Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym, jak zostałam frajerką. Zdarzenie miało miejsce w sierpniu. Człapię ja…

O tym, jak zostałam frajerką.

Zdarzenie miało miejsce w sierpniu. Człapię ja sobie na przystanek, w każdej ręce siata po 5 kg, żar niemiłosierny leje się z nieba. Ledwo żywa, siadam grzecznie na ławeczce i czekam na autobus, gdy przede mną materializuje się starsza, zaniedbana kobieta.

Oczywiście pada pytanie o "pomoc materialną". Ze względu na to, że gotówki nie noszę i NIE DAJĘ pieniędzy żebrzącym, odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że kasy niet.

Starowinka odeszła, powoli kierując się w stronę innych oczekujących, a mnie zaczęło gryźć sumienie. Gorąco jest, babeczka pewnie głodna, spragniona, a ja zachowałam się jak samica psa.

Podeszłam do niej i zaproponowałam, że kupię jej coś do jedzenia, między nami wywiązał się taki oto dialog:

Ja: Nie dam pani pieniędzy, ale mogę kupić coś do jedzenia.
Ona: Ojej, dziękuję, ale gdzie pani tutaj kupi cokolwiek.

Pragnę nadmienić, że do najbliższego sklepu było jakieś 100 m, ale uznałam, że jeden autobus mogę sobie darować i wsiądę do następnego.

Ja: 100 m dalej jest Sklep z Płazem, podejdę i kupię pani coś.
Ona: Ojej, dziękuję. Miałabym jeszcze jedną prośbę do pani...
Ja: ?
Ona: Kupiłaby mi pani fajeczki, bardzo proszę...*
Yyy… Na kasie nie śpię, to i fajek nie będę nikomu sponsorować, o czym raczyłam panią starszą poinformować. Zapytałam się, czy jest głodna i spragniona, bo co jak co, ale jedzenia nie odmówię. Przytaknęła, podziękowała i powiedziała, że poczeka na mnie na przystanku.

Jak już wspomniałam, kobiecina była w słusznym wieku, upał cholerny, więc uznałam to za dobry pomysł. Zresztą niby po co miałaby leźć ze mną do sklepu?

Idę więc sobie do Płaza, wybieram chlebki, kiełbaski, mleko, herbatę… No ogólnie takie produkty "pierwszej potrzeby", płacę i zmierzam na przystanek.

TAK, zgadliście! Babeczce chyba nie chciało się czekać, bo nawet ślad po niej nie został.

Gdy weszłam już do autobusu, zobaczyłam ją, jak nagabuje inne osoby (jakieś 50 m od przystanku, przy ścieżce za drzewami). Ciśnienie znowu podniosło mi się do granic możliwości, ale co tam… Żarełko kupiłam i na pewno się nie zmarnuje.



*Tak, mogłam od razu zrezygnować z pomysłu zakupu jedzenia dla tej pani po tym, co powiedziała, ale jakoś nie mogłam… Dlatego można rzec, że jestem frajerką do kwadratu.

Warszawa przystanek autobusowy

by Aguska
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Zmora
1 9

No to brawo?

Odpowiedz
avatar obserwator
2 2

No i gdzie podziali się szydercy z loży?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 września 2015 o 1:25

avatar Fergi
-3 25

Dobre serce to nie frajerstwo, spójrz na to tak, jesteś jedną z niewielu osób których takie cwaniaki nie zamieniły jeszcze w cyników bez serca i sumienia , dlatego jesteś tu na wygranej pozycji ;-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2015 o 19:36

avatar misiak1983
0 14

@Fergi: Możecie założyć 'Klub Frajerek'.

Odpowiedz
avatar Fergi
-1 13

@misiak1983: zaraz po tym ja Ty założysz "klub zgorzkniałych cyników" .

Odpowiedz
avatar Rak77
10 12

@Fergi: To co ty reprezentujesz to głupota. Chcesz pomagać? Zdobądź się na najmniejszy wysiłek i dołącz do jakiejś organizacji. Jako wolontariusz odwiedź kilka domów i sama zdecyduj komu należy pomóc. Nie wpłacaj pieniędzy na fundacje, bo najczęściej beneficjentem takich małych fundacji jest jej prezes. Jeśli już uznałaś że nie masz ochoty lub możliwości by fizycznie pomagać to znajdź fundację o ustalonej renomie. Nie żadne "SOS dla Madzi" tylko organizacje którą prowadzi ktoś faktycznie "pro bono" i publicznie rozlicza się z datków. Żebractwo jest zawodem i to całkiem dochodowym o czym świadczy to że nadzór nad nim w dużych miastach sprawują organizacje przestępcze.

