Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Znajoma straciła dziecko w piątym miesiącu ciąży. Bardzo to przeżyła. Po załatwieniu…

Znajoma straciła dziecko w piątym miesiącu ciąży. Bardzo to przeżyła. Po załatwieniu formalności związanych z pogrzebem (płód miał siedemnaście tygodni i po jego urodzeniu wydano akt urodzenia ze wzmianką, że dziecko urodziło się martwe; dzięki temu matka mogła starać się o zasiłek pogrzebowy i urlop macierzyński w wysokości ośmiu tygodni).

Znajoma zgłosiła się do firmy ubezpieczeniowej, aby dokonać formalności związanych z wypłatą odszkodowania za śmierć dziecka. W czasie tej wizyty znajoma się rozkleiła, co przedstawicielka ubezpieczalni skomentowała:
- Czym się Pani tak przejmuje? Przynajmniej dostanie Pani pieniądze.

Opada wszystko...

empatia

by Smena
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar minutka
12 18

Pogratulować babie wrażliwości i wyczucia... Szkoda mamy i szkoda maluszka.

Odpowiedz
avatar Szyszunia
12 14

Niektórzy ludzie to jednak mają sieczkę zamiast mózgu... Najserdeczniejsze wyrazy współczucia dla znajomej.

Odpowiedz
avatar IPL
13 15

@Shaienne: Każdy robi co uważa za słuszne. Ja bym pochował w grobowcu rodzinnym. Dla mnie 17-tygodniowy płód to człowiek z nie tylko tkanka płodowa.

Odpowiedz
avatar Cyjanek
2 4

Skąd ta pewność?

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
7 9

@IPL: Tym bardziej jeśli już matka czuła ruchy dziecka. Ja pierwsze delikatne czułam w 16 tygodniu (bardzo szybko, ale chłopak duży) teraz jestem w 23 i nie potrafię sobie wyobrazić nawet co ta kobieta przeżyła. Znieczulica niektórych ludzi odbije im się czkawką, z drugiej strony nie wszystko da się zrozumieć jeśli chodzi o takie tematy...

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
9 15

@IPL: Wiesz, dla niektórych zlepek komórek, dla innych ukochane dziecko. Kwestia podejścia. I chyba żadnej z tych opinii nie da się ocenić jako dobrą czy złą.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2015 o 22:53

avatar lazy_lizard
11 23

@IPL: Może to zależy od podejścia osoby której dotknęła tragedia? Ja jestem zwolenniczką aborcji na żądanie, ale gdyby bliska mi osoba cierpiała po poronieniu, to raczej nie wygłaszałabym przed nią teorii o tym, że nie uważam jej dziecka za dziecko. Dla tej osoby byłaby to dotkliwa strata i nie sądzę by było to na miejscu.

Odpowiedz
avatar mitzeh
11 17

@IPL: Zapominasz o jednej bardzo ważnej rzeczy - nastawieniu matki. Jeżeli ktoś decyduje się na aborcję, to dlatego, że nie chce dziecka, i całkiem naturalne jest, że nie formuje jakichś większych emocjonalnych więzi ze zlepkiem komórek. Kobieta z historii najwyraźniej chciała urodzić dziecko, więc pewnie od momentu, gdy dowiedziała się o ciąży, nastawiała się na macierzyństwo, spersonifikowała sobie ten zlepek komórek i dlatego jego utrata była dla niej traumą. A jeżeli chodzi o podejście osób trzecich, bo do tego pijesz - dla mnie biologicznie jest to tylko płód, ale z szacunku dla ciężarnych mówiąc o nich będę się dostosowywać do ich narracji - w przypadku kobiety chcącej aborcji spokojnie będę mówić o "zlepku komórek", w przypadku kobiety pragnącej dziecka i przywiązanej do zarodka przejmę jej sposób mówienia o ciąży i będę ten zlepek nazywać "dzieckiem". Ot cała filozofia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2015 o 23:40

avatar lazy_lizard
7 9

@IPL: Wiesz, nigdy nie da się wczuć w czyjeś emocje i odczucia. Myślę, że nie byłabym w stanie zrozumieć tej straty, ale nie to byłoby najważniejsze w tej sytuacji.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
10 12

@IPL: Byłabym w stanie pocieszać, ponieważ znam uczucie straty i żałobę. Poza tym w takiej sytuacji najważniejsze jest dla mnie to, że bliska mi osoba cierpi a nie to czy uważam jej stratę za zasadną czy nie. Nie mnie oceniać co dla kogo jest powodem do smutku, i to, że jest to niezgodne z moimi poglądami nie stanowi przeszkody żeby okazywać wsparcie. Jak sam napisałeś, empatia a nie analizowanie tego czy żałoba jest zasadna czy nie.

