Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Trafiliśmy z brygadą montażową do maleńkiej popegeerowskiej osady w Podlaskiem, gdzie droga…

Trafiliśmy z brygadą montażową do maleńkiej popegeerowskiej osady w Podlaskiem, gdzie droga się kończyła. Dalej dookoła był poligon i zakaz wstępu. Istny koniec świata i obyczaje tubylców temu dorównujące. Rozwój cywilizacyjny niektórych – bez urazy – zatrzymał się w latach 50-tych XX wieku.

Przy rozładunku sprzętu i materiałów, asystowało nam pół społeczności oglądając wszystko z niekłamanym zachwytem. Po rozplanowaniu zadań, każdy z moich „orłów” udał się na wskazane rubieże wyjściowe i rozpoczęli natarcie remontowe. Zauważyłem, że społeczność aktywnie kibicuje w grupkach 2-3 osobowych wszystkim naszym czynnościom. Dopóki był spokój nie interweniowałem, a skoro mieliśmy tu spędzić 3 tygodnie, to warto było mieć ich po swojej stronie.
Zadzierzgnięte nici sympatii były systematycznie i starannie podsycane przy spożywaniu „rozmownej wody” na wieczornych ogniskach. Na szczęście tylko wówczas, bo gdyby to się przeciągnęło do godzin pracy to pewnie niejeden z „orłów” osiadłby tam z rozkoszą na stałe. Poniżej anegdotki z owego montażu.

1.Fabian zwany Ropuchem miał nadzór nad rurą miedzianą fi 15 w sporej ilości. Od pierwszej chwili zyskał grupkę wiernych adoratorów, którzy nie przeszkadzając mu w pracy chodzili za nim krok w krok bajerując o „d*pie Maryni” calutki dzień. Któregoś razu jeden z nich - pan Władek – uprzednio rozejrzawszy się bacznie czy aby Kerownika nie ma w pobliżu – konfidencjonalnym szeptem zapytał:

- Fabian, a tej rurki błyszczącej to nie masz trochu za dużo?
- A na ci ci? – spytał.
- A no aparaturkę do bimbru by my zbudowali.

Ropuch wyczuł korupcyjną propozycję, ale nie z nim takie numery. Nie na tak mizerną skalę. Przy negocjacjach o „opylenie” n.p. wagonu cementu byłby pierwszy, ale te biedne kilka metrów rurki to nie jego skala.
Z drugiej strony zachodziła obawa, że tubylcy sami sobie podbiorą, a on nie zdoła się rozliczyć. Wieloletnie doświadczenie budowlańca pozwoliło wybrnąć z tego problemu.

- Widzisz, Władek nie da rady! Ta rura jest skażona chemicznie. Jak puścisz przez nią zacier to nawet nie wypijesz – taki syf się robi! Jeden już próbował i musiał wylać pół beczki.
Władek oniemiał. Pokręcił głową z niedowierzaniem i wyszeptał.
- Rany boskie... pół beczki.

2. Brygada wiertaczy Koklusz i Django otoczona wianuszkiem wielbicieli rozpakowała swój najlepszy sprzęt – superhiper-extramega dużą wiertarę do betonu. Sprzęt rzeczywiście niezawodny i wyposażony prawie jak łazik marsjański. Przez tłum przeszła fala westchnień. Moje orły poczuły się jak mityczni herosi, wkraczający w glorii chwały na podbite tereny. Szybciutko sprzęt podłączyli, drabinę ustawili żeby korzystając z oniemienia tłuszczy, dodatkowo się dowartościować przy wierceniu. Koklusz wskoczył na drabinę, Django ją trzyma, tubylcy wstrzymują oddech. A tu nic się nie dzieje.
Django z góry półgębkiem żeby tylko Koklusz go usłyszał:

- Ty, kuffa, nie działa.
Koklusz podobnie odpowiada.
- No. Teraz sobie przypomniałem. Kabelek pod uchwytem się ułamał i zapomniałem naprawić. Poruszaj nim, to powinna zaskoczyć.

