trybem nauczania są traktowani, jak każdy inny student. Dzielenie się notatkami z potrzebującymi to norma, a jak komuś uda się wyżebrać jakąś żałosną trójczynę u "legendarnych" profesorów, to ludzie śpieszą z gratulacjami, nie z oskarżeniami. A że taki gnojek wyleciał ze studiów za własną głupotę, to tylko pogratulować dziekanowi- widać, że zero tolerancji dla ludzi, którzy intelektualnie dalej tkwią w podstawówce (chociaż nawet tam już takie zachowanie nie przystoi).
Odpowiedz@politechnikaaa: UŁOM jak to UŁOM - sama organizacja tej uczelni sprawia, że aż człowiek wątpi w ewolucję. :D A na poznańskiej Polibudzie znajomych też posiadam i nie raz odbierałam telefony "chodź na wódkę, dostałem 3!". No ale co zrobić - ludzi na kierunku się nie wybiera. :(
Odpowiedz@politechnikaaa: Jak byłam na UAMie to nikt się tak nie zachowywał, w żadnej grupie. Autorka ma wybitnego pecha, ale nie ma co przejmować się debilami ;)
Odpowiedz@Drago: Od znajomych z innych kierunków słyszałam o podobnych akcjach. Rzadko się zdarzały i to przeważnie pojedyncze jednostki miały jakieś pretensje, ale się zdarzały. Ale żeby na taką skalę? Zawsze miałam świetnych ludzi na studiach. Chyba zwyczajnie wyczerpałam limit. :(
Odpowiedz@Frankenstein: UAM myślę nie jest taki zły jeśli chodzi o organizację studiów (cuda dzieją się ponoć na UW i UG), natomiast jeśli chodzi o ludzi to pewnie jak wszędzie - są ci normalni i są inteligentni inaczej (albo nawet inteligentni, ale mentalnie cofnięci do gimbazy). Ja mam na roku świetnych ludzi i nie ma problemu z dogadywaniem spraw tak, żeby wszystkim było maksymalnie wygodnie, za to chłopak opowiada, jak to na jego wydziale, na sąsiednim kierunku wyścig szczurów osiągnął poziom "o, popatrz, ten idiota odszedł od próbówki, pozamieniajmy mu coś". Życzę zdrówka i cierpliwości do tych "kolegów" (bo podejście odpowiednie już masz :) )
OdpowiedzPokonać takie coś jak "Rak" w byciu skurkowańcem to trzeba mieć talent. A do tego trafić na taką kumulacje takich ropniaków w jednym miejscu to trzeba mieć SZCZĘŚCIE. Ale ważne że chociaż miodem na rany jest ta grupa osób która ma najwięcej do powiedzenia w uczelni ;)
OdpowiedzDziękuję, że pani żyje i się nie poddaje. Ja w swojej nauce nie musiałam być na zajęciach, ale potem 4 egzaminy jednego dnia. Raz człowiek po chemii w połowie egzaminu biegł wymiotować, wracał i pisał dalej... Proszę o siebie dbać i nigdy się nie poddawać!
OdpowiedzEj serio? Czytam z żuchwą opadniętą tak nisko, że jej nie widać :o Zagrywki Twoich kolegów są tak szczeniackie, że aż debilne ;) Trzymaj się babo! PS. I tak oto dochodzimy do momentu, kiedy widzi się różnicę pomiędzy "pełnoletnim" a "dorosłym". Twoim współziomkom do dorosłości jeszcze daleko...
OdpowiedzA, czyli ci alternatywnie inteligentni ludzie z Twojego wydziału czytają Piekielnych? Jak miło... ...więc w tym miejscu chciałabym pozdrowić to stado buraków z Twojego wydziału i przypomnieć, że karma to suka i lubi wracać.
OdpowiedzWidzę że twoi znajomi czytają piekielnych to ja ich pozdrawiam. I macie szczęście że to nie ja jestem na miejscu tej dziewczyny bo na którymś wykładzie paru z was zapłonęło by żywcem i to dosłownie.
