Było to pewnego marcowego popołudnia. Pewna staruszka dziarskim krokiem zmierza na bazar w celu zrobienia zakupów na cały tydzień, ale tam nie dotrze! Na skrzyżowaniu wjeżdża w nią młody mężczyzna, jadący dość nowym samochodem, i potrąca ją.
Ucieka z miejsca wypadku, ale na szczęście znalazł się świadek tego wydarzenia. Moja sąsiadka, która posiada w okolicy sklep z ubraniami, szybko spisała numery i zadzwoniła na słynne 112. I tutaj zaczynają się dla niej nieprzyjemności: w ciągu dwóch miesięcy miała kilka kontroli. Przyczepiano się do byle drobnostek i wlepiono mandaty na dość pokaźną sumkę. Znajoma biznes zamknęła.
A sam kierowca nie został należycie ukarany, dostał najłagodniejszy wyrok - grzywnę, którą zapłaci ze śmiechem. Piekielne? A powiedziałem, że jego tatuś pracuje w skarbówce?
ulica
Kim ten ojciec jest w skarbówce, że boją się go sędziowie sądu karnego, prokuratorzy? Bo nie sądzę, by byle kierownik działu, nie mówiąc już o szeregowym pracowniku, miał takie chody.
Odpowiedz@Ola Bać z Fejsbuka: Naprawdę myślisz, że szeregowy pracownik skarbówki na własną rękę zleca kilka kontroli w jednej formie w ciągu miesiąca? Im dłużej myślę o tej historii, tym bardzie wydaje mi się podkolorowana. Gdyby chodziło o dyrektora Izby Skarbowej lub szefów Urzędów Skarbowych, to jeszcze bym uwierzył. Każdy kto jest niżej nie ma takiej władzy, by urządzać sobie przy pomocy US prywatną zemstę. A już szczególnie by wywierać nacisk na wymiar sprawiedliwości.
Odpowiedz@IPL: Niestety, to nie jest takie proste ani oczywiste. To nie tak że jeden podły urzędniczyna trzęsie wszystkim. W małych miejscowościach, tak na szczeblu gminy, tworzą się koterie trudne do ruszenia. Pan sędzia, jeszcze z nadania słusznego systemu, należy do kółka łowieckiego. Na polowania jeździ razem z prezesem koła wędkarskiego, który dziwnym trafem jest dyrektorem liceum. Dyrektor liceum "ułatwia" naukę wnuczce sędziego i córce wójta gminy. W zamian żona ma pracę w US z polecenia wójta a zupełnym przypadkiem US zwalnia (zgodnie z prawem :)) z podatku firmę syna prezesa koła łowieckiego. W firmie jako główna księgowa pracuje żona najważniejszego adwokata w okolicy... itd,itd... Sieć powiązań i zależności niby jest nie do opisania ale jak wieść gminna niesie to podobno w układzie jeszcze nie jest tylko wikary (świeżo przybyły) i właśnie właścicielka nowego sklepu
Odpowiedz@Rak77: Ale ciągle opisujesz urzędników wysokiego szczebla. Czyli ojcem musiał być kierownik skarbówki.
Odpowiedz@IPL: Dlaczego ktoś miałby się go bać? Może są z sędzią dobrymi kumplami.
Odpowiedz@IPL: Aż głupio mi się zgadzać z @Fomalhaut, ale uważam tak samo - to nie kwestia strachu tylko "kolesiostwa"...
Odpowiedz@IPL: Podejrzewam, że wygląda to tak, że jeden drugiemu, a drugi trzeciemu itd. robią jakieś "uprzejmości". Coś na zasadzie, ja dam taki, a taki wyrok a wy mi uwalicie kontrolami konkurencja brata ojca od szwagra.
OdpowiedzNie kłam.
OdpowiedzTo już nie długo właśnie trwa III Woja Światowa, a za nie całe 46 lat Polska będzie krajem który za wstawiennictwem Jezusa Chrystusa. Będzie Rządzić całym światem a całe zło zostanie wymazane z tego świata.
Odpowiedz@Zlotowa85: Polska rządząca całym światem za wstawiennictwa Jezusa?! Jak temu zapobiec!?
OdpowiedzKim ten tatuś jest w skarbówce?Dyrektorem Izby Skarbowej?Naczelnikiem Urzędu Skarbowego? Nie wiem czy wiesz jak wygląda kontrola. Na każda musi być papier, albo donos albo wydruk z systemu, tzn specjalnego programu w który bierze pod uwagę wiele czynników typując podmioty do kontroli. To nie działa tak że zwykły szary urzędnik idzie z kontrolą tam gdzie mu się to podoba. Odniosę się też do tego co piszą inni na temat znajomości itd, owszem po części to tak działa ale i tak zwykły szary urzędnik, nawet kierownik działu nie ma takiej mocy by samemu zarządzać co chwilę kontrole w jednym podmiocie.
OdpowiedzPominę to co pisali inni. Akapit 1: Byłeś świadkiem jak rozumiem? Akapit 3: Strasznie schematyczne. Widziałeś oczywiście wyrok(tak na chwilę zakładając, że historia prawdziwa), za ojcem gościa biegasz do pracy i wcale nie napisałeś opowiadanka w myśl zasady: "jak zjadę kogoś na stołku, to posypią się plusy".
OdpowiedzBzdura. Żadnego mandatu nie trzeba przyjmować, wtedy spraw idzie do sądu. To raz. Dwa: już dawno zauważyłem iż kontrole chodzą grupami. Przez parę lat spokój, po czym w ciągu miesiąca 5 kontroli z różnych urzędów. I 1 mandat na 50zł, za niedobory towaru -> kradzieże. Po roku sklep obok miał dokładnie to samo. 5 kontroli w miesiącu.
OdpowiedzHistoria byłaby bardzo piekielna, gdyby nie fakt, że ... została zmyślona, a przynajmniej ubarwiona! Autor podaje informacje, których nie mógłby mieć w rzeczywistej sytuacji. Ani autor opowieści, ani sąsiadka prowadząca sklep nie mogli wiedzieć czym zajmuje się tatuś sprawcy wypadku (z opowieści wynika, że sprawca nie był im osobiście znany), bo w żadnym postępowaniu takiej informacji by im nie ujawniono.
OdpowiedzCieszę się, że tak chętnie komentujecie moją historię. :) Mogę zagwarantować, że wszystko jest prawdą - układy układziki robią swoje, a wszystko opowiedziała mi sąsiadka (mama kolegi) - świadek zdarzeń. Pozdrawiam.
Odpowiedz