Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dorobiłam się przyjaciela. Rok temu przypałętał się nieproszony i zamieszkał w moim…

Dorobiłam się przyjaciela. Rok temu przypałętał się nieproszony i zamieszkał w moim organizmie. Ma na imię Rak, zdrobniale Sku*wiel. Ogólnie to co zrobić, łamać się ponownie nie będę bo jeszcze sporo życia mam w planach. Jednak stwierdzam czasami, że od choroby gorsi są ludzie, chwilami aż chce się ich potraktować glanem prosto między oczy...

Staram się dalej studiować, za rok skończę kolejny kierunek. Mam przyznany tryb indywidualny a i wykładowcy idą mi bardzo na rękę. To, co inni zaliczają w ciągu semestru (kolokwia, wejściówki, egzaminy), ja muszę zaliczyć w jeden/dwa tygodnie, często obiecując, że poniżej oceny 4,5 nie spadnę. Z ludźmi z kierunku prawie w ogóle się nie znamy i nie widujemy, bo nawet nie mamy okazji. Później dochodzą do mnie słuchy, że mój kierunek się bulwersuje bo za co ja mam te dobre oceny skoro na zajęcia nie chodzę? Że nepotyzm, że pewnie pod stół włażę w zamian za dobre oceny (rajuśku, w takim przypadku muszę być mistrzynią lodzików), że płacę za wpisy, a już na pewno zapłaciłam za przyznanie trybu indywidualnego.

Gdy starościna (jedyna osoba z kierunku poinformowana o mojej sytuacji) stanęła raz w mojej obronie i jej się wymsknęło, że mam raka, więc mam prawo do indywidualnego i pracuję równie ciężko, co oni to stwierdzili, że kłamię, że jak to bo przecież mam włosy! Obecnie rzeczywiście moje odrosły, ale był taki okres, że nosiłam perukę. Ale pamiętacie: każdy, kto ma włosy nie ma absolutnego prawa mieć raka! No ani się ważcie chorować! Nie i już!

Sama się utrzymuję. Mieszkanie kosztuje, jedzenie kosztuje, o lekach nawet nie wspomnę. Mam rentę, ale to trochę mało, więc płakać nie będę, tylko rękawy podwinąć i do roboty. Ktoś z kierunku dowiedział się, że pracuję i od razu wielkie halo! Bo jak to tak! Powinnam w szpitalu zdychać, skoro taka wielce chora jestem, a ja jeszcze śmiem pracować!

Nie wytrzymali i poleźli do wszystkich naszych wykładowców z pretensjami o moje oceny i z kategorycznym wymogiem, by mi je obniżyć a później do dziekana naskarżyć, że indywidualny wykorzystuję po to by pracować, że mój wniosek to jedna wielka ściema, a zaświadczenie od onkologa podrobiłam.

Najlepsze na koniec: na dowód tego przynieśli pieczątkę lekarską, którą na własną rękę zamówili z alledrogo. Dane do pieczątki skopiowali ze zwolnienia lekarskiego, które jakiś lekarz komuś tam wcześniej wystawił.
Co zrobił dziekan? Złożył zawiadomienie na policję i do lekarza, którego pieczątka była skopiowana.

Zaczął się nowy rok akademicki. Ach, aż mi się Sku*wiel raduje na myśl o nowych przygodach!

uczelnia

by Frankenstein
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Rak77
44 46

Różnie mnie nazywali, ale żeby zaraz Sk***wiel? Bez przesady. Serio? Przeżyłem, byłem łysy, na szczęście mój był z tych mało złośliwych. Olać grupę. Ale nie skąp informacji osobom decyzyjnym. Kiedyś taki mały kurdupel powiedział ze kłamstwo powtarzane staje się prawdą ( czy cuś takiego). Twój dziekan niby wie ale skoro tylu powtarza to może coś w tym jest? Tak to niestety działa.

