Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia sprzed lat... oj wielu. Nie było jeszcze takiego parcia na wyprowadzanie…

Historia sprzed lat... oj wielu. Nie było jeszcze takiego parcia na wyprowadzanie psów na smyczy i w kagańcach, a o sprzątaniu po psie nikt nie słyszał.
Ciche, spokojne osiedle w Warszawie. Bloki niezbyt wysokie, dużo zieleni i mała, niezbyt ruchliwa uliczka przechodząca na obrzeżu osiedla. Samochody nie były aż tak powszechne jak obecnie, więc tylko od czasu do czasu jakiś przemykał.

W jednym z bloków obok tej uliczki mieszkała pani [E] z rodziną i psem. I właśnie psa dotyczy opowieść.
Pies, mały czarny kundel, był wypuszczany rano, jak jego pani wychodziła do pracy i biegał samopas po podwórku do późnego popołudnia. Dzieci pani [E] nie bardzo się przyznawały do futrzaka. Ktoś mu coś rzucił do jedzenia, popił wody z kałuży, a jego ulubionym zajęciem było ganianie samochodów.

Leżał na trawniku obok ulicy i wyczekiwał, jak jakiś samochód będzie przejeżdżał przez jego terytorium, biegł za nim i próbował ugryźć go w oponę. Jakoś szczęśliwym trafem wychodził cało z tej zabawy, może kierowcy byli ostrożni, a może sam pies wiedział, jak się obchodzić z kupą złomu.
W końcu nie wytrzymała pani [E]. Wzięła rozpęd, wycelowała i sama najechała swoim samochodem na psa. Pies przeżył, ale przez długi czas na osiedlu był spokój - był znoszony na spacer z tylnymi łapami w gipsie. Pani [E] nie wstydziła się swojego uczynku, mało tego rozpowiadała innym, że w ten sposób oduczy sierściucha biegania za pojazdami. Nie nauczyła. Po zdjęciu gipsu, zwierzak wrócił do ulubionego zajęcia.

Nie skłoniło to też pani [E] do jakichkolwiek przemyśleń. Nadal wypuszczała psa luzem, nie interesowała się nim wcale, a smycz, jeżeli w ogóle była, chyba zakurzyła się gdzieś w kącie. Żeby nie było wątpliwości - [E] nie była wcale z marginesu społecznego, była lekarką z zapędami do ustawiania życia (szczególnie moralnego i duchowego) innym ludziom.

sąsiedzi

by myscha
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar koniecznickiem
15 19

zrobiło mi się tak przykro ..

Odpowiedz
avatar Iceman1973
4 6

Odniosę się tylko do wypuszczania psa i Twojego stwierdzenia, że niczego to tej Pani nie nauczyło. I co Cię tutaj tak dziwi? Czasy, które opisałaś zdaniem "historia sprzed lat wielu, oj wielu" tak po prostu miały. Psy same latały i same przychodziły do domu. To była normalka dla każdego. A uczynek Pani naganny.

Odpowiedz
avatar monikamaria
9 9

Nie mieści mi się w głowie takie okrucieństwo. Jak normalnie nikomu źle nie życzę, tak tym razem bardzo brzydkie myśli mi do głowy przychodzą.

Odpowiedz
Udostępnij