W niedzielę nawiedziło nas tornado w postaci siostry ciotecznej mojej ślubnej wraz z partnerem - oboje nietuzinkowi i przebojowi (w negatywnym tych słów znaczeniu). Oboje są piekielnie despotyczni z tendencją do obrażania się jeśli coś nie jest po ich myśli, by następnie jak jest potrzeba "od obrazić się" - w ich wydaniu wygląda to w ten sposób, że po roku obrabianie za plecami szynki, nie odzywania się, robienia akcji typu "oni na ślub nie przyjadą bo x tam będzie, a z x to zerwali kontakt" itp. wpadają do "śmiertelnego wroga", jak gdy nigdy nic na kawę i żeby pogadać.
Kawę to człowiek jeszcze "przeboleję", ale te rozmowy to już inna para kaloszy (na całe szczęście już się uodporniłem i mnie to bawi, a nie denerwuje). Meritum tych rozmów zawsze jest jedno - finanse - albo w kwestii pożyczenia pieniędzy, albo wejścia w jakiś dziwny biznes, albo pracy bo jakimś dziwnym trafem żadnej nie potrafią utrzymać dłużej niż pół roku.
Swego czasu siostrunia zrezygnowała z fajnej pracy, bo była za ciężka (co może być ciężkiego w pracy w archiwum przez 8 godzin dziennie, gdzie wg. relacji mojej żony pierwszą rzeczą po przyjściu do pracy którą robiła jej kuzynka było zalogowanie na "twarzo-książkę" i tłuczenie komentarzy przez 8h), innym razem się podobno szef do niej dobierał (ta jasne), znowu kiedyś po 2 miesiącach stwierdziła, że samochodu służbowego jej nie chcą dać, a ona ma dojazd uciążliwy to zrezygnowała.
Luby kuzynki mojej żony to też niezły aparat - pracował w komisie samochodowym i chciał wcisnąć mojemu teściowi samochód po powodzi, jak ten mu stwierdził, że chyba oszalał to zaczęło się branie na litość, że jak go nie sprzeda to go z roboty wywalą. Innym razem poleciał z firmy transportowej w której pracował, raz za paliwo(kradzież), dwa za prywatę. Innym znowuż razem porzucił pracę w budowlance, bo on musiał na wakacje gdzieś pojechać i zszokowany, że w środku sezonu budowlanego nie chcą mu dać wolnego.
Przez długi okres czasu ciągnęli pieniądze z socjalu, bo się dziecko zdarzyło, szanowna nigdzie nie pracowała, a szanowny dorywczo na czarno - klepali słodką biedę mieszkając kątem to u jednych to u drugich rodziców - jak wyglądało klepanie biedy w ich wydaniu - jak z fuch coś się udało zarobić to była wycieczka do Turcji, tydzień nad morzem, 10 dni w górach - gdzie ich córka w czasie tych wojaży była pod opieką jednych bądź drugich dziadków, a jak nie było co do garnka włożyć, to pożyczanie od rodziny na lewo i prawo (oczywiście na wieczne nieoddanie).
Szczytem była sytuacja ze 3 lata temu jak zaproponowali nam niesamowicie korzystny układ - siostrunia cioteczna ślubnej doczytała się gdzieś, że w Anglii na cito poszukują pracowników z naszych branż (żony i mojej) i wymyślili sobie, że my wyjedziemy do pracy do GB (bo przecież macie doświadczenie i język oboje znacie, to szybko pracę znajdziecie), a oni zamieszkają w naszym mieszkaniu. Za to opiekowanie my będziemy im przesyłać pieniądze - z ciekawości spytałem się na ile liczą - jak stwierdziła "tak żebyśmy nie czuli się wykorzystywani, to z 1500 funtów miesięcznie plus na opłaty". Na moje pytanie czy wie ile moglibyśmy dostać za wynajęcie takiego mieszkania w tej okolicy stwierdziła "że chyba nie wyobrażam sobie żeby rodzina płaciła mi za to, że będzie u mnie mieszkać".
Jak się później okazało z powodu mocno napiętych stosunków z zarówno jednymi jaki drugimi rodzicami w oczy zajrzała im wizja końca darmowego dachu nad głową.
Ale wracając do powodów ostatniej wizyty - szanowni postanowili zalegalizować związek i marzy im się królewski ślub i wesele (nie na swój koszt oczywiście, kuzynka ma żal do swojej matki, że ta kategorycznie odmówiła wzięcia kredytu na ten cel).