Odpowiedz
avatar Frankenstein
36 36

@Rak77: Ale to jest nazwa pełna czułości. ;D Z grupy tylko starościna wiedziała bo tylko z nią utrzymywałam kontakt. Panie w dziekanacie i sekretariacie, wykładowcy, dziekani - oni od samego początku wiedzieli, co jest grane. Tak naprawdę, gdyby ktoś z kierunku zwrócił się do mnie nawet na takim fejsie z pytaniem o moją sytuację, bo czegoś nie rozumie, coś mu nie pasuje, z czymś się nie zgadza to bym wyjaśniła sytuację. Ale lepiej gadać między sobą niż szukać informacji u źródła. :) "Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą" - wiem, że tak jest.

Odpowiedz
avatar LittlePretty
37 37

Ludzie to w wielu przypadkach k***y, mają pretensje jeśli komuś cokolwiek w życiu wychodzi, albo, że nie załamuje się kiedy coś idzie nie tak, nie dostrzegając jak ciężką pracę go to kosztuje. W przypadku Twojego roku możesz się chyba jedynie cieszyć, że nie widujesz ich na co dzień. Życzę zdrowia, mam nadzieję, że uda Ci się wygrać z chorobą :)

Odpowiedz
avatar rahell
26 26

Jednej rzeczy nie rozumiem, proszę o wyjaśnienie. Na dowód czego oni przynieśli tę pieczątkę? Jak to niby miało przekonać kogoś, że udajesz? Żeby nie było, że coś hejtuje, po prostu nie rozumiem. A Tobie życzę powodzenia, trzymaj tak dalej, nie ma co się pogrążać w chorobie :)

Odpowiedz
avatar Frankenstein
40 40

@rahell: Pieczątkę przynieśli na dowód tego, że podrobiłam zwolnienie od onkologa. Według nich kupiłam taką pieczątkę w necie, wydrukowalam sobie zwolnienie, przybiłam piecząteczkę, pie*dolnełam podpis i mam! Skoro oni mogli sobie zamówić pieczątkę lekarską w necie to ja tym bardziej mogłam. ;D

Odpowiedz
avatar rahell
50 50

@Frankenstein: ahh okej, dzięki za wyjaśnienie :D trochę pokrętna logika, trochę tak jak iść na policję donieść na sąsiada "narkomana" i na dowód przynieść marihuanę, bo skoro ja mogłam kupić to on tymbardziej...

Odpowiedz
avatar didja
6 10

@Frankenstein: Aż jestem ciekawa, jaki geniusz ryzykował więzieniem i procesem cywilnym (ze strony lekarza), żeby zarobić na czysto góra 20 zł, wykonując nielegalnie pieczątkę. Poprawcie mnie, Piekielniani lekarze, ale z tego, co pamiętam, do wyrobienia pieczątki lekarza należy okazać papiórek z przyznanym numerem PWZ.

Odpowiedz
avatar Frankenstein
8 8

@didja: Tyle wiem, że oni tę pieczątkę na allegro zamówili. I rzeczywiście jak teraz sprawdzam w pierwszej lepszej aukcji nie ma żadnej informacji, że musisz okazać jakikolwiek dokument. Klikasz, płacisz, wysyłasz wiadomość z wybranym wzorem/tekstem/etc. i czekasz na przesyłkę.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
17 17

@didja: poprawię i nie poprawię. Wykonawca pieczęci nie ma obowiązku sprawdzania prawdziwości podanych danych. Kiedyś taki obowiązek istniał, teraz już nie, obecne prawo stanowi, że odpowiedzialność spoczywa na tym, kto sfałszowanej pieczęci użyje (jeżeli ją wykona i schowa do szuflady to nie złamie prawa). Porządne zakłady wykonujące pieczątki nie przyjmują zleceń, które wzbudzają ich wątpliwości, ale punkty ksero, małe drukarnie cyfrowe, zakłady mistrzowskie, typki z allegro mają to kompletnie gdzieś i zwisa im kalafiorem czy robią pieczęć lekarską czy znaczek z kucykiem Pony. Wyrobienie fałszywej pieczątki to kwestia jednej wizyty w ksero, albo wysłania jednego maila.

