Jestem z zawodu kierowcą autobusu. Przez kilkanaście lat jeździłem na międzynarodowych liniach. Ale (głównie za namową żony) postanowiłem zmienić miejsce pracy i przeniosłem się do lokalnego przewoźnika. Wożę teraz tych samych niemal ludzi do pracy i z pracy.
Na jednym z 25 przystanków na trasie, wsiadał co drugi, czasem co trzeci dzień, pewien facet w wieku 45-50 lat. Miał to do siebie, że po pierwsze, w ostatniej chwili wyskakiwał przed autobus nie wiadomo skąd, mimo że zawsze przed ruszeniem patrzę w lusterka i rozglądam się na wszystkie możliwe strony, on nagle wyrastał przed maską. Czerpał z tego niewątpliwą satysfakcję, że znowu zmusił mnie do depnięcia na hamulec w ostatniej chwili. Zwróciłem mu kilka razy uwagę, że to nie jest rozsądne i któregoś pięknego dnia po prostu zostanie potrącony. Śmiał się tylko głupkowato. Kiedy inni pasażerowie wsiadali do autobusu, on czaił się za kioskiem z gazetami, a kiedy ruszałem, wypadał. Na moje uwagi odpowiadał - Masz pan oczy to patrz. Albo - Jak potrącisz to bekniesz. To jedna sprawa.
Drugim problemem była nadmierna gadatliwość owego faceta. Uwielbiał nawijać. Pieprzył bez ładu i składu o wszystkim. Polityka, seks, lekarze, prawnicy, pogoda i tym tematom pochodne rozgałęzienia, w dowolnej konfiguracji, bo z tematu na temat przechodził błyskawicznie. W czasie swojego monologu słał obraźliwe komentarze do jadących w autobusie kobiet. Na prośby o zachowanie kultury nie reagował. Siadał zawsze na fotelu za kierowcą. Od początku miałem przerąbane. Jak miejsce było zajęte, to po prostu przeganiał siedzącą tam osobę bez pardonu. Ludzie od lat jeżdżący tą trasą już wiedzieli i przeważnie te dwa fotele za kierowcą były puste. Nikt nie kwapił się do siedzenia obok niego i narażania się na podejmowanie mało kogo interesującej rozmowy. Kto jechał sporadycznie, widząc z kim ma do czynienia, ustępował bo zawsze kilka wolnych miejsc było. Facet siadał i nawijał. Do mnie. Jak nie reagowałem to walił mnie ręką w ramię i to nie lekko. Mówiłem nie raz: Proszę pana, przeszkadza mi pan w pracy. Albo - nie interesuje mnie rozmowa z panem. Skutek był odwrotny. Jego nie można ignorować! Dowiedziałem się, że jestem po prostu chamem bo nie chcę z nim rozmawiać. Gotowało się we mnie. Do czasu.
Któregoś dnia, jechała ze mną koleżanka żony. Usiadła na miejscu za kierowcą. Nie miałem powodu żeby ją przesadzać, bo to miejsce nie było rezerwowane specjalnie dla tego upierdliwego typa. Każdy mógł tu usiąść. Po rutynowym numerze z wsiadaniem, facet zobaczył na "swoim" miejscu kobietę:
- No paniusiu ja tu zawsze siedzę.
Spojrzałem na niego i powiedziałem zachowując resztki opanowania:
- Proszę pana, nie wiem jak jest w innych autobusach, ale w tym nie wykupił pan tego miejsca na wyłączność i może tu usiąść każdy. A tak ogólnie, to zmęczyło mnie już pana towarzystwo za moimi plecami.
Kiedy kończyłem mówić, wiedziałem, że to nie zakończy się pokojowo:
- Coooo!!! - Ryknął na cały autobus.- Pewnie ta szmata dała ci swojej śmierdzącej ci**y że jej tak bronisz!!!
I w tym momencie resztki mojego opanowania zniknęły.
Nie zamykałem automatycznych drzwi w autobusie, więc wstałem z fotela i chwyciłem faceta za ubranie, wyprowadziłem kompletnie zaskoczonego takim obrotem sprawy na zewnątrz, za kiosk. Tam z całej siły dałem mu pięścią w pysk. Kiedy leżał, pojawił się za kioskiem pasażer mojego autobusu:
- Od dawna chciałem to zrobić - powiedział i sprzedał natrętnemu takiego kopa jakiego można tylko na filmach zobaczyć. Wróciliśmy do autobusu. Nikt nie powiedział ani jednego słowa. Ruszyliśmy w drogę.
Parę dni później stał na przystanku. Kiedy zobaczył autobus i mnie za kierownicą, odwrócił się plecami. Nie wsiadł już więcej. Chyba wszyscy odetchnęli z ulgą.
komunikacja_miejska
Zaraz Cię skrytykują, że przemoc to zło i to nie jest żadne rozwiązanie. A póki co, ode mnie brawa :) Jeśli sami nie zadbamy o egzekwowanie norm społecznych, to staniemy się społeczeństwem bezradnym.