Odpowiedz
avatar elefun
1 3

@mitzeh: taka prosta zasada, a tak ciezko ja innym ludziom zrozumiec.

Odpowiedz
avatar mitzeh
5 13

@IPL: Nie. W takiej sytuacji uznaję, że mój pogląd na kwestie biologiczne jest całkowicie nierelewantny - po prostu: bez znaczenia, ponieważ to, do czego się odnoszę, to emocje tej kobiety. Mówię "współczuję ci, przykro mi, że straciłaś dziecko" i akceptuję to, że ta kobieta - z jej punktu widzenia - rzeczywiście straciła dziecko i jest to dla niej straszne przeżycie. Nie myślę przy tym "nad czym ty płaczesz, idiotko" i nie odbieram jej prawa do przeżywania żałoby, widzę, że jej cierpienie jest rzeczywiste, niezależnie od tego, co ja uznaję za obiektywną, biologiczną prawdę (to znaczy - że z biologicznego punktu widzenia to jeszcze nie był "mały człowiek"). Moje przekonania dotyczące biologii nie uniemożliwiają mi odczuwania współczucia wobec kobiet, które straciły dziecko, ponieważ - jak pisałam - to ich autentyczne cierpienie budzi moją empatię i uważam, że w takiej sytuacji po prostu nie ma miejsca na teoretyczną dyskusję "czy biologicznie to już było dziecko, czy jeszcze nie". Ona czuje, że straciła dziecko, które już zdążyła pokochać i ja szanuję to cierpienie. Tak samo współczuję (nie porównuję tych sytuacji, staram się po prostu opisać mechanizm) komuś, kto rozpacza, bo, nie wiem, zepsuł mu się samochód i nie ma pieniędzy na jego naprawę, i czuje, że mu się świat kończy z tego powodu (jakkolwiek absurdalnie to brzmi, są takie przypadki) - w sytuacji, w której ktoś zwraca się do mnie ze swoim bólem i cierpieniem, nie interesują mnie teoretyczne rozważania, czy "jest powód do płaczu", tylko fakt, że i w jaki sposób ta osoba ich doświadcza - innymi słowy, w konfrontacji z czyimś cierpieniem przyjmuję perspektywę tej osoby. Mam nadzieję, że trochę to wyjaśniło sprawę :)

Odpowiedz
avatar mitzeh
5 9

@IPL: lazy_lizard krócej ujęła to, co ja starałam się przekazać, odniosę się tylko do ostatniego zdania Twojej wypowiedzi - nie, nie zgrzytałoby mi to, bo choć rzeczywiście może mi nie być żal samej utraconej tkanki, BYŁOBY MI ŻAL cierpiącej znajomej. Naprawdę nie wiem, jak Ci to prościej wytłumaczyć.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
5 7

@IPL: Nie, bo współczuję jej samego uczucia straty czegoś co było dla niej ważne, nie zastanawiam się wtedy czy to było dziecko, płód czy dar boży, bo to po prostu nie ma znaczenia.

Odpowiedz
avatar IPL
-4 6

@mitzeh: Czyli po prostu się nad nią litujesz. Bo skoro sam fakt utraty dziecka nie budzi twojego żalu, a budzi go smutek kobiety, bo mamy do czynienia nie ze współczuciem, tylko z litością. Co to znaczy: "autentyczne cierpienie budzi moją empatię"? Empatia to umiejętność, zdolność do poznawania i współodczuwania emocji. Dotyczy smutku, ale też radości, złości, irytacji, lęku, zawstydzenia itd. Ma się empatię na jakimś poziomie, albo jej się nie ma. Nie da się "budzić empatii". W tej sytuacji cierpienie tej kobiety budzi w tobie nie empatię tylko litość.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
4 4

@IPL: Ale ja rozumiem, że strata dziecka boli. Przyzwyczajasz się do tego, że nie jesteś sam, że rozwija się nowe życie. Ja jestem w stanie to zrozumieć, mimo że sama nie chcę być matką. Poza tym ja ciągle mówię o okazywaniu współczucia bliskiej osobie, więc wiem, że jej się życie zawaliło. I nie uważam, żeby to, że uważam, że każdy ma prawo oceniać te sprawy po swojemu stało w sprzeczności ze zrozumieniem, że dla kogoś ta ciąża może być całym światem.