Odpowiedz
avatar sla
9 11

@grupaorkow: Podobnie jest z fałszywymi papierami. Wystarczy dodać "do celów kolekcjonerskich" i twórcy nic nie grozi. Można je kupować, można je posiadać, nie można tylko używać ich jako pełnoprawnych dokumentów.

Odpowiedz
avatar MyCha
10 10

@grupaorkow: Dokładnie. Kiedyś wujek zgubił swoją pieczątkę lekarską i wysłał mnie i moją kuzynkę jak najszybciej po nową. W najbliższym punkcie ksero/pieczątki itp. wykonali nam nową bez żadnego problemu, a przecież nas nie znali.

Odpowiedz
avatar Frankenstein
7 7

@choboo: Wystarczy iść do pierwszego lepszego lekarza. :) Na zajęciach trzeba każdą nieobecność usprawiedliwić a przecież wykladowcom zwolnienia się tylko pokazuje i zabiera do domu. I właśnie tamten "kolega" miał takowe zwolnienie i z niego skopiował pieczątkę.

Odpowiedz
avatar efc
22 22

Tak to niestety z ludźmi jest. Źle im bo ktoś potrafi sobie poradzić w trudnych sytuacjach. Nie wiedzą jak jest a komentują. Ja miałam sytuacje gdzie miedzy 13 a 18 rokiem życia co chwila byłam w szpitalu z felernymi kręgosłupem. Do matury uczyłam sie w szpitalnym łożku. Ale zdałam i jestem z siebie dumna. Niestety inni uważali ze indywidualne nauczanie w moim wypadku było nie fair. No cóż. Najlepiej sie tym nie przejmować i iść dalej z podniesiona głowa. Powodzenia w walce.

Odpowiedz
avatar wumisiak
24 24

Nie rozumiem... Że ludziom chce się tyle zaangażowania wkładać w niedopuszczenie do tego, by ktoś miał "lepiej", niż oni. Ech.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@wumisiak: zdecydowanie wolałbym włożyć cały ten wysiłek w pracę nad sobą i kształcenie się, niż latanie po "wszystkich świętych", żeby komuś, za przeproszeniem, zrobić koło dupy.

Odpowiedz
avatar katem
23 31

@RubyTuesday: Widzę i i Ty, jak koledzy autorki, uważasz, że skoro chora to ma leżeć - chorzy na raka powinni wegetować a potem umrzeć, bo to jest sprawiedliwe, a tu taka ma ma "przywileje" ! Pracuje, bo znalazła sobie pracę, jaką może wykonywać mimo swojej choroby. I tu należy ją podziwiać a nie potępiać - dziewczyna nie poddaje się tylko walczy.

Odpowiedz
avatar Frankenstein
23 23

@RubyTuesday: Jak najbardziej rozumiem Twój punkt widzenia. :) W podaniu umieściłam informację o tym, że staram się o tryb indywidualny nie tylko z powodu choroby ale także z takiego powodu, że muszę pracować na własne utrzymanie oraz z tego powodu, że studiuję 2 kierunki jednocześnie. Więc żeby nie było: władze mojego wydziału aż za dobrze wiedzą na co przeznaczam indywidualny. Poza tym na tym wydziale jestem od kilku lat i bodajże to już będzie 3 rok z rzędu, gdy mam przyznany indywidualny tryb. Chociaż fakt faktem, że słyszałam historie taki iż dziekan odrzucał wnioski o indywidualny, gdy ktoś jako powód wpisywał pracę lub 2 kierunek studiów.

Odpowiedz
avatar RubyTuesday
7 13

@Frankenstein: a, chyba, że tak, po przeczytaniu historii musiałam źle zrozumieć ;) @katem: nie mam sily komentowac Twojej bezsensownej wypowiedzi, nienawidze, jak ktos mi wklada w usta jakies slowa, probujesz kogos na sile zaczepic czy co?

