Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Udzielam korepetycji z języka angielskiego... Jestem też studentką, prowadzę zajęcia w przedszkolu,…

Udzielam korepetycji z języka angielskiego...
Jestem też studentką, prowadzę zajęcia w przedszkolu, tłumaczę dla miejskiego teatru, więc muszę tutaj podkreślić, że bardzo dokładnie planuje swój kalendarz tak, aby chodzić na wszystkie zajęcia, zdążyć na korepetycje i jeszcze znaleźć czas na naukę i skrupulatnie się trzymam tego mojego planu.

W połowie września zadzwoniła do mnie pewna pani czy zgodzę się za cenę, którą podałam w ogłoszeniu cytuję: "uczyć od zera dwójkę dzieciaczków po pół godziny bo więcej nie wytrzymają." No ok, rzeczywiście dzieciom generalnie ciężko jest się skupić, więc wszystko pięknie.

Do momentu kiedy weszłam do domu i moim oczom ukazała się dziewczyna w 1 klasie technikum i chłopak w klasie 3. Ja miałam ze sobą materiały typowo przyjazne dla dzieci przygotowane pod naukę od zera. Szanowna mama dwójki zażądała okazania legitymacji studenckiej, myślę spoko, nie mam przecież nic do ukrycia. Powód? Pewnego dnia przyszła do niej na korki dziewczynka z 6 klasy podstawówki i wcisnęła jej że jest na 2 roku studiów. (Uczę dzieci w tym wieku i nigdy nie pomyliłabym ich ze studentami ale ok.)

Pani mówi że każde po pół godziny, żeby się nie przestraszyli (??). Jak już przyjechałam to stwierdziłam, że zrobię to co się da w pół godziny (a niewiele) i jakoś to rozwiążę potem. Okazało się, że oboje siedzieli ze mną całą godzinę mimo, że materiał różnił się diametralnie i jedno wtrącało się do drugiego. No nic, okazało się, że się przeprowadzili, mieli inny język wcześniej i nauczyciele dali im czas do półrocza na nadgonienie (tak na pewno w pół godziny tygodniowo od zera nadgonimy to do poziomu upper intermediate). No ale ok, dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.

Pani umówiła się na dzień następny i zapłaciła mi 30% tego na co się umawialiśmy, mimo że powinnam od dwójki wziąć za 2 osoby z jakąś tam obniżką... gdyż stwierdziła, że nie wybrała sobie pieniędzy z bankomatu. No ok, zdarza się.
Ważne dla historii jest to, że umówili się na 18 gdyż na 17 mają niemiecki.

Zajeżdżam, pani otwiera i twierdzi, że dziś lekcja odbyć się nie może, bo dzieci mają wirusa, nie wychodzą z toalety. Pytam czy nie mogła chociaż wysłać smsa, nie traciłabym ani czasu ani paliwa. Pani stwierdziła, że nie dzwoniła bo myślała, że im przejdzie. Wcisnęła mi resztę pieniędzy do ręki i powiedziała, że będzie dzwonić.

Szczerze mówiąc po tej akcji totalnie kobietę olałam i zajęłam się swoimi sprawami, bo mimo mojego młodego wieku szanuję czas swój i innych. Pani miała szczęście, że stało się to we wrześniu, kiedy jeszcze mój plan wyklucza zajęcia.

Na koniec hit hitów. Wczoraj dostaję od pani sms o treści: "proszę przyjść jutro na 18". No nie, nie poszłam. Ale jestem wychowana tak, że poinformowałam panią, że nasza współpraca dobiegła końca.
Studenci udzielający korepetycji - nie dajmy się wyfrajerzyć, szanujmy siebie, naszą wiedzę i czas - nasz i uczniów.

uslugi

by patusqa95
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
11 13

Szkoda mi tego rodzeństwa. Matka zrobi z nich kaleki życiowe.

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
16 26

Trochę czepiania się. :) Nawet po usłyszeniu hasła "uczenie dzieciaczków od zera" raczej i tak zapytałabym, w jakim wieku są - ot tak, żeby wiedzieć dokładniej, bo uczenie przedszkolaka i uczenie dziesięciolatka raczej się od siebie różnią, a spokojnie obaj mogliby się załapać pod termin "dzieciaczek". Znając do tego różnych pokręconych rodziców wiadomo, że można spodziewać się wielu niespodzianek... Przy okazji - jako tłumacz powinnaś zawsze dbać o perfekcję tekstu, nawet na Piekielnych. W końcu język to Twoja wizytówka! Literówki, kilka połkniętych przecinków, zjedzone ogonki w czasownikach (planuje, rozwiąże), po myślniku powinna być spacja, brzydki błąd w "zdarza się". Taka dobra rada, bo po prostu nie wygląda to profesjonalnie.