Odpowiedz
avatar IPL
-3 9

@lazy_lizard: Jakiego dziecka? Przecież to dla ciebie tylko tkanka płodowa. Jeżeli nie czujesz żalu z powodu śmierci dziecka, bo uważasz, że to była tkanka płodowa, ale jest ci przykro, bo tej kobiecie jest smutno, to NIE JEST TO WSPÓŁCZUCIE, TYLKO LITOŚĆ. Nie jest ważne co okazuje, ty się nad nią litujesz. Nie współodczuwasz, bo w takiej sytuacji na chwilę musiałabyś zmienić światopogląd.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
0 2

@IPL: Przeczytaj sobie moje wypowiedzi, nigdzie nie napisałam, że moim zdaniem to tylko tkanka płodowa, tylko że jestem zwolenniczką aborcji na żądanie, żeby każdy mógł decydować za siebie.

Odpowiedz
avatar IPL
-1 5

@lazy_lizard: Czyli jesteś za tym, by móc swobodnie zabijać ludzi na wczesnych etapach ich rozwoju? No bo skoro uważasz, że płód i embrion to człowiek, to dając zgodę na aborcję na życzenie, zgadzasz się na prawne usankcjonowanie morderstwa. Tym dla osoby uznającej, że embrion jest istotą człowiekiem jest aborcja.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
0 4

@IPL: Hola, hola. W historii mowa o 5 miesiącu ciąży, a to już nie embrion tylko płód. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wykonuje aborcji w 5 miesiącu. I tak, jestem zwolenniczką mordowania jak to ładnie ująłeś. Oczywiście w granicach rozsądku, czyli w okresie gdy jest to bezpieczne dla matki.

Odpowiedz
avatar IPL
-1 5

@lazy_lizard: 24 tydzień graniczny wiek dopuszczalnej aborcji na życzenie w wielu krajach. Taki wiek aborcji na życzenie chce u nas wprowadzić lewica. Naprawdę jesteś przekonana, że embrion to człowiek i nie czujesz się źle, wiedząc, że za twoim przyzwoleniem ktoś tego człowieka zabija? A gdyby ktoś za twoim przyzwoleniem zabijał pięciolatka, przecież też człowieka, to nie miałabyś dyskomfortu? Chyba, że, wbrew wcześniejszym deklaracjom, uważasz pięciolatka za bardziej ludzkiego człowieka od embrionu. Ja rozumiem spokój sumienia tych, co uważają embrion za tkankę płodową i godzą się na aborcję. Dla nich aborcja to rodzaj zabiegu kosmetycznego, zapobiegającego przytyciu i rozstępom. Ale to, że ktoś ze spokojem sumienia godzi się na, w jego ocenie, morderstwo, to mi się w głowie nie mieści.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
0 2

@IPL: Mi też się wiele rzeczy w głowie nie mieści. A pięciolatka uważam za "bardziej" ludzkiego z prostej przyczyny - żyje poza ustrojem matki. Chodzi mi o to, że jest fizjologiczne zdolny do samodzielnego życia, nie wchodzę tu w kwestie opieki nad potomkiem. I właśnie kwestia tego uzależnienia życia płodu od życia matki nie daje mi spokoju. Wiem, że nie można być "trochę" człowiekiem, ale nie umiem tego inaczej nazwać. Chyba najbardziej skłaniam się ku temu, że skoro płód jest fizjologicznie zależny od życia matki, to jest jakby częścią jej organizmu. I powinna mieć prawo zdecydować co z tym zrobić. Jestem w stanie zrozumieć kobietę dla której poronienie to koniec świata, ponieważ przygotowywała się na przyjęcie potomka, podporządkowała temu życie itp itd. Ale jestem też w stanie trochę zrozumieć osobę dla której płód to tylko tkanka a nie człowiek. Tak jak pisałam, moim zdaniem żadnego z tych podejść nie umiem zakwalifikować jako dobre czy złe.