Odpowiedz
avatar ampH
7 7

@Fergi: W tej historii jej autorka pokazała, że żebraczce nie chodzi o jedzenie tylko o pieniądze. Historia jest więc o tym, że żebrak chce pieniędzy, a nie jedzenia. Rak77 nie musi nic doczytywać, bo zrozumiał doskonale.

Odpowiedz
avatar sixton
2 4

@Fergi: Pamiętaj że pomagać też trzeba umieć. Każdy jeden może np. wrzucić do kapelusza i się egzaltować swoją wyższą moralnością. Plus dla Autorki za to, że była przezorna i szła kupić te buły. Babka zgodziła się na taką formę udzielenia jej pomocy tylko dlatego, że liczyła iż uda jej się przekonać Autorkę do kupna tych fajek. A wiesz kto w tym wszystkim jest największym cynikiem? Tacy właśnie żebracy, których jest pełno.

Odpowiedz
avatar Fergi
-4 4

@ampH: tak jak Rak77 i Ciebie odsyłam do historii w której nie ma mowy o pieniądzach a pani prosiła autorke o kupno papierosów (Ona: Kupiłaby mi Pani fajeczki, bardzo proszę...*) .Ja wiem że niedawanie niczego żebrąjacym jest teraz bardzo modne, nie mniej jednak nie uważam za frajerstwo kupienia takiej osobie żywności. Tak oczywiście dawanie pieniędzy w tej sytuacji byłoby co najmniej naiwnością ale nie ma o tym w historii ani słowa. Czytanie ze zrozumieniem się kłania.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 września 2015 o 12:19

avatar sixton
2 4

@Fergi: Moda? Na poważnie piszesz, że panuje "moda na niedawanie"? To można to traktować w kategorii mody? Z cynicznym wykorzystywanie czyjejś naiwności i miękkiego serca spotkać się można codziennie na ulicach. Fakt, przez lata świadomość tego rosła, a z nią rosła proporcjonalnie niechęć do udzielania takiej "pomocy". (Nieprzypadkowo piszę tu o pomocy w cudzysłowu. Bo nawet kupienie jedzenia najbardziej potrzebującej osobie będzie działalnością doraźną - pewnie mającą sens jednorazowo, kiedy jest potrzebna tu i teraz. Jednak w ten sposób problemu nie rozwiążesz - dalej ta sama osoba następnego dnia może przyjść, bo znów będzie głodna. Zostaniesz jej sponsorem do końca życia? A może odmówisz kiedyś kupna bułki? Tylko "systemowe" zajęcie się problemem daje nadzieje - trzeba wyeliminować źródło tej nędzy, np. poprzez pomoc w znalezieniu pracy. Bezmyślnym dawaniem zachęcasz do utrzymania tego "stylu życia".) Prędzej powiedziałbym, iż rozwinęła się "moda na żebranie" (chyba jeden z dwóch najstarszych zawodów świata). To o czym piszesz, rzekoma "moda na niedawanie" jest tylko konsekwencją tego pierwszego. Problem jest szeroki i nie ma się tu co odwoływać tylko literalnie do tej jednej historii, bo chyba każdy spotkał się gdzieś z jakąś formą takiego "proszenia o pomoc".

Odpowiedz
avatar slothqueen
3 3

@Fergi: przyjmowanie jedzenia to zasłona dymna; przydaje żebrakowi wiarygodności, większość ludzi i tak da gotówkę, bo po jedzenie nie chce im się latać, a jeśli już ktoś się szargnie, to owo jedzenie wyląduje w śmietniku za pierwszym rogiem.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@slothqueen: Dokładnie. Plus jak ktoś jest naprawdę głodny to przecież od tego właśnie są jadłodajnie. @Fergi: Także uważam że dawanie czy pieniędzy czy nawet jedzenia żebrzącym jest po prostu głupotą, bo jeśli ktoś jest faktycznie potrzebujący to jest cały wachlarz instytucji, których celem jest pomoc takim ludziom. Jak słusznie zauważył sixton taka doraźna "pomoc" od przypadkowych osób absolutnie niczego nie zmieni. Chcesz naprawdę pomóc - wesprzyj jakąś renomowaną fundację albo zostań wolontariuszem, ale szczycenie się tym, że wspiera się żebraków jest, wybacz, ale dosyć śmieszne.