Django z nonszalancką miną pozoruje poszukiwanie wzrokiem odpowiedniego miejsca na ścianie do wykonania otworu, ale lewą ręką aktywnie kręci kabelkiem i szuka styku. Żaden nie daje po sobie poznać, że coś nie idzie zgodnie z planem.
Jest! Ruszyła. Co prawda przerywa czasami, ale te momenty chłopaki wypełniają aktywną pozoracją typu: nie będę wiercił za dużo na raz, bo zakurzę całe pomieszczenie...

Po wywierceniu jednego otworu tak się przypadkiem złożyło, że zrobili sobie przerwę śniadaniową, a to już był banał dla tubylców i poszli sobie do innej ekipy.
Przed odejściem jeszcze jeden z miejscowych wziął wiertarkę do ręki i spróbował włączyć. Oczywiście bez skutku. Podsumował z westchnieniem:
- Patrz pan jaki to sprzęt zmyślny teraz produkują. Nawet jak ukradniesz to nie skorzystasz...

Od tych zdarzeń rura miedziana i elektronarzędzia mogły bezpiecznie leżeć na budowie bez nadzoru. Nic nie zginęło.

P.S. Chciałbym być dobrze zrozumiany: nie sugeruję żądzy przywłaszczenia mienia przez kogokolwiek z tubylców, lecz wieloletnie doświadczenie budowlane jest okrutne. Okazja czyni złodzieja. Nie stwarzaj okazji. Będziesz spał spokojnie.

by kerownik
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
17 17

Opowiadanko fajne, ale czuję się niedoinformowana. Mianowicie ciekawość mnie żre, co to była za fucha? Remontowaliście domostwa mieszkańców? Spaliście w namiotach, czy użyczono wam jakiejś kwatery? No i nie wiem do czego ekipa remontowa używa rurek miedzianych fi 15 w dużych ilościach? Nie, no poważnie pytam, bez ironii.

Odpowiedz
avatar kerownik
10 12

@Armagedon: Akurat tamten kontrakt przewidywał montaż specyficznych systemów karmienia i pojenia dla bydlątek wiejskich (krowy, kury) z częściowym remontem obiektu. Rury miedziane stosowaliśmy przy montażu instalacji gazowej . W opisywanej historii mieliśmy wynajęte mieszkanie 3-pokojowe od zarządcy byłego PGR.

Odpowiedz
avatar timo
8 8

Styl podobny do świętej pamięci Lansky'ego z joemonstera (kultowa seria "Wspomnienia kierownika wesołej budowy").

Odpowiedz
avatar kerownik
9 9

@timo: Tak, masz rację. Jemu - mistrzowi - nie dorównam. Zainspirowały mnie kiedyś jego historie, a że branża pokrewna i przygody podobne to tak sobie czasem popisuję. Stąd też wziął się nick. Dobrze, że ktoś jeszcze pamięta.

Odpowiedz
avatar timo
5 5

@kerownik: Tego się nie da zapomnieć ;) a wczoraj, pod wpływem Twojej historii, przeczytałem raz jeszcze całą serię Lansky'ego ;)

Odpowiedz
avatar Sniegu
3 3

@kerownik: Aż się zastanawiałem, czy Lansky nie wstał z martwych. Pisz więcej, opowieści z branży okołobudowlanej zawsze na propsie - pozdrawia były stoczniowy szlifierz ;)

Odpowiedz
avatar Drzewo
6 6

Obłędne :D. Rany boskie, pół beczki! :D Tylko, no, gloria chwały... Tam może jakiś blask tej chwały/glorii by się przydał, coby bardziej majestatycznie wyszło :).

Odpowiedz
avatar kerownik
3 3

@Drzewo: Dzięki. Postaram się.

Odpowiedz
avatar Drzewo
0 2

@kerownik: Drobiazg. Zdarza się. :)

Odpowiedz
avatar Dominik
2 2

Jak dla mine to Ropuch rządzi!

Odpowiedz
avatar Monomatopeja
4 4

Mistrzostwo, wpis w najlepszym stylu Wędrowycza. Dawaj więcej!

Odpowiedz
avatar Songokan
2 2

kerownik jak zwykle w pełni formy. Pozdrowienia od fana ;)

Odpowiedz
Udostępnij