Odpowiedz
avatar IPL
0 4

@lazy_lizard: Ale embrion i płód nie jest częścią organizmu matki. Jest oddzielnym, unikalnym organizmem. A, że jest w 100% zależny od matki, nie zabiera mu prawa do bycia człowiekiem. Noworodek też jest w 100% zależny do opieki innych osób, bez karmienia mlekiem kilka razy dziennie i troski szubko umrze. Gdybyśmy fakt niezdolności do samodzielnej egzystencji uznawali za podstawowe kryterium człowieczeństwa to pozbawiamy prawa do nazywania się ludźmi małe dzieci, niedołężnych starców, osoby pod respiratorami i w śpiączkach. W tej kwestii sprawa jest zero-jedynkowa. Albo embrion jest człowiekiem z wszystkimi tego konsekwencjami, jak prawo do ochrony życia, albo nie jest człowiekiem i można go zabijać kiedy się tylko chce, za to nie ma co opłakiwać po poronieniu, bo on ma wartość złamanego paznokcia - poronił się, trzeba zrobić nowego.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
-1 1

@IPL: Mówiłam, że chodzi mi o czystą fizjologię. Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić 3-miesięczny płód żyjący bez łożyska i połączenia pępowiną z matką. Poza tym uważam dalszą dyskusję na ten temat za bezcelową bo ani ja ani ty zdania nie zmienimy.

Odpowiedz
avatar IPL
0 0

@lazy_lizard: OK. Wracam do pracy przy papierach. Miłego dnia.

Odpowiedz
avatar katarzyna
-1 1

@IPL: bo nie współczujemy obumarłemu zlepkowi komórek, lecz żywej kobiecie, która utraciła coś, na czym jej bardzo zależało.

Odpowiedz
avatar IPL
20 24

@Fomalhaut: Idźmy dalej. Jakieś 500 lat temu oglądanie publicznego torturowania i uśmiercania ludzi było częstą rozrywką rodzinną. Ludzie brali swoje małe dzieci i oglądali jak skazańcowi łamią kości, obdzierają go ze skóry, a potem temu udręczonemu człowiekowi ścinają głowę. Bili brawo, śmiali się, zakładali się ile wytrzyma. Nawet łapali tryskającą krew na chusteczki, bo taka zakrwawiona szmatka była ich zdaniem niezłym talizmanem. A dzisiaj, w tych popieprzonych czasach, jak ktoś zobaczy śmierć drugiego, to od razu ma uraz psychiczny. Nawet żołnierze wracający z Afganistanu. Proponuję przywrócić publiczne tortury na oczach dzieci. Tak w ramach hartowania nowego pokolenia.

Odpowiedz
avatar archeoziele
15 15

@Fomalhaut: Tak, jesteś psycholem bez serca. Mam kuzynkę. Przez 5 lat starała się o dziecko- przechodziła i zabiegi in vitro, i kuracje hormonalne, coś jej nawet chirurg musiał poprawiać. 2 razy traciła ciążę już dość zaawansowaną. Naprawdę uważasz, że dla takiej osoby utrata ciaży to jak złamany paznokieć? Następnym razem pomyśl trzy razy zanim usiądziesz do klawiatury. A co do Twojej babci... widać po kim masz geny. Moja straciła dziecko. Jej córka zmarła kilka tygodni po porodzie, w 1955 roku. Babcia do końca życia cierpiała z tego powodu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2015 o 21:37

avatar Katka_43
7 9

@archeoziele: Bo każdy inaczej to odczuwa. Mojej teściowej córka, zmarła zaraz po porodzie 50 lat temu. Odwiedza grób do tej pory i pamięta. Ja się powstrzymam od komentarzy, w takiej sytuacji nie byłam nigdy i naprawdę ciężko mi powiedzieć cokolwiek.

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
8 8

@Katka_43: Moja babka straciła dziecko kiedy miało osiem lat i do tego stopnia siadło jej to na psychice, że mimo posiadania trójki innych dzieci, nie jest normalna. Strata dziecka to strata dziecka, nieważne czy ma tydzień czy dwadzieścia lat. I kocha się je przed narodzinami, więc czas tu nie gra roli.

