Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Długo czytałam historyjki różnej maści o piekielnych klientach w supermarketach i zawsze…

Długo czytałam historyjki różnej maści o piekielnych klientach w supermarketach i zawsze mnie to bawiło jak klienci mogą być wkurzający. Do czasu aż sama nie zostałam kasjerką w jednym z supermarketów (taka sieć niebiesko-żółta).

Przychodzą do mnie klienci maści różnistej, od tych super-spoko, przez normalnych ludzi po ewenementy. I o tych paru ewenementach chciałam powiedzieć.

Jak na każdy sklep w niedużym mieście przystało mamy bogatą ofertę tzw. "bełtów", czyli win do 5.50zł. Przychodzi Pan lekko czerwony i zarośnięty na twarzy i mówi do mnie:
[P]an: Pińć.
[J]a: Słucham?
[P]: No pińć.
[J]: Ale co "pińć"? Pięć setek Pan chce? Pięć deko cukierków?
[P]: No za pińć! No!
[P]: Setkę za pięć złotych?
[J]: No wino za pińć!

Chryste Panie.

A propos Chrystusa - nie cierpię pracować w niedzielę na popołudniową zmianę. Obok naszego sklepu jest kościół, więc niedziele mamy bardzo ciekawe. Duży ruch, ale co tam - sklep zarobi, będzie fajnie.
Wyglądam jak wyglądam- zionie ode mnie punkowskim klimatem na odległość. Jakieś spodnie w kratę, jakieś koszulki z "pankowskimi" zespołami, kolczyki w uchu i jeden w wardze. Zazwyczaj staram się przychodzić ładnie ubrana do pracy, ale czasami jak się prania zrobić nie chce to się chodzi w tym co zostało. Chociaż ubrania to swoją drogą, ale mam wygolone boki głowy i czerwone włosy. Nieraz od klientów (właśnie wracających z kościoła) słyszałam teksty typu:

1. A Pani to chyba pod kosiarkę wpadła, hihihi, niewyobrażalne.
2. A to w wardze nie przeszkadza w całowaniu, hehehe, bo moglibyśmy spróbować i sprawdzić hehehe (Pan ok. lat 50, obok żona).
3. Proszę zawołać drugą kasjerkę, bo nie chcę, żeby szatan (sic!) mnie kasował.

Jeden Pan zauważył, że mam opaskę dawcy organów.
[P]an: A co to tam pisze?
[J]a: Jestem dawcą organów.
[P]: Po co?
[J]: No bo po śmierci organy nie będą mi już raczej potrzebne, a mogę uratować komuś życie.
[P]: I pójdzie Pani taka pusta do Jezusa? Jak wydmuszka?

Nie, tego nawet mi się komentować nie chce.

Oczywiście w niedzielę jest też deficyt drobnych - no bo jaśnie Pani przecież dała na tacę to drobnych nie ma i rzuca stówą, a potem stoi nade mną, pakuje zakupy i mówi jaka to ona biedna nie jest. Bo te rzeczy są drogie. Bo w innych sklepach taniej.

Facet, który przebił wszystko:

[F]acet: Dała Pani dzisiaj na tacę?
[J]a: Jestem aktualnie w pracy, poza tym rzadko chodzę do kościoła.
[F]: To powinna Pani całą wypłatę Jezusowi przekazać teraz (nie ściemniam, słowo w słowo cytuję!)

Po czym [F] odwraca się do Pana, który stał za nim i mówi:

[F]: A Pan to zawsze mówisz, że Pan dajesz, a jeszcze nigdy nie widziałem! Do widzenia!

Popatrzyliśmy na siebie z tym Panem po czym stwierdziliśmy, że Facet jest je*nięty.

Przychodzą również stali klienci. Jest między innymi wśród nich ON. "Ślepy"- ksywa nadana od jego białego oka.
Ślepy ma lat ok. 80 i straszny z niego flirciarz. Obrzydliwie mu to wychodzi. Podszedł raz do mnie jak byłam na kasie, ludzi pełno, a on daje mi notesik i mówi "Napisz mi ile razy w miesiącu się dupcys". No jak babcie lubię, zwymiotuję. I nic to, że powiesz mu "Niechże Pan stąd idzie, obrzydliwy Pan jesteś!". Wydaje mi się, że to go jeszcze bardziej nakręca. Raz przyszedł do koleżanki na wędliny i mówi "Przyniosłem Ci mojtki. Ubierzesz se, bedziesz łodniejsza". Ludzie, serio?