Odpowiedz
avatar Draco
8 8

Aguska chciałbym Ciebie i innych uświadomić w jednej kwestii. W Warszawie i w olbrzymiej większości większych miast działa pełno stołówek i jadłodajni dla biednych. Prowadzą je parafie różnych wyznań, różne religie, fundacje i organizacje. Naprawdę, jak ktoś jest głodny, to spokojnie takie miejsce znajdzie. Oczywiście nie dostanie tam steku z japońskiej wołowiny z zestawem surówek i ziemniakami, ale zupa i jakieś drugie danie będzie. Także osoby godne i biedne bez problemu mają szansę na ciepły posiłek. Druga sprawa to miejsce. Osoby głodne stoją w okolicach sklepów, by nie robić komuś problemu z poszukaniem miejsca w którym może coś kupić. Takie osoby proszą TYLKO o jedzenie. A gdy je dostaną są bardzo wdzięczni i dziękują. Tak więc takie osoby jak ta pani z historii się po prostu olewa. To może być trudne dla osób o dużej empatii ale w taki sposób właśnie tej osobie się pomaga. Pomaga jej się odcinając ją od źródła dochodu/używek. A i druga sprawa. Tacy żebracy potrafią dziennie zgarniać towar albo gotówkę o wartości kilkuset złotych. Towar często potem sprzedają na pobliskich bazarach. Tak więc pomimo ich stylizacji na biednych i schorowanych, trzeba pamiętać, że oni często "zarabiają" więcej od nas.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Draco: W Anglii nawet spotkałem się ze zjawiskiem, że żebracy codziennie jeździli do innego miasta, gdzie mieli większy zarobek. Mieli dach nad głową, ale udawali bezdomnych, to całkiem niezły biznes. W Anglii każdy kto chce pracować, normalną pracę znajdzie. KAŻDY!

Odpowiedz
avatar Aguska
1 5

Nie wiem, po prostu nauczono mnie tego, że jedzenia się nie odmawia. Po pytaniu o fajki mogłam popukać się w czoło i olać ją...ale jakoś tak nie mogłam... Faktycznie, następnym razem będę uzbrojona w adresy jadłodajni. W sumie pomysł dobry, o ile nie najlepszy w takiej sytuacji. Chciałam podzielić się z wami tą historią nie tylko dlatego żeby być zawsze ostrożnym w "pomaganiu", ale aby NIGDY nie dawać takim osobom żadnej kasy. Dla zainteresowanych - rzecz działa się w okolicy przystanku Nowe Bemowo. Pracuję niedaleko i widziałam ją jeszcze parę razy w tej okolicy.

Odpowiedz
avatar Draco
5 5

@Aguska: Sama informacja o stołówkach i miejscach gdzie można uzyskać pomoc działa odstraszająco na większość tego typu żebraków. Sprawdzone w praktyce. Szybko stwierdzają, że jednak pomocy nie chcą i się oddalają ;)

Odpowiedz
avatar slothqueen
3 5

Wyjściowo wcale nie zachowałaś się jak suka. W dzisiejszych czasach rozbudowanego socjalu nie istnieją ludzie umierający na ulicy z głodu czy pragnienia. Noclegownie, kuchnie charytatywne, świetlice środowiskowe czy inne przybytki pomocy społecznej są w każdym mieście, wystarczy być trzeźwym, a mozna tam zjeść, napić się czegoś, dostać ubrania, wyspać się i umyć. Żaden z zawodowo żebrzących nie jest tak naprawdę do tego zmuszony sytuacją. Dziwnym trafem większość tych nierobów ma dwie ręce, dwie nogi i mówić potrafi, czyli spokojnie mogłaby pracować w większości sklepów czy magazynów, tylko niestety, do pracy trzeba przychodzić trzeźwym, co dla wielu jest barierą nie do przeskoczenia. Nie litujcie się nad nimi, naprawdę żaden żebrak na to nie zasługuje. On chce tylko wyłudzić od was kasę, za którą przeważnie kupi alkohol, bo jedzenie dostanie od opieki społecznej.

Odpowiedz
Udostępnij