Odpowiedz
avatar archeoziele
4 4

@Katka_43: Owszem. I to nawet te 400 czy 500 lat temu, gdy śmiertelność dzieci była bardzo wysoka (ok. 50% dzieci umierało przed ukończeniem 7 roku życia) a śmierć towarzyszyła ludziom na co dzień, rodzice cierpieli po stracie.

Odpowiedz
avatar Shineoff
9 11

Niezależnie od tego jak ktoś przeżywa poronienie (niektórzy się załamują, a inni jakoś trzymają - przecież każdy człowiek jest inny i inaczej odczuwa traumatyczne sytuacje) to wypowiedź pani z ubezpieczalni była nie na miejscu. Inna sprawa, że z tego co słyszałam, w niektórych szpitalach zwłoki płodu są wydawane rodzicom i są oni przymuszani do wyprawienia mu pogrzebu. To jest nienormalne, ja bym tak nie chciała, wolałabym jednak mieć wybór...

Odpowiedz
avatar IPL
2 14

@Shineoff: Zwłoki to zwłoki. Ludzkim należy się pochówek lub spopielenie. Dla mnie naturalne jest, że zwłokami zajmuje się rodzina. W końcu to poronione dziecko było ich. Zostawianie zwłok płodu, by szpital coś z nimi zrobił to krok w stronę zostawienia zwłok dziadka, by szpital coś z nimi zrobił, bo rodzina się brzydzi trupa i nie lubi pogrzebów. Poza tym śmierć dziadka ich straumatyzowała i muszą sobie od tematu odsapnąć.

Odpowiedz
avatar Katka_43
7 7

@IPL: Chyba też bym pogrzeb zorganizowała. Jakoś uwierała by mnie myśl, że moje dziecko leży w kuble razem z np. odciętymi nogami czy woreczkiem żółciowym, czekając na utylizację.

Odpowiedz
avatar IPL
5 7

@Katka_43: Rodzina, to do chol@ry rodzina, nieważna jak wcześnie ktoś umarł i jak bardzo był chory. Każdemu członkowi rodziny należy się godny pochówek i pamięć żyjących krewnych. Życie to nie tylko urodziny i zdane matury, ale też śmierć i choroba.

Odpowiedz
avatar Katka_43
3 3

@IPL: No dokładnie.

Odpowiedz
avatar IPL
12 12

@pawel78: Wiesz, akurat się z tym nie zgadzam. Fakt bycia całkowicie zależnym od innej osoby i niezdolnym do samodzielnego życia, nie odbiera człowieczeństwa. Noworodek, na przykład, "pasożytuje" na organizmie matki - bez mleka i całodobowej opieki szybko umrze. 90-letnia staruszka z otępieniem, co prawda nie pobiera pokarmu z organizmu opiekuna, ale bez jego codziennej troski szybko umrze, bo jest niezdolna do samodzielnego życia. Tak samo osoby w śpiączce? A osoba reanimowana? Bez pobierania oddechu od ratującej ją osoby metodą usta-usta umrze. Czy ona na czas reanimacji przestaje być człowiekiem?

Odpowiedz
avatar Katka_43
3 7

@pawel78: Wymyśl inny sposób na pojawienie się na tym łez padole, pasożycie niegdysiejszym.

Odpowiedz
avatar Katka_43
3 7

@IPL: No cóż, utylizować. Taka cywilizacja, tylko ci co samodzielnie mogą decydować o sobie, mogą żyć. Tylko zapominają, że jak się urodzili, to gdyby tymi pasożytami nie byli, nie żyliby. Co do osób starszych. Kiedyś dbali o to, żebyśmy dorośli. Teraz są jak te noworodki. Mam nadzieję tylko, że ci młodzi, co teraz narzekają na te pasożyty, za lat 50, srając pod siebie zachowają się elegancko i zejdą.

Odpowiedz
avatar superhans
-5 5

no bo jak można przywiązać się emocjonalnie do płodu, który nigdy jeszcze żadnej myśli nie wytworzył ani nie miał świadomości

Odpowiedz
Udostępnij