Kuzynce mojej ślubnej zamarzyła się suknia za drobne 5500 i wpadła do nas z propozycję, że jak my jej damy na tę suknię, to już prezent ślubny dla nich będziemy mieli z głowy. Na nasze kategoryczne "nie ma nawet takiej opcji" usłyszeliśmy - "w takim razie na zaproszenie nie macie co liczyć" - na 100% z tego powodu na życie nie zamierzam się targnąć, żona również nie.
Skoro się na was obrazili,skoro ich nie lubicie a co za tym idzie,nie życzycie sobie ich obecności, to dlaczego wpuszczacie ich do domu? Czytając podobne historie,cieszę się,że wszystkich wujków i ciocie widziałam ze dwa razy w życiu,z kuzynostwem nie mam kontaktu ani nie praktykowało się odwiedziń,urodzin czy imienin
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Otóż to. Po co w ogóle utrzymywać jakiekolwiek kontakty z takimi ludźmi? Ja na przykład takie osobniki szybko eliminuję ze swojego środowiska, by oszczędzić sobie czasu i nerwów.
Odpowiedz@Shaienne: Cyjanek, czy staromodna dekapitacja?
Odpowiedz@Rammaq: Gerda, Yale.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: ja myślę, że raz na jakiś czas można się z takimi ludźmi spotkać. Humor poprawią, samoocenę podbuduja... ;-)
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Ja z kolei za każdym razem cieszę się że w mojej naprawdę dużej rodzinie nie ma ani jednego takiego wrzodu na tyłku. Są lepsi, gorsi, z większymi sukcesami i z antysukcesami ale nie przypominam sobie żeby ktoś kogoś próbował tak bezczelnie wykorzystać.
OdpowiedzZawsze mnie zastanawia po co niektórzy utrzymują kontakt z takimi ludźmi. Ciekawa odmiana masochizmu? Jakby mi taka rodzinka się bez słowa zwaliła do mieszkania to pocałowałaby klamkę.
Odpowiedz@sla: Powtórzę się "na całe szczęście już się uodporniłem i mnie to bawi, a nie denerwuje", a z perspektywy czasu to jak się wspomina coś takiego to lepszy kabaret niż w niejeden profesjonalny na żywo i to za darmo :)
Odpowiedz@sla: Niekończąca się kopalnia Beki XD
Odpowiedz@sla: jak pisali poprzednicy. Kabaret za darmo ;)
Odpowiedz@pokrzywdzona: No kabaret, ja się szczerze uśmiałam z tego fragmentu "1500 funtów za pilnowanie domu" :D
Odpowiedzdokładnie ja też :)
OdpowiedzPodziwiam tupet takich ludzi, na co oni liczą ? Jeszcze ten pomysł z suknią i tak wygląda blado na tle projektu wysłania Was do UK i obciążenia kosztami "opiekowania się" mieszkaniem. Kiedyś, jak moja żona nie była jeszcze moją żoną i mieszkała w akademiku, to wparował im do pokoju cuchnący wódą typ bez zębów, przyjrzał się pobieżnie jednej z dziewczyn i spytał, czy nie myślała o założeniu rodziny. Pewnie też oczekiwał odpowiedzi "tak", bo po co by pytał ?
Odpowiedz@gomez: "Podziwiam tupet takich ludzi, na co oni liczą ?" - na braki w asertywności Z ich perspektywy projekt był jak najbardziej przebojowy, tylko my nie chcieliśmy kooperować
Odpowiedz@Vege: Myślę, że jeszcze dadzą Wam drugą szansę, tj. zaproszenie + konkretna pozycja z listy prezentów ;-)
Odpowiedz@gomez: To by ich musiało mocno przycisnąć - teraz to na pewno mamy obrabiane 4 litery, a na 100% to żona - bo się chajtnęła z facetem z Warszawy i o rodzinie to już nie pamięta ...
OdpowiedzA nie można pisać kuzynka zamiast siostra cioteczna?
Odpowiedz@Grejfrutowa zależy skąd pochodzisz. Teraz mieszkam w Poznaniu i tu realnie nie ma określenia siostra czy brat cioteczny, są sami kuzyni. Wychowałam się w małym mieście na Lubelszczyźnie i osobiście nie potrafię na moje siostry cioteczne powiedzcieć kuzynki, bo dla mnie to co innego, bliższa relacja. Może autor ma tak samo i raczej bym to uszanowała a więc nie, nie można.usza
OdpowiedzPrzepraszam za ostanie usza, wina telefonu
OdpowiedzIrytujące, ale to kwestia regionu, z jakiego pochodzi autor.