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
8 8

@RubyTuesday: Oczywiście można mieć IOS ze względu na pracę. Kwestia dobrego umotywowania podania.

Odpowiedz
avatar RubyTuesday
2 8

@Grejfrutowa: zależy też od uczelni, u Nas jest to prawie niemożliwe. ;) W każdym razie nawet nie o to chodzi, zrozumiałam w historii, że powód przyznania był inny i tylko pod tym kątem pisałam swoją opinię, do której j.w. autorka się ustosunkowała. Ogólnie chodziło o to (nie pije do Ciebie), że nie fair iść na jakąś 'umowę' z uczelnią, ale w pewnym sensie ją wykorzystywać(wiemy już, że w tej historii nie występuje ten przypadek), ale widać dużo osób ma problem ze zrozumieniem. Z resztą już nieistotne, komenatrze zaczęły kompletnie odbiegać od historii.. Jeszcze raz najlepszego ;)

Odpowiedz
avatar Jorn
7 7

@Grejfrutowa: Kwestia umotywowania, albo sensowności uczelni. Ja miałem IOS bez żadnych podań, a tym bardziej uzasadnień. Po prostu na mojej uczelni IOS mieli wszyscy bez wyjątku. Oprócz zdobywania wiedzy, uczyło to nas samodzielności, bo każdy musiał sobie sam ustalić plan zajęć. Dodatkowo dawało to pewna elastyczność, można było sobie jeden semestr obłożyć bardziej, a w innym mieć więcej luzu. W przypadku przedmiotów o mniejszej wadze gatunkowej pozwalało też dostosowywać plan studiów do własnych zainteresowań. A co do "kolegów" autorki: niestety skutkiem ubocznym upowszechnienia edukacji na wyższym poziomie jest zalanie uczelni osobnikami o niskim potencjale intelektualnym.

Odpowiedz
avatar Pennywise
20 22

Mnie to bardziej zastanawia, co to ich w ogole interesuje jaki autorka ma tryb nauczania I jakie oceny. Skoro otrzymuje zaliczenia, to chyba cos tam umie I to powinno wszystkim wystarczyc. Calkowity brak empatii jaki cechuje owych studentow jest po prostu niewiarygodny. Ciekawe jak jeden z drugim by sie poczul, gdyby to oni musieli pogodzic chorobe z nauka oraz praca. Pamietam jak sam studiowalem, to mielismy na roku dziewczyne nieslyszaca (mogla uslyszec dzwieki dopiero powyzej 120 db). Owszem otrzymywala ona spora pomoc od uczelni (tlumacz, notatki itp) I owszem, miala troche latwiej przy zaliczeniach. Ale jakos sposrod 120 osob nikt sie nie poskarzyl. Bo to bylo normalne. Mam wrazenie ze spoleczenstwo dziczeje z pokolenia na pokolenie.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
6 12

@Pennywise: Nie wiem czy to kwestia "dziczenia". Jest coraz mniejsze przyzwolenie na cwaniactwo i krętactwo więc nic dziwnego, że się ludzie interesują i dowiadują czemuż to ktoś ma takie a nie inne ułatwienia albo przywileje. U Ciebie była inna sytuacja, wszyscy wiedzieli czemu koleżanka jest inaczej traktowana więc nie było miejsca na domysły i snucie dziwacznych teorii. Oczywiście, ta wycieczka do dziekana to było przegięcie, aż ciężko uwierzyć, że dorośli ludzie a tacy durni...