Odpowiedz@asmok: Może i w tym wypadku przemoc rozwiązała sprawę lepiej, niż mogłoby to zrobić cokolwiek innego (na niektórych działają niestety tylko i wyłącznie takie rozwiązania). Ale... wyobraźmy sobie, że miejsce za kioskiem łapie jakaśtam kamera, a upierdliwiec zgłasza sprawę na policję. Autor zapewne straciłby pracę, pomijając masę innych nieprzyjemności.
Odpowiedz@Shaienne: Albo wyobraźmy sobie, że dodatkowo gościu miał kłopoty zdrowotne i dostał zawału, albo pasażer trafił go kopem w nieodpowiednie miejsce i faceta zabrała karetka. Już widzę te "niusy" na TVN. AGRESYWNY KIEROWCA AUTOBUSU Z POMOCĄ PASAŻERA POBIŁ DO NIEPRZYTOMNOŚCI NIEWINNEGO CZŁOWIEKA!!!
Odpowiedz@Armagedon: Dlatego pozwólmy sobie włazić z buciorami na głowę. "Mądry głupiemu ustępuje" i dlatego światem rządzą idioci.
Odpowiedz@zulusisko: A czy ty się choć przez sekundę zastanowiłeś nad sensem mojej wypowiedzi? Raczej wątpię. To może pomyśl przynajmniej przez minutę, co by było, gdyby facetowi jednak przypadkiem zrobili krzywdę? Znasz takie powiedzenie "zabić gówno, a siedzieć za człowieka"? No!
Odpowiedz@Armagedon: tak samo byś pie***liła jak by ktoś krzywdził twoje dziecko? Rozwinę więc to co napisałem: Światem rządzą idioci bo żyją na nim tchórze pokroju armagedonis.
Odpowiedz@Armagedon: Miało być armagedon ale wyszło z błędem i nie mogę edytować. Napisałem dziecko bo jesteś kobietą, do faceta pisał bym matkę, dziewczynę, żonę. Uważam jednak, że bycie kobietą nie uprawnia do nie posiadania "jaj" i nie reagowaniu w sytuacjach kryzysowych "bo mogę zrobić krzywdę"
Odpowiedz@Shaienne: No wiesz, założyłem że się najpierw rozejrzał i dlatego za kiosk, bo wiedział że tam nic go nie nagra. @Armagedon: "A gdyby tu było przedszkole w przyszłości ...", "Sprawdzić czy nie ksiądz". Kojarzysz klasykę? To są bardo niepoprawne schematy myślenia. Prowadzą do absurdów. Na szczęście, w tym wypadku "matka siedzi z tyłu", facet nie był chory, tvn nie przyjechał. Twoja wypowiedź ma sens w równoległej rzeczywistości w której to się może stało. W naszej - nie masz racji, czego dowodzi rzeczywisty przebieg wydarzeń.
Odpowiedz@zulusisko: ja bym kolesia doprowadzila do pionu jako pasazer bardzo szybko. opcjoalnie zwyczajnie poprosilabym keirowce o wyprowadzenie pana za stwarzanie zagrozenia w ruchu ( rozmowa plus szarpanie kierowcy) tylko ludzie sie nie wiem, boja? wstydza? co nie zmienia faktu ze nie musial go bic moglo podzialac samo wywalenie za fraki, facet i tak bbyl ostro zdziwiony
OdpowiedzTrzeba było zrobić tak dużo wcześniej :) dobra robota.
OdpowiedzWell done jak mawiają Anglicy. Well done.
Odpowiedz@Iceman1973: Bardzo dobrze, as Polish people say, bardzo dobrze.
OdpowiedzZaiste ciekawa historia autobusowa, nie myślałem, że kiedykolwiek to powiem. Napisana jakość tak, że aż chce się w nią wierzyć.
OdpowiedzW wielu autobusach znajdują się naklejki, że w trakcie jazdy zabrania się rozmowy z kierowcą. Czy to nie byłaby już podstawa do wysadzenia gościa? No i w wielu jest punkt regulaminu mówiący, że kierowca ma prawo odmówić podróży pasażerowi uciążliwemu dla reszty.
OdpowiedzMoje napięcie przeciwko temu pasażerowi rosło razem z czytaniem historii i poczułem jak większość czytelników satysfakcję z twojej decyzji na koniec.. Ale po przeczytaniu całego posta mam bohatera, który wkurzył mnie bardziej niż ten 'piekielny'. Jest to 'mistrz kopniaków' - jak czytam coś takiego to wyobrażam sobie takiego mądrale, który zawsze opowiada co to on by nie zrobił, tylko się powstrzymał.. Gratuluję temu panu, tym razem zebrał w sobie niesamowitą odwagę i: kopnął leżącego! - bohater j*bany.
Odpowiedzszczerze to fuksa masz, ze tego nie zglosil, a i chwalic sie nie ma czym art 158 a jakbys mial pecha to 156 . dla pani brawo. ja kiedys babsku probujacemu mnie zgonic z siedzenia ( 2-3 przystanki za petla, autobus prawie pusty) na argumentacje, ze to miejsce jest JEJ miejsce stwierdzilam, ze jesli nie pokaze mi aktu wlasnosci lub wieczystego uzytkowania, to moze szukac innego
OdpowiedzPo wszystkim kierowca autobusy klaskał? a nie... to ty jesteś kierowca autobusu :P a tak an serio, to dobra historia, plusik.
Odpowiedz