To, co klienci potrafią zrobić na warzywniaku to przerasta ludzkie pojęcie. Ja jeszcze zrozumiem udziubać sobie jedno winogrono. Zjeść śliwkę. Do jasnej cholery, zrozumiem nawet jak ktoś mi zostawi nadgryzione jabłko - no wieśniak. Ale jak do ku*wy nędzy można skosztować ziemniaka?! Po co?! Po co zostawiać DWANAŚCIE nadgryzionych ziemniaków?! (znaleźliśmy później tego śmieszka, ale to opowieść na kiedy indziej).

Jak idziesz do sklepu to błagam - upewnij się, że masz ze sobą kasę. Babka robiła zakupy za ponad 150zł. Zapomniała pieniędzy, a mieszka dwie wsie dalej. Zostawia wszystko. Później ja, zamiast delektować się herbatą na piętnastominutowej przerwie muszę roznosić towar po całym sklepie.

Zostawianie rzeczy gdzie popadnie. Okej, mi też czasem nie chce się zapierniczać cały sklep, żeby odnieść jakiś towar, ale jeśli jest z chłodni nabiałowej albo z zamrażarki to odniosę na swoje miejsce. Ostatnio frontowałam czipsy i patrzę, a tu jakiś wór z wodą... Pewnie jakieś 3h temu były to kostki lodu.

Dzieciaki. Ciekawskie wszystkiego. Dzieci, które z nudów zaczynają rzucać się batonikami i innymi "impulsowymi" produktami przy kasie.
Dzieci, które mówią do mnie na "Ty". Chłopczyk, lat ok. dwanaście. Miałam mu wydać 14gr, a on do mnie:

- Laska, kup sobie za to coś ładnego.

Albo słyszę ze środka sklepu: Ku*wa! Ku*wa! Babcia kup mi to! Jezu!"
Te same krzyki przy kasie, ja już chce zwariować, na to babcia: "Proszę się nie przejmować, on się tylko tak bawi." Jasne. Bawi.

Mimo wszystko lubię tą pracę, bo jest fizyczna. Cały czas jestem w ruchu, na biurko przyjdzie czas za jakieś 20 lat :)
A klienci, wiadomo - są tacy, dla których aż chce się wstawać do pracy, i są tacy, którym najchętniej dalibyśmy w twarz meblem kuchennym :)

sklepy

by ~punkkasjerka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bonsai
5 19

"Laska, kup sobie za to coś ładnego. (Serio? :V)" I co kupiłaś?

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
21 21

Wydała na głupoty :)

Odpowiedz
avatar PooH77
8 10

@bonsai: Zbiera na winko za "pińć"... :P Albo na tacę zostawi. Zanim się zdecyduje na pójście do kościoła, spora sumka się nazbiera ;).

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 8

@bonsai: Jak to, co kupiła? Waciki!

Odpowiedz
avatar gateway
25 27

@imhotep: ogólnie coraz bardziej wkurzające się robi to czytanie (prawie za każdym razem) tekstów w stylu "to pierwsza historia, proszę o wyrozumiałość". Jeżeli piszecie poprawnie po polsku i macie coś ciekawego do opowiedzenia, to naprawdę - śmiało można sobie taki wstęp darować.

Odpowiedz
avatar jedendwatrzy
15 15

@gateway: dokładnie. a jeśli debiutant nie pisze poprawnie po polsku, to raczej wątpię, żeby czytelnicy stwierdzili: "to pierwsza historia na tym portalu, nie musi używać poprawnego języka".

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 10

@imhotep: No wiesz, to taki zabieg stylistyczny, żeby nie powtarzać dwa razy tego samego słowa. Raz powiesz historyjka, raz historia, raz opowiadanie, raz opowiadanko...

Odpowiedz
avatar Jorn
17 17

@hitman57: I jeszcze o coniedzielnym deficycie drobnych. Wygląda na to, że kierownik sklepu jest z gatunku tych wolno myślących, skoro jeszcze nie wpadł, żeby kasjerom na niedziele większy zapas drobniaków. Ale to oczywiście klienci są temu winni, bo któżby inny?

Odpowiedz
avatar munitalp
20 20

@Jorn: @hitman57: 1) Płacę za zakupy banknotem dwustuzłotowym - źle, bo "nie mam wydać". 2) Płacę kartą płatniczą - źle, bo zaraz będzie awaria terminala, to brak środków. Zazwyczaj oburzenie klientów. 3) Płacę poprzez telefon - jeszcze bardziej źle, bo kasjer nie wie co ma zrobić - Się nie dziwie, że kadra niewyszkolona ale migracja jest często większa niż w kilku pośredniakach w miejscowości w której mieszkam. 4) Płacę za zakupy (kwota około 200zł) drobniakami max 20gr - też źle. Ja tego w ogóle tego nie rozumiem. Pieniądz to pieniądz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 września 2015 o 18:12

avatar babubabu89
25 25

"Później ja, zamiast delektować się herbatą na piętnastominutowej przerwie muszę roznosić towar po całym sklepie." Nie, wcale nie musisz. Przerwa przysługuje Ci jak psu łańcuch.

