Parę lat wstecz pracowałam w pewnym sklepie X. Sieć ta dopiero wchodziła na polski rynek, więc m. in. warunki zwrotu były bardzo korzystne, klient miał 3 miesiące na zwrot towaru, nawet używanego. Ważne w tej historii jest to, że można było zwrócić wszystko. A teraz historia właściwa.
Byłam na popołudniowej zmianie, więc wiadomo ludzi więcej ale w miarę spokój, wszystko miło i sprawie. Aż w końcu przyszła ONA. Pani tleniony blond, tipsy, pantera, sztuczne złoto i w ten deseń. Informuję mnie, że chce dokonać zwrotu, po czym rzuca mi na ladę używane majtki!! Normalnie obrzydzenie mnie wzięło, ale takie warunki sklepu, muszę przyjąć. Wyjmuję druczek pytam o dane, paragon, typowa procedura. Była jeszcze rubryczka "Powód zwrotu" Więc pytam Pani co mam wpisać, wiecie co usłyszałam? BO MNIE W D*PE UWIERAJĄ...
Dosłownie wszystko mi opadło.
zwrot
Mam nadzieję, że chociaż wyprane były :)
Odpowiedz@gretelka: Właśnie tej kluczowej informacji zabrakło w historii.
Odpowiedz@gretelka: Na miejscu autorki nie wnikałąbym w szczegóły...
Odpowiedz@gretelka: Skoro autorka od razu zauważyła, że używane to chyba raczej nie prane. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Odpowiedz@lazy_lizard: Niekoniecznie. Wyprana bielizna wygląda inaczej niż taka nigdy nieużywana.
OdpowiedzA ja się ciągle łudzę, że na świecie istnieje choć jedna taka blond pantera bardziej rozgarnięta od reszty :P
OdpowiedzZ nartą.
OdpowiedzAle co w tym piekielnego? Zabawna historia, ale piekielności nie widzę. Zasad nie złamała, nie naciągnęła, skorzystała z oferty jaką jej przedstawiono. A że w dupę upijają ... no cóż ... sama spytałaś :)
Odpowiedz