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
12 18

@Zlodziej_Zapalniczek: Teksty na Piekielnych tak. Ten zresztą nie jest wcale taki najgorszy. Normalnie staram się nie zwracać na takie błędy uwagi, bo to w końcu nie jest wypracowanie, ale jeśli ktoś jest nauczycielem czy tłumaczem, to powinien się bardziej pilnować. Ktoś, kto zawodowo zajmuje się pracą z tekstem, powinien podchodzić do niego poważniej, bez względu na to, gdzie ten tekst potem trafi. Gdybym była matką poszukującą korepetytorki dla dziecka, pracownikiem wspomnianego teatru czy innym potencjalnym klientem, raczej nie zleciłabym tej pracy autorce. Czy wtedy też tak by wyglądał ostateczny efekt? To ja dziękuję bardzo. Nawet nie chodzi o 100% poprawność, bo każdemu zdarzają się błędy, ale niechlujność to inna sprawa. Bo ktoś, kto ma w zwyczaju czytać to, co właśnie napisał, takiego tekstu nigdzie by nie wypuścił. A w tłumaczeniu cierpliwa praca z tekstem i ciągłe doskonalenie swoich umiejętności to podstawa. Nie twierdzę przy tym, że autorka jest złą korepetytorką czy tłumaczką, bo tego nie wiem. Jeśli jednak chce mieć w przyszłości poważnych klientów w tej branży, powinna trochę nad tym pomyśleć.

Odpowiedz
avatar patusqa95
6 6

@PaniPatrzalska: Tekst pisałam późno, po całym dniu intensywnej pracy, po tym jak wcześniejszy przypadkowo usunęłam. Teksty dla teatru sprawdzam kilka razy (nie tego samego dnia, ponieważ wiele można przeoczyć- tak jak w tym przypadku). Wiem, że jest różnica czy robi się komuś laske czy łaskę więc dziękuje za poprawienie, następnym razem przyłożę się bardziej niż do pracy dyplomowej, w której nie miałam żadnego błędu :-) Sama nie wiem jak wkradł mi się błąd do słowa "zdarza się" i wstyd mi za niego. P.S. Nie studiuję polonistyki i bliższa jest mi gramatyka angielska, póki co przekładam teksty z języka polskiego na angielski, gdyż w takim układzie czuję się lepiej natomiast JESZCZĘ SIĘ UCZĘ dlatego jeszcze raz dziękuję za poprawienie :-) P.S. Sztuki, które tłumaczyłam do tej pory były weryfikowane przez anglojęzycznych współpracowników teatru i przechodziły bez żadnych zastrzeżeń. P.S.2 W ogłoszeniu mam napisane, że korepetycje kieruję do dzieci w podstawówce, więc założyłam, że kobieta umie czytać ze zrozumieniem.

Odpowiedz
avatar asmok
5 5

@Zlodziej_Zapalniczek: Właśnie że musi. To nie jest szybki mail, jest czas na zredagowanie, ma być poprawną polszczyzną. @PaniPatrzalska: Z drugiej strony, bez przesady, akurat ten tekst jest poprawny językowo. Aż przyjemnie się czyta. Błędów bardzo mało i niezauważalne. Literówki, brak spacji czy przecinka, to są jednak drobiazgi. Przy porównaniu do zwyczajowego poziomu piekielnych to jest duuużo powyżej.

Odpowiedz
avatar Zlodziej_Zapalniczek
11 11

Oj korki, korki. Dowiadywanie się, że nie ma zajęć w momencie wciskania przycisku na domofonie, jakaś dziwna wiara rodziców w to, że samo przyjście korepetytora oświeci ich dzieci i już wkład własny nie jest potrzebny, naiwne negocjowanie cen lub "płatność co druga lekcję"... Ciężki kawałek chleba, ale wspominam z sentymentem. Można się nieźle zahartować po takich przeżyciach.

Odpowiedz
Udostępnij