Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam do centrum miasta dość spory kawałek, który w godzinach szczytu można…

Mam do centrum miasta dość spory kawałek, który w godzinach szczytu można przebywać autobusem nawet 1,5 godziny. Czyli jadąc czy to do (kiedyś) do szkoły, do pracy czy załatwić coś w urzędzie wybieram wygodne buty - może nie są zbyt ładne, bo to sfatygowane czarne glany (co ważne - z blachą na przedzie), ale wszyscy wiemy jak to w dżungli miejskiej wygląda - tu się o coś potknę, tam ktoś mnie popchnie czy... podepcze. No właśnie.

Było to pewnego czerwcowego popołudnia, gdy wszyscy chodzili już w sandałkach, a ja po ciężkim dniu zaległam gdzieś w kącie i oparta plecami o okno drzemałam, starając się nikomu nie przeszkadzać. W pewnym momencie autobusem szarpnęło, a ja dostałam jakąś kobietą. Ot, niestabilne buciki i źle się trzymała, przeleciała przez autobus i wylądowała na mojej stopie. Zdarza się, więc po otrzymaniu przeprosin (albo i nie) wróciłabym do kolebania się w rytm autobusu, niestety nie było mi to dane.
Okazało się, że w momencie lądowania na metalowym czubku mojego buta szanownej pani złamała się niebotycznie wysoka szpila i zaczęła na mnie wrzeszczeć, że jestem nienormalna, niebezpieczna, nieprzystosowana do życia w społeczeństwie i mam jej oddać pieniądze, bo to "Luj butin"! Ja rozkojarzona po niedawnym śnie zapytałam co by było, gdyby na moim miejscu był ktoś w klapkach czy sandałach - uzyskałam odpowiedź, że to TRZEBA UWAŻAĆ. Nie mając ochoty na wysłuchiwanie jej jęków wyszłam i przesiadłam się do autobusu jadącego 50 metrów dalej.

Nie wiem jak to skomentować - gdybym miała na sobie sandały (albo inne "normalne" buty jak choćby czółenka) to jak nic palce połamane, a przynajmniej posiniaczone i podrapane.
A czy to była wina kierowcy naszego autobusu, innego kierowcy, który wymusił na nim hamowanie w miejscu, pani, która nie potrafiła porządnie chwycić rurki czy mnie, która sobie grzecznie spała w śmiercionośnych butach - to już inna sprawa...

komunikacja_miejska

by Hancia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar rodzynek2
13 19

Ale "Luj butin" są najważniejsze. Paniusia może skrzywdzić "Luj butinami" innych. Ba od biedy paniusia może zostać skrzywdzona, ale nie jej "Luj butin".

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
24 30

Na loboutina stać a musi jeździć tramwajem? :P

Odpowiedz
avatar IPL
18 22

@Poziomeczka: Kredyt wzięła.

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
14 20

@IPL: Pewnie jeszcze w providencie :P

Odpowiedz
avatar Hancia
15 17

@Poziomeczka: Nie wiem czy to faktycznie były louboutiny, nie rozpoznaję po modelu, ale przynajmniej tak mówiła. Że jej luj butiny popsułam ;)

Odpowiedz
avatar sla
13 15

@Poziomeczka: Na podróbę pewnie stać :).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 16

@Poziomeczka: Może właśnie temu musi jezdzić tramwajem, że całą kasę wydaje na "luj butina" :P

Odpowiedz
avatar Caryca
13 13

Glany już niejednemu uratowały stopę :D

Odpowiedz
avatar intruS
0 0

@Caryca: I niejednemu zabiły :)

Odpowiedz
avatar ieyasu
11 11

Zawsze można dopasować butki do pary. Dobrze wycelowanym kopniakiem w drugą szpileczkę. I problem sam by się rozwiązał - paniusia miałaby baletki "lujbutina" :)

Odpowiedz
avatar intruS
-4 4

Glany w KM są faktycznie niebezpieczne. Już mniejsza, jak ktoś złamie sobie obcas wpadając na Ciebie albo ową szpilką trafi akurat w tę część, w której metalu nie ma. Ty cierpisz, ale nie masz poczucia winy. Ja parę lat temu przez hamownie zdeptałam glanem panią w japonkach. To tej pory jest mi jej żal :/

Odpowiedz
avatar Kosiciel
1 3

@intruS: Gdyby pani również miała glany, nie byłoby problemu ;)

Odpowiedz
avatar Hancia
1 1

@intruS: Analogiczna sytuacja jak ze szpilkami w mojej historii. Czy glan (lub inny ciężki but, np. obuwie ochronne z zakładów przemysłowych), czy szpilka, stopie się obrywa. No cóż, wystarczy uważać, żeby nikogo nie zdeptać (nawet jeśli ma się japonki), a jeśli już się zdarzy to... PRZEPROSIĆ?

Odpowiedz
avatar BiAnQ
0 0

Nie "czy mnie", tylko "czy moja"...wina.

Odpowiedz
Udostępnij