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 3

@Pennywise: Może to po prostu zawiść? Autorka napisała, że stara się nie mieć wyników poniżej 4.5, a skarżący się studenci wywnioskowali, że nie jest tak dobra i im odbiera stypendium naukowe. Jeżeli takowe są przyznawane.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

Współczuję ludzi z roku - w sumie powinnaś się cieszyć, że nie musisz z widywać się z nimi na zajęciach, bo jak widać to banda, sfrustrowanych, zawistnych ludzi. Komuś idzie lepiej ode mnie? To dowalę. Może nie tyle Ci zazdroszczą (bo w Twoim przypadku nie ma czego...), ale wkurza ich, że pomimo ciężkiej choroby, pracy, studiów idzie ci (prawdopodobnie) lepiej niż większości z nich. Tak nie powinno być! Jako chora powinnaś mieć najgorsze możliwe oceny, nie pracować i być przykuta do łóżka - takie jest myślenie tego typu ludzi. Nie przejmuj się. Naprawdę. Dużo, dużo zdrowia życzę! I siły, by zlewać takich idiotów, bo nie są warci czyjejkolwiek uwagi.

Odpowiedz
avatar DeanThomas
15 15

W sumie wpadłem przypadkiem, szukając w Google zagadnienia "mistrzyni lodzika", ale nie żałuję. Fajna historia i świetne podejście, zazdrość, ale i wstyd mnie bierze, że nie jestem tak ogarnięty jak Ty, choć nie mam na łbie Sku*wiela.

Odpowiedz
avatar Frankenstein
11 11

@DeanThomas: Haha jakich Ty fajnych rzeczy w internetach szukasz. ;D

Odpowiedz
avatar imhotep
10 10

@Frankenstein: pewnie dla kolegi, bo się koledze akurat pakiet internetu skończył ;)

Odpowiedz
avatar Isegrim6
9 9

@imhotep: albo co gorsza dostał pakiet z włączoną blokada rodzicielską ;P

Odpowiedz
avatar DeanThomas
1 1

@imhotep e tam dla kolegi, dla siebie. :D @Frankenstein nawet bardzo fajne. Maryla Rodowicz w reklamie koral rulez.

Odpowiedz
avatar Frankenstein
0 0

@DeanThomas: Haha okej, nie wnikam. ;D

Odpowiedz
avatar Kecaw
4 4

Fascynujące jak niektórzy ludzie mogą zajmować się czyimś życiem prywatnym a nie widzą w jakim G .... ich własne nogi stoją. Na dodatek nieznaną osobą którą po skończeniu roku i tak pewnie już nigdy nie zobaczą. Jeśli nawet byś oszukiwała, kłamała i czort wie co jeszcze robiła to i tak życie by ci zrobiło finałowy test.

Odpowiedz
avatar imhotep
7 7

Tak jak i innych zastanawia mnie, co to ich interesuje jaki masz tryb studiów i oceny. Czy ma to jakiś wpływ na ich oceny? Chyba, że na koniec roku macie nagrody książkowe dla najlepszych uczniów ;)