Odpowiedz
avatar aniucha0711
-4 12

Pozdrawiam koleżankę ze "wspólną" fryzurą ;)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
3 15

punk & kasjerka ? słabo to widzę, własny czy rodzinny interes? Jeśli prywaciarz i pozwalają się tak ubierać, plus koczyk, w tak reprezentatywnym miejscu, no to zdrowia życzę, bo na pieniądz nie ma co liczyć.

Odpowiedz
avatar GythaOgg
10 16

@PiekielnyDiablik: W Netto, które raczej nie jest rodzinnym biznesem, pracują ludzie z tatuażami w widocznych miejscach, tunelami w uszach i takie tam. Ja uważam że to w porządku. To nie jest żadne "reprezentatywne miejsce" tylko sklep, nie przychodzi się tam po wrażenia estetyczne tylko po zakupy.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 11

@PiekielnyDiablik: W Lidlu nie robią z tego problemu. W tym, w którym czasem kupuję pracuje taki kasjer, że wygląd autorki przy tym - to szkółka niedzielna.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
2 10

zanim dostane więcej minusów: "W 2005 r. Sąd Najwyższy wypowiedział się w sprawie właściwego ubioru w pracy. W wydanym wyroku stwierdził, że pracodawca ma prawo zwolnić pracownika, jednakże pod warunkiem, że swoim zachowaniem, w tym wypadku niewłaściwym ubiorem, naraził go na straty bądź zagraża interesom pracodawcy." "Jednak aby karać za odstąpienie od norm, trzeba najpierw te normy ustalić." (dress code) Dlatego pytam jaki to pracodawca tak pozwala. Wiadomo jest różnica między doradcą finansowym w banku, a kasjerem w dyskoncie. Jak widać ja mam jednak wyższe wymagania. Wiem że są skrajności, można wyszukać obrazy dla: "why i can't get job"

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 września 2015 o 4:59

avatar GythaOgg
1 9

@PiekielnyDiablik: No to dostałeś odpowiedź. Netto i Lidl, na przykład, na to pozwalają. Nie sądzę, żebyśmy byli aż tak zacofanym krajem, żeby przestać robić gdzieś zakupy, bo kasjerka ma czerwone włosy. Nawet przytoczeni w historii klienci pogadali sobie, ale na zakupy nadal przychodzą.

Odpowiedz
avatar dzialkis
0 2

@PiekielnyDiablik: Też zwróciłem uwagę. W sumie przypominam sobie jeden sklep w Anglii gdzie pracowali młodzi emo itp wyglądający. I co?... za jakiś czas sklep przejęła inna sieć. Taki morał z bardzo tolerancyjnego kraju.

Odpowiedz
avatar Dove
0 6

Haha, dzięki za historię. ubawiłem się :D Sory, ale te mojtki, hahahaha:P Pozdro

Odpowiedz
avatar grupaorkow
7 9

Rozwiń opowieść o ziemniakach, chciałabym wiedzieć co kierowało tym człowiekiem.

Odpowiedz
avatar Manse
4 4

@grupaorkow: Podpisuję się. Ziemniaki tak hańbić! Wstyd!

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 14

"To powinna Pani całą wypłatę Jezusowi przekazać teraz..." O Jezu! A na co ci cała wypłata autorki teraz? Zszedłeś ponownie na Ziemię? A może w Niebie supermarket powstał?

Odpowiedz
avatar MalaSosna
0 4

Oczekiwałam znaleźć płacze, że za długo i w ogóle, ale nadzieja odzyskana! Praca z ludźmi (zwłaszcza taka, gdy choćby nie wiem co, nie możesz strzelić delikwentowi w pysk) ma swoje plusy i minusy - właśnie w tych ludziach. Podejrzewam, że te ziemniaki nadgryzły dzieciaki, by nie iść do szkoły i dostać gorączkę :D? A te ludzkie zabobony... Mi ksiądz próbował zrobił egzorcyzmy, bo według niego wyglądałam jak wampir lub inny zły duch (lubiłam malować oczy czerwoną kredką za młodu). Na całe szczęście pojawiałam się w domu rodzinnym dość sporadycznie (a w kościele jeszcze bardziej), więc nie skojarzył mnie dokładnie :).

Odpowiedz
Udostępnij