Niedawno tata wrócił z supermarketu, miał kupić najpotrzebniejsze rzeczy, o których zapomnieliśmy na ostatnich zakupach. Na liście był szampon do włosów.
W domu zorientował się, że zapomniał spakować go do reklamówki - zagadał go znajomy, a szampon jakoś się zawieruszył. W domu trzy kobiety, które dzisiaj umyć włosy muszą, a z poprzedniego szamponu ostatnie resztki zużyte ostatnio, więc tata wrócić musiał.
Podszedł do tej samej kasjerki, z paragonem w ręku i sprawdzając, czy monitoring znajduje się w tym miejscu. Wyjaśnił co się stało, że zapomniał, głowa już nie ta. Kasjerka zaczęła robić awanturę. Że ona nie wyda, nie może, bo paragon nie świadczy o zapomnianym produkcie. Tata zażądał zawołania kierowniczki i obejrzenia monitoringu. Kierowniczka nie robiła problemów - wyszło na korzyść mojego taty. Kasjerka zamiast zawołać za nim, gdy zauważyła, że zapomniał szamponu, schowała go pod kasę, a następnie poszła z nim na przerwę do pokoju socjalnego. Znaleziono go wraz z jej zakupami, które wcześniej zrobiła. Na paragonie nie było żadnego szamponu.
Zastanawiam się ile tak dziennie rzeczy zapominalskich wynosiła ze sklepu.
supermarket sklepy
Też miałam podobną sytuację, wściekłam się i więcej nie poszłam do tamtego sklepu.
Odpowiedzmam nadzieje, ze zostala zwolniona dyscyplinarnie za kradziez?
OdpowiedzDawno temu była historia o tym, że Polak na wyspach ukradł batona i wielkie oburzenie rodaków o to jak został potraktowany (obwieszczenie całej okolicy, że złodziej i wszelkie konsekwencje kradzieży). Złodziej to złodziej, funta na coś do zjedzenia nawet by mu dali gdyby nie miał jak pożyczyć i oddać. Wolał ukraść, chodzi o fakt i przyzwolenie na takie coś. Nie ma i być nie może. Wołałbym smerfy bez mrugnięcia w takiej sytacji.
Odpowiedz