Odpowiedz
avatar Frankenstein
15 15

@imhotep: Niestety, to już nie te czasy, gdy nam nagrody dają za dobre świadectwo. :( Wydaje mi się, że ich najbardziej boli to, że oni dzień w dzień chodzą na zajęcia, muszą pisać co jakiś czas kolokwia i wejściówki, muszą przygotowywać się do zajęć etc.. Słowem: męczą się codziennie przez cały semestr. W ich mniemaniu mnie to omija. Tylko, że nie wiedzą, że to guzik prawda. Według regulaminu studiów w trybie indywidualnym trzeba mieć zaliczony dany procent obecności. Jak pisałam mi wykładowcy idą na rękę (o czym nawet dziekan doskonale wie od samego początku) i ja nie muszę praktycznie w ogóle chodzić na zajęcia przez cały semestr. Moi wykładowcy rozumieją, że mam chemioterapię i radioterapię oraz, że często zaliczam szpitale, więc nawet nie byłabym w stanie zaliczyć tych iluś tam procent. Za to w okolicach sesji umawiam się z każdym z wykładowców na jakiś konkretny termin i nie raz było tak, że w ciągu jednego dnia zaliczałam cały semestr danego przedmiotu. Czyli musiałam zaliczyć kolokwia, lektury, przedstawić jakieś referaty etc. Wszystko robię sama - dostaję tylko syllabus na początku semestru i to, czy zdobędę wszystkie materiały zależy już tylko ode mnie. Poza tym niemalże za każdym razem słyszę "Pani F. skoro ja pani tak na rękę idę to oczekuję, że się pani przygotuje na 5. Tyle czasu będzie miała pani na naukę, więc wstyd by było nie dostać 5." A moi koledzy idą na zajęcia, mają wiele materiałów od wykładowców, mają podane na tacy wszelakie zagadnienia itp., czyli wychodzą z zajęć z kompletem notatek. Ja muszę wszystko sama ogarnąć. Więc pomyślmy o tym, kto ma trudniej (tym bardziej, że jestem na takim kierunku, że mam od podstaw 2 języki obce, których uczę się sama no i na dodatek studiuję jeszcze 2 kierunek) a jednak w życiu mi nie przyszło na myśl by marudzić, że oni np. dostają materiały od wykładowców a ja muszę sama sobie radzić. Nawet nie proszę kierunku o notatki, jedynie starościna mi pomaga z językami, gdy czegoś nie ogarniam a nie mam jak iść do wykładowcy. To już nie te czasy głaskania po główce. Jesteśmy dorośli i trzeba się zachowywać adekwatnie do wieku i sytuacji. Jest mi ciężko na studiach? Mój wybór, sama chciałam, nikt mi nie kazał pchać się w taki układ. Albo będę zapieprzać by sobie poradzić, albo zrezygnuje. I to się tyczy tak samo tych baranów z mojego kierunku. No! Pozdrawiam! :D

Odpowiedz
avatar obserwator
5 5

Najpierw poproszę o napisanie, jak się sprawa skończyła. Pytam niniejszym również o zgodę na obstawienie w zakładach bukmacherskich, że sprawa karna lub cywilna zostanie umorzona z błahych powodów. i wg toku myślenia studentów powinienem zaskarżyć, że kumpel dostał ITS za zdolności i na dowód tego pokazać, że na egzaminach wspólnie pisaliśmy ściągi... Brawa dla dziekana!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 października 2015 o 10:48

avatar Frankenstein
5 5

@obserwator: Sama jestem ciekawa, jak się sprawa zakończyła bo absolutnie nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że dowiem się w najbliższym czasie, więc wtedy dam znać. :D

Odpowiedz
avatar czytanka
11 11

Gdyby ludzie z Twojej grupy wkładali tyle energii w uczenie się co w plotkowanie o Tobie i rzekomej niesprawiedliwości, też mieliby dobre stopnie. Nienawidzę takich ludzi. A z tą pieczątką to ładnie strzelili sobie w stopę.

Odpowiedz
avatar Frankenstein
7 7

@Morog: Mnie to osobiście pomaga w znoszeniu sytuacji. Myślę o nim, jak o osobie, która się mnie uczepiła a ja jej nie lubię zamiast myśleć o czymś, co mnie zabija.

Odpowiedz
avatar Morog
1 1

@Frankenstein: rozumiem, ale za dziwne uważam że innych chorób z podobnym rokowaniem nikt tak nie traktuje, trzeba przyjmować leki i wierzyć że zadziałają, niemniej powodzenia

Odpowiedz
avatar voytek
4 4

Wlasciwa postwa dziekana - bardzo dobrze! POnad to za falszerswto grozi kara wyzsza niz za np. narkotyki ;))) i zeby bylo smiesznie - naprawde falszerstwa (nawet glupiej legitymacji) sa traktowane bardzo powaznie przez policje i prokurature - jak trzeba byc glupim aby tak sie zachowywac na studiach? naprawde ladny mamy teraz poziom edukacji i to nawet na studiach... ale badz dobra kolezanka i odwiedzaj kolegow w wiezieniu ;)

Odpowiedz
avatar Hiperon
0 2

Ja nie umiem uwierzyć w tą historię. Próbuję się rozejrzeć, znaleźć miejsce gdzie byliby tacy ludzie w takiej ilości i nie mogę. Możesz mi proszę powiedzieć, co to za uczelnia?

Odpowiedz
Udostępnij