W wolnym czasie (w ramach odreagowania typowo biurowej, "kreatywnej" pracy, którą uprawiam w tygodniu) dorabiam sobie na waciki jako pokojowa w jednym z warszawskich hosteli.
Pracuję tam już 3. miesiąc. Przywykłam do kup, rzygowin, wszechobecnych niedopitych piw i absolutnego syfu. Rozumiem, że ludzie są tylko ludźmi i wstydzą się zapytać o domestos, żeby po sobie posprzątać.
Jednak to, co zostałam w tę niedzielę w sprzątanym apartamencie, przerosło moje zdolności percepcyjne o lata świetlne.
Apartament wygląda jak typowe mieszkanie - 2 pokoje, kuchnia, łazienka. Standardowe sprzątanie sprowadza się do zmiany pościeli, odkurzenia, przetarcia frontów szafek i blatów, umycia podłogi, ogarnięcia łazienki - standard. Czasami goście zostawią jedzenie w lodówce albo naczynia do zmycia.
Ogarnęłam wszystko i zabrałam się za te nieszczęsne naczynia. Kilka kubków, toną do uszek w spienionej, brudnej wodzie, myślę - zapchało się, o fuj! A może goście chcieli być mili i zaczęli wymaczać?
Pakuję dzielnie rękę w ten syf odetkać sitko, a tu niespodzianka - woda się barwi na czerwono. W zlewie pod kubkami kawałki zbitego szkła po kieliszkach. Resztką ręki (no dobra, ręką z naciętymi solidnie palcami) wyciągam garść podgniłych malin i kawałek szkła 6x3 cm. Potem kolejne.
Co trzeba mieć w głowie, żeby zostawić coś takiego? A może to były sidły na podłą sprzątaczkę? No idea. Nie zamierzam mówić "prawie zabili niewinnego człowieka". Ale kartkę przyczepić, w recepcji zasugerować, czy coś? Ja przeżyłam swoje małe "oszukać przeznaczenie" i nawrócona apeluję o myślenie. :-)
hostel
" Kilka kubków, toną do uszek w spienionej, brudnej wodzie, myślę - zapchało się, o fuj!" - oczywiście co się robi, gdy w zlewie jest tak brudna woda, że nic nie widać (a na dodatek wzbudza ona obrzydzenie) - "Pakuję dzielnie rękę w ten syf" bez nałożonych chociażby tych żółtych gumowych rękawiczek. Odwaga czy głupota?
Odpowiedz@imhotep: No właśnie mnie też to zastanawia. A potem tę rozciętą rękę autorka znowu do tej wody wkłada, bo żeby to szkło wyciągnąć. Co tam, że już się pocięła, może pociąć się jeszcze bardziej... logika.
OdpowiedzZmora pocięcie swoją droga, ale kto by chciał wkładać jakby nie było otwarta ranę do brudnej wody?
Odpowiedz@imhotep: a jak inaczej wyjąć kurek z zlewu lub wyciągnąć coś, co tam zalega? A że bez rękawiczek to inna kwestia...
Odpowiedz@imhotep: rękawiczki w starciu ze szkłem raczej niewiele pomogą.
Odpowiedz@allein: ale drugą rękę miała całą. Może ja glupia jestem ale do syfu nie wkładam uszkodzonej części ciała. A korek można podważyć nożem, woda zleci i widać co i jak. Kurde, myślenia trochę.
Odpowiedz@mlodaMama23: Miałam na myśli i kwestię brudnej wody i szkła, ale chyba nie doprecyzowałam. Wybacz. @Agness92: Ale trochę pomogą. Zresztą są specjalne rękawiczki do tego, można kupić.
Odpowiedz@Zmora: nieprecyzyjnie się wyraziłam/nie dopowiedziałam - miałam takie zwykłe, gumkowate rękawiczki, które nic nie dały... Do zlewu łapę wsadziłam raz (o naiwna). Patrzę, się woda barwi, więc wyciągam rękę (z zamysłem - raz i miejmy to z głowy, skoro i tak już szkarłatem poszło) pełną malin i szkła. Bez pakowania po raz drugi! A z tym podważaniem to do niczego, tam było takie sitko, które musiałabym na milimetry podważać..
OdpowiedzSidła.
Odpowiedzod niedzieli minęło trochę czasu, ale wizyta u lekarza/na SORze przeciwtężcowy, antybiotyk przeciw WZW? niech lekarz powie co jeszcze. HIV - raczej mała szansa
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Dali tylko na tężec i to też z łaski. Ale "to (naprawdę) porządne miejsce", więc na 99,9 nic nie było. :-)
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: antybiotyk przeciw WZW? Pierwsze słyszę. WZW = wirusowe zapalenie wątroby, na wirusy antybiotyki nie działają.
Odpowiedz