Odpowiedz@dzasdusia: Irytuje Cię język polski? Brat cioteczny/siostra cioteczna to prawidłowa forma, która może (ale nie musi) być zastąpiona słowami "kuzyn" lub "kuzynka".
Odpowiedz@Izamirabela: Ja potrafię zrozumieć, kiedy ktoś ma taką definicję słowa 'siostra cioteczna' jak Ty - czyli kuzynka bardzo bliska, osoba z którą się wychowaliśmy. Ale tutaj ewidentnie tej osoby nikt nie lubi więc po co robienie z tego wielkiej rodziny? Poza tym problem zaczyna się tworzyć, kiedy osoby które używają tego zwrotu, używają także zwrotu 'kuzyn' tyle że w znaczeniu dalekiego kuzynostwa, czyli dzieci kuzyna rodziców i nagle nie wiadomo o co chodzi. Lub tak jak w tej historii, kiedy ktoś mówi 'siostra' bez cioteczna i nagle wydaje się, że chodzi o rodzeństwo rodzone. A to naprawdę duża różnica bo taka kuzynka to tak naprawdę dość daleka rodzina i za tego typu gadanie dawno powinna nie być wpuszczana za próg.
Odpowiedz@Shaienne: chodziło mi o komentarz, do którego się odnosiłam. Fakt, że się źle wyraziłam, ale zrozumiałam, że to może być dla pewnych osób irytujące, dla tych, które na co dzień się z tym nie spotykają.
OdpowiedzKurcze, świetny pomysł z tym mieszkaniem! Muszę się rozejrzeć po rodzinie, może ktoś, kto ma dom z ogrodem, będzie mało asertywny i do tej Anglii pojedzie :D
OdpowiedzA winnymi tej całej sytuacji są rodzice obojga pasożytów. Gdyby ostro reagowali w chwilach fanaberii to do kolejnych by nie dochodziło. Córka rezygnuje z dobrej pracy z dziwacznych przyczyn? Informacja, że ma miesiąc na znalezienie nowej inaczej oboje won z mieszkania. Pasożyty inwestują pieniądze w wycieczki, zamiast coś odłożyć, albo w coś zainwestować? Informacja, że mają szukać sobie nowego mieszkania. A tak to ich nauczyli, że mogą być totalnie nieodpowiedzialni i wszystkich próbować wykiwać, bo nie poniosą żadnych tego konsekwencji.
Odpowiedz@Draco: Nie w tym przypadku, nie ta mentalność, a już na pewno nie ze strony ciotki mojej żony, raz, że zapatrzona we własne dzieci, dwa że to zapatrzenie jest podlewane już chorobliwą zawiścią - do tego stopnia, że baba się cieszyła że dziewczyna która bogato wyszła za mąż poroniła - tekst do niedoszłych dziadków "jakby się ożenił z moją ... to by nie było takich problemów"
Odpowiedz@Vege: Brak mi słów, co za babsko.. swoją drogą nie rozumiem co to za dziwne zjawisko, tu i ówdzie słyszałam od znajomych o takich właśnie "ciotkach" zawistnych, bo inne wyszły za mąż za "bogatych" albo "ustawionych" i chciałyby takiego dla własnych córek. Już chyba ze 3 takie przypadki znam (a i na piekielnych coś podobnego było).. tylko, że takim "ciotkom" zależy bardziej niż córkom, które się.. ekhmmm, na lewo i prawo z byle kim ;)
OdpowiedzWypisz wymaluj znajomi moich rodziców - zawsze żyli ponad poziom, na kredyt, nie pałali się pracą i mieli wszystkich gdzieś. Skończyło się na tym, że długi wreszcie ich dopadły, nie są wstanie znaleźć pracy praktycznie nigdzie, wszyscy się od nich odwrócili, a ich córka po ukończeniu 18 lat od razu się wyprowadziła i wystąpiła do sądu o coś w stylu wydziedziczenia żeby absolutnie żadnych długów po rodzicach w spadku nie dostać. Co ciekawe: mimo, że nie żyją już na kredyt to nie są w stanie zrozumieć dlaczego wszyscy się od nich odwrócili, a pracodawcy nie chcą ich zatrudniać znając ich przeszłość lub nawet biorąc do ręki CV.
Odpowiedz