Odpowiedz@Zlotowa85: Jak tak dalej pójdzie to napiszą petycje do dziekana, albo i samego rektora, żeby mnie też wyrzucił z uczelni bom niedobra, zła i opisuje ich w internetach. :D W sumie tyle tego szczęścia mają, że jednak bardzo rzadko bywam na zajęciach. Są bezpieczni. :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 października 2015 o 18:16
@Frankenstein: nie poddawaj im "wspaniałych pomysłów" :) PS czekam na kolejne info ze świata :D
Odpowiedz@politechnikaaa: Celowo podaję. Potem ich zaskarżę za kopiowanie moich autorskich pomysłów, co udowodnię screen'em z piekielnych. A później już tylko hajs, bogactwo, pieniążki. :D
Odpowiedz@Frankenstein: Świetna z Ciebie babka, wiesz? ;)
Odpowiedz@inga: Podlizujesz się żeby się dorwać do moich przyszłych milionów? :P Tak na poważnie: dziękuję. :)
OdpowiedzTeż bym chciała bardzo serdecznie pozdrowić kolegów autorki Najchętniej środkowym palcem. Jak to możliwe, że na studia dostają się osoby, które mentalnie tkwią w gimbazie? Zastanawia mnie tylko, czy taka kumulacja debili w jednym miejscu może być przypadkiem.
Odpowiedz@juanita: Podejrzewam że jest/było kilku prowodyrów a potem poszło... prosta psychologia tłumu (starczy poczytać o eksperymentach)a "nasza" piekielna bohaterka została wskazana na ofiarę Gratulację i życzę siły w walce z przeciwnościami losu :D
OdpowiedzPrzyjmij proszę najszczersze wyrazy współczucia, ze zostałaś zmuszona przez los do obcowania z taką bandą bezmózgich, zawistnych, okrutnych larw ścierwojadów. Trzymaj się, Frankenstein. Dużo siły, dużo zdrowia i przede wszystkim-wygranej walki o życie <hugh> Pozdrawiam cieplutko przedstawicieli tejże grupy, jeśli akurat zapędzili się w czytanie komentarzy. Żeby was spotkało to samo, a nawet dwa razy więcej co sami dajecie.
Odpowiedz@Adriana: Dziękuję bardzo za miłe słowa. :) Karma wraca, aczkolwiek nie ma co im życzyć złego. Wydaje mi się, że już są dostatecznie pokarani swoją głupotą. :)
OdpowiedzCiśnie mi się na usta pytanie, czy to szkoła specjalna czy cyrkowa, bo takiej bandy debili i klaunów to dawno nie widziałam :D Tą pieczątką to powinni sobie podbić receptę na maść na ból dupy. Życzę zdrowia autorko i mam nadzieję, że cofnięte w rozwoju środowisko nie powstrzyma cię przed skończeniem studiów.
Odpowiedz@grupaorkow: Dziękuję. :) Środowisko na pewno mnie nie powstrzyma, bo postanowiłam zaliczyć magisterskiego hat tricka. ;)
OdpowiedzTak z innej beczki, podoba mi się jak kwestię egzaminów rozwiązały włoskie uczelnie. Egzaminy są otwarte i albo odbywają się na aulach albo przy otwartych drzwiach, każdy może posłuchać pytań i odpowiedzi i przynajmniej nie ma miejsca na domysły i teorie spiskowe. Jak jednemu wykładowca "odpuści" to i drugiemu musi a jak "kosi" to wszystkich. Przynajmniej tak było na mojej uczelni i na kilku innych.
Odpowiedz@chiacchierona: o nieee. Dla mnie egzamin ustny to masakra. A jakbym jeszcze miała odpowiadać przy całej grupie to by mi chyba serce ze stresu stanęło.
OdpowiedzPozdrawiam debili z Twojego roku, proponuję abyś śmiało określiła uczelnię, przedmiot i rok, aby ludziom normalnym do głowy nie przyszło pojawiać się w ich pobliżu ;-)
OdpowiedzTrzymaj się !!! Ja coś napisz prywatną wiadomość wpadniemy "porozmawiać" z adwokaciną. Zdrowia !!!
OdpowiedzUwaga, sadystyczna rada... Jak będziesz miała kolejny wlew, załóż wydarzenie na twarzoksiążce i zaproś wszystkich wspaniałych przyjaciół z grupy, dasz im po łyku, niech zobaczą, czy to aby nie woda z cukrem. ;] A serio, takim życiowym pindom, co wolą komuś nas*ać, niż samemu rzyć ruszyć do roboty nic nie pomoże. Jakbyś jednak nie miała włosów, to by powiedzieli, że golisz. Nie ma ratunku, mózg to organ który nie odrasta. W każdym razie powodzenia i dużo zdrowia! :)
OdpowiedzJak to czytam to ręce opadają. Trzymaj się i nie daj "przedszkolu" :) Koledze sku*wielowi też się nie daj.
OdpowiedzWiesz, aż się nie chce wierzyć, że wszyscy jak leci są przeciwko jednej osobie :/ jakim cudem wyttzymujesz taką falę nienawiści?
Odpowiedz@sotalajlatan: Zwyczajnie mam świadomość, że moje zdrowie i dobre samopoczucie są najważniejsze i dlatego nie będę sobie szkodzić nerwami. Chociaż przyznaję, że zdarzało mi się, że po wizycie na wydziale ryczałam z nerwów i bezsilności. I był taki moment, że chciałam to wszystko rzucić w cholerę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 października 2015 o 4:47
Amatorzy. Zamiast podziwiać zmyślne "oszustwo" i uczyć się od najlepszych to chcą równać do swojego poziomu. Jeśli w ich mniemaniu tak łatwo wyłudzić sobie indywidualny tok to niech fałszują zaświadczenia lekarskie i resztę dokumentacji a potem alleluja i do przodu!
OdpowiedzWeź tego "adwokata" i mu powiedz, że jak go to uspokoi to na jego koszt możesz iść do wybranego przez niego lekarza, który potwierdzi twoją chorobę :P Ty się zbadasz, a on będzie o kilka stówek uboższy :P
OdpowiedzNie przejmuj sie półgłówkami, bo to nie ma sensu :) Oni zawsze juz zostaną z wypranymi mózgami i nic na to nie poradzimy. Debilizmu niestety wyleczyć sie nie da ;)
OdpowiedzSądziłem, że na studiach ludzie zachowuję się bardziej odpowiednio... A przynajmniej nie odstawiają takich cyrków.
OdpowiedzNajbardziej przerażające jest to, że te osobniki jakimś cudem w większości te studia skończą, uzyskają te dyplomy, a potem rozprzestrzenią się jak szarańcza, dostaną gdzieś pracę i będą zagrażać swoim poziomem społeczeństwu. Strach się bać.
OdpowiedzAż musiałam się zalogować. Co za banda kretynów. Chyba nawet nie wiedzą jak wygląda rak. Mój wujek miał raka, miał chemie i niby wyzdrowiał. Po jakimś czasie rak wrócił, zmarł w wieku 40 lat. Niestety rak to podstępna bestia. Życzę Ci żebyś Ty przeżyła o wiele więcej lat i nie przejmuj się idiotami - wszędzie ich pełno. A przy okazji zastanów się nad naturalnymi środkami leczenia, polecam pestki moreli i jabłek. Niewiele o tym się mówi, bo koncerny farmaceutyczne za dużo zarabiają na lekach na raka....
Odpowiedz@Annvampire: Akurat naturalnymi metodami leczenia bardzo się interesuje. Stwierdziłam, że nie zaszkodzi próbować się wyleczyć na wszelakie sposoby. Wszystkie chwyty dozwolone, jak to mówią. :